03. How to improve someone's mood?

3.3K 165 91
                                    

Siedziałam prosto na łóżku, nerwowo machając nogą, założoną na drugą. Dochodziła godzina siedemnasta. Słońce stało teraz poniżej horyzontu, a czerwony żar za okna z wolna różowiał. Niebo zmieniało się stopniowo z lazurowego w niebieskozielone.

Wyglądałam elegancko, ale nie wyzywająco, starając się przeczekać torturującą mnie ciszę. Czekałam na jedną z poważniejszych rozmów.

Brad poinformował mnie, że wpadnie po szkole porozmawiać. Wiedziałam że to będzie jedno z większych wyzwań w naszej relacji.

Usłyszałam pukanie do drzwi. To był on.

Tata musiał go wpuścić. Wstałam, w między czasie poprawiając jasne włosy. Przywitałam się z chłopakiem jedynie gestem dłoni i zaprosiłam go do środka.

— Brad posłuchaj.. — zaczęłam, ale chłopak nie dał mi skończyć. Nie wyglądał na zestresowanego, a zdenerwowanego.

— Nie, to ty posłuchaj mnie. Spójrz na siebie! Co z tobą nie tak? Robisz mi wstyd w drużynie szkolnej. Jako kapitan zespołu powinni mieć do mnie szacunek, ale twój brak szacunku do samej siebie robi ze mnie pośmiewisko.

— Co ty pierdolisz?

— Jesteś zdzirą, czy tylko na taką grasz?

Stanęłam wryta z niekontrolowanie otwartymi ustami. Patrzyłam na niego z przeszklonymi oczami. Czułam jak jego słowa wchłaniają się nieprzyjemnie w moją głowę . W jednej chwili poczułam się bardzo senna i przemęczona. Jakbym skończyła biec maraton.

— Próbujesz wzbudzić we mnie poczucie winny? Starasz się zmanipulować mnie swoim zachowaniem? To ja jestem tu pokrzywdzony, więc proszę skończ swoją gierkę. To nie ja puszczam się z pierwszym lepszym. Do tego Parker? Naprawdę jesteś na tyle tania, żeby w ogóle się do niego zbliżać?

Coś we mnie pękło. Czułam jak łzy spływają mi po policzkach, zabierając ze sobą rozpuszczony tusz do rzęs. Nie wiedziałam jak zareagować na to co właśnie usłyszałam. Zostałam upokorzona przez bliską mi osobę, która próbowała na mnie wpłynąć. A najgorsze było to, że się mu udawało.

— Wypierdalaj — powiedziałam zupełnie pustym głosem. Bez emocji, bez uczuć.

Chłopak opuścił pokój, a ja poczułam ogromny ból.

Próbowałam zatrzymać duszące mnie łzy, które doprowadzały mnie do jeszcze większego szaleństwa.

Człowiek, chłopak, którego znałam nie od dziś, który sprawił, że czułam się bardziej szczęśliwa, zabił mnie jednym zdaniem.

Położyłam głowę na lakierowanym biurku, zatapiając się w jego specyficznym zapachu. Przymknęłam mokre od wylewu emocji powieki, starając się wywołać u siebie pozytywne myślenie. Wycieńczona zaistniałą sytuacją dałam mojej głowie chwile odpoczynku.

***

Usłyszawszy pukanie do drzwi, zerwałam głowę do góry. Automatycznie przeniosłam wzrok na wiszący na przeciwległej ścianie zegar, stworzony przez tatę.

Pare minut po dziewiętnastej. Przysnęło mi się.
I to dość mocno. Pukanie kolejny raz się powtórzyło. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić lub powiedzieć. Drzwi otworzyły się, a na środku stał Peter.

Spojrzał na mnie, a jego uśmiech na twarzy automatycznie zszedł. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jestem pokryta spłyniętym tuszem.

— Przepraszam, twój tata kazał mi po ciebie przyjść, a nie odpowiadałaś. Spotkanie avengersów już się zaczęło. Ja też zostałem zaproszony, pomimo tego, że nie jestem jednym z nich.

You were the reason • Peter Parker (18+) ✔Where stories live. Discover now