Obudził mnie hałas w kuchni. Gdy otwarłem oczy od razu rzucił mi się w oczy bałagan dookoła.
Wszędzie były jakieś papierki z McDonald, pudełka po burgerach, jakieś kupki po shake i Pepsi, miska po popcornie i jakieś chipsy.
Nie chętnie wstałem z łóżka, zwinnym krokiem ominąłem ten cały syf i ruszyłem w stronę hałasu.
Sprawcą tych hałasów był Kai, który robił sobie kawę. Popatrzyłem na niego zmęczonym wzrokiem.
-O hej blondi-Wywróciłem oczami i usiadłem na krześle.
-Hej..i pomożesz mi to teraz wszystko sprzątać za nim...-I nie dokończyłem bo do mieszkania weszła moja mama..
-Jezus Maria! Co tu się stało do cholery?-Pewnie zobaczyła salon.. , Kai przestraszony patrzył to na mnie a to na drzwi prowadzące do salonu.-Lloyd, kochanie co to ma zna..-Nie dokończyła bo wpatrzyła się zaskoczona na Kai'a. Ten się tylko głupio uśmiechnął i:
-Dzień dobry..pani-Zestresowany podrapał się po karku, moja mama patrzyła to na mnie a to na Kai'a.
-Dz-dzień dobry..Lloyd kim on jest w ogóle?
-Mamo to jest ten Kai Smith
-Ooo kojarzę cię! Hehe.-Uśmiechnęła się do Kai'a a Kai to odwzajemnił.-A tak przy okazji, co tu robisz?
-J-ja? Yyy Bo..
-Bo chcieliśmy się bliżej poznać-Dokończyłem za szatyna, który patrzył na mnie za to z wdzięcznością.
-Rozumiem, Lloyd proszę, jestem zmęczona i..
-Tak, wiem mamy posprzątać po sobie. Już to zrobimy-Chwyciłem szatyna za ramię i poprowadziłem do tego syfu.-Nic ale to nic nie mów mamię o Harumi, jasne?
-Okey..a dlaczego?
-Bo..nie chcę żeby się martwiła okey?
-Og
-Co?
-No og
-Jakie og? Co to og ?
Szatyn wywrócił oczami i zrezygnowany wypuścił powietrze nosem.
-Og to znaczy jak 'Ok" 'Okey'
-Aaa, to mów normalnie a nie jak jakiś menel.
Szatyna to chyba rozbawiło bo cicho zachichotał.
Razem sprzątaliśmy jak najciszej się dało bo moja mama spała w swojej sypialni i nie chciałem jej budzić. Po jakieś godzinie i pół było czyściutko.
Zmęczenie usiedliśmy w kuchni przy stoliku.
-Zrobić ci kawę?-Zapytałem umierającego ze zmęczenia Kai'a. On tylko na mnie zerknął i kiwnął głową na znak tak.
Wstałem i zacząłem przyrządzać mu kawę.
-Ile łyżek kawy pijesz?
-Trzy
-Tak dużo?
-Yep, zrób mi tą kawę w jakimś dużym kubku.
-Jak chcesz-Wyjąłem z szafki na kubki największy jaki miałem i wsypałem do niego trzy łyżeczki kawy.
-Czujesz się lepiej od wczoraj?-Zapytał z troską przyglądając się moim spodniom. Co on takiego w nich widzi? To tylko spodnie od piżamy..a nie to co jego z adidasa.
-Tak..jakoś lepiej mi, chociaż nadal boli.
-Niestety długo będzie boleć...ale przejdzie na bank..może znajdziesz sobie kogoś..
-Nie, nie chcę już dziewczyny.
-Yhm, to może jak nie idzie ci z dziewczynami to może..spróbuj z..chłopakami?
Spojrzałem na niego dziwnie. Czy ja mu wyglądam na geja? Nie.
-Nikogo nie chcę, a zwłaszcza chłopaka, ble.
-Czemu ble? Homofobem jesteś?
-Nie, nie jestem homofobem, przyjaźniłem się nawet z gejem po prostu nie widzę siebie obok chłopaka.
Nagle czajnik zagwizdał, podszedłem do niego i wlałem wrzątek do kubka.
-Dodajesz cukru? Mleka?
-Mleko.
Poszukałem w lodówce jakiegoś mleka. Znalazłem powąchałem czy nie zepsute, niestety zepsute.
-Sorry ale mleko mamy zepsute a więcej nie mamy.
-Ugh serio? Dobra daj mi bez niczego.
Wylałem skisłe mleko do kranu a butelkę wyrzuciłem do pojemnika na plastik.
Z półki wyjąłem łyżeczkę i podałem napój Kai'owi. Za nim zdążyłem go ostrzec że jest to wrzątek, chłopak upił dużego łyka i poparzył się w język. Wstałem nalałem mu zimnej wody do szklanki i mu ją podałem.
-Dzięki-Naraz wypił całą zawartość.-Ach piecze-Zaczął gryźć się delikatnie po języku.
-Nie piekło by gdybyś nie był taki głupi i być nie wypił wrzątku.
Chłopak popatrzył na mnie zawstydzony. Zerknął na mnie od góry do dołu. Niezręcznie się poczułem gdy chłopak zatrzymał się przy moich biodrach i...kroczu.
-Przestaniesz?-Powiedziałem to z zażenowaniem i z irytacją.
-Ale co?
-Gapić się tak na mnie!
-Oh..sorry
-Dlaczego się tak na mnie patrzysz co?
Chłopak spuścił wzrok i zarumienił się. Czy on..zarumienił się?
-Wiesz ja będę się zbierał bo..pewnie rodzice się martwią i będę mieć zaś szlaban i..nie chce ci przeszkadzać..więc pa!-Szybko w stanął z krzesła i wyszedł z mieszkania.
Nawet kawy nie wypił! Idiota.
Wypiłem za niego. W sumie dziś sobota więc pójdę sobie pooglądać coś w TV. Gdy siadłem na kanapie poczułem coś pod sobą. To była bluza..Kai'a bo czerwona a on nosi takie. I do tego jeszcze z Nike więc 100% nie moja.
Musze mu ją oddać w poniedziałek w szkole. Nie wiem czemu ale, powąchałem ją. Tak cudnie pachniała..
Na twarzy pojawił mi się rumieniec. A ja nadal zaciągałem się w tym pięknym zapachu..
Co ja robię? Poczułem się dziwnie, rzuciłem bluzę gdzieś za kanapę. Przykryłem się kocem i zacząłem oglądać jakiś film.
Hi, rozdział krótki ale kolejny postaram się zrobić dłuższy! Jak myślicie? Czy Lloyd zaczyna czuć coś więcej do Kai'a? 7v7
YOU ARE READING
Naucz mnie od początku miłości/Greenflame
ספרות נוערSzesnastoletni Lloyd Garmadon chodzi do liceum w mieście Nnjago. Gdy miał cztery lata zostawił go ojciec. Był wychowywany tylko przez matkę. Gdy dowiedział sie z jakiej przyczyny nie ma ojca przestał wierzyć w milość. Pewnego dnia do szkoły dołącza...