Rozdział 28

633 34 4
                                    

Cały poranek minął nam spokojnie. Spaliśmy prawie do południa, co nie trafia się zbyt często, potem zjedliśmy śniadanie, a ja zaraz po tym wziąłem prysznic. Pewnie później wezmę jeszcze jeden, ale Luca o tym nie wie, muszę grać tak, jakby był normalny dzień, z tą różnicą, że muszę wyjść z domu.

- Luca, idę na nasze nowe mieszkanie, bo mają dzisiaj przywieźć jeszcze jakieś meble. Mógłbyś przyjść jakoś po dwudziestej mnie odebrać?

Mam nadzieję, że nie będzie się kłócił. Jeśli jednak tak będzie, mam do pomocy obok mamę.

- Pójdę od razu z tobą, mogę się przydać

Czy on chociaż raz może siedzieć na swojej pięknej dupce i odpoczywać? Zerkam na mamę w geście pomocy.

- Przydasz się, ale tutaj. Pomożesz mi posprzątać dom

Dzięki Ci kochana mamo. Luca już się nie kłóci, kiwa tylko głową na zgodę. Podnoszę się, żeby wyjść, ale w połowie zatrzymuje mnie jego silna ręka.

- Pisz mi co jakiś czas wiadomości, żebym się nie martwił

Posyłam mu uśmiech i całuję w policzek. Po chwili wychodzę, kierując się od razu w stronę nowego mieszkania. Mam jakieś osiem godzin na przygotowanie wszystkiego.



Zaraz po wejściu do domu, zerkam sobie na kartkę z listą, którą przygotowała mi Alia. Mam wypisane, co po kolei zrobić. Mogę sobie odznaczać wszystko, co mam zamiar robić.

- Dobra Amir, skup się. Najpierw kaczka, musi się długo piec

Mówię sam do siebie, po czym wyciągam mięso z lodówki. Wstawiam do piekarnika i go włączam, na odpowiednią temperaturę. Odznaczone. Teraz powinienem dokończyć mus, muszę go przyprawić. Potem przygotuję sobie jeszcze szparagi i przejdę do przygotowywania sypialni.



Jedzonko gotowe, biorę się za sypialnie. Łóżko zaścieliłem już wczoraj, z pomocą mamy. Chwilowo odrywam płatki róż i układam z nich serduszko na łóżku. Mam nadzieję, że nie przesadzam. Świeczki stawiam na szafeczkach i część z nich już zapalam, żeby w pokoju unosił się ich przepiękny zapach. Zasłaniam też okna naprzeciw łóżka, lepiej niech nikt nas nie widzi.



Wziąłem długi prysznic, wysuszyłem włosy, związałem je w niechlujnego kucyka i teraz stoi przede mną wyzwanie w postaci założenia wszystkich ubrań z zabawkami. Zaczynam od tego drugiego. Na pierwszy rzut idzie pas cnoty, który chyba najbardziej mnie zawstydza. Zapinam go, a kluczyk wsadzam do pudełeczka na pierścionek. Potem sięgam po niewielki korek analny z kryształkiem w kształcie serduszka. Całe szczęście, że w zestawie jest lubrykant lawendowy. Dzięki temu w niecałe pięć minut się z tym uwijam. Zastanawiam się co zrobić z kajdankami. Boję się ich używać, ale to ma być wieczór Luki, dlatego montuję je na zagłówku łóżka. Jeśli będzie chciał, użyje ich. Teraz trudniejsza część, mianowicie pończochy i paski do nich. Robię to bardzo delikatnie, żeby niczego nie zniszczyć i nawet mi się udaje! Sprawdzam swój stan w lustrze, a na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Nigdy nie sądziłem, że ktoś zobaczy mnie w takim wydaniu. Muszę się wziąć w garść, nie mogę teraz zacząć się bać. Sięgam po stringi, a po nałożeniu ich stwierdzam, że są niesamowicie niewygodne. Takie samo zdanie mam o staniku, ale przynajmniej wyglądam naprawdę uroczo. Naciągam na siebie koszulkę i pojawia się problem, którego nie przewidzieliśmy. Zauważy moje pończochy, więc muszę na szybko coś wymyślić. Zaczynam chodzić w kółko, aż ostatecznie wymyślam plan. Ściągam je i chowam pod poduszkę. Będę musiał pójść pierwszy do sypialni, żeby je szybko ubrać i przy okazji usiąść w serduszku. Znając jego upartość, może być ciężko, ale się postaram. Może specjalnie się obleję winem, albo coś w tym stylu. Będę improwizował. Jestem dobrym aktorem, co już wszyscy wiemy.



Akurat kończę smażyć szparagi, które musiałem robić drugi raz, bo pierwsze spaliłem, gdy w mieszkaniu rozlega się dźwięk dzwonka. Jest idealnie na czas. Wyłączam palnik i w parę sekund znajduję się przy drzwiach. Uchylam je lekko, a na ręce podaję mu opaskę na oczy.

- Możesz wejść tylko w niej!

Słyszę jego cichy śmiech, ale wykonuje moje polecenie. Dopiero wtedy wciągam go do środka i powoli prowadzę do stołu. Czeka już na nim mus. Jako ozdoby służy bukiet lilii i świeczki oraz płatki róż, które mi zostały. Mam nadzieję, że to mu się spodoba. Biorę ostatni głęboki wdech, po czym ściągam mu opaskę. Stoję za nim, dzięki czemu idealnie widzę jego minę.

- Amir, co to ma znaczyć?

Gdy odwraca się w moją stronę, jeszcze bardziej zamiera. Posyłam mu uśmiech, ale zatrzymuję jego ręce, gdy chce mnie objąć. Mógłby wyczuć co mam pod spodem.

- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, kochanie - staję na palcach i łączę nasze usta w pocałunku, ale szybko zostaje on przerwany, a Luca odwraca ode mnie twarz - Co się dzieje? Nie podoba Ci się?

Gdy siłą kieruję jego głowę w moją stronę, dostrzegam łzy. Domyślam się, że to ze szczęścia, dlatego pozwalam mu mnie przytulić. Mam gdzieś czy wyczuje co mam na sobie, on tego potrzebuje.

- Byłem pewny, że zapomniałeś o moich urodzinach. Nie spodziewałem się, że aż tak się postarasz. Dziękuję kochanie

Uśmiecham się jeszcze szerzej.

-Jak mógłbym zapomnieć? Może to nie jest nic cudownego, ale nie miałem pomysłu. Uznałem, że to będzie lepsze niż jakiś zbędny przedmiot

Zostaję siłą odsunięty od niego.

- Nie gadaj bzdur, to najcudowniejszy wieczór w moim życiu. Nawet nie wiesz, jak zgłodniałem, patrząc na to. Co mamy w menu?

Posyła mi uśmiech, po czym siada na krześle. Cieszę się niesamowicie, że mu się spodobało.

- Jako zupa jest mus z warzyw. Na drugie danie przygotowałem kaczkę ze szparagami i sosem. Mam nadzieję, że będzie smakować. No i oczywiście mam jeszcze wino

Wyciągam butelkę i korkociąg. Ćwiczyłem otwieranie, ale słabo mi to szło i nic się nie zmieniło.

- Może Ci pomogę? - nie chcę na to pozwolić. Wszystko ma być idealnie, muszę dać radę! - Skarbie, zrobiłeś kawał dobrej roboty. Daj, otworzę. Szkoda, żeby dobre wino się zmarnowało

Ulegam mu i oddaję butelkę. Robi to w parę sekund, czym mnie zawstydza. Jednak to ja nalewam nam trunek do kieliszków, a potem zajmuję miejsce przy drugim końcu stołu.

-Smacznego. Mam nadzieję, że będzie Ci smakować

Po wzięciu pierwszego kesu stwierdzam, że mus wyszedł zajebisty, co jeszcze bardziej poprawia mi humor. Luce chyba też smakuje, bo po pierwszej łyżce zaczyna jeść szybciej.

- Wiesz, że nie lubię takich zup? - aż zamieram, bo nie spodziewałem się tego - Jednak ten mus naprawdę mi smakuje, jest dobrze doprawione. Dobra robota

Uśmiecham się szeroko w reakcji na te słowa. Ten wieczór zaczął się bardzo dobrze.

Zostaniesz, znając prawdę? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz