— TERAZ będę miała wspaniały ślub — powiedziała Prissy uśmiechając się do Diany.
Siedząc z dziewczynami Sofi nie dowierzała. Prissy Andrews będzie brała ślub z nauczycielem Panem Philipsem. Rozmawiając na ten temat i siedząc na szkolnych ławkach, by móc dowiedzieć się więcej z zainteresowaniem przysłuchiwała się.
Rudowłosa chciała podać monetę Prissy, lecz powędrowała ona do ręki Józi, która nagle do nich podeszła. Na jej twarzy widniał uśmiech, jakby jej relacje z dziewczynami były naprawdę dobre. Cóż... Rzeczywistość była inna, dlatego reszta nie była zbyt zadowolona z jej przyjścia.
— Co kupujemy? — zapytała Pye oglądając monetę w dłoniach.
— Diana podarowała Prissy sześciopensówkę z Londynu — zachichotała Ruby.
Sofi nie chciała udzielać się w rozmowie z blondynką, dlatego po prostu siedziała cicho starając się nawet na nią nie patrzeć.
— Dwa miesiące temu, tuz po zaręczynach — zaczęła Diana kładąc swoją dłoń na ramieniu Prissy. — Napisałam do kuzynki.
Rozmowę przerwało im popchnięcie Cole'a przez Billy'ego. Chłopak od jakiegoś czasu stał się jeszcze bardziej irytujący niż przedtem, a jakimś dziwnym trafem chłopaki z klasy dalej się z nim kolegowali po części popierając jego zachowanie. Najgorsze było to, że chłopakowi zawsze się upiekło i nie obrywał.
Sofi już nie miała na niego siły, dlatego starała się go ignorować i pomagać tym, którym niestety szczęście nie dopisywało i byli kozłami ofiarnymi tego chłopaka.
— Wszystko w porządku? — odezwał się Gilbert w tym samym momencie co Sofi.
Spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się. Blondyn szybko odpowiedział i nerwowo wstał z podłogi.
Blondynka zaś usiadła przy swojej ławce i posyłając uśmiech do bruneta wzięła tabliczkę w rękę, gdyż za chwile miała się odbyć lekcja.
Lekcja w czasie której pan Philips był dość nerwowy została przerwana przez wejście dobrze znanego blondynce Bash'a. Gilbert zerwał się z ławki zauważając go i zdezorientowany zawołał jego imię.
— Musze porozmawiać z Gilbertem — powiedział czarnoskóry do nauczyciela.
Wszystkie spojrzenia były w niego wbite. Nic dziwnego. Rzadko spotykało się takich ludzi, a jak już, to inni nimi gardzili.
— Proszę zostać w szatni — nakazał pan Philips wyciągając dłoń przed siebie, jakby bal się, że mężczyzna ma jakąś zaraźliwą chorobę.
Gilbert wstał z miejsca i nie zważając na nikogo podszedł do mężczyzny czując na sobie spojrzenia innych. Scott również wstał z miejsca i dołączył do Gilberta odprowadzany zszokowanymi spojrzeniami.
— Nie chcemy cię tutaj! — powiedział nagle Billy spoglądając na Sebastiana z odrazą. — Chciałeś mnie zabić podczas występu.
— Tylko ty stanowisz zagrożenie swoim aroganckim zachowaniem — warknęła Sofi, przez co Billy posłał jej złowrogie spojrzenie.
Scott i Gilbert skinęli w jej stronę z usmiechami, lecz nim ktokolwiek z uczniów się odezwał pan Philips zabrał głos.
— Skupcie się!
Sofi raz po raz spoglądała w ich stronę widząc jak zawzięcie dyskutują. Chciała tam podejść i im pomóc, ale wiedziała, że nie mogła i nie powinna. To chłopaki bardziej się z nim przyjaźnili i z pewnością bardziej by pomogli niż ona, która mimo iż się z nim polubiła, to nie znała go za dobrze.
أنت تقرأ
𝐅𝐑𝐄𝐄 𝐂𝐇𝐎𝐈𝐂𝐄 • 𝐆𝐈𝐋𝐁𝐄𝐑𝐓 𝐁𝐋𝐘𝐓𝐇𝐄 ✔️
قصص الهواة𝐒𝐎𝐅𝐈 𝐊𝐈𝐌𝐏𝐓𝐎𝐍 ❞MUSZĘ WIEDZIEĆ CO SIĘ DZIEJE U MOJEGO RYWALA❝ Dziewczyna po roku nieobecności w Avonlea postanawia wrócić. Wraz z powrotem wracają również kłótnie z własną matką. Razem ze swym bratem wracają do szkoły i z powrotem zacieśnia...