*Mansi*
Późnym wieczorem wyszłam do ogrodu, gdy zorientowałam się, że na niebie nie było już chmur i nawet było widać księżyc. Spojrzałam w rozgwieżdżone niebo i uśmiechnęłam się lekko na ten widok. Charles golił się w łazience, a ja nie chciałam mu przeszkadzać. Chciałam też sama chwilę o wszystkim pomyśleć. Niczego nie żałowałam. Cieszyłam się, że między nami do tego doszło i dawno nie byłam taka szczęśliwa... Był cudownym mężczyzną.
Ciekawiło mnie to, dlaczego przez tyle lat z nikim się nie związał. A może miał za sobą jakiś poważniejszy związek i bał się wejść w kolejną głębszą relację. Nie wiedziałam, czy mogłam go o to w ogóle zapytać. Uśmiechnęłam się, gdy objął mnie, stając za mną i oparł głowę o moją.
– Piękny, prawda?
– Bardzo – odpowiedziałam mu, patrząc na księżyc. – Wiesz, czego dawno nie robiłam?
– Czego?
– Nie tańczyłam.
– Tańczyłaś w kuchni.
– Wiedziałam, że to widziałeś. Sama tańczę. Nie o tym mówię.
– Jestem dobrym tancerzem – wyszeptał mi do ucha. – Możemy zatańczyć.
– Tutaj?
– A czemu nie? Księżyc nikomu nie powie. Ale jak ty się komuś wygadasz, to wszystkiego się wyprę.
– Zapamiętam. Włącz coś.
– Lubisz stare piosenki? – Zapytał i odwróciłam się do niego przodem, kiwając głową.
Po pierwszej sekundzie miałam łzy w oczach. Od razu rozpoznałam, co włączył.
– "Open Arms" – szepnęłam. – Kocham tę piosenkę.
– Ja też. Journey chyba wszystkie piosenki ma dobre.
Wyciągnął w moją stronę dłoń i od razu ją złapałam. Przyciągnął mnie do siebie i położyłam lewą dłoń na jego ramieniu, uśmiechając się, gdy zaczął cicho nucić piosenkę. Miałam łzy w oczach. Jak byłam nastolatką, to zawsze myślałam, że mój przyszły związek właśnie tak będzie wyglądał. Dokładnie tak, jak nasza relacja. Że będziemy się ze sobą sprzeczać, ale jednak w końcu się uśmiechniemy i obrócimy to w żart. Że będzie się o mnie troszczył... Będziemy potrafili o wszystkim porozmawiać... Potańczymy razem w salonie... Czy w ogrodzie... Jednak moje marzenia z tamtego okresu się nie spełniły. Tkwiłam w toksycznej relacji, z której nie potrafiłam nawet uciec.
Wystarczyła jedna zła decyzja, żeby zepsuć sobie życie.
– Cieszę się, że przyjąłeś tę pracę, wiesz?
– Ja też się cieszę, że ją przyjąłem. Piosenka się skończy, to wracamy do domu, bo mi tu zmarzniesz, a rano będziesz miała katar.
– I tak planowałam po wejściu do domu ukraść ci bluzę.
– Sam ci ją zostawiłem, żebyś sobie ubrała, Mansi.
– Tak? Nie słyszałam.
– Pakuj ten zgrabny tyłeczek do domu, bo już masz zimne ręce. – Klepnął mnie w pośladek i spojrzałam na jego uśmiechniętą twarz. – Co?
– Nic. Sama nie wiem, czy lepiej wyglądasz z zarostem czy bez.
– Po prostu przyznaj, że w dwóch wersjach jestem przystojny.
– I skromny.
– No powiedz to...
– Nie powiem – mruknęłam, idąc do domu i ciągnąc go za rękę za sobą. – Nie ma takiej opcji.
![](https://img.wattpad.com/cover/340498529-288-k392092.jpg)
YOU ARE READING
Ochroniarz serca +18
RomanceChciałam uciec. Wiele razy uciekałam, ale to nie były wielkie ucieczki. Przeważnie sama wracałam do domu albo ktoś mnie w końcu łapał... Jednak chciałam kiedyś naprawdę uciec. Uciec i nie oglądać się za siebie. Uciec z tego cholernego piekła i zaczą...