24. Jack Frost, Rise of the Guardians

52 6 1
                                    

24. "You're trembling."

Spadał w głęboką przestrzeń. Wiedział, że się dusił. W płucach brakowało mu powietrza. Nie mógł złapać oddechu. Próbował wypłynąć, ale jego kończyny zawodziły. Nie mógł się poruszyć. Obrazy z jego głowy zaczęły się rozmazywać. Wszystko traciło swą barwę, kontury zlewały się tworząc jedną wielką plamę, jedną wielką nicość. Paraliżował go strach przed nieznanym, przed śmiercią. Pustka wciągała go w ciemność, a jego umysł szalał. Tak jakby próbował go chronić przed czymś, co nieuniknione.

Wtedy zdał sobie sprawę, że zapomina, ale nie potrafił tego zatrzymać. Miał wrażenie, że zamarza. Małe szpilki wbijały mu się w każdą część ciała, tracił resztki oddechu z każdą sekundą. A każdy obraz, każde wspomnienie powoli znikało z jego umysłu. Wszystko co tworzyło Jack'a Frosta, to wszystko zaczynało znikać. Ciemność otaczała jego umysł, a ostatnie bąbelki powietrza uniosły się ku górze w stronę księżycowego światła. W stronę ostatniej deski ratunku.

Potem zamknął oczy.

Tuż przed całkowitą pustką, przez głowę przebiegła mu myśl, że cieszy się, że jego siostra jest bezpieczna.

***

***

Oups ! Cette image n'est pas conforme à nos directives de contenu. Afin de continuer la publication, veuillez la retirer ou télécharger une autre image.

***

***

Oups ! Cette image n'est pas conforme à nos directives de contenu. Afin de continuer la publication, veuillez la retirer ou télécharger une autre image.

***

- Jack...

Słyszał wołanie. Przebijało się przez jego świadomość. Podążał w jego stronę, ale jednocześnie nie mógł się ruszyć. Nie potrafił otworzyć oczu. Skąd dochodził ten głos? Jego ciało było lodowate, nie potrafił ruszyć żadną kończyną. Ale nie mógł powstrzymać się przed nasłuchiwaniem dziecięcego głosiku.

- Jack...

W jego głowie pojawił się obraz. Mała dziewczynka. Jej usta były rozciągnięte w lekkim uśmiechu, a brązowe włosy falowały przy każdym ruchu. Na jej nogach znajdowały się łyżwy. Chłopak zauważył, że oboje byli na zamarzniętym jeziorze, a na drzewach dookoła niego leżał biały puch.

- Trzęsiesz się. Braciszku zimno ci?

- Kim jesteś? Co ty... Co ty robisz?

Dziewczynka uśmiechnęła się delikatnie. Zdjęła z siebie małą kurteczkę i okryła nią starszego chłopaka. Jej wyraz twarzy pozostawał niezmienny, mimo, że ręce miała lodowate.

- Jestem twoją siostrą, Jack. Nie pamiętasz? - spytała, a w jej głosie chłopak mógł wyczuć nutę zawodu.

- Nie ja... Ja...

- Spokojnie Jack. To tylko zimno. Nie pozwól, aby otoczyło twoje serce, dobrze? - spytała i usiadła naprzeciwko niego delikatnie przekrzywiając głowę.

- Nie znam cię, nie wiem kim jesteś... Nie wiem kim ja jestem...

- Jesteś Jack Frost. Mój brat. Uratowałeś mnie - odpowiedziała i uśmiechnęła się pogodnie w stronę starszego - Co ci się stało Jack? Dlaczego tak bardzo się przestraszyłeś? Przecież miałeś się śmiać.

Spojrzał na nią z niezrozumieniem. Jego szare oczy patrzyły na dziewczynkę z lekkim strachem.

- Śmiać? Czemu miałbym to robić? Nawet nie wiem gdzie jestem. Nie wiem nic, wszystko wydaje mi się obce, a jednocześnie znajome. Moje imię, to miejsce. Nie umiem powiedzieć, dlaczego czuję, że właśnie teraz powinienem znajdować się na tym jeziorze - odparł cicho chłopak. Nie mógł nic poradzić na to, że jego głos pod koniec zaczął się załamywać niczym zamarznięta tafla wody - Mam kompletną pustkę w głowie. Nie potrafię się teraz śmiać.

- Musisz się śmiać, Jack. Śmiech sprawia, że wszystko jest dobrze. Daje nadzieję na to, że jeszcze wszystko może się ułożyć i odmienić na lepsze - powiedziała - Dlatego musisz się śmiać Jack.

Chłopak uśmiechnął się lekko do dziewczynki. Odwzajemniła gest. Nie można wszystkiego zrobić od razu.

- Pamiętaj. Obiecaj, że nie zapomnisz, że będziesz szczęśliwy. Że jeszcze będziesz się śmiać, Jack. Musisz mi to obiecać.

Wzięła jego ręce w dłonie, a jej usta wygięły się w delikatnym uśmiechu. Starszy chłopak odpowiedział jej lekkim uniesieniem kącików ust w górę i cichym parsknięciem spomiędzy warg, nie zwracając uwagi na temperaturę ciała tej małej istotki.

- Obiecujesz, Jack?

- Tak, obiecuję. Ale ty nie pozwól mi czuć się samotnym.

Dziewczynka uśmiechnęła się. W jej brązowych oczach Frost mógł ujrzeć nikłe iskierki radości. Takie, które tylko dzieci potrafią pokazać oraz pojąć. A on je rozumiał. Rozumiał dziecięcą radość, bo sam był dzieciakiem zamkniętym w ciele nastolatka.

- Nigdy nie będziesz sam. Ja zawsze będę z tobą. W twoich wspomnieniach oraz twym sercu. Dlatego nie możesz mnie zapomnieć Jack.

Przytulił ją ostatni raz. Zamykając oczy myślał tylko o tym, że nigdy nie zapomni tego spotkania. Nie miał pojęcia jak bardzo się mylił.

Chwilę później lodowata woda okryła jego ciało i ponownie pogrążyła go w odwiecznym śnie.

Potem obudził się. Otworzył oczy, a pierwszym co ujrzał była ciemność. Nic nie pamiętał. Żadnych obrazów. Żadnych informacji. Po prostu pustka. Jack zapomniał o swojej obietnicy.

A blask księżyca oświetlał jego bladą twarz. Twarz dziecka, którym miał się stać na zawsze. Ale od tamtej pory nic w tym chłopcu nie było takie same.

Ponieważ księżyc sprawił, że zapomniał.

Zapomniał bez możliwości powrotu.

Ale może właśnie takie było jego przeznaczenie?

***
'Cause I'm only a crack in this castle of glass

***'Cause I'm only a crack in this castle of glass

Oups ! Cette image n'est pas conforme à nos directives de contenu. Afin de continuer la publication, veuillez la retirer ou télécharger une autre image.

***

726 słów

Może być, chociaż uważam, że większość tego dialogu oraz tych opisów nie ma sensu

Wena wraca z lasu, yey

We are... humans? | One ShotsOù les histoires vivent. Découvrez maintenant