Rozdział 21

731 39 16
                                    

Przez całą drogę zachowywałem spokój. Jednak teraz, gdy stoimy, przed wejściem, zjada mnie stres. Maya chyba to dostrzegła, bo ściska mnie mocniej za rękę.

- Wszystko dobrze?

Zerkam na nią i biorę się w garść. Uśmiecham się szeroko, po czym wchodzimy do lokalu. Zajmujemy stolik przy oknie, będę mógł szybko zwiać w razie czego. Chwytam do ręki kartę, czeka mnie ciężkie wyzwanie.

- Dzień dobry, mogę przyjąć zamówienie?

Nade mną rozbrzmiewa tak bardzo znajomy mi głos, że serce podskakuje mi do gardła. Chciałem sprowokować Lukę, ale nie sądziłem, że będzie przyjmował nasze zamówienie. Zerknąć w górę, czy może udawać obcą osobę? Zmieniłem się sporo. Jest szansa, że mnie nie rozpozna.

- Oczywiście. Poproszę małą białą kawę i do tego ciastko lawendowe. Co dla Ciebie, Amir?

No i mój plan z udawaniem kogoś innego poszedł się walić. Biorę głęboki wdech, po czym zerkam na twarz mojej jedynej miłości. Nic się nie zmienił. Wygląda tak, jak go ostatnio widziałem. Skanuje mnie wzrokiem, a jego ręka nerwowo zaciska się na długopisie. Muszę się wziąć w garść. Moje serce krzyczy, żebym się na niego rzucił i zamknął w uścisku. Jednak mózg, który mówi bardziej racjonalnie, każe mi skupić się na mojej obecnej partnerce.

- Skarbie, będzie Ci przeszkadzało, jak wezmę herbatę zamiast kawy, tak jak planowaliśmy?

Rzucam pewny siebie. Skoro podjąłem decyzję o przyjściu tutaj, muszę to ciągnąć. Dostrzegam, że Maya się ostro czerwieni, ale zauważa, że coś jest nie tak. Gdy dostrzega wzrok Luki, zaczyna grać w moją gierkę.

- Oczywiście, że nie kochanie. Przecież wiem, że nie jesteś wielkim fanem kawy

Gówno, a nie wie. Walić to. Ważne jest tylko to, że zrozumiała moje intencje.

- W takim razie, poproszę herbatę cytrynową

Posyłam kelnerowi uroczy uśmiech.

- Herbata cytrynowa jest bardzo kwaśna, ponieważ robimy ją ze specjalnej receptury. Dla Pana bym polecił herbatę lawendową. Jest słodka i ma delikatny smak

Jeden zero dla niego. Nie sądziłem, że pamięta jeszcze, co lubię. Kiwam tylko głową i obserwuję, jak jego sylwetka znika za ladą.

- Kto to był? Dziwnie się na Ciebie patrzył, nie podobało mi się to

Maya już zaczyna sobie rościć do mnie prawa? Chciałbym zaprotestować, ale nie mogę.

- Kolega ze szkoły, byliśmy naprawdę dobrymi znajomymi

Tak dobrymi, że mnie zaliczył. Skoro już o tym myślę, to przeanalizowałem słowa Luki sprzed mojego wyjazdu. Czego od niego pragnąłem? Miłości, czułości i tego ciepła, które wypełniało moje serce. Teraz to już nie ma sensu, straciłem go na zawsze.

- Był tylko znajomym? Słyszałam o tym, co się stało przed wyjazdem, nie musisz tego ukrywać

Otwieram szerzej oczy ze zdziwienia. Nie sądziłem, że ona o tym wie. Wzdycham ciężko, wyciągam rękę w jej stronę. Chwyta ją i delikatnie ściska.

- To przeszłość, nie musisz się już tym martwić. Cieszę się, że moi rodzice Cię znaleźli. Jesteś naprawdę śliczną kobietą

Dajcie mi miskę, bo rzygnę. Gdy Maya znów chce się odezwać, tuż przed nami zostaje postawione nasze zamówienie. Ukradkiem zerkam na Lukę, a moje serce pęka. Widać po jego twarzy, że cierpi. Znowu przeze mnie.

- O, dziękuję. Wygląda cudownie! Zostawię Ci spory napiwek, przystojniaku

No i dzieje się. Ręka Luki zaciska się tak mocno na filiżance, że ta pęka. Dostrzegam, jak krew zmieszana z kawą ścieka po jego dłoni. Reaguję natychmiast. Chwytam jego palce, pozbywam się kawałków szkła i ocieram wszystko chusteczką.

