xi.

11.3K 676 31
                                    

      Ten widok był niezwykły. Idealny Harry Styles, pragnienie prawie każdej nastolatki przytulał czule i zasypiał z uśmiechem na twarzy, przy nieidealnej Rosie Bale, nieśmiałej szarej myszce z nadwagą. Ich oddechy, całkowicie przypadkowo zrównały się. Ich serca zaczęły bić jednym tempem. Jak gdyby przeznaczone tylko dla siebie. Rodziło się w nich coś, czego sami z początku nie potrafili zrozumieć. Dowód na to, że ona wcale nie musi być piękną modelką, on nie musi być zarozumiałą, bogatą gwiazdką popu, ani na to, że muszą znać się lata, by zauważyć swoją wzajemną niezwykłość. Inne światy, jednak te samo podświadome pragnienie.

     Obudziły ją promienie słońca wpadające śmiało do pomieszczenia i padające wprost na jej twarz. Uchyliła powieki, ziewając głęboko. Zupełnie zapomniała, że nie znajduje się we własnym łóżku. Zacmokała i podniosła głowę. Rozbudziła się momentalnie, widząc w jakiej pozycji się znajduje. Zupełnie beztrosko leżała na ramieniu Harry’ego, śliniąc jego czarną koszulę. Skrzywiła się na widok mokrej plamki na jego torsie, którą spowodowała. Gdy jej wzrok zatrzymał się na twarzy chłopca, poczuła w sobie przyjemne ciepło. To prawda, że zielonooki należał do przystojnych, jednakże widok jego śpiącej, spokojnej i jeszcze bardziej niewinnej twarzy wprawiał o szybsze bicie serca. Uśmiechnęła się pod nosem, ale to nie trwało długo. W sekundę do jej głowy wpadły myśli, które towarzyszyły jej przez większość życia. Jak taki chłopak może w ogóle dotykać tak okropną dziewczynę? Jak to się stało? A może po prostu wszystko wydarzyło się przypadkiem i ona teraz wyjdzie na zwykłą idiotkę? Podniosła się gwałtownie z kanapy, budząc przy tym niechcący ciemnowłosego.

      Leniwie uchylił powieki i wydymając wargi, spojrzał zamglonym wzrokiem na dziewczynę. Kąciki jego ust uniosły się mimowolnie, widząc roztrzepaną czuprynę i zdziwiony wzrok Rosie.

- Dzień dobry. – Odezwał się, pocierając oczy. Uchyliła wargi, ale nie wydusiła z siebie niczego więcej prócz dziwnego odgłosu. Przeczesała nerwowo włosy i odwróciła na pięcie. – Rosie? Co jest?

- Muszę.. Zapomniałam.. Muszę wracać do domu. – Odpowiedziała nieskładnie, szukając nerwowo torebki.

- Ale dlaczego.. – Nie pozwoliła mu dokończyć, wybiegając szybko z mieszkania. Pożegnało go jedynie trzaśnięcie drzwiami. Zostawiła go samego sobie, ze zdziwioną miną i wciąż zaspanym wzrokiem, wpatrującym się w drewnianą powierzchnię.

*

      Tego dnia wszystko wypadało jej z rąk. Nie miała pojęcia dlaczego tak bardzo się denerwuje. Broniła się, ale sama nie wiedziała przed czym. Robiła wszystko, by nie myśleć o Harry’m, ale nic nie pomagało. Szczególnie, że chłopak już od samego rana do niej pisał. Nie odpisywała. Bała się. Czego? Że zacznie jej zależeć. Że znowu da się wciągnąć w tę niesprawiedliwą grę, a później i tak skończy na pozycji przegranej. Jak zawsze, kiedy zaczynała czuć szybsze bicie serca. Jak zawsze, gdy wyobrażała sobie więcej niż powinna.

      Kolejna godzina spędzona w „Malinowej babeczce”. Krzątała się na zapleczu, czując w spodniach wibracje telefonu. Przestała czytać wiadomości, ale tym razem coś natchnęło ją, by zobaczyć co jeszcze napisał.

Harry: Rosie, odezwij się. Wiem gdzie pracujesz. Jeśli nie odpiszesz, przyjadę w ciągu pięciu minut.

Rosie: O co chodzi?

Harry: Nareszcie! Martwiłem się. Dlaczego tak szybko uciekłaś? Dlaczego nie odpowiadasz?

Tak wiele pytań Harry. Przygryzła wargę ze zdenerwowania, pochylając się nad telefonem.

Love actually • styles  ✔Where stories live. Discover now