Rozdział 20

909 66 7
                                    

*Charles*

– Rozwiedź się z nim. Znam prawnika, który może nam pomóc. Może spotkać się z tobą nawet za kilka dni i ci pomoże przy rozwodzie. Uwolnisz się od niego. Raz na zawsze.

Patrzyła na mnie zaskoczona, jakby sama nie wiedziała, co powinna powiedzieć, albo zrobić. Wstała z łóżka, kręcąc głową i podeszła do okna. Nie chciałem jej poganiać ani wywoływać na niej żadnej presji. Chciałem po prostu jej pomóc uwolnić się z tego piekła.

– O czym ty mówisz, Charles?

– Mogę go ściągnąć do miasta w przyszłym tygodniu. Spotkasz się z nim i porozmawiacie na spokojnie. Opowiedziałem mu, o co mniej więcej chodzi.

– Co? Dlatego pojechałeś... Czemu mi nie powiedziałeś, że zamierzasz rozmawiać z prawnikiem? – Zapytała zdenerwowana. – Wolałeś zrobić to za moimi plecami?

– Nie wiedziałem, czy będzie w stanie ci pomóc. Chciałem się upewnić, zanim zrobię ci nadzieję.

– Nadzieję? Nie, Charles. Ja nie mogę się teraz rozwieść. Po prostu nie mogę...

– Co? Niby dlaczego? Musisz się od niego uwolnić, zrozum to w końcu! Nie możesz tak żyć. Przecież ty się go boisz. Musisz się od niego uwolnić. Jak długo chcesz to tak ciągnąć? Aż tak cię pobije, że wylądujesz w szpitalu? Albo stanie ci się coś jeszcze gorszego? On jest zdolny do wszystkiego. Pomyślałaś, co może zrobić, jakby dowiedział się o nas? – Wstałem z łóżka, a ona starła z policzka łzę. – Mansi...

– Nie mogę się teraz rozwieść – szepnęła. – Nie mogę. Ja...

– Mansi, musisz. Nie widzę innego wyjścia z tej sytuacji. Nie mówię, że masz to zrobić dla mnie. W końcu krótko się znamy. Powinnaś zrobić to dla siebie. Ja też nie chcę być wiecznie tym drugim...

– Jak 'wiecznie'? Przecież my dopiero zaczęliśmy być blisko. Nie jesteśmy w sobie nawet zakochani. A i tak to ciebie stawiam na pierwszym miejscu, nie rozumiesz? Nie jego...

– Dlatego powinnaś się z nim rozwieść.

– Ty nic nie rozumiesz, Charles... Kompletnie nic nie rozumiesz...

– Nie, nie rozumiem ciebie. Nie rozumiem twojego zachowania i reakcji – powiedziałem, przecierając twarz. Ta rozmowa nie tak miała wyglądać... Nie tak... – Jesteś nagle zła, bo chcę, żebyś była bezpieczna i uwolniła się od tego idioty.

– Bo ty myślisz, że to jest takie proste! Spotkam się z prawnikiem i nagle moje życie się odmieni i się od niego uwolnię. Nie, Charles. Tak nie będzie.

– Wiesz, że nasza relacja nie ma sensu, jak dalej będziesz jego żoną.

– Tylko mi nie mów, że nagle mam wybierać, bo jak nie wybiorę rozwodu, to stracę ciebie. Charles, dobrze o wszystkim wiedziałeś, wchodząc w to. Wiedziałeś, że mam męża. Wiedziałeś, jaki on jest. O wszystkim wiedziałeś. Zdecydowałeś się w to wejść.

– Bo myślałem, że będziesz chciała wziąć rozwód, jak znajdę ci genialnego prawnika. Znalazłem go. Jest w stanie przylecieć i ci pomóc, a ty nie chcesz.

– Nie chcę cię stracić – szepnęła cicho. Ścierała z policzków kolejne łzy, które po nich spływały. Bolał mnie ten widok i chciałem podejść i ją objąć... Powiedzieć jej, że wszystko przecież będzie dobrze.

Ale nie mogłem jej pomóc, jeśli sama tego nie chciała...

– Rozwód to jedyne rozwiązanie, wiesz o tym.

Ochroniarz serca +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz