Rozdział 1

1.6K 84 10
                                    

Pewnego ranka, gdy szukałam w garderobie sukienki, która powinna w niej być, ale nie mogłam jej znaleźć, usłyszałam z dołu obcy głos. Po cichu podeszłam do drzwi, ciesząc się, że zostawiłam je otwarte i wyjrzałam ostrożnie na dół do salonu, w którym stał mężczyzna w garniturze, słuchając uważnie mojego męża, który do niego mówił o jakichś listach.

– Ona nie może się o nich dowiedzieć. Po prostu ma być bezpieczna. To pana zadanie.

– Oczywiście.

– Potrafi być trudna... Miała już kiedyś ochroniarzy, ale oni dość szybko zrezygnowali albo musieliśmy ich zwolnić. Zawsze znalazła sposób, żeby im uciec, także niech się pan na to przygotuje.

– Ktoś sprawdza, kto mógł wysłać te listy z groźbami? – Zapytał Daniela. Też wyglądał, jakby był przed czterdziestką, ale wyglądał o wiele lepiej od mojego męża. Był przystojny, dobrze zbudowany... Dziwiłam się, że załatwił mi tak przystojnego prywatnego ochroniarza. Musiał mieć do niego dużo zaufania...

Nawet nie zdziwiły mnie te listy z groźbami. Daniel bardzo często je dostawał. Jednak nie wiedziałam, dlaczego ja miałam się o nich nie dowiedzieć.

Chyba że tym razem, ktoś groził, że mnie też zabije. To by wiele wyjaśniało.

– Sprawdzają, ale takie listy często przychodzą. Zawsze są anonimowe i nigdy nie ma na nich żadnych odcisków. Żona powinna zaraz zejść, to was sobie przedstawię. Wody? Kawy?

– Nie, dziękuję.

Wróciłam do sypialni, żeby mnie nie zauważyli i chwyciłam inną sukienkę, ubierając ją szybko. Włożyłam buty i wyszłam z sypialni, zamykając głośniej za sobą drzwi, żeby mnie usłyszeli. Stanęłam na szczycie schodów i spojrzałam na mężczyznę, który od razu się wyprostował, ale jego wzrok szybko wrócił na Daniela. Zeszłam na dół, a mój mąż od razu objął mnie w talii. Aż miałam ochotę się skrzywić i odsunąć, jak najdalej, ale nie mogłam tego zrobić przy obcych osobach.

Wiedziałam, że było mnóstwo osób, którzy mieli gorsze życie, chociaż ja ciągle narzekałam na swoje. Nie mieli domu, rodziny, nie mieli pieniędzy, ani nawet co jeść, czy pić. Im też starałam się pomagać. Tylko tak, żeby Daniel nie zauważył. Nie byłby z tego zadowolony. Jednak on nigdy nie zapytał, dlaczego wypłacałam pieniądze i płaciłam gotówką, a nie zapłaciłam po prostu kartą. Nie obchodziło go to.

Dla niego było ważniejsze, żebym ja nie marudziła na głos.

Albo nawet nie sprawdzał naszego konta. Jednak ustawiał dzienne limity.

Jakby bał się, że nagle wypłacę połowę pieniędzy i ucieknę gdzieś daleko.

– Kochanie, to jest pan Charles Montgomery. Będzie twoim prywatnym ochroniarzem, kierowcą...

– Niańką – wtrąciłam. – Wszystko jedno...

– Jedna zasada. Nie uciekasz. Teraz jest dość gorący okres. Po prostu mu nie uciekaj i słuchaj tego, o co cię prosi.

– Ale moje spotkania w domach dziecka i seniora nie są odwołane, prawda? Tyler wie, że przyjdę. Nie mogę tego nagle odwołać. Nie zrobię mu tego.

– Twój kalendarz się nie zmienia, nie martw się o to. Po prostu pan Montgomery pojedzie tam z tobą. Zadba o ciebie, żebyś była bezpieczna. Zgoda?

– Dobrze.

Tyler był praktycznie najbliższą mi osobą, chociaż z nim też nie mogłam o wszystkim porozmawiać. Miał już swoje lata, nie miał żadnej rodziny, nikt go nie odwiedzał. Już podczas mojej pierwszej wizyty zaczęliśmy się dobrze dogadywać. Graliśmy razem w szachy, malowaliśmy razem, zawsze odprowadzałam go na obiad, a on marudził na jedzenie. Lubiliśmy siadać na ławce w ogrodzie, gdzie opowiadał mi o swojej zmarłej żonie. I chociaż słyszałam te same historie mnóstwo razy, nigdy mu nie przerywałam.

Ochroniarz serca +18Where stories live. Discover now