- Przepraszam za zamieszanie, zaraz przyniosę nowe zamówienie dla Państwa

Odzywa się głosem, który nie wskazuje na żadne emocje.

- Nie trzeba. Zapłacę za wszystko i wychodzimy. Maya, poczekaj na zewnątrz

Nadal nie puszczam jego dłoni. Dziewczyna wykonuje moje polecenie, a ja powoli prowadzę chłopaka na zaplecze. Ignoruję jego lekki sprzeciw w postaci pomruków. Sadzam go na stołku, odnajduję apteczkę, a już po chwili zaczynam opatrywać rany.

- Miałeś wrócić po paru miesiącach, a nie było Cię prawie dwa lata

Jego szept przypomina płacz. Zerkam w jego oczy, wygląda, jakby nie spał od paru dni.

- Dużo się zmieniło

Rzucam tylko. Owijam dłoń bandażem, po czym wyciągam gotówkę, żeby zapłacić. Przyjmuje wszystko, nie odzywamy się już do siebie ani słowem. Mam ochotę się rozpłakać. Zniszczyłem nie tylko siebie, ale też jego.



Powrót do domu był dla mnie okropny. Maya nie była w humorze do rozmów, nic dziwnego. Jednak całą drogę trzymała mnie za rękę, a teraz gdy siedzimy w moim pokoju, czule głaszcze mnie po włosach. Gdyby to był Luca, byłbym już uspokojony a może nawet bym zasnął. Jednak to nie to samo.

- Dzieci, my z ojcem wychodzimy na randkę. Macie cały dom dla siebie. Wrócimy jutro w porze obiadu. Udanej nocy

Nawet nie podnoszę wzroku na matkę. Naprawdę chcą, żebym się z nią przespał?

- Dobrze ciociu! Miłego wieczoru. Pamiętajcie, żeby zrobić mi zdjęcie jedzenia!

Przez chwilę słychać jeszcze w domu kroki, aż ostatecznie zapada cisza, przerywana tylko moimi cięższymi oddechami. Jak mam z nią współżyć? Pomijam fakt, że nie stanie mi, nieważne co by zrobiła. Gorszym faktem jest to, że jestem uległy w łóżku. Potrafię jęczeć, gdy drugi facet atakuje moją prostatę, a teraz ja mam niby pieścić jej punkt G? Zabawne i niedorzeczne.

- Maya, jestem bardzo zmęczony. Chciałbym wziąć prysznic i położyć się spać. Możesz zostać na noc, jeśli chc...

Czy ja chociaż raz będę mógł dokończyć?! Najpierw mi przerwała, wchodząc do domu, a teraz siada mi na biodrach. CHWILA, ONA SIEDZI MI NA BIODRACH! Mój mózg chyba ma dość dzisiejszego dnia i odbiera bodźce trochę za późno.

- Amir, chyba wiesz, dlaczego twoi rodzice zostawili nam pusty dom. Czekałam na Ciebie ponad rok. Obydwoje jesteśmy dorośli. Nie musisz się martwić, nie jest to mój pierwszy raz

No super, mam jeszcze zamoczyć w używanej dziewczynie. Niezbyt mi to pomaga. Mam parę sekund, żeby podjąć decyzję. Zapada ona szybko i wbrew temu, czego bym chciał. Delikatnie unosze się na łokciach i wyciągam z kieszeni paczkę gumek.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że to mój pierwszy raz z kobietą? Musisz być wyrozumiała i mnie instruować, gdybym, coś źle robił.

Obserwuję, jak Maya schodzi mi z bioder i powoli zaczyna się rozbierać. Jest mi jednocześnie niedobrze, słabo, a nawet gorąco z nerwów. Nie chcę tego, tak bardzo nie chcę, żeby to się stało.

- Odpręż się, bo atmosfera będzie słaba i nie obudzę tego cudeńka na dole

Wzdrygam się, gdy jej ręka ląduje na moim kroczu. Gdyby ona tylko wiedziała, że i tak jej się nie uda.

- Mogę zamknąć oczy, żeby się rozluźnić czy niezbyt?

Mam plan. Wiem, jak mogę pobudzić swój organizm.

- Jasne! Nie krępuj się, rób wszystko, co chcesz

Zamykam oczy i przypominam sobie mój wspólny wieczór z Luką. Jego dotyk długich palców na biodrach, mokry język na szyi i udach, silny zapach jego spoconego ciała. Jak się okazuje, działa to natychmiast. Teraz wystarczy się zmusić do reszty.

Zostaniesz, znając prawdę? Where stories live. Discover now