Niecodzienne problemy syna Sn...

lubie_budyn_01

8.3K 648 4.3K

...czyli jak przypadkiem wskrzesiłem mojego chłopaka. Voldemort zostaje pokonany, jednak dla Alexandra Snape'... Еще

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Fioletowy problem
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 12
miniaturka
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
urodziny Teddy'ego
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33

Rozdział 11

244 21 151
lubie_budyn_01

Przez chwilę siedziałem z wytrzeszczonymi gałami, nie wiedząc za bardzo co robić. Przez głowę przebiegł mi pomysł żeby wstać i dać kolesiowi po mordzie, trzasnąć go jakimś zaklęciem, albo zanurzyć w jego ciele nóż, nasłuchując odgłosów umierającego Nott'a. Zamiast tego wyszeptałem :

- Tak, proszę bardzo.

Czułem jak krew ścina mi się w żyłach. Nie byłem przygotowany psychicznie na takie spotkanie. Spodziewałem się, że to ja zaskoczę jego, a nie on mnie. Nie ma opcji żeby wiedział kim jestem, a jednak...

Czarodziej uśmiechnął się z wdzięcznością, ściągając płaszcz. Czułem się sztywny ze zdenerwowania. Doskonale wiedziałem, że to po mnie widać, jak na dłoni. Przełknąłem ciężko ślinę, ciesząc się, że przynajmniej wyglądałem jak jakaś dziewica, a nie Snape.

Nott chyba zinterpretował moje zachowanie na swój własny pokręcony sposób, bo uśmiechnął się do mnie delikatnie, wyglądając jak zauroczony nastolatek, a nie porywacz cudzych bachorów. Wszyscy wiemy, że jestem biseksualistą i w tym momencie bardzo żałowałem, że jestem świadomy tego jak wygląda facet kiedy chce mnie poderwać.

Bardzo.

Uśmiechnąłem się niezobowiązująco i bez słowa udałem się do łazienki. Wszedłem do środka, zamykając drzwi, czując, że powinienem coś zrobić, ale kompletnie nie wiedziałem co. Musiałem przez chwilę pomyśleć, nie mając przed oczami mężczyzny, którego najchętniej zanurzyłbym w beczce z kwasem.

Machnąłem różdżką, wysyłając do Malfoy'a patronusa z wiadomością. Dość spory lampart otarł się o moje nogi i wybiegł, znikając za drzwiami. Pamiętam oburzenie Snape'a, który stwierdził, że to jakiś żart, bo przecież nie jestem jakimś gryfonem... On ma cholerną sarenkę, niech spada!

Po śmierci Rosier'a, mój patronus na jakiś rok zmienił postać na sokoła Camerona... Jednak później znowu był lampartem, to było dość osobliwe.

Wyszedłem z kabiny, zerkając w lustro. Czułem się dziwnie będąc w damskiej łazience. No ale cóż, poprawiłem włosy i szminkę, podejmując odważną decyzję. Nott chce się bawić? Dobrze, to będzie jego runda.

Przeszedłem przez salę obserwując mężczyznę, który wpatrywał się bez słowa za okno. Usiadłem naprzeciwko z gracją, odrzucając włosy do tyłu. Uniosłem do ust filiżankę, zerkając na czarodzieja. Teodor to zauważył, obserwując mnie bez skrępowania. Rany, zaraz rzygnę jak nic.

- Bardzo lubię tą kawiarnię, ale nie mam czasu tutaj przychodzić. Często tutaj bywasz? - zapytał ślizgon, podpierając podbródek na dłoni. Odłożyłem filiżankę, zakładając kosmyk włosów za ucho.

Tak, siedziałem tutaj Merlin wie ile żeby cię znaleźć, draniu. Mam wrażenie, że to krzesło już wrosło mi w dupę na stałe.

- Czasami, jeżeli wyjdę na spacer...

- Tak, też lubię spacery, okolica jest wyjątkowo piękna, szczególnie jeżeli pogoda dopisuje...

Nasza rozmowa ciągnęła się i ciągnęła, przez prawie godzinę musiałem powstrzymać moje mordercze instynkty. Jasne, gdzieś tam w podświadomości zapisałem jaki rozmiar kajdanek byłby dla tego drania najbardziej niewygodny i jakiej długości muszę wytrząsnąć linę, żeby go dokładnie związać. Oczywiście, w końcu Notti poczuł się dość swobodnie i postanowił zapytać o tą delikatną sprawę.

- Mieszkasz gdzieś w pobliżu? - zapytał, przechylając się w moją stronę. Skinąłem głową, wiedząc, że adres Rabastanka jest naszą tymczasową przykrywką.

- Na Honey Street. W pobliżu kwiaciarni. Mieszkanie jest dość małe, ale przebywam tam tylko z matką, więc nam wystarcza. - odparłem, mając nadzieję, że nasz Casanova nie zmusi mnie do odwiedzin tego starego śmierciożercy. Lestrange przywykł już do postaci "ulizanego pedzia", więc zmiana na jakąś suchą staruszkę raczej mu się nie spodoba. Trzeba będzie go nauczyć robić na drutach.

- Ach, wiem gdzie. Mieszkam w pobliżu. Jeżeli potrzebowałybyście pomocy w razie jakiejś usterki lub czymś... - odparł czarodziej, będąc lekko zdenerwowany, szukając czegoś w torbie. Rzuciłem mu zaciekawione spojrzenie, zastanawiając się czy skoro teraz nie patrzy, to mógłbym szybciutko skręcić mu kark. Jednak nie zdążyłem sobie na to pytanie odpowiedzieć, kiedy ciemnowłosy wyprostował się z uśmiechem, podając mi swoją wizytówkę. No proszę, właśnie dostałem karteczkę z adresem i numerem telefonu mojego wroga. Jaka szkoda, że nie ma zdjęcia, użyłbym go żeby nastraszyć Malfoy'a.

- ...pracuję w domu, więc możesz na mnie liczyć. To znaczy, zazwyczaj tam właśnie przesiaduję. - powiedział Teodor, wyglądając na spiętego. Posłałem mu wdzięczne spojrzenie, mając nadzieję, że efektownie się zarumieniłem. Odchrząknąłem.

- Och, dziękuję bardzo. Na pewno skorzystam, ostatnio popsuł się nam licznik wody, czy byłby pan tak miły i nam z tym pomógł? - zapytałem, zastanawiając się jak można wiarygodnie rozjebać tenże licznik.

- Tak, oczywiście!

- Zadzwonię do Pana kiedy ustalę wizytę lekarza mamy, nie chciałabym żeby się te dwie rzeczy pokryły... Jestem Panu taka wdzięczna... - powiedziałem, wzdychając z uwielbieniem. Czy jeżeli wyjdę z lokalu i wyrzygam się do kwiatków, to ktoś mnie aresztuje?

- Nie ma problemu. Na mnie już czas. Do usłyszenia. - odparł mężczyzna, wstając żeby założyć płaszcz. Uśmiechnąłem się pod nosem, już nie mogąc się doczekać żeby powiadomić Rabastanka o tym, że musi kupić sobie balkonik. Jeszcze trochę i przyznam, że nasz podrywacz poprawił mi humor.

------
- Co ty gadasz?! Nie pieprz głupot, to jakiś cud!

Przetarłem oczy, mając dość ekscytacji Malfoy'a. Byłem zmęczony trzymaniem moich nerwów na wodzy przez cały czas spędzony z tym niedojebanym psycholem Nott'em, a teraz Draco bezczelnie się darł do mojego biednego uszka.

- Ścisz mordę. - warknąłem, zdejmując buty. Upadłem na łóżko z ulgą, przytulając twarz do poduszki. Tak, nareszcie mogę w spokoju się wyspać, mamy jakiś mały sukces, przynajmniej wiem gdzie mieszka nasza rozkoszna ofiara. Uśmiechnąłem się, zastanawiając się gdzie właściwie schowałem listę zabiegów, które miałem zamiar na nim przeprowadzić.

- Alex, musimy to opić! Hermiona do późna będzie u Weasley, mamy wolną chatę!

Uśmiechnąłem się, wiedząc, że w pierwszych dniach mojego urzędowania w domu blondyna nie śmieliśmy chociażby spojrzeć na alkohol, żeby Granger... znaczy się pani Malfoy, nie stała się podejrzliwa. Ostatnio byliśmy trzeźwi jak nigdy w życiu, więc stwierdziłem, że to świetny pomysł.

- Dobra, sprawdźmy na co stać moje nowe ciało.

Cóż, nie mieliśmy złych zamiarów ale czując, że nasz cel jest coraz bliżej, doszliśmy do takiego stanu, że pokolorowaliśmy włosy na obrazie Lucjusza na różowo i ze wzruszeniem oglądaliśmy zdjęcia Draco z dzieciństwa.
Po drodze stało się wiele różnych dziwnych scen i koniec końców leżeliśmy z Malfoy'em w wannie, na skraju śmierci. Nasz poważny arystokrata miał na sobie koronkowy stanik Granger i spódniczkę mini. Próbował wcisnąć się w kabaretki, ale jego stan mu na to nie pozwolił. Ku mojemu zdziwieniu, czułem się naprawdę normalnie.

- Podaj mi to cholerne wino, Snape. - mruknął chłopak, patrząc z zaciekawieniem na sufit. Skinąłem głową wiedząc, że sklejenie sensownego zdania będzie dla mnie zbyt wielkim wyzwaniem umysłowym.

Uniosłem rękę w kierunku flachy, ale w tym momencie zobaczyłem, że wzdłuż mojej kończyny spływa cienka strużka krwi. Zmarszczyłem brwi, nie wiedząc skąd to się wzięło. Przyjrzałem się uważnie skórze, szukając jakiegoś rozcięcia.

- Draco, dlaczego leci mi krew? - zapytałem trochę spanikowany, nie wiedząc co jest grane. Poczułem, że alkohol nie pozwala mi się skupić, ale do cholery, nawet jeżeli nie czułem bólu z powodu nawalenia się jak świnia, to na pewno gdzieś się zraniłem. No bo co, przecież nie miałem... Co?

Spojrzałem na dno wanny, widząc krew. Przełknąłem ciężko ślinę, odwracając się w stronę Malfoy'a. Chłopak zmarszczył brwi, pochylając się w stronę czerwonej cieczy.

- O w mordę... Czy ty...

- Co wy wyprawiacie, do diabła?! - wrzasnęła wzburzona Hermiona, wchodząc gwałtownie do łazienki. Patrzyłem na nią z opadniętą szczęką wiedząc, że wyglądamy dość osobliwie. Dziewczyna westchnęła głęboko, widząc jak jej mąż wygląda seksownie w staniku i szybko podeszła, chcąc zapewne go przelecieć tu i teraz.

Zamiast tego przez chwilę zaciskała gniewnie pięści, aż nagle usiadła na podłodze, mając w oczach łzy. Wskazała na mnie palcem, patrząc na Malfoy'a z rozgoryczeniem.

- Kim ona tak naprawdę dla ciebie jest?! Nigdy nie mówiłeś mi o żadnej kuzynce! Zjawia się nie wiadomo skąd, nie wspomniałeś o niej ani razu, a tutaj nagle razem pijecie, jak gdyby nigdy nic!
W d - dodatku spędzasz z nią więcej czasu niż ze mną! Tak naprawdę nie jest twoją kuzynką, tylko... MACIE ROMANS! - wrzasnęła gryfonka, przedstawiając swój ognisty temperament.

Spojrzałem na zszokowanego Malfoy'a i wbrew wszystkiemu zacząłem nieprzyzwoicie rechotać, wprowadzając Hermionę w stan rozpaczy i wściekłości. Dusiłem się ze śmiechu, myśląc o tym jak to Granger wyobrażała sobie nasz namiętny romans, podczas gdy ślizgon cały czas nawijał o dziewczynie, jakby nie było na świecie niczego innego.

- Hahahaha, Granger słoneczko, Malfoy jest na sto procent hetero, to niemożliwe. - powiedziałem, nie za bardzo kumając, że gryfonka dalej ma mnie za dziewczynę, w dodatku nie wie, że jestem Snapem.

Kobieta próbowała zabić mnie wzrokiem, widocznie sądząc, że po prostu się z niej nabijam. Ja na jej miejscu pewnie udusiłbym Julię Malfoy jedwabnym ręczniczkiem.

- Miona, skarbie, ale to jest Alex. - powiedział Draco, wyglądając na zawiedzionego tym, że Granger dopuściła do siebie myśl, że może ją z kimś zdradzać. Nie wiedziałem czy podzielił się z nią naszym sekretem tak po prostu, po pijaku, czy zrobił to z determinacją, nie mając siły oszukiwać żony.

Gryfonka patrzyła z przerażeniem to na mnie, to na męża. Szkoda, że nie miałem w tym momencie aparatu. W końcu wstała i bez słowa wyszła. Spojrzeliśmy po sobie z Malfoy'em, nie wiedząc dlaczego dziewczyna tak gwałtownie zdecydowała się opuścić nasze urocze grono. Nie zdążyłem nawet o to zapytać na głos, kiedy brunetka z zawziętą miną wpadła z powrotem, wręczając nam po fiolce eliksiru wytrzeżwiającego. Miałem ochotę się rozpłakać.

- Nie, Hermiono, błagam, nie uwiodłem tej wyliniałej fretki, jest tylko twój...

- Pij to draniu, póki jestem cierpliwa! - wrzasnęła dziewczyna, zgrzytając zębami. Poczułem, że moje życie jest w niebezpieczeństwie, więc grzeczniutko wypiłem to wstrętne okropieństwo do dna.

- Będę rzygał. - mruknął Draco, wychylając się za wannę z udręczoną miną. Nie wzruszyłem się ani trochę. Hermiona tym bardziej.

- Wytłumaczcie mi o co chodzi, dlaczego w mojej wannie jest krew? - powiedziała gryfonka spokojnym głosem, zapewne zastanawiając się, czy by nie przelać jej więcej z naszych udręczonych ciał. Och nie, Julia Malfoy miała taką ładną cerę! Nie oddam tego tak łatwo, jednak...

- Właściwie to chciałem ciebie o to zapytać. - mruknąłem, czując, że się rumienię. O Merlinie, zabij mnie jak najszybciej. Dziewczyna wytrzeszczyła się, chyba powoli się domyślając co się właściwie stało.

- SNAPE, CZY TY MASZ OKRES?! - zawołał Malfoy, w szoku. Posłałem mu mordercze spojrzenie.

- Śmiem twierdzić, że podczas menstruacji kobiety są bardziej drażliwe niż zazwyczaj, więc z łaski swojej zejdź mi z oczu, zanim cię znacząco skrzywdzę. - warknąłem, próbując zrobić bardzo groźną minę. Bolał mnie brzuch i nogi i najchętniej opierