Rozdział 10

950 46 1
                                    

Nigdy więcej nie piję. Gdzie ja w ogóle jestem? Powoli siadam, ale dość szybko tego żałuję. Boli mnie kręgosłup i podbrzusze, a o głowie nie wspomnę. Co się działo? Pamiętam, że uciekłem z domu Luki, bo spanikowałem. Potem poszedłem do baru, a teraz leżę w jakimś łóżku. Może Luca mnie znalazł? Gdybym się z nim przespał, to bym nie miał wyrzutów. Jednak żeby się dowiedzieć prawdy, muszę zedrzeć kołdrę z tego kogoś. Delikatnie, tak żeby nie wydać żadnego dźwięku, nachylam się w stronę tego kogoś. Mam szczęście, że ma odkrytą twarz.

- Ja pierdole

Wyrywa mi się, gdy zamiast Luki dostrzegam jakiegoś obcego blondyna. Świetnie, zaliczył mnie losowy typ z baru. Muszę się ogarnąć i uciec. Zaczynam rozglądać się za ciuchami. Całe szczęście, że wszystko, czego potrzebuję, jest na krześle. Czyli ostatnie komórki mózgowe mi wczoraj trochę działały. Szkoda, że nie działały na tyle mocno, żeby odciągnąć mnie od tego pojebanego pomysłu. Cichutko podnoszę się, jak prawdziwy ninja, ubieram się trzęsącymi dłońmi i w parę sekund jestem za drzwiami hotelowego pokoju. Udaje mi się odnaleźć wyjście z budynku, a gdy tylko znajduję się na ulicy, biegiem puszczam się w stronę domu. Muszę zadzwonić do Luki, potrzebuję go teraz. Chcę poczuć jego ciepło i miętowy zapach, chcę pozwolić mu znów uspokoić mnie głaskaniem po włosach. Chcę, żeby mi powiedział, że nie jestem męską dziwką. Chociaż tak się właśnie teraz czuję. Jedno mnie tylko zastanawia. Aż tak szybko urwał mi się film?



Cieszę się, że moich rodziców nie było w domu. Dzięki temu udało mi się zamknąć w swoim pokoju bez zbędnych pytań. Wziąłem prysznic, bo musiałem zmyć z siebie smród baru, potu, alkoholu i resztki spermy, przy czym ledwo co wstrzymałem odruch wymiotny. Obecnie siedzę z telefonem w ręku, którego o dziwo nie zgubiłem. Przeglądam wszystkie portale. Na szczęście nie wysłałem niczego głupiego do ludzi.

- Może zadzwonię do Luki? - tak też robię. Wybieram jego numer i czekam, ale jedyne co słyszę, to poczta głosowa. Nie poddaję się, wybieram numer jeszcze raz i tym razem postanawiam nagrać mu wiadomość. Czekam, aż sekretarka się przymknie i zaczynam mówić - Hej Luca, przepraszam za to, że tak po prostu uciekłem. Spanikowałem i zrobiłem coś bardzo głupiego. Mógłbyś do mnie wpaść? Potrzebuję Cię

Kończę idealnie w momencie, gdy czas się kończy, co oznajmia mi charakterystyczne piknięcie. Dlaczego nie odbiera? Może śpi, jest dość wcześnie. Wyślę mu jeszcze wiadomość.

- Hej Luca, zadzwoń, jak będziesz mógł. Chciałbym pogadać

Może po prostu nie ma mnie wprowadzonego w telefon. Wzdycham ciężko i rzucam się na łóżko. Pachnie jeszcze Luką. Wciągam mocno zapach mięty, a po chwili zasypiam.



Minęły cztery godziny, a Luca nadal nie dał znaku życia. Zasypałem go wiadomościami, a średnio co pięć minut staram się do niego dodzwonić. Chyba zablokował mój numer.

- Kurwa!

Rzucam telefonem gdzieś na bok i mocniej ściskam poduszkę. Nie mogłem spać. Co chwilę budziły mnie sceny z przeszłości albo twarz Luki, gdy usłyszał o tym, że jestem mordercą. To spojrzenie wtedy, teraz dodatkowo po usłyszeniu całej prawdy nie odzywa się do mnie. Leniwie podnoszę się z łóżka, omijam telefon i zamykam się w łazience. Siadam na wannie z zamiarem zrobienia nowych ran, gdy przypomina mi się obietnica zawarta z Luką. Nie chcę, żeby miał blizny na rękach. Z drugiej strony, mam dziwne wrażenie, że nie będę miał już okazji z nim nawet porozmawiać. Chociaż spróbuję, pójdę jutro specjalnie do szkoły. Teraz jednak potrzebuję odreagować przed snem, a sposób mam tylko jeden. Wyciągam swoje zapasowe żyletki i ściągam spodnie. Zauważy nowe blizny na rękach, ale na udach już nie. Łatwiej też będzie mi je ukryć, chociaż nie robiłem ran na nogach. Mam tylko nadzieję, że będę w stanie normalnie chodzić. Biorę głęboki wdech, przykładam metal do skóry i po chwili tworzę nowe rany. Oddycham z ulgą, a po moich policzkach spływają łzy. Znowu zjebałem. Podnoszę się z ziemi i wpuszczam gorącą wodę do wanny. Czekam, aż się trochę napełnia, ściągam ubrania i powoli wchodzę do cieczy, która po kontakcie ze świeżymi ramami wywołuje ból. Zastanawiam się, czego tak naprawdę chcę od życia? Tak szczerze to na chwilę obecną chcę tylko mieć przy sobie Lukę.

Budzę się rano, nagi i strasznie spragniony. Przeciągam się, a gdy chcę usiąść, przeżywam szok. Luka leży wtulony w mój brzuch i z tego, co widzę, też nie ma na sobie ubrań. Uśmiecham się pod nosem. Zaczynam się rozglądać po pomieszczeniu, to jego pokój. Na szafce przy łóżku dostrzegam wodę, którą szybko wypijam. Gdy wracam wzrokiem na swojego ukochanego, ten już nie śpi. Patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami, w których dostrzegam tylko jedno. Porządnie. Podnosi się i już po chwili wisi nade mną.

- Dzień dobry kochany

Nachyla się i delikatnie muska moje usta. Gdy chcę się odsunąć, przytrzymuję go, żeby nie przerwał pocałunku. Dopiero gdy brakuje nam oddechu, odsuwam się.

- Hej - odpowiadam uśmiechnięty, zerkając na umięśniony tors starszego - Jak się spało po wczorajszym?

Przypomina mi się wszystko, co zrobiliśmy w nocy.

- Spałem jak małe dziecko, a taki widok jak miałem dzisiaj z rana, chcę mieć już codziennie

Powoli zsuwa z nas kołdrę, odkrywając resztę ciała. Wzdrygam się.

- Luka, nie mam zbytnio siły na to teraz, jestem zmęczony po wczorajszym

Staram się delikatnie odepchnąć jego nagie ciało, ale jestem za słaby. Jedyne co mi pozostaje, to pozwolić mu działać. Zaczyna podgryzać moją szyję, ręką sunąc po moim torsie. Jego dotyk jest naprawdę przyjemny, zostawia palące ślady na mojej skórze i sprawia, że domagam się więcej. Nagle przestaje, odsuwa się ode mnie i zaczyna telepać. Nie rozumiem, co się dzieje, moje ciało jest sparaliżowane przez ten nagły gest.

- Amir, kochasz mnie?

Nie odpowiadam od razu. Jego głos jest jakiś inny. Luka ma stanowczy głos, który dla obcych może wydawać się obojętny, a tak naprawdę jest troskliwy. Ten głos brzmi jak głos kogoś młodszego i wściekłego.

- Luka, wszystko w porządku? Bardzo dziwnie się zachowujesz - okrywam się kołdrą i delikatnie dotykam ramienia swojego kochanka. Odsłania twarz, a ja przeżywam potężny szok. To nie Luka. Odsuwam się gwałtownie, prawie spadam z łóżka - Nex?!

Zostaniesz, znając prawdę? Where stories live. Discover now