Rozdział XI

104 5 2
                                    

 Siedziałam samotnie na ganku i rozmyślałam nad swoim losem, podczas gdy moja mama i Rosalie spały, a mój ojciec zaszył się w pracowni i przelewał swój żal na płótno. Przyszłość jawiła mi się jako kołujący nade mną sęp, który rozerwie moje ciało na strzępy. Bardzo chciałam chociaż na chwilę zapomnieć, że umieram. Nie chciałam pamiętać o tym, że moja mała córeczka zostanie bez matki, moi rodzice bez córki, a moje ciało bez duszy.

Rozmyślając o tym wszystkim, zastanawiało mnie to, czy dożyję jesieni.

Na ganek przyszedł Malfoy i usiadł obok mnie.

– Cześć, Granger.

– Cześć, Malfoy.

– Mogę Ci zadać pytanie.

– Jasne.

– Jak to jest, gdy...

– Gdy się umiera? – dopowiedziałam.

Kiwnął smutno głową.

– Boję się. – odparłam.

– Każdy na twoim miejscu by się bał.

– Czasami zastanawiam się czy niebo w ogóle istnieje.

– Podejrzewam, że niebo istnieje, Granger.

Ton jego głosu sprawił, że poczułam się bezpiecznie.

– Zazwyczaj nie mam co do tego wątpliwości.

Nastała cisza. W pewnym momencie wziął moje dłonie w swoje ręce.

– O co chodzi? – zapytałam.

– Podkochiwałem się w tobie w Hogwarcie.

Byłam w szoku. Przecież dla niego byłam szlamą i nikim więcej.

– Nie zmieniło się to, Hermiona.

Dziwnie było usłyszeć swoje imię z ust Malfoy'a.

– Nie ma sensu wyznawać miłości komuś, kto niebawem umrze.

– Gdybym wiedział, że zostało mi jeszcze kilka miesięcy życia zacząłbym spełniać swoje marzenia.

– Na przykład jakie?

– Odbyłbym podróż dookoła świata. W każdym z odwiedzanych miejsc, bym został na parę miesięcy, bądź na parę lat.

– Nie musisz z tym czekać do śmierci.

– Granger?

Spojrzałam na niego.

– Może to głupie, ale bardzo bym chciał, żebyś była zdrowa.

– Ja też – przyznałam.

– Bylibyśmy nierozłączni jak dzień i noc.

– Możliwe.

Zaczął padać deszcz, a my zamiast wrócić do domu to nadal siedzieliśmy na ganku.

– Tańczyłaś kiedyś w deszczu, Granger?

– Nigdy.

– To kuj żelazo, póki gorące.

– Spróbuję.

– Droga Granger?

– Tak, Malfoy?

– Zatańczysz ze mną? – zapytał i wyciągnął do mnie otwartą dłoń.

– Z przyjemnością. – objęłam jego dłoń.  

,,Nigdy nie składaj obietnic, których nie będziesz mógł dotrzymać" || DramioneWhere stories live. Discover now