Szkarłatne morze

68 6 3
                                    

Codziennie śnił o morzu. Bawił się z siostrą na piasku, rodzice rozmawiali przyciszonym głosem.

Szczęście.

To właśnie ono unosiło się w powietrzu. Wnikało w ich skórę, powodowało dziwnie błogi wyraz twarzy.

Idiotyczne.

Jego siostra stawia flagę na czubku budowli. To prawie koniec. On wie co się za chwilę stanie, ale teraz o tym zapomina. Tylko na chwilę. Szybko przemija.

Spokój.

Nie potrwa długo. Wykopują fosę. Zamek skończony. Woda wlewa się do środka. Przybiera dziwne barwy.

Krew.

Słyszy krzyk siostry. Głosy matki i ojca cichną. Właśnie tak wygląda początek. Chłopiec patrzy na morze.

Szkarłat.

Woda zmienia się w krew, piasek staje się śniegiem. Zamek rozpada się. Tak jak wspomnienia chłopca. Otoczył go szkarłat.

Śmierć.

Martwe ciała leżą na śniegu. Krew miesza się z bielą. Razem tworzą niesamowity obraz. Morze zalewa go, oddziela od rodziny. Krew stanowi linię nie do przekroczenia.

Wspomnienia.

Dopiero teraz budzi się z koszmaru. Otwiera oczy, szkarłat zniknął, biel otacza jego łoże. Anioły śmierci stoją nad jego głową.

Strażnicy.

Pilnują, aby nie uciekł. Będzie im potrzeby. Krew stanowi jego część, jego umysł został zniszczony przez szkarłatną biel.

Białe lilie.

Tylko one pozostały na rodzinnym grobie.



187 słów

Co sądzicie?

We are... humans? | One ShotsWhere stories live. Discover now