Rozdział 22

781 40 15
                                    

Budzę się późnym rankiem, w o dziwo pustym łóżku. Wczorajszy wieczór i noc były piekłem. Zmusiłem się do zrobienia tego, co zdążyłem już odchorować. Pół nocy spędziłem nad kiblem, zwracając zawartość całego żołądka. Smętnie podnoszę się, zaciągam bokserki, a gdy wchodzę do łazienki, mam ochotę cofnąć czas. Maya pokryła moją szyję malinkami, normalnie jak jakiś glonojad. No nic, najwyżej podpierniczę matce jakieś kosmetyki i to zakryję. Przemywam twarz zimną wodą, a gdy wyglądam w miarę jak człowiek, schodzę do kuchni. Po przekroczeniu progu zatrzymuję się gwałtownie. Gdyby w kuchni była Maya to bym nie był zdziwiony. Jednak, do jasnej cholery, co tu robi Luca?!

- Co Ty tutaj robisz?

Pytam surowo, zwracając na siebie jego uwagę. Czekam chwilę na odpowiedź, jednak ta nie pada. Wzdycham ciężko. Gdy mam zamiar spróbować jeszcze raz, do moich nozdrzy dociera cudowny zapach jedzenia. Zerkam w stronę piekarnika. To on jest źródłem zapachu ziół, pomidorów i czosnku.

- Przyszedłem zrobić Ci śniadanie, pewnie jesteś głodny

Odpowiada spokojnie, jakby to była najbardziej logiczna rzecz na całym świecie. Przewracam oczami.

- To już zauważyłem. Jak wszedłeś do domu, a przede wszystkim gdzie jest Maya?

W dupie mam, gdzie jest ten glonojad tak szczerze.

- Sam dałeś mi klucze, to ich użyłem - no fakt, dałem mu, ale nie sądziłem, że ich użyje, a na pewno nie w taki sposób - A co do lafiryndy, to powiedziałem jej wprost, że nie ma już tutaj czego szukać, ale chyba się myliłem. To jej dzieło?

Wskazuje palcem na moją szyję. Nie wiem dlaczego, ale mimowolnie zaczynam się rumienić.

- Oczywiście, że jej. To chyba normalna rzecz podczas stosunku ze swoją partnerką

Przeciskam się obok niego i wyciągam, jak się okazuje, super grzanki z warzywami. Bez zbędnego gadania, udaję się do swojego pokoju. Słyszę, że idzie za mną. Nie zabraniam mu, tak samo, jak pozwalam, żeby siedział obok mnie na łóżku. Spokojnie jem sobie śniadanie, starając się na niego nie gapić.

- Kłamiesz. Ona nie jest twoją partnerką. Interesują Cię mężczyźni, a nie kobiety. Zwłaszcza nie takie, jak ona

Miło z jego strony, że poczekał, aż skończyłem jeść. Pewnie zadławiłbym się jedzeniem, znając mojego pecha.

- Luca, o co Ci chodzi? Nie odezwałeś się do mnie przez półtora roku i na co liczysz? Na to, że będzie jak wcześniej?

Odkładam talerz na bok, a potem odważam się spojrzeć w jego oczy. Nie potrafię z nich wyczytać nic, nawet najdrobniejszej cząstki emocji.

- Nie, nie będzie jak wcześniej. Będzie lepiej, bo zrozumieliśmy, co straciliśmy. Nasze złamane serca sprawiły, że obydwoje zrobiliśmy głupoty. Ja zjebałem, nie pisząc do Ciebie, a Ty, że nie wróciłeś jak obiecałeś. Czekałem na Ciebie każdego dnia

Spuszcza głowę, a moje serce zaczyna szybciej bić.

- To fakt, też zjebałem i przepraszam za to. Miałem wrócić, ale pierwszy raz w życiu miałem grupkę znajomych, kochającą ciocię i swobodę, żeby się zmienić. Zanim się obejrzałem, minął kolejny rok, a po skończeniu szkoły poczułem się nareszcie gotowy na powrót

Delikatnie wyciągam dłoń w stronę włosów Luki. Tym razem nie zostaje ona zatrzymana. Mogę swobodnie je dotykać.

- Odnośnie zmian, czy mógłbym Cię dotknąć?

To pytanie roztapia cały lód w moim sercu. Puszczają mi wszystkie zapory, jakie zbudowałem w czasie rozłąki. Wpycham się na jego kolana, na co jego ciało sztywnieje.

- Luca, skoro ma być lepiej niż dawniej, to dlaczego pytasz o coś, co robiłeś naturalnie i bez potrzeby zgody?

Chyba go przekonałem. Obejmuje mnie w pasie lewą ręką, a prawą bada mój tatuaż.

- Jest śliczny, pasuje do Ciebie. Zakrył też część blizn. Nie widzę świeżych ran, cieszy mnie to - czerwienię się jeszcze bardziej - Złapałeś też trochę wagi. Super, powinienem podziękować twojej cioci

Mówiąc to, przyciska mnie mocniej do siebie.

- Luca, co dokładnie powiedziałeś tej dziewczynie?

Boję się, że powiedziała już rodzicom i mam przejebane.

- To, co powtórzyłem Ci wcześniej. Nie ma już czego tutaj szukać, jesteś cały mój i dlatego nie podoba mi się to coś, co zrobiła - delikatnie zagryza moją skórę na szyi, w miejscu malinki. W ostatniej sekundzie powstrzymuję jęk przyjemności - Jeśli trzeba będzie, będę z nią o Ciebie walczył. Zrobię to, co powinienem od początku. Nie pozwolę jej się już do Ciebie zbliżyć na krok

Nazywajcie mnie pomidorem. Zaczynają mnie nawet piec uszy ze wstydu.

- Luca, błagam Cię, przestań. Strasznie mnie zawstydzasz

Przyznaję, starając się go odepchnąć, a zamiast tego czuję pod ręką jego twarde mięśnie. Nic się nie zmieniło w tej kwestii. Jestem tak zajęty tym, co czuję pod dłonią, że nawet nie zauważam, gdzie powędrowała jego. Dopiero gdy kolczyk w moim sutku zostaje delikatnie pociągnięty, a z mojego gardła wydobywa się głośny jęk, odnajduję jej lokalizację.

- Amir, obydwoje wiemy, że jesteś mój, tak samo, jak ja twój. Kocham Cię, jesteś moim całym światem i nigdy z Ciebie nie zrezygnuję. Obiecuję Ci to, będę obok już zawsze

Dostrzegam, że przechyla głowę i zbliża ją do mojej twarzy. Nie mogę mu pozwolić się pocałować! Muszę najpierw powiedzieć mu coś ważnego, dlatego zatrzymuję go.

- Luca, bardzo mi przykro - robię dramatyczną pauzę, żeby jego ostateczna radość była większa - Ale przemyślałem to wszystko podczas wyjazdu i doszedłem do jednego wniosku. Też Cię kocham. Tak kurewsko kocham, że nie chcę już nigdy Cię stracić

Na jego twarzy jeszcze przez chwilę maluje się zdziwienie, aż ostatecznie po policzkach spływają mu łzy. Tym razem to ja robię pierwszy krok i nieśmiało łączę nasze usta w pocałunku pełnym tęsknoty oraz bólu. Luca odwzajemnia to, pogłębiając go, aż ostatecznie jego język wdziera się do mojej jamy ustnej. Pozwalam mu zdominować mój język, a moje dłonie wsuwają się pod jego koszulkę. Nie krępuję się już w ogóle, chcę więcej jego dotyku. Dlatego przyciskam się mocniej do jego ciała, aż zmuszam go do położenia się. Gdy odsuwamy od siebie twarze, żeby złapać powietrze, nie mogę się przestać uśmiechać.

- Co Cię tak cieszy skarbie?

Pyta prowokująco, wtulając się we mnie.

- To, że nareszcie mogę całować, dotykać i przytulać swojego chłopaka. Tylko mojego mężczyznę

Głos mi się lekko łamie głównie z nadmiaru emocji.

- Amir, pamiętasz, jak mówiłem Ci o tej mojej najlepszej przyjaciółce, z którą pracuję?

Wracam pamięcią w tył i faktycznie, przypominam ją sobie. Trudno nie pamiętać, wziąłem ją za jego dziewczyne.

- Tak, pamiętam. Coś nie tak? Jest chora?

Odsuwam się delikatnie, żeby patrzeć w czekoladowe oczy.

- Wszystko z nią w porządku, ale chcę Was sobie przedstawić. W czasie rozłąki dużo o tobie słyszała i chyba by mnie zabiła, gdybym spróbował Cię ukryć przed nią. Potrafi być ostra

Uśmiecham się szeroko. Znów łączę nasze usta, jednak tym razem w krótkim pocałunku.

- Będę tym zaszczycony. Chciałbym też poznać twoją mamę, jeśli mogę. Chociaż teraz mam ochotę tylko zasnąć w twoich objęciach

No i tak się dzieje. Zostaję zamknięty w silnych ramionach mojego chłopaka, co sprawia, że zasypiam w kilkanaście sekund.

Zostaniesz, znając prawdę? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz