3.| ᴍᴏᴢ̇ᴇ ᴛᴏ ᴢᴀsᴛᴏᴘᴜᴊᴇ ᴛᴡᴏᴊᴇ ᴍᴀʀᴢᴇɴɪᴀ ᴏᴅɴᴏśɴɪᴇ ᴍᴏᴊᴇᴊ ᴘʀᴢʏsᴢᴌᴏśᴄɪ

547 35 0
                                    

GILBERT trzymający na rękach Delphine wyglądał zjawiskowo. Sofi mimo gorszego humoru nie mogła nie uśmiechać się na ten widok. Jak oczarowana zamiast słuchać co mówi w jej kierunku oraz Sebastiana — który przez stratę Mary często zagłębiał się w swoich przykrych myślach — wolała rozmarzona mu się przypatrywać.

— Zdrzemniesz się? — zapytał dziewczynkę pochylając się nad nią z uśmiechem.

To sprawiło, że Sofi wyobraziła go sobie w roli ojca. Jej blada twarz pokryła się rumieńcami, a uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej.

— Uroczo.

Gilbert odwrócił się w jej stronę na dźwięk jej słów i cmoknąwszy ją w usta poprosił Bash'a by podszedł do jego dziecka. Najwyraźniej również zauważył jego nieszczęście. Było to zrozumiałe. Przecież stracenie ważnej osoby musiało się na nim odbić w taki sposób.

Blondynka zmarszczyła brwi przypominając sobie o czymś. W kieszeni jej sukienki zaszeleściło list. Ten zapakowany pergamin schowała tam już od samego rana, gdy w zamiarach miała udanie się do swojego chłopaka i jego czarnoskórego przyjaciela. Nie zdążyła go otworzyć ani przeczytać, dlatego nie zdawała sobie nawet sprawy kto do niej napisał.

Wyjęła list z kieszeni i dyskretnie go otworzyła podczas gdy dwójka przyjaciół prowadziła niemrawą rozmowę. Pieczęć była nieznanego pochodzenia. Delikatnie rozerwała papier, a następnie wyjęła złożony pergamin i go rozwinęła. Koślawe pismo było lekkim wyzwaniem jeśli chodziło o odczytanie go, dlatego Sofi musiała zmrużyć oczy, by spróbować odczytać co jest w nim zawarte.

Najdroższa Sofijo!

Nie chciałbym zawracać ci twojej onieśmielającej głowy, ale postanowiłem Cię o tym poinformować.
Niestety już nie dane nam będzie się zobaczyć.
Wyjechałem do kraju, z którego ciężko byłoby się dostać do Avonlea oraz z Avonlea tutaj. Wiem również, że cudownie układa Ci się z Gilbertem, a przynajmniej taką mam nadzieje, gdyż wiem, że należy Ci się szczęście.
Jestem zaskoczony, że zanim tu dotarłem ujrzałem Twojego brata, z którym dane mi było zamienić pare słów.
Z powodu braku spotkania w najbliższym czasie chciałbym złożyć Ci kondolencje z powodu śmierci niejakiej Mary, która z tego co słyszałem była Tobie bliska.
Oraz chciałbym przyznać się do uczuć, którymi Cię darzyłem.
Podobałaś mi się odkąd polepszył nam się kontakt i zaczęliśmy normalnie ze sobą konwersować. Niestety zdawałem sobie sprawę, że mimo wszystko, to Gilbert przyniesie Tobie odpowiednie szczęście, jakie Ci się należy, a muszę przyznać, że jest ono naprawdę wielkie.
Mam nadzieje, że założysz z nim rodzinę i do końca swoich dni będziesz szczęśliwa.

Twój były „prawie" narzeczony
Radevij

PS. Z powodu przechwytywanych listów, nie podpisze się nazwiskiem, a Ciebie proszę o nieodpisywanie mi.

Blondynka cicho westchnęła i zgniotła list w rękach. Wstała ze swojego miejsca wyrzuciła zgnieciony papier do śmieci i dopiwszy do końca swoją herbatę ucałowała policzek Gilberta.

— Zbieram się, bo byłam umówiona z Jane u mnie w domu — przyznała widząc zdezorientowany wzrok chłopaka.

— Jasne — pokiwał głową z uśmiechem Gilbert. — Tylko nie obgadujcie mnie za dużo!

— Oczywiście — zaśmiała się. — Chociaż tak teraz myśle, że jak pójdziemy jutro do szkoły, to muszę w końcu wyznać Ruby, że jesteśmy razem. Trochę się tego boje.

𝐅𝐑𝐄𝐄 𝐂𝐇𝐎𝐈𝐂𝐄 • 𝐆𝐈𝐋𝐁𝐄𝐑𝐓 𝐁𝐋𝐘𝐓𝐇𝐄 ✔️Where stories live. Discover now