*Charles*
Zdziwiłem się, gdy dostałem wolny dzień. Jednak postanowiłem go wykorzystać na rozpakowywaniu, żeby pozbyć się przynajmniej połowy kartonów. Co chwilę zerkałem na telefon, gdyby jednak pani Langley się rozmyśliła i chciała gdzieś jechać. Szczególnie że była w dość dobrym humorze, gdy poprzedniego dnia odwoziłem ją do domu. Jeszcze na pożegnanie powiedziała, że pojedziemy z rana do Tylera, a nagle dostałem wolne.
– Przestań o niej myśleć – szepnąłem do siebie i wyciągnąłem z kartonu ramkę ze zdjęciem. Spojrzałem na kobietę, która na nim była, a na mojej twarzy automatycznie pojawił się mały uśmiech.
Od: Pani Langley
Dzień dobry, panie Montgomery.
Wiem, że mąż napisał do pana, że ma pan dzisiaj wolne, ale nie znalazłby pan dla mnie chociaż godziny?– Tak właśnie myślałem.
Do: Pani Langley
Dzień dobry, o której podjechać?Od: Pani Langley
Za pół godziny?Do: Pani Langley
Będę.
Kobieta stała już przed domem, gdy wjechałem przez bramę. Zaparkowałem swój samochód i podszedłem do niej, przyglądając jej się uważnie. Przez cały czas patrzyła w ziemię i podniosła wzrok, dopiero gdy przed nią stanąłem. Nie była w dobrym humorze. Na jej twarzy nie pojawił się nawet mały uśmiech. Powiedziała cicho tylko 'dzień dobry' i spojrzała na samochód, który podjechał. Przywitałem się z mężczyzną, który z niego wysiadł i chwyciłem kluczyki, które mi podał.
– Możemy jechać, pani Langley? – Zapytałem, otwierając jej drzwi i bez słowa wsiadła do środka. Odezwała się jednak, gdy usiadłem za kierownicą.
– Dziękuję, że pan przyjechał.
Nie wiedziałem czemu, ale ton jej głosu nawet mnie zabolał. Coś musiało się stać. Jednak nie mogłem tak po prostu ją o to zapytać. Musiałem poczekać, czy sama mi coś powie.
– To moja praca. Gdzie pojedziemy?
– Do Tylera.
– Oczywiście.
Zerknąłem na nią ostatni raz, gdy spojrzała w okno, wzdychając cicho i ruszyłem w stronę znanego mi już miejsca. Całą drogę milczała. I powinienem się z tego cieszyć, bo nie zadawała mi żadnych pytań, ale takie milczenie nie było w jej stylu.
– Przeszedł pani ból głowy? – Zapytałem nagle, a ona spojrzała na mnie zaskoczona.
– Tak. Na szczęście tak.
– Cieszę się.
Gdy tylko wjechaliśmy na parking, dostrzegłem Tylera, który stał przed budynkiem, rozmawiając z jakąś starszą kobietą. Kobieta zaśmiała się głośno i położyła dłoń na jego ramieniu, a ja zerknąłem na panią Langley, która lekko się uśmiechnęła, obserwując ich.
– Pan Montgomery! – Usłyszałem, gdy tylko wysiadłem z samochodu. – Więc musi tu być też moja Mansi!
– Jestem, jestem – odezwała się kobieta, wysiadając z samochodu. – Dzień dobry.
– Nie spodziewałem się was tutaj. Taka brzydka pogoda.
– Jest idealna. Przynajmniej nie pada – odpowiedziała mu, zanim pocałowała go w policzek. – Jak samopoczucie?
– Dzisiaj dobrze. Chcecie się przejść po ogrodzie?
– Jasne.
– Co u pana, panie Montgomery?
![](https://img.wattpad.com/cover/340498529-288-k392092.jpg)
YOU ARE READING
Ochroniarz serca +18
RomanceChciałam uciec. Wiele razy uciekałam, ale to nie były wielkie ucieczki. Przeważnie sama wracałam do domu albo ktoś mnie w końcu łapał... Jednak chciałam kiedyś naprawdę uciec. Uciec i nie oglądać się za siebie. Uciec z tego cholernego piekła i zaczą...