Rozdział 30

1K 50 17
                                    

Dwa lata później

Przez to, że zostałem zbudzony o czwartej rano, teraz na lotnisku jestem ledwo żywy. Tak, znowu wylatuję, ale tym razem nie sam. Leci ze mną mój ukochany, który chwilowo służy mi za poduszkę. Jego kolana są trochę kościste, ale zawsze to lepsze miejsce do spania niż ławka.

- Amir, musimy iść do samolotu

Luca delikatnie szepcze mi do ucha, przyprawiając o ciarki. Mruczę niezadowolony, nie chce mi się podnosić, dlatego zatykam ucho.

- Jeszcze pięć minut nooo. Śpiący jestem, obudziłeś mnie w środku nocy, w dodatku śniadania nie jadłem, a wiesz, że to się kończy moim złym humorkiem przez parę godzin

Przewracam się na ławce na drugi bok, ale już po chwili unoszę się w powietrze. Mogłem się domyślić, że Luca mnie weźmie na ręce, gdy się sprzeciwię. Właściwie, nie przeszkadza mi to, może mnie nosić.

- Ja rozumiem, że lecimy do Paryża i zbiera Ci się na romantyczne rzeczy, ale jeszcze nie jesteśmy na miejscu. Tam będę Cię nosił jak Pannę młodą, kochanie

No dobra, niechętnie otwieram oczka, a po chwili idę już o własnych siłach.



Ale spokojnie, wszystko od początku. Przez ostatnie dwa lata zmieniło się bardzo dużo. Przede wszystkim, mieszkamy już na swoim mieszkaniu, za które sami płacimy. Ciekawe jak, prawda? Na początku Luca dalej pracował w tej kawiarence, a ja się zastanawiałem, jakiej pracy się podjąć. Pracowałem na magazynie, sklepie czy nawet roznosiłem paczki, ale długo nie dawałem rady. Dlatego postanowiłem zacząć pracować przez internet. I nie, nie są to żadne stronki 18+. Zawsze lubiłem świeczki, dlatego zacząłem sam je produkować i sprzedawać. Początkowo nic nie szło tak, jak powinno, ale po paru miesiącach mój interes zdobył niesamowitą popularność, dzięki serii z feromonami. Było tyle zamówień, że Luca musiał mi pomagać. Wtedy podjęliśmy decyzję, o otworzeniu sklepu stacjonarnego i była to kolejna, świetna decyzja. Nie tylko mamy coś własnego, ale dodatkowo jesteśmy cały czas razem, dzięki czemu zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej. Dzięki ciężkiej pracy możemy na naszą rocznicę związku polecieć do mojego wymarzonego miasta. Paryż to miasto zakochanych, a my jesteśmy w sobie zabujani po uszy. Co z mamą i Alią? Mama bardzo nas wspiera, sama znalazła sobie partnera, ale Luca niezbyt za nim przepada. Kogoś to dziwi? Na pewno nie mnie. Podobnie u Ali, ma kochającego partnera i razem bardzo często u nas bywają, chociaż tym razem to ja go nie lubię. Źle mu patrzy z oczu... Teraz najważniejsza kwestia. Zaplanowałem niespodziankę w trakcie tych wakacji. Chociaż ja i Luca się zbliżyliśmy, a ja wysyłam mu wyraźne sygnały, nadal nie zrobiliśmy tego większego kroku. Nadal jesteśmy zwykłą parą, a bardzo bym chciał mówić, że jestem jego narzeczonym. Zauważyłem też parę razy, że nadal nie czuje się komfortowo, mówiąc o naszym związku przy jego kolegach. Trochę mnie to boli, ale nic mu o tym nie mówię.



Zaraz po wejściu do naszego pokoju hotelowego, uśmiecham się szeroko. Wziąłem najlepszy pokój, który ma widok idealnie na wieże Eiffela. Podchodzę powoli do przeszklonej ściany, a oczy zachodzą mi łzami.

- Wszystko dobrze? - Luca przytula mnie od tyłu, opierając głowę na moim ramieniu. Uśmiecham się tylko i prowokacyjnie zaczynam ruszać biodrami - Dopiero przylecieliśmy, nie jesteś zmęczony? Na lotnisku i w samolocie byłeś ledwo żywy

Ma rację, ale nagle nabrałem nie tylko energii, ale też chęci na niego. Nie robiliśmy tego jakoś dwa tygodnie, zbyt dużo było na naszych głowach.

- Wiesz, na co mam ochotę? Na prysznic

Posyłam mu oczko i kieruję się w stronę łazienki, oczywiście kręcąc biodrami po drodze.

- Boże, mam najlepszego chłopaka na świecie

Słyszę tylko za sobą, na co reaguję cichym śmiechem.



Po wzięciu ,,prysznica" i przebraniu się, wyszliśmy na miasto. Zapada powoli wieczór, więc czuję się świetnie, bo jest mniej ludzi. Spacerujemy, trzymając się za ręce, co strasznie mnie cieszy, bo Luca rzadko się na to zgadza. Kierujemy się w stronę wieży Eiffela i to właśnie tam mam zamiar wręczyć mu pasujące pierścionki. Stresuję się jak cholera, boję się odrzucenia. Czy nie lepiej byłoby zostawić wszystko tak, jak jest? Nie, podjąłem już decyzję i nie zmienię zdania. Nie pozwolę, żeby znów brak pewności siebie zniszczył nasz związek. Przez to całe zamyślenie nie zauważam, że idę prosto na człowieka. Zderzam się z nim boleśnie ramionami. Zapewne bym leżał na ziemi, gdyby nie mój ukochany, który przyciągnął mnie do siebie. Rzuca coś za nasze plecy, najpewniej do tego kogoś, kto się ze mną zderzył, po czym idziemy dalej przed siebie.

- Nad czym tak dumasz, że nie patrzysz nawet przed siebie? Wszystko w porządku?

Zerkam na twarz Luki, wygląda naprawdę na zmartwionego.

- Chciałbym się przytulić

Rzucam w ramach odpowiedzi. Wiem, że raczej tego nie zrobi, dlatego zaczynam iść dalej, jednak zostaję zatrzymany i zamknięty w mocnym uścisku.

- Mówisz i masz

Śmieje mi się cicho do ucha, a po paru minutach powoli prowadzi w jakąś uliczkę. Jak się okazuje, po chwili spokojnego chodu, dochodzimy idealnie pod obiekt, w którym zaraz mam poprosić go o zrobienie kolejnego etapu. Biorę kilka głębokich wdechów i szykuję się do zwrócenia jego uwagi na siebie.

- Luca, mogę coś Ci powiedzieć? To bardzo ważne

Odwraca się w moją stronę i kiwa głową, ale niestety na nie.

-bNajpierw ja muszę się Ciebie o coś zapytać. Nie daje mi to spokoju już od jakiegoś czasu. Tylko proszę, nie denerwuj się

Te dwa ostatnie zdania wystarczyły, żebym zaczął się trząść ze strachu jak galaretka.

- Jeśli coś zrobiłem, to przepraszam z góry

Moja psychika od razu każe mi przeprosić. Chyba nigdy się tego nie pozbędę.

- Nic nie zrobiłeś. Kochasz mnie, prawda? - kiwam głową na tak. Jest dla mnie całym światem - W takim razie... - robi krótką przerwę, podczas której klęka na jedno kolano - Amir, kocham Cię ponad życie i chciałbym przejść z naszym związkiem dalej. Przyjmiesz moje skromne oświadczyny?

Otwiera niewielkie pudełeczko ze ślicznymi, srebrnymi obrączkami, a ja wybucham śmiechem. Jego mina jest bezcenna, nie dziwię się. Gdy po chwili się uspokajam, wyciągam swoje pudełko.

- O to samo miałem się zapytać, ale mnie wyprzedziłeś - teraz Luca też się śmieje, a przede wszystkim podnosi się i mocno mnie przytula, zanim się rozpłakuję - Jak już pewnie wiesz, bardzo chętnie przyjmę obrączkę, tylko którą?

- Jedne trzeba oddać, ustalimy to potem

Nachyla się w moją stronę, a nasze usta łączą się w namiętnym pocałunku. Tak oto, po tylu cierpieniach, łzach i krzykach nareszcie jesteśmy razem. Na dobre i na złe.

Zostaniesz, znając prawdę? Où les histoires vivent. Découvrez maintenant