29. Ranboo, beeduo, irl (postacie nie ludzie!)

44 2 7
                                    

29. "I'm not going anywhere."

Leżał w łóżku, w słuchawkach grała muzyka. Nic nadzwyczajnego. A godzina? To nieistotne. Przecież siedzenie o drugiej w nocy, próbując się nie rozpłakać z powodu bałaganu w jego umyśle, mógł zrzucić na skutki zmiany strefy czasowej. Nikt by nic nie podejrzewał. Mało tego, nikt by nie pomyślał, że taki wesoły chłopak jak on może czuć się smutny. Chociaż to nie był dobry termin na określenie stanu, w jakim się znajdował. I mimo że słowo pustka głośno brzęczało w jego głowie, naprawdę nie chciał wypowiadać go na głos.

Usiadł powoli na materacu. Starał się, by sprężyny nie obudziły niższego chłopca, który nieświadomy świata zewnętrznego spał obok niego. Przyjaciel przekręcił się na drugi bok, tym samym zrzucając z siebie okrycie. Ranboo naciągnął na niego koc. Starszy nie zareagował, zbyt pogrążony we własnych snach. Najciszej jak potrafił, wyższy wstał z materaca. Chyba właśnie teraz zaczęła docierać do niego cała ta sytuacja. Zgodził się na pobyt w Anglii przez kilka miesięcy. I nie zrozumcie tego źle, Ranboo cieszył się z tego powodu. Po prostu nie był pewien czy chciał, by jego przyjaciel dowiedział się o kiepskim samopoczuciu, którego nie potrafił się pozbyć, a które prawie że co noc dopadało go i nie pozwalało mu zasnąć. Tak było wcześniej, teraz było to po prostu rutyną. A Ranboo uważał, że Tubbo był dobry. I dlatego nie zasługiwał, by zadręczać go swoimi problemami. Albo i wymysłami? Wszystko jedno, to i tak dla nikogo nie miało znaczenia.

Chwycił koc leżący na kanapie. Po cichu otworzył drzwi do ogrodu i wyszedł na zewnątrz. Jedynym źródłem światła w tym momencie była mała lampka zostawiona na tarasie przez któregoś z członków rodziny Tubbo oraz gwiazdy, które z tej perspektywy mógł wyraźnie zobaczyć. Ranboo usiadł na kamieniu, opatulając się kocem. Było lato, a jednak w nocy wciąż można było poczuć chłód. Trochę to ironiczne.

Chłopak zatrzymał muzykę i zdjął słuchawki. Świerszcze grały cichą melodię, niezmienną od niepamiętnych czasów. Poza tym nie było słychać żadnego innego dźwięku. Ale dla Ranboo ta cisza była ogłuszająca. Próbował oddychać normalnie, ale czy można go winić za strach? Czuł, jak pustka w jego wnętrzu karmi się nim i pożera każdą cząstkę ciszy. Jakby jego umysł specjalnie usunął wszystkie dźwięki, tylko po to, by doprowadzić go do większej paniki. I po prostu nie mógł... Czuł, jak traci panowanie, jak traci kontrolę nad swoim ciałem, życiem, jak bardzo nie chciał, by ta pustka go wciągnęła i aby wypuściła go ze swoich sideł. Nie mógł oddychać, nabierał coraz większe wdechy, próbując nie być zbyt głośny, żeby nie obudzić rodziny swojego przyjaciela.

Cykanie stało się głośniejsze. Spanikowany chłopak wziął (jeśli wyglądało to tak, jakby rzucił się na nie bardzo szczęśliwy z ich widoku, zostawimy to bez komentarza) do rąk słuchawki niemal od razu zatapiając się w muzyce. A kiedy kolejna piosenka została odtworzona, Ranboo spojrzał w górę i wsłuchał się w tekst.

Living in the fast lane, time is precious
I'm counting down the seconds I can feel you on my skin
I go in this direction I'm sorry that yours is different
And it's tearing me up with in

I to... to by się nawet zgadzało. Jako streamer nauczył się, że czas jest cenny. Wiedział, że jego fani byli przyzwyczajeni do regularności filmów i innych treści. Jego praca, jego pasja sprawiały, że nie spędzał tak dużo czasu z rodzicami oraz przyjaciółmi. Coraz częściej chodził późno spać, rzadko tak naprawdę jadł porządną kolację czy śniadanie. O obiedzie nawet nie wspominając. Starał się utrzymać szkołę na dotychczasowym poziomie, ale to wszystko było męczące. Jakby zbierało się w niewidzialny ciężar w jego klatce piersiowej i wysysało wszystkie emocje, zostawiające tylko pieprzoną pustkę. Nawet przelotne uściski, dotknięcia dłoni albo pocałunki w czoło od mamy nie potrafiły naprawić tej zepsutej części Ranboo. Bo to wszystko było zbyt krótkie, zbyt ulotne. Ale chłopak starał się cieszyć z tych chwil. Teraz, kiedy był już w Wielkiej Brytanii, Tubbo mógł go dotknąć, przytulić i w ogóle. Co zaskakujące Ranboo odkrył, że wcale mu to nie przeszkadza. Lubił być dotykany. Jednak bał się, że to wszystko zniszczy, że to wszystko okaże się być jednym wielkim snem.

We are... humans? | One ShotsWhere stories live. Discover now