1.| ᴛᴀ ʙʟᴏɴᴅʏɴᴀ ᴅᴢɪᴀᴌᴀ ᴍɪ ɴᴀ ɴᴇʀᴡʏ

768 38 1
                                    

BŁĘKITNA czapka i tego samego koloru szal ocieplał Sofi. Dziewczyna uśmiechała się delikatnie do swojego brata, który stał przed nią i dobitnie kazał jej się go słuchać. No tak. Zapomniałabym dodać, że dziewczyna właśnie wyjeżdżała pociągiem do cioci Josephine wraz z rudowłosą towarzyszką. Przez podróż mieli towarzyszyć im Gilbert ze Scottem, gdyż oni mieli coś do załatwienia w Charlottetown.

— Chłopie, bo ją zniechęcisz do podróży ze sobą — zaśmiał się brunet podając dziewczynie dłoń, którą z uśmiechem złapała i z jego pomocą weszła do pociągi. — Zawsze jest taki opiekuńczy?

— No wiesz... — zawahała się siadając naprzeciwko niego i spoglądając na stacje za oknem. — Jesteśmy rodzeństwem, a on jest bardzo uparty. Woli mieć również wszystko pod kontrolą, a to przekłada się na życie codzienne i przy okazji na mnie.

Gilbert uśmiechnął się uroczo i przesunął delikatnie do okna, by Scott miał miejsce obok niego. Rudowłosa delikatnie zarumieniona przysiadła się do niej, a pociąg w końcu ruszył.

W trakcie podróży Sofi wraz z Gilbertem posyłali sobie uśmiechy. Obok nich rozgrywała się zacięta dyskusja, w której obie strony zdążyły się pare razy oburzyć i obrazić na siebie nawzajem, dlatego gdy tylko pociąg zatrzymał się na odpowiedniej stacji blondynka wraz brunetem z westchnięciem ulgi opuścili pojazd.

— Odprowadzimy was — stwierdził Scott nie przyjmując żadnej odmowy i z poważną miną ruszył do rezydencji ciotki Józefiny.

Najwyraźniej sprzeczka z rudowłosą zdążyła doszczętnie zniszczyć jego dzisiejszy humor, który i tak nie był najlepszy.

— Dziękuje za towarzyszenie — uśmiechnięta blondynka dygnęła przed Gilbertem, który parsknął na to śmiechem, a następnie sam się skłonił.

— Ja również dziękuje, za tak cudowną podróż w pani towarzystwie, panienko — Sofi roześmiała się i nie zważając na otoczenie pocałowała chłopaka. Chłopak uśmiechnąwszy się w jej usta złapał ją delikatnie w tali. — Widzimy się później, stokrotko.

Blondynka zmarszczyła brwi nie mogąc powstrzymać małego uśmiechu błąkającego się na jej ustach oraz delikatnych rumieńców na jej twarzy.

— Czemu akurat stokrotko?

— Nie ma czasu na migdalenie — mruknął niemiło jej brat sprawiając, że Gilbert z niechęcią wysunął się z jej objęć i odwrócił się w jego stronę. — Powinnismy już iść.

Brunet nie chcąc niepotrzebnych sprzeczek pokiwał delikatnie głową i złożył szybkiego całusa blondynce. Oboje w końcu odeszli, a z domu wyszedł lokaj ciotki.

— Wasze kłótnie w związku źle na niego wpływają Aniu — zaśmiała się spoglądając na czerwieniejącą się dziewczynę.

— My nie jesteśmy w związku!

— Zobaczymy.

―◦―

Pobyt u ciotki Josephine minął szybko. Zwłaszcza, że Sofi musiała pojawić się jeszcze w mieście, dlatego zmuszona była zostawić Anię z ciotką i Cole'm samych. Rudowłosa nie narzekała, ponieważ bardzo lubiła tę dwójkę.

— Przepraszam! Przepraszam!

Obok niej na zatłoczonym chodniku pojawiła się blondwłosa dziewczyna ubrana w schludną, niebieską sukienkę. Na włosach miała takiego samego koloru melonik, a jej włosy spięte były w eleganckiego koka. Wyglądała na zbliżoną wiekiem do dziewczyny.

𝐅𝐑𝐄𝐄 𝐂𝐇𝐎𝐈𝐂𝐄 • 𝐆𝐈𝐋𝐁𝐄𝐑𝐓 𝐁𝐋𝐘𝐓𝐇𝐄 ✔️Where stories live. Discover now