4.| ᴄʜʏʙᴀ ᴘᴏᴅᴏʙᴀ ᴍɪ sɪᴇ̨ ᴊᴀᴋɪś ᴄʜᴌᴏᴘᴀᴋ

1.1K 56 4
                                    

SEN jest bardzo potrzebny człowiekowi do życia. Wielu ludzi uwielbiało spać godzinami, w tym i Sofi. Dlatego, gdy Diana wraz z Anią wybiegły do jej domu w środku nocy i zaczęły ją budzić, nie była zbytnio zadowolona, ale gdy do jej uszu dotarło co się dzieje od razu zerwała się z łóżka i nawet się nie ubierając pobiegła wraz z dziewczynami w stronę domu Diany.

— Co dokładniej się z nią dzieje? — zapytała w biegu Sofi marszcząc brwi we współczuciu widząc smutek Diany.

— Minnie okropnie kaszle, dusi się - mówiła zapłakana brunetka.

— Krup — powiedziała Sofi razem z Anią.

Obie popatrzyły na siebie i uśmiechnęły się słabo.

— Wzięłam cię ze sobą Sofi, bo nie dość, że byłaś blisko, to masz matkę pielęgniarkę — wyjaśniła szybko Diana wbiegając na swoją posesje.

Sofi była zbyt zmęczona biegiem, by cokolwiek odpowiedzieć. Po prostu ciężko dysząc wbiegła tuż za Dianą do jej domu, napotykając jej pokojówkę, która stała nad dziewczyną o bladej skórze. Była to młodsza siostra Diany, którą Sofi widziała po raz drugi w swoim życiu

— Aniu, zajmij się wrzątkiem — rozkazała Sofi, a dziewczyna pokiwała głową. — Zapewne nie muszę tłumaczyć dlaczego. Ty Diano przytrzymaj ją bardziej w pozycji siedzącej. Będzie o wiele wygodniej nam działać. Ja zajmę się syropem i zaniosę wrzątek.

Dziewczyny pokiwały głowami. Sofi wyjęła z jednej z szafek butelkę syropu, który stał u państwa Barrych zawsze w tym samym miejscu. Była go resztka, wiec zmarszczyła brwi w zmartwieniu. Dała go na stół i spojrzała znacząco na Anię. Widziała w jej oczach zrozumienie.

— Daj — powiedziała do niej Sofi, biorąc od niej miskę z wrzątkiem. Od razu podeszła do Diany i położyła ją na krześle. — Pochyl ją. Para powinna rozrzedzić flegmę.

— Syrop się kończy — wyznała w końcu Ania spoglądając z żalem na resztkę płynu. — Została jedna dawka.

— Narazie inhalacja musi wystarczyć. Nic więcej nie możemy chyba zrobić — wyznała Sofi opierając się biodrem o stół i przypatrując się siostrom Barry.

— Jest rozpalona — stwierdziła Diana przykładając swoją rękę do czoła dziewczynki.

— Przenieśmy ją bliżej okna — powiedziała Ania przysiadając się bliżej Diany. — Chłodne powietrze jej pomoże.

Były tak zainteresowane chorą siostrą Minnie, że nie zauważyły jak w pomieszczeniu pojawiła się starsza kobieta.

— Co wy wyprawiacie? — to pytanie skierowała do blondynki i rudowłosej. — Chcecie żeby zamarzła?

— Pani Josephine! — wykrzyknęła Sofi rozpoznając kobietę, którą niegdyś nazywała ciocią.

— Sofi?

Na pytanie kobiety jedynie pokiwała głową, gdyż widziała, że Ania zbiera się na wyjaśnianie.

— Na krup najlepsze jest zimne powietrze.

— Nie jesteś lekarką — wycedziła kobieta stukając swoją laską w podłogę.

Sofi zmarszczyła brwi. Na miejscu Josephine nie bulwersowała, by się z powodu chęci pomocy. Może i Ania nie była lekarką, ale Sofi mogła jednogłośnie stwierdzić, że wiedziała co robi.

— Znam się na tym — przyznała i biorąc ścierkę z kuchni do ręki pobiegła z powrotem do dziewczynki. — Proszę nie przeszkadzać.

Ta wypowiedź kompletnie wybiła kobietę z tropu. Wyglądała na bardzo zaskoczoną i przez dłuższy czas przypatrywała się Ani nie dowierzając w jej słowa.

𝐅𝐑𝐄𝐄 𝐂𝐇𝐎𝐈𝐂𝐄 • 𝐆𝐈𝐋𝐁𝐄𝐑𝐓 𝐁𝐋𝐘𝐓𝐇𝐄 ✔️Donde viven las historias. Descúbrelo ahora