1.| ᴊᴜᴢ̇ ᴍʏśʟᴀᴌᴀᴍ, ᴢ̇ᴇ ᴏ ᴍɴɪᴇ ᴢᴀᴘᴏᴍɴɪᴀᴌᴇś

933 51 13
                                    

DZIEŃ zapowiadał się nad wyraz słonecznie. Wiatr delikatnie dawał o sobie znać, lecz nie przyćmiewał ciepła słońca. Sofi w planach miała spotkać się dziś z Anią u niej w domu i przy okazji spotkać jej współlokatorów. Dlatego wstała z samego rana i szybko wykonując poranną rutynę zbiegła ze schodów natrafiając na samym dole swojego ojca. Jego twarz wyglądała na zmęczoną i smutną. Gdy zauważył swoją córkę na twarz przywdział sztuczny uśmiech.

— Jak się spało? — zapytał przyglądając jej się obojętnym wzrokiem.

— Nawet dobrze, jak na noc, którą spędziłam na myśleniu, że wyjdę za mąż za kogoś kogo nie kocham — warknęła przechodząc obok niego i ostentacyjnie przewracając oczami.

Mężczyzna westchnął i podszedł do niej szybko starając się wyrównać z nią chód.

— Skarbie, to dla twojego dobra — próbował wytłumaczyć.

Blondynka wzięła do ręki kromkę i wzięła nóż, by posmarować ją masłem.

— Dla mojego dobra, czy bardziej dla naszego nazwiska? — zapytała nakładając jakieś składniki na chleb.

— Skarbie, ja tez nie jestem do końca szczęśliwy z tego powodu, ale... — zawahał się przez chwilę. — Razem z Elizabeth ustaliliśmy, że to będzie najlepszy wybór.

— Razem? — zapytała powątpiewając i ruszając w stronę wyjścia. — Czy może raczej matka ustaliła?

Założyła na głowę kapelusz. Jej ramiona pokrył beżowy, odpinany sweter. Wzięła gryz kanapki, sięgając do klamki.

— Porozmawiajmy — poprosił jej ojciec spoglądając na nią ze skruchą.

— Teraz nie mogę — warknęła sucho otwierając drzwi. — Idę do Ani.

Wyszła zamykając za sobą drzwi z głośnym hukiem, zostawiajac ojca w rozterce. Ruszyła do znajomego wzgórza po drodze zjadając swoje śniadanie.

Jej głowę zaprzątała decyzja jej rodziców, a raczej matki. Gdzie sprawiedliwość? Nie chciała wychodzić za mężczyznę, którego nie kochała.

— Dzień dobry! — przywitała się blondynka widząc Mateusza siedzącego na krześle przed domem.

— Dzień dobry, Sofi! — uśmiechnął się miło. — Ania mówiła, że dziś przyjdziesz.

— To dobrze — przyznała spoglądając na drzwi. — mogę wejść?

— Jasne! Wchodź — mężczyzna otworzył przed nią drzwi gestem ręki zapraszając do środka.

Dziewczyna wchodząc podziękowała Mateuszowi, a następnie rozejrzała się po pomieszczeniu. Była tu może raz, czy dwa, dlatego mniej więcej wiedziała co gdzie się znajduje.

— Dzień dobry! — przywitała się z Marylą, która pojawiła się nagle w pomieszczeniu.

— O! Dzień dobry! — kobieta uśmiechnęła się na widok blondynki. — Ania jest u siebie w pokoju. Powiedziała, że tam na ciebie poczeka.

Sofi pokiwała głową i życząc kobiecie miłego dnia ruszyła schodami w górę. Stojąc na ich szczycie rozejrzała się na boki starając przypomnieć sobie, gdzie znajdował się pokój Ani.

𝐅𝐑𝐄𝐄 𝐂𝐇𝐎𝐈𝐂𝐄 • 𝐆𝐈𝐋𝐁𝐄𝐑𝐓 𝐁𝐋𝐘𝐓𝐇𝐄 ✔️Where stories live. Discover now