~Sekrecik~

388 27 25
                                    

Do wakacji zostały nam dwa dni. Nie mogę się doczekać aby wyjść z tego pierdla i przez jakieś dwa miesiące niczego się nie uczyć. 

Dzisiaj mamy tylko luźne lekcje i rozmawiamy na nich sobie o wakacjach lub możemy robić sobie co chcemy, ale mamy być cicho. 

Na razie nikt nie wie o moim związku z Kai''em. Zabroniłem mu całować mnie publicznie, chcę poprostu uniknąć  wzroku ludzi. Gdy jesteśmy sami to pozwalam  mu całować mnie ile tylko zechcę. On już najchętniej by mnie przeleciał nawet na środku sali przy wszystkich, ale ja taki nie jestem i nie śpieszy mi się do seksu. 

Siedzę teraz na czwartej lekcji, na której nic nie robimy a szatyn gada mi jak spędzi ze mną wakacje przed jego wyjazdem do Turcji. Zawsze chciałem tam jechać, ale nigdy i się to nie udało, a Kai jedzie tam trzeci raz, TRZECI RAZ. 

-Więc może przyjdziesz do mnie na noc?-Pyta z nadzieją chłopak. 

-Nie ma mowy-Rzucam obojetnie i przeglądam jakiś artykuł na telefonie. Jednak Kai mi go wyrwał z ręki-Co ty robisz?

-Nie lubię kiedy z tobą rozmawiam a ty wpatrzony jesteś na telefon bardziej niż we mnie-Skrzyżował ręcę. 

-Jesteś zazdrosny o telefon?-Parskam śmiechem siadając tak by mieć widok na szatyna. 

-Nie, ale nie lubie kiedy tak robisz-Powiedział dumnie przybliżając się do mnie.-Mogę Cię pocalować-szepnął mi do ucha. 

-Nie, rozmaiwalismy o tym-Odsuwam chłopaka od siebie i próbuje wyrwać mu mój telefon. 

-Musisz mnie pocałować jeśli chcesz go odzyskać-Mówi i uśmiecha się złośliwie na co robie grymaśną minę i krzyżuję ręcę odwracając twarz. 

-Przeżyje bez niego.-Uśmiecham się do siebie. 

Dzwoni dzwonek na przerwę, biorę mój plecak i kieruje się do sklepiku szkolnego. miałem takie szczęścię że byłem pierwszy i nie musiałem stać w kolejce. 

-Co podać?-Pyta kobieta pracująca w sklepiku. 

-Wodę gazowaną i chrupki, te owocowe. 

Zapłaciłem i poszedłem usiąść przed szkołę na ławkę. Znalazłem jakąś w cieniu i usiadłem na niej. Jest za gorąco aby siedzieć w słońcu. Zrobiłem duży łyk wody i otwarłem moje kupione chrupki owocowe. Chciałem wyciągnąć telefon i napisać kai''owi żeby do mnie przyszedł, ale idiota zabrał mi telefon. 

Zazdroszczę Cole''owi. On już od jakiegoś miesiaca ma wakacje. W sumie ja tak będę mieć za rok. Na razię próbuje przestać myśleć o fakcie że matura co raz bliżej.

Mój dosyć dobry nastrój zepsuł mi Jay, który bez pytania usiadł obok mnie. 

-Cześć-Przywitał się ze mną rudzieleć . 

-Czego?-Zapytałem biorąc do buzi garść chrupek. 

-Um, tylko przyszdłem pogadać. 

-O czym niby?

Na szczęście za pare dni koniec szkoły i nie będę musiał patrzeć na tego rudasa. 

-No na przykład o tym jak tam u ciebie? Słyszałem że mieskasz teraz z ojcem i nieźle się dogadujecie.

-No to prawda i co ci do tego? 

Tak bardzo nie chciało mi się z nim gadać, ale on dalej nawijał bez końca. 

-A nic, u mnie też jest dobrze. Cieszę się bardzo bo Cole prawdopodobnie zda maturę i w tedy gdy znajdzie sobie mieszkanie i jak będę mieć osiemnaście lat-Nie słuchałęm go od momentu kiedy powiedział ''u mnie''. Udawałęm że coś tak słucham, ale tak naprawdę mam to w dupie-To zamieszkam z nim i tak baardzo się ciesze i chce mieć juz tą osiemnastke a ty? 

-Yhm, tak. 

-Co? 

Nie wiedzialem co powiedzieć bo nawet nie wiem o co mnie zapytał. 

-Nie ważne. 

Poprawiłem się na ławcę patrząc w niebo. 

-A ty z Kai''em-Zaczął na co odwróciłem sie w jego stronę- Łączy was coś więcej? 

-Co?!-Odruchowo wyprostowałem się błąkając wzrokiem. 

-No bo słyszałem jak powiedział do ciebie ''Mogę Cię pocałować?'' 

Zamarłem. Ugh jak zwykle Kai zepsuł wszystko. 

-Coo...Jak ty to..

-Siedziałem przed wami i to sosyć blisko was. Tylko wy jakoś bardzo skupiliście się na sobie że mnie nie zauważyliście. 

Zamrugałem zdezorientowany. 

Chcialem cos powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek na lekcję. Zabrałem swoje rzeczy i poszedłem do klasy. Od razu w niej dopadł mnie mój chłopak. 

-Gdzieś ty był?-Powiedział poddenerwowany-Szukałem Cię całą przerwę. 

-Byłem przed szkołą na ławce.

-Czemu mi nie powiedziałeś. 

-Chciałęm ci napisać, ale jakiś kretyn zabrał mi telefon. 

-Mówiłem, jak mnie pocałujesz to go odzyskasz. 

Pociągłem szatyna za bluzkę do łazienki szkolnej. Gdy upewniłem się że nikogo nie ma to wbiłem się w usta szatyna. Kai jak zwykle przejął dowodzenie i obrócił mnie tak żebym przylegał do ściany. Włożył mi język i z minuty na minute nasz pocałunek stawał się namiętniejszy. Dłonie szatyna znalazły sobie miejsce na moich biodrach. Po minucie odsuneliśmy się od siebie. 

-Dawaj telefon-Wysunąłem dłoń w stronę szatyna. 

-Mam go w plecaku-Szeptnął  mi do ucha i zaczął muskać moją szyje. Jednak nie trwało to długo. 

-Idioto!-Walnąłęm go ręką w jego tors.- Zrobiłeś mi malinke! 

-I co? 

-I to że jeszcze ktoś zobaczy? 

- Janyy-Jęknął z niezadowolenia Kai-Dlaczego musimy się tak ukrywać? 

-Bo..Na razie nie chcę żeby ktoś się dowiedział o nas.-Chociaż że ktoś już o moim zwiazku wie..-Jasne?-Powiedzialem cicho do szatyna dotykając go dłońmi po policzkach. 

-Jasne-Powiedział i pocałował mnie w czoło, na co uśmiechnąłem się. 


Cześć! Wiem trochę namięszałam w tej książce bo czerwiec był już w tej książce dawno i Cole jeszcze chodził do szkoły XD Dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę, ale na niby nie było jeszcze czerwca i od dziś będę bardziej uważnie pisać te rozdziały zeby tak nie mięszać 😅 Pozdrawiam! 


Naucz mnie od początku miłości/Greenflameजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें