Rozdział 20

744 40 18
                                    

1,5 roku później


Zmęczony lotem i całą kontrolą, wychodzę na dobrze mi znaną ulicę. Wróciłem nareszcie do mojego rodzinnego miasta. Czy to mnie cieszy? Niezbyt, przez ponad rok miałem spokój z rodzicami, a teraz znów muszę się z nimi męczyć. Oczywiście nie wpadli też na to, żeby po mnie przyjechać, bo będę zmęczony. W dodatku mam dwie duże walizki. No nic, ruszam przed siebie na piechotę. Całe szczęście, że nie mam aż tak daleko. Zaczynam sobie rozmyślać o tym wszystkim, co się zadziało. Miałem wrócić po kilku miesiącach, wracam znacznie później. Dlaczego? Powód jest prosty. Ciotka okazała się zajebistą kobietą, w dodatku w szkole mi się zaczęło układać. Skończyłem liceum, teraz powinienem pójść na studia, ale chyba tego nie chcę. Wolę, żeby rodzice mi załatwili jakąś pracę. Czy coś się zmieniło w moim wyglądzie? Dość sporo. Może nie urosłem, ale zaszalałem z włosami. Oprócz tego, że są w morskim kolorze, to jeszcze są dłuższe i złapane w niechlujnego koka. Oprócz tego zrobiłem parę kolczyków, a nawet tatuaż! Kolczyki mam głównie w uszach, ale jeden zrobiłem w sutku. To był błąd, bo bolało jak cholera podczas robienia i gojenia, ale efekt końcowy jest cudny. A dziara? Wąż wokół lewego nadgarstka zasłania część blizn. Ciocia była zadowolona z tego, że przybrałem też trochę na masie, nie wystają mi już tak bardzo żebra. Nic dziwnego, przy jej kuchni nie da się nie przytyć. Zostaje jedna kwestia, która się nie zmieniła. Nie utrzymuję kontaktu z Luką. Chciałbym go zobaczyć, ale czy to dobry pomysł?



Nic mnie tak nie wykończyło, jak ciągnięcie za sobą walizek. Pukam zmęczony do drzwi, a po chwili otwiera mi matka. Nic się nie zmieniła.

- Amir, to Ty? Matko, jak Ty się zmieniłeś!

Przytula mnie mocno, a gdy się odsuwa, dostrzegam ojca. Robi to samo, po czym pomaga mi wnieść walizki. Siadamy wszyscy w salonie z herbatką. Czuję się, jakbym był na jakiejś rewi mody. Rodzice gapią się na mnie jak na jakiegoś dziwoląga.

- Jak było u cioci? Opowiadaj

No tak, nic dziwnego, że ojciec się pyta. Nie kontaktowałem się z nimi i nawet nie wiedzą, jak dobre wyniki osiągnąłem.

- Było naprawdę fajnie, wbrew moich obaw. Poznałem dużo nowych osób w szkole i poza nią

Uśmiecham się, na co obydwoje reagują zadowoloną miną.

- Znalazłeś sobie już może jakąś dziewczynę?

Wzdycham ciężko. Zapomnieli już, dlaczego mnie stąd odesłali? Moja orientacja się nie zmieniła.

- Tato, przypomnę Ci, że nie interesują mnie ko...

Jak zwykle nie jest mi dane dokończyć. Drzwi otwierają się z hukiem, a do pomieszczenia wpada jakaś dziewczyna o blond włosach.

- Wujku, ciociu! Przybiegłam tak szybko, jak tylko mogłam

Zerkam zdezorientowany na rodziców. Nie wydaje mi się, żebym miał jakąś kuzynkę o takim wyglądzie.

- Witaj Maya, przyszłaś w samą porę. To nasz syn, Amir. Synku, to twoja przyszła żona, Maya

Matka mówi to tak spokojnym tonem, że aż wbija mnie w fotel.

- Czekałam na Ciebie! Twoi rodzice przyszli do moich w odwiedziny i znaleźli taką perełkę dla Ciebie. Idealny materiał na żonę!

Zaczynam rozumieć. Zeswatali mnie z nią, żebym nie spróbował znowu chodzić z chłopakiem. Boli mnie jak cholera, że rodzice nadal mnie nie akceptują, ale co ja poradzę? Może to dobry pomysł, żeby wziąć z nią ślub? Skoro i tak nie chcę się zakochiwać w nikim więcej, to przynajmniej ją uszczęśliwię. Dlaczego nie chcę się znów zakochiwać? Bo moje serce nadal należy do jednego mężczyzny i chyba nie muszę mówić, jak ma na imię. Ogarnij się Amir, zareaguj. Podnoszę się z fotela i delikatnie całuję dłoń dziewczyny.

- Miło mi Cię poznać. Chciałabyś ze mną wyjść na kawę, żeby się lepiej poznać?

Posyłam jej czarujący uśmiech, na co reaguje rumieńcem na policzkach.

- Jasne! Masz jakąś fajną miejscówkę z dobrą kawą?

Tylko jedno miejsce wpada mi do głowy. Lokal o nazwie Szafran, w którym pracował Luca.

- Mam, ale to będzie niespodzianka. Pozwolisz mi tylko wziąć szybki prysznic? Muszę się odświeżyć po długim locie

Dziewczyna oczywiście się zgadza, a gdy zerkam na rodziców, widzę ich zadowolenie. Kieruję się w strone swojego pokoju, a mama zajmuje się dziewczyną. Zaraz po wejściu do swojej dawnej oazy, znajduje się za mną ojciec.

- Jestem z Ciebie dumny synu. Oczywiście nie każemy Ci z matką żenić się już teraz. Maya jest z dobrze usytuowanej rodziny, zabezpieczy to twoją przyszłość

Kiwam tylko głową. Takie życie jest dla mnie najgorszym, jakie mogę mieć, ale muszę dla swojego serduszka. Boję się tylko, że jak zobaczę Luke, to znów będę chciał, żeby mnie dotykał, mówił do mnie, a jego oczy patrzyły tylko na mnie.



Po szybkim prysznicu pozostaje mi kwestia ubioru. Maya ma na sobie białą sukienkę, wygląda dość elegancko. Trzeba się dopasować. Wyciągam z torby białą koszulę i do tego czarne spodnie, idealnie mnie opinające. Oczywiście, jak mogłem przewidzieć, koszula jest cała pomięta. Nie umiem prasować, więc jedynym ratunkiem jest mama. Zakładam dolną część garderoby i zbiegam na dół, znów nie myśląc nad swoimi czynami. Zapomniałem, że oprócz rodziców w domu jest też Maya i właśnie podziwia moje ciało kościotrupa.

- Wybacz, zapomniałem się w pośpiechu

Staram się wycofać, ale zatrzymuje mnie głos dziewczyny.

- Spokojnie, nie masz się czego wstydzić. Pomóc Ci w czymś?

Jej ton jest tak obrzydliwy, że ledwo co zatrzymuję śniadanie w żołądku.

- Potrzebuję wyprasować koszulę, a niezbyt potrafię

Przyznaję bez większych problemów. Maya podnosi się gwałtownie i zabiera mi ubranie z ręki, a po chwili stoi już z żelazkiem w ręku. No nie powiem, to mi zaimponowało.

- Masz kolczyka w s...sutku?

Zerkam na mamę, na której twarzy właśnie maluje się grymas bólu. Śmieję się cicho na ten widok.

- Tak i wyprzedzając następne pytanie, bolało jak cholera

Dawniej dostałbym opierdol, a dziś? Mama przyjaźnie się do mnie uśmiecha, a ojciec cicho śmieje. Czy naprawdę, gdy gram takiego syna, jakiego chcieliby mieć, zaczynają mnie szanować?

- Proszę, gotowe. Odwróć się, pomogę Ci ją ubrać

Grzecznie słucham się tego, co mówi Maya. Gdy zaczyna mi zapinać guziki, staram się specjalnie skanować jej ciało wzrokiem, żeby udawać zainteresowanego. Jej paznokcie co jakiś czas zahaczają o moją skórę, powodując u mnie gęsią skórkę. Gdy kończy, przyciągam ją do siebie i całuję w czoło.

- Dziękuję za pomoc. Gotowa do wyjścia?

Ja pierdole, jakim ja jestem zajebistym aktorem!

- Jasne, pójdę po buty

Znika pierwsza za rogiem. Biorę ostatni głęboki wdech, ale ojciec znów mnie zatrzymuje. Bez słów wsuwa mi coś do ręki. Sprawdzam, co dostałem i mam ochotę wybuchnąć. Kasę chętnie przyjmę, ale prezerwatywa, a raczej cała ich paczka to przesada.

- Jeśli będziesz chciał mieć na noc pusty dom, to daj nam znać. Wyniesiemy się do jutra

Matka mówi to szeptem, po czym puszcza mi oczko. Obrzydlistwo, ale kiwam głową na znak, że rozumiem. Wkładam szybko buty, po czym biorę dziewczynę pod rękę i wychodzimy. Całe szczęście, że Maya jest dość gadatliwa. Nie muszę się odzywać do chwili wejścia do lokalu, wystarczy tylko ją słuchać.

Zostaniesz, znając prawdę? Where stories live. Discover now