~Ciebie nigdy przy mnie nie było~

397 28 26
                                    

U ojca mieszkam juz cztery dni, w domu  był..Niezręczny klimat. Każdy był cicho, nikt się nie odzywał. Dzisiaj jak wstałem było tak samo, tylko żona ojca gdzieś pojechała więc byłem skazany na siedzenie z ojcem sam na sam. 

-Może...-Podniosłem wzrok na ojca-Wybierzemy się na lody.

Skrzywiłem się. Okey, dużo osób by się pewnie cieszyło z tego że ojciec, który was zostawił nagle po dwunastu latach chcę zabrać was na lody. Ja się z tego nie cieszę. Zostawił mnie jak mialem cztery lata. Zawsze miał mnie w dupie! Nawet potrafił podnieś na mnie rękę! A teraz co? Chcę zabrać mnie na lody bo nagle zaczął tęsknić za synkiem, którego nigdy nie chciał?!

-Na lody to ty mogłeś brać mnie dwanaście lat temu, a nie sorki. Przecież ty mnie zostawiłeś dwanaście lat temu! 

-Lloyd ty...Nawet mnie nie znasz, nie wiesz dlaczego...

-Jak mam Cię znać jeśli przez tyle lat nigdy Cię przy mnie nie było!? 

-Ty nie rozumiesz..

-Opuściłeś nas! 

-Kochałem was!

-To była miłość?!

-Tak, własnie! 

-Dobra..To dlaczego zostawiłeś nas?! 

-Ty nie wiesz o czym mówisz! 

-Więc jak kochaleś tak nas bardzo to gdzie byłeś przez tyle lat?

-Próbowałem..

-Nigdy Cię nie było przy nas! Nigdy Cię kurwa nie było!-Mówilem ze łzamni w oczach.-Odeszłeś! Miałem pieprzone cztery lata! Byłem w trzeciej klasie i musiałem zajmować się domem bo mama do późna pracowała! Siedziałem znią całe noce kiedy przez ciebie płakała!-Po policzkach spłynęły mi łzy-Ja robiłem pranie kiedy mama w pracy była! Ja sam nauczyłem się jeździć na rowerze! Ja od dziesiątego roku życia gotowałem obiady żeby mama zmęczona po pracy nie musiała się męczyć! To ja zajmowałem się matką kiedy chorowała! Nie ty...Ja! 

Pobiegłem do pokoju i zamknąłęm sie w nim na klucz. Cały zalany łzami położyłem się na łóżku. 

Ten dupek próbuje mi wmówić że mnie kochał?! Dobrze pamiętam co mówił matce kiedy się pakował, chciał aborcji gdy matka była ze mną w ciąży. Zostawil nas bo on chciał podróżować a nagle mama zaszła z nim w ciąże, zostawił nas bo znalazl sobie nową kochankę! 

Wziąłem swój telefon i słuchawki. Włączyłem sobie moją ulubioną piosenkę. Na szczęście nie mam pokoju na drugim piętrze więc spokojnie otwarlem sobie okno i zeskoczylem na trawnik. Upewniając się że nikt mnie nie widzi, otwarłem sobie furtkę i wybiegłem jak najdalej tego domu. Chyba znajdowałem się w drugiej częsci miasta Ninjago, pieknie, czeka mni długa podróż do szpitala. 

~Time skip~

Jakoś udało mi się dotrzeć do szpitala gdzie znajdował się Kai. W ostatnich dniach w internecie zrobiło się głośno o tym co zrobił Kai. W sumie co się dziwić, był on synem popularnych aktorów. Jego rodzice jak najszybciej wrócili do miasta Ninjago. Na szczęscie dzis nikogou niego nie było. 

Szatyn słodko sobie spał. Za tydzień wychodzi ze szpitala więc jak widać nic poważnego sobie nie zrobił..Oprócz przecięcia żyły.. Po drodzę do niego kupiłem mu soczek, pączka i jakieś żelki. Położyłem mu to wszystko na półce obok łóżka i siadłem na taborecie. 

Włosy Kai''a nie były jak zawsze idealnie ułożone czy zażelowane. Były one roztargane na wszystkie możliwe strony. Ręką przejechałem mu po tych włoskach. Uśmiechnąłem się, Kai to osoba, której mi brakowało. Cały czas mam przed oczami to co zrobił z Skylor i to..Dziecko. Ale ile można się gniewać? 

Gdy tak rozmyśłałem, obudzil się Kai. Leniwie się rozciągnął i cicho ziewnął na co się lekko zaśmiałem. Szatyn zauważył mnie i od razu się do mnie uśmiechnął. 

-Cześć-Powiedział lekko zachrypniętym głosem. 

-Hej-Odpowiedziałem cichutko i nie wiedząc co zrobić pokazalem szatynowi jedzonko dla niego-Kupiłem ci jedzonko..Nie miałem czasu i chęci ci gotować. 

-Spoko, i tak sie cieszę że chociaż przyszedłeś-Uśmiechnął się w swój uroczy sposób i wyjął z reklamówki pączka i zaczął go jeść-Wiesz, jak wyjdę z szpitala-Mówił pełną buzią-To przyjdę na herbatę do twojego wujaszka i jak chcesz to pokażesz mi jak mieszkasz. 

Uśmeichnąłem się, szatyn ubrudził się marmoladą więc wziąłem chusteczkę i wytarłem mu buźkę. 

-Tylko..Ja chwilowo tam nie mieszkam i herbaciarnia jest zamknięta. 

-Czemu? 

-Bo..Wujek wyjechał gdzieś i ja musiałem zamieszkać z ojcem..

-To chyba spoko co nie? 

-No własnie nie!-Szatyn spojrzał na mnie zaskoczony-Nie mówiłem ci, ale jak miałem cztery lata to ten drań mnie zostawił i mnie miał w dupie a teraz nagle mówi mi jak mnie kochał!

Szatyn przestał jeśc i spojrzał na mnie, na chwilę się zastanowił i powiedział: 

-Nienawidzisz go za to? 

-Tak. 

-Nie dziwie ci się..Chociaż możesz dac mu szanse i go poznać..Może wasze relacje się zmienią. 

Spojrzalem na szatyna, ktory wrócił do pączka. 

-Żeby to było takie łatwe..Nie ważne. Nie rozmawiajmy o tym. 

-Dobra-Kai oblizał wargi z pączka, którego już zjadł-Odblokujesz mnie na mess? 

Zagryzłem wargi, wyjąlem telefon z kieszeni i odblokowałem go. Szatyn się szeroko uśmiechnął. 

-Jej, myślałem że nigdy się tego nie doczekam!-Zaśmial się a ja razem z nim-Nawet nie wiesz...Jak mi ciebie brakowało blondi..-Powiedzial to cicho a ja się lekko zarumieniłem. 

-Też mi ciebie brakowało idioto-Uśmiechnąłęm się a Kai to odwzajemnił. 



Hi, mam nadzieje że ten rozdział był ciekawszy i pozdrawiam tak szybko bo idę na obiadek 😋 




Naucz mnie od początku miłości/GreenflameOnde as histórias ganham vida. Descobre agora