Siadam na swoim miejscu ignorując jej dziwne zachowanie. Niemal od razu zrzuca tace z moim jedzeniem.

-Ty pieprzona zdziro! – krzyczy w moim kierunku, a ja mimowolnie podskakuję w miejscu. W ogóle się tego nie spodziewałam. – Ostrzegałam cię, ale nie posłuchałaś!

Mija chwila zanim przypominam sobie przed czym mnie ostrzegała. Miałam trzymać się z daleka od Zayna. Tyle tylko, że to on co chwilę się do mnie przyczepia i składa mi niespodziewane wizyty. O tym, że został u mnie na noc zapewne nikt nie wie, ale co innego jeśli chodzi o wyścigi. Nie boję się tego, że na mnie krzyczy. Wiem, że nie jestem winna. Tyle tylko, że nie chcę aby cała szkoła się o tym dowiedziała. Doskonalę zdaję sobie sprawę z tego, że Gabi właśnie o to chodzi. Po tym jak wszyscy dowiedzą się, że już nie jesteśmy „przyjaciółkami” niema ochrona zostanie ze mnie zdjęta co może skutkować różnymi nieprzyjemnościami.

-Nie masz prawda tutaj siedzieć! Słyszysz!? Co ty sobie w ogóle myślałaś?! Że niby ktoś taki jak Zayn zechcę cię!?  Nie jesteś taka jak on czy ja! Należysz do gorszej grupy! Poza tym popatrz na siebie! Ten komu się spodobasz będzie musiał być ślepy! Jesteś kompletnym zerem. Tak jest prawda!

W stołówce panuję taka cisza, że słychać nawet przelatującą muchę.

-Biedna kujonka, zakochała się! – wykrzykuję to na głos. Chcę ośmieszyć mnie przed wszystkimi.

Po chwili rozlega się jeden wielki śmiech. Czuję gulę rosnącą w moim gardle. Resztkami sił powstrzymuję się od szlochu. Posyłam jej poważne spojrzenie, a później nie patrząc już na nikogo z wysoko uniesioną głową wychodzę ze stołówki. Właśnie zaczął się prawdziwy koszmar.

+++

                Następnego dnia w czasie lekcji zachowuję się normalnie. Nawet za bardzo się nie stresuję. Wiem, że Zayn na biologii w ogóle się do mnie nie odezwie. Choć teraz mam gdzieś to co pomyśli Gabi to wiem, że cały czas nas obserwuje. Boję się, że będzie w stanie zrobić coś gorszego, coś co naprawdę mnie skrzywdzi tak, że nie będę w stanie się pozbierać.

                Mam wrażenie, że dostanę zawału kiedy wchodzę do stołówki. Stojąc w kolejce rozglądam się po całym pomieszczeniu. Z ulgą stwierdzam, że w rogu przy oknie znajduję się bardzo mały stolik. Nigdy nie jest przez nikogo zajęty, ponieważ ludzie zebrali się w takie grupki, które na pewno by się tam nie zmieściły. Biorę swoje jedzenie i idę w tamtym kierunku. Przypadkowo spoglądam na Moor i zauważam, że szepcze coś do Klary przyglądając mi się. Jej przyjaciółka chichocze i również posyła mi niezbyt miłe spojrzenie. Zawsze przysięgałyśmy sobie, że nie będziemy odbierać sobie facetów. Walker naprawdę myśli, że zerwałam to postanowienie.

                Siadam na swoim nowym miejscu. Na stoliku zalega mała warstewka kurzu co jeszcze bardziej utwierdza mnie w moich obserwacjach. Siedząc sama jak palec przy stoliku czuję się jeszcze bardziej nieswojo. Jeśli ktoś spoza szkoły wejdzie do środka od razu zwróci uwagę na mnie – samotnika. Wcześniej stwarzałam jakieś pozory, które pozwalały mi się czuć choć odrobinę lepiej. Miałam świadomość, że w jakimś stopniu należę do czegoś. Teraz tak jak stwierdziła Gabi byłam kompletnym zerem.

                Po chwili widzę wchodzącego Malika. Najwyraźniej nic nie słyszał o wczorajszej awanturze, co bardzo mnie dziwi, bo wcześniej myślałam, że właśnie to jest głównym tematem rozmów w całej szkole. Być może w ogóle go nie obchodzi to, że zostałam zmieszana z błotem. Może to jego wprowadzanie mnie w normalne życie spowodowane jest tym, że się nudzi.

                Odwracam głowę w stronę okna i przyglądam się pozostałym jeszcze na drzewach różnokolorowymi liściom na drzewach. Zima zbliża się wielkimi krokami.

WHO AM I?Where stories live. Discover now