v.

13K 826 57
                                    

     Głowa pełna myśli i szeroki uśmiech na pyzatej twarzy towarzyszyły Rosie podczas całej drogi do domu. Ten dzień wydawał się być jednym z tych lepszych. Nie była tylko pewna, czy to wina radośnie świecącego słońca, czy może młodego właściciela zielonych oczu i uroczego uśmiechu. Gdy tylko wkroczyła do mieszkania, usłyszała głośny śmiech i już sekundę potem małe ciało rzucało się na jej ramiona.

- Hej Lily. – Ucałowała siedmiolatkę w czoło i odstawiła na podłogę. – Co słychać?

- Chodź, muszę ci coś pokazać! – Radosny głosik ciemnowłosej dziewczynki zabrzmiał w jej uszach, by zaraz potem zostać pociągniętą za rękę. Dziewczynka wprowadziła Rosie do swojego pokoju. Nie była w nim już od dłuższego czasu. To co tam zobaczyła sprawiło, że poczuła się dziwnie. Błękitne ściany były w całości pokryte plakatami. Plakatami tylko jednego zespołu. Uśmiechnęła się szeroko, dostrzegając na każdym z nich znajomą jej twarz. Harry spoglądał na dziewczyny ze wszystkich stron, co było lekko przerażające, ale i urocze. Dziewczynka popchnęła Rosie na łóżko i podała jej książkę.

- Zobacz co kupiła mi mama. – Klasnęła w dłonie z niezwykłą radością. Książka, którą trzymała dłoniach, okazała się wielkim zbiorem zdjęć i informacji o chłopcach z One Direction.

- No to teraz chyba w końcu zaczniesz czytać? – Zaśmiała się ciemnooka, wertując od niechcenia lekturę.

- Dla moich misiów zrobię wszystko! – Jej ton był poważniejszy, niż Rosie mogłaby się spodziewać. Spojrzała na swoją siostrę cioteczną. W jej oczach dojrzała błysk. Szczęście i podniecenie emanowały z tej małej istotki na kilometr. Tylko i wyłącznie przez jedną książkę.  

     Westchnęła z uśmiechem i oddając książkę dziewczynce, podniosła się z łózka. Gdy znalazła się we własnym pokoju, podeszła do okna. W głowie wciąż miała piosenkę, którą napisała wraz z Harry’m. Z każdym jej zanuceniem, wydawała jej się jeszcze piękniejsza. Odetchnęła z dumą. W końcu udało jej się zrobić coś pożytecznego. W końcu przydała się na coś jej umiejętność.

*

     Minęło kilka dni. Tak jak się obawiała, jej kontakt z Harry’m urwał się całkowicie. Zapomniała nawet zasugerować mu wymianę numerów. Stojąc przy ladzie i układając nowo upieczone babeczki, powoli godziła się  faktem, iż od teraz będzie widywała go tylko na plakatach swojej siostry. Mimo wszystko, te dwa dni były jak wycięte z pięknej bajki, albo filmu. Cieszyła się, że miała możliwość poznać idola nastolatek.

     Do domu wróciła niezwykle wykończona. Tego dnia ruch w cukierni był okropnie duży. Opadając na łóżko, pocieszała się, że nadeszło piątkowe popołudnie. W końcu będzie miała czas, by usiąść z ulubioną książką, ogromnym kubkiem herbaty pomarańczowej i kruchymi ciasteczkami. Ale los planował dla niej coś zupełnie innego.

     W swoich ulubionych, szarych dresach, związanych w kitkę włosach i z książką na kolanach, siedziała na łóżku. pochłaniała kolejne strony niesamowicie ciekawej historii, gdy ktoś zapukał do drzwi jej pokoju. Po zaproszeniu, w pomieszczeniu znalazła się uśmiechnięta od ucha do ucha Karen.

- Co tam ciociu? – Rosie uniosła wzrok, posyłając kobiecie lekki uśmiech.

- Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe tego co zrobiłam. – Zaczęła poważnym tonem, jednak nie wytrzymała długo. Rozpromieniona, usiadła obok dziewczyny.

- Co masz na myśli? – Ciemnooka uniosła brew pytająco. Karen potarła dłonie i uchyliła usta, ale w tym samym momencie telefon jej siostrzenicy wydał dźwięk przychodzącej wiadomości.

- O właśnie. O to. – Wskazała na telefon. – Harry poprosił mnie o twój numer. To taki uroczy chłopiec. Nawet nie miałam o tym pojęcia. – Westchnęła, z jej twarzy wciąż nie schodził radosny uśmiech.

- Słucham? – Rosie podniosła telefon i odblokowała go w ekspresowym tempie.

Nieznany: Witaj Rosie. Z tej strony Harry. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, iż poprosiłem o numer Twoją ciotkę. Zupełnie zapomniałem o tym małym szczególe, a mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia. Odezwij się, proszę. ;)

Nadęła policzki, a kąciki jej ust unosiły się bardzo powoli w górę. Nieśmiała fala ciepła wypełniła ją od środka.

- Widzę, że jednak nie masz mi tego za złe. – Zaśmiała się kobieta, podnosząc się energicznie z łóżka. – Dziś siedzę w domu. Możesz spokojnie wyjść. – Dodała po chwili i nie czekając na odpowiedź, opuściła pokój.

Rosie jeszcze kilka minut wpatrywała się w ekran. w końcu postanowiła odpisać. Założyła więc ciemny lok za ucho i wystawiając język, pochyliła się nad komórka.

Ja: Oczywiście, że nie mam Ci niczego za złe. Nawet się z tego cieszę. ;) Też zupełnie o tym zapomniałam. Jaka to propozycja?

Odpowiedź przyszła bardzo szybko i całkowicie zdziwiła, zaczerwienioną już dziewczynę.

Harry: Jeśli nie masz żadnych planów na dzisiejszy wieczór, proponuję małego drinka. Musimy jakoś uczcić naszą pierwszą wspólną piosenkę. ;) Poza tym, mam nieodpartą ochotę porozmawiać.

Nawet nie macie pojęcia jak bardzo cieszę się, że polubiłyście główną bohaterkę. Jest w niej duża cząstka mnie samej, więc jest to dla mnie niezwykły komplement. ;) Postanowiłam również zobrazować Rosiei mam nadzieję, że Demi przypadnie Wam do gustu. Buziaczki. 

Love actually • styles  ✔Where stories live. Discover now