Rozdział 1

348 16 17
                                    

Nie mogłam uwierzyć, że wróciłam do swojego rodzinnego domu. Jednak nie miałam innego wyjścia. Musiałam tutaj przyjechać. Chcę zapewnić opiekę dla mojej córeczki. Chcę oddać moją pociechę, osobie, która pokocha ją całym sercem i zaopiekuje się nią, gdy mnie zabraknie.

Siedziałam w samochodzie przed moim rodzinnym domem. Wiem, że będę żałować, że tutaj przyjechałam, jednak nie przyjmowałam się tym.

Miałam nadzieję, że relacja z moimi rodzicami umocni się po tych wszystkich kłótniach, przez które przeszliśmy. Największa taka kłótnia miała miejsce sześć lat temu.

- Będzie dobrze Hermiona - pomyślałam w duchu. Tak bardzo się boję spotkania z moimi rodzicami, ale musiałam być silna. Nie dla siebie muszę być silna. Muszę być silna dla mojej córeczki, która siedzi w foteliku na miejscu pasażera.

- Co się dzieje, mamusiu?

Głos Rosalie wyrwał mnie z zamyślenia. Wolałam się nie przyznawać, że boje się spotkania ze swoimi rodzicami. To byłby szok dla pięcioletniego dziecka.

- Wszystko jest dobrze, moja maleńka - uśmiechnęłam się słabo.

Rozpięłam pas bezpieczeństwa i po chwili rozpięłam pas bezpieczeństwa mojej córeczki.

- Mamusiu, idziemy już do babci i dziadka? Nie mogę się doczekać aż ich zobaczę! - zawołała radośnie.

Westchnęłam ciężko.

- No dobrze. Chodźmy - otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu.

Nie śpieszyłam się, by obejść samochód, otworzyć drzwi i wyjąć Rosalie z samochodu. Gdy już to zrobiłam, moja córeczka rozejrzała się dookoła z uśmiechem na ustach. Złapałam ją za rękę i poszłyśmy w stronę drzwi wejściowych. Kiedy stanęłyśmy nad gankiem, wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi. Rosalie widząc brak reakcji kopnęła lekko w drzwi butem.

- Daj im trochę czasu - powiedziałam spokojnie.

Drzwi się otworzyły. Stała przed nami moja mama, Jane. Miała zmarszczki na twarzy i długie siwe włosy.

- Mama! - zawołałam i przytuliłam się do niej. Brakowało mi tego przez całe sześć lat.

- Hermiona! Jak miło cię widzieć, córeczko - przytuliła mnie.

Po chwili odsunęłyśmy się od siebie i mama podeszła do Rosalie.

- A Ty musisz być Rosalie.

Rosalie otworzyła usta i wydała z siebie dziwny pisk. Ciężko było powiedzieć, kto był bardziej przestraszony w tej sytuacji. Rosalie na widok swojej babci, moja mama, czy może ja, patrząc na to wszystko.

Moja mama wybuchnęła głośnym śmiechem. Śmiech musiał być zaraźliwy, ponieważ zaczęłam się śmiać aż łzy mi leciały po policzkach. Mój śmiech uspokoił moją małą córeczkę, ponieważ i ona zaczęła się śmiać radośnie.

- Też byłam taka piękna jak Ty, najdroższa - przyznała moja mama.

Rosalie zerknęła w moją stronę, jakby szukała potwierdzenia. Mogłam to z czystym sercem potwierdzić.

Jednakże byłam zła na samą siebie. Powinnam lepiej przygotować Rosalie na to spotkanie.

Moja mama uniosła brew.

- Chyba mi nie wierzy.

- Ja chyba też - odrzekłam.

Złapałam oddech i otarłam łzy. Puściłam oko do mamy i Rosalie by choć trochę rozładować sytuację. Bardzo dobrze wiedziałam, że musiała być piękna. Dowodem na to są zdjęcia. Dla mnie nadal była jedną z najpiękniejszych kobiet pomimo piętna jakie odcisnął na niej upływ czasu.

,,Nigdy nie składaj obietnic, których nie będziesz mógł dotrzymać" || DramioneWhere stories live. Discover now