~Wiadomość~

394 22 62
                                    

-Ej!-Krzyknąłem  rozbawiony do szatyna, który wyrwał mi z głowy czapkę.-Oddawaj idioto! 

-Musisz ładnie poprosić-Powiedział to z złośliwym uśmiechem. 

Wywróciłem oczami. Kai pare dni temu wyszedł ze szpitala i ma sie świetnie! 

-No chyba Cię coś boli. 

-No dawaj! Bo nie odzyskasz czapeczki. 

Zrobiłem niezadowoloną minę, Kai to fajny przyjaciel, ale miewa irytujący.

-Proszę?-Powiedziałem obojętnie a Kai tylko uniusl brwi. 

-Stać Cię na więcej, wiesz? 

-Prooszeee. 

Szatyn uśmiechnął się, poglaskał mnie po włosach i załozył na nie moją czapkę. 

-Zuch chłopak!

-Jesteś nienormalny-Uderzyłem go lekko w ramię. 

-Heej!-Zaśmiał się i oddal mi. Razem zaczęliśmy się śmiać.

Zauważyłem samochód mojego ojca, przyjechał już po mnie. Złapaliśmy otatnio..Niezły kontakt.

-Ta, wiesz ja już idę, narka-Powiedziałem i nie wzracając już uwagi na Kai''a ruszyłem w strone samochodu gdzie czekał już mój ojciec. Rzuciłem plecak na tylne siedzenia a sam siadlęm na przednim. 

-Myślałem że nigdy nie przyjdziesz-Burknął mój ojciec odpalając samochód. 

-Taa, musiałem odzyskać moją czapkę. 

-A właśnie, kto to byl ten chłopak co ci czapkę wyrwał? 

-Mój przyjaciel-Odpowiedziałem przyglądajac się widokowi zza okna.-Znasz aktorów Smitchów? 

-Ym, coś kojarzę. 

-To wlaśnie ich syn-Mój ojciec otworzył szeroko oczy jakby zaskoczony tym co teraz wlaśnie powiedziałem. 

-Przyjaźnisz się z synem bardzo popularnych aktorów? 

-Yep, fajnie co? 

-No bardzo fajnie, zazwyczaj takie dzieciaki są..Inne, wywyższające się nad innymi. 

-Kai jest inny, sam do mnie zagadał, na początku nie lubiłem go, ale nasze relacje poleprzyły się.-Rzucilem obojętnie popijając łyk gazowanej wody, ktorą wyciagłem z plecaka.

-To fajnie że masz przyjaciela. 

Rzuciłem tylko ''Yhm''.

~Time skip~ 

Dojechaliśmy z ojcem pod dom a w nim czekał już na nas obiad. Żona ojca świetnie gotuje! Szybk umylem ręcę i zasiadłem do stołu. 

-Jak w szkole kruszyno?-Nienawidziłem gdy tak do mnie mówiła. Nathali bo tak ma na imie, traktowała mnie jak własnego syna. Pomagała przy lekcjach, pytała czy wsyzstko dobrze w szkole tak jak to robi prawie każda mama. Ja ją też zacząłem traktowac jak drugą matkę, świetnie się dogadywaliśmy. 

-Yym, świetnie-Wzruszyłem ramionami. 

-To się cieszę, zadanie jakieś masz?-W tym czasie zaczęła nalewać do misek już pomidorową. Tak pięknie pachniała..(Oczywiście zupa!) 

Zauważyłem że na stole nie ma jeszcze sztućców, więc stanąłem po nie. Nathali się do mnie szeroko uśmiechnęła i zaczeła wołać ojca na obiad. Wszyscy razem już zaczęliśmy jeść. 

-Przepyszna skarbie-Rzucił ojciec zajadając sie pomidorową. 

-Cieszę się że ci smakuje, a tobie Lloyd? 

-C-co?-Uniosłem wzrok z nad talerza. 

-Czy smakuje ci zupa? 

-Ou..Tak bardzo, dobra jest-Uśmiechnąłem się a Nathali to odwzajemniła.

Po skończonym obiedzie pomogłem Nathali posprzątać. Pogadaliśmy trochę sprzątając. Bardzo dobrze mi się z nią rozmawia, przyjemnie. 

-Dobra kruszyno-Wywróciłem oczami, ona chyba nigdy nie zrozumie że nie lubię być tak nazywanym-Wszystko posprzątane to teraz idź się pouczyc czy tam odrobić zadania jak jakies masz. 

Skinąłem głową i poszedłem do pokoju gdzie zacząłem naukę. Nie mialem dziś na szczescie żadnych zadań więc po godzinie skończyłem moją naukę. Poszedłem zadowolony do salonu gdzie siedzieli ojciec i Nathali. 

-Tak szybko skonczyłeś?-zapytała zaskoczona kobieta. 

-Noo..Nie mialem dziś zadnych zadań więc szybko mi to poszło. 

Usiadłem na kanapie i wpatrywalem sie w sufit. 

-Więc może..-Zacząl mój ojciec odkladajac telefon na stół-Zagramy w jakąś gre? 

Spojrzałęm na niego zaskoczony i uśmiechnąłem się.

-To genialny pomysł! Wy sobie zagrajcie a ja popatrze.-Powiedziała uradowana kobieta. 

-A jakie masz gry? 

Ojciec stanął i podszedl do komody pod telewizorem i wyciągnął z niej sześc gier. 

-To, którą wybierasz? 

Ostatecznie wybrałem grę wyścigową. 

Graliśmy tak cztery godziny. Fajnie mi się grało z ojcem, dużo się uśmialiśmy, Nathali w tym czasie czytala sobie książkę. 

Po tych czterech godzinach zjedliśmy kolację. Po kolajci udałem się do łazienki a po kąpieli rzuciłem się na moje łóżko. Wziąłem do ręki telefon i zobaczyłem wiadomość od mamy. Zdziwiłem się, od kąd wyprowadziłem się od niej nie odzywaliśmy się do siebie. Czego teraz może ode mnie chcieć? 

Mama: Lloyd, spotkajmy się jutro o 16 w parku blisko twojej szkoły. Muszę z tobą porozmawiać. 


Elo, elo. Jak myślicie czego Misako chcę od Lloyda? Pozdrawiam i nie wiem kiedy zjawi się kolejny rozdział.






Naucz mnie od początku miłości/GreenflameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz