Rozdział 30

68 3 16
                                    

Popołudniowe niebo, szare i posępne, doskonale oddawało mój nastrój. Draco kierował samochodem, a ja, spoglądając w górę, myślałam o Rosalie i było mi siebie najzwyczajniej żal. W pewnym momencie deszczowe chmury, które zasłaniały do tej pory niebo, rozproszyły się i zanim pojawiły się kolejne, słońce, niczym wypuszczony na wolność jeniec, wybuchnęło radością, rozrzucając dookoła jasne promienie. Świeciło tak jasno, że musiałam odchylić zasłonę przeciwsłoneczną.

Draco zmienił bieg, przy czym szarpnął tak mocno, że aż wbiło mnie w siedzenie, a żołądek podszedł mi do gardła. Położyłam dłoń na brzuchu, jakby ten gest mógł cokolwiek zmienić.

– Dobrze się czujesz? Pytam, bo strasznie zbladłaś.

– Trochę mi niedobrze. – Odwróciłam głowę w stronę odsuniętej szyby i zrobiłam głęboki wdech. Powietrze było tak wilgotne, że miałam wrażenie, że miałam wrażenie, że wdycham parę z czajnika. Włosy kleiły się do mojej wilgotnej skory, więc zrobiłam sobie kucyk, żeby trochę ochłodzić kark.

– Chcesz, żebym się zatrzymał? – zapytał.

Zaprzeczyłam ruchem głowy, nie chcąc go martwić. Na horyzoncie pojawiły się pofalowane wzgórza, a w powietrzu wyczuwało się zapach obornika, więc od razu było wiadomo, że zbliżamy się do farmy mlecznej. Skrzywiłam się i zasunęłam szybę.

Draco zrobiło to samo, po czym włączył klimatyzację. Pod lusterkiem kołysała się zawieszka zapachowa w kształcie choinki. Jej pierwotna zieleń dawno wypłowiała, przechodząc w żółtawą barwę.

Zdjęłam choinkę i przytknęłam do nosa, mając nadzieję na sosnowe orzeźwienie. Niestety, poczułam tylko zapach tektury.

– Dlaczego jej nie wyrzuciłeś?

– To dekoracja. – Zmrużył oczy, jakby zobaczył zawieszkę po raz pierwszy.

Uniosłam brwi, czekając na bardziej logiczne wyjaśnienie.

– Właściwie go nawet tego nie zauważyłem. Prawdopodobnie kupiłem ją razem z samochodem.

– No to musisz trochę popracować nad zmysłem obserwacji, drogi Sherlocku – odparłam rozbawiona i spojrzałam za szybę, na pasące się w oddali krowy. Moje stopy podskakiwały na każdym wyboju i dołku.

– Możliwe, że nie zawojuję świata z takim zmysłem obserwacji, panno Granger. Ale należy wspomnieć tutaj o umiejętności odróżniania tego, co istotne, od tego co nie ma znaczenia.

Oparłam głowę o szybę, coraz bardziej odczuwając jej ciężar. Dźwięczenie drżącej szyby odbiło się echem w mojej czaszce. Perspektywa migreny nie napawała mnie radością, więc szybko się wyprostowałam.

– Być może, ale zwracanie uwagi na szczegóły okazuje się całkiem przydatne w małżeństwie.

– Na przykład? – Draco spojrzał na mnie pytająco, odwracając na chwilę wzrok od rozciągającej się przed nami drogi.

– Twoja żona wraca od fryzjera po rozjaśnieniu włosów, staje przed tobą uśmiechnięta i pyta czy coś zauważyłeś – powiedziałam, rozprostując zagięte pasy.

– No nie mów mi, że mam zauważyć kilka jaśniejszych pasemek. – Draco się skrzywił.

– Jasne, że tak – odparłam. – Lub wyreguluje sobie brwi bądź schudnie pięć kilo czy też...

– Pięć kilo? Nie, no przestań. To tak jakbym zapytał się kobiety, o jakie nowe wiertła wzbogaciła się moja skrzynka z narzędziami.

– Jeśli spojrzy... – Tu chuchnęłam na szybę i narysowałam serce. – ... raczej zauważy. – Para szybko zniknęła z szyby, zabierając ze sobą serce.

,,Nigdy nie składaj obietnic, których nie będziesz mógł dotrzymać" || DramioneWhere stories live. Discover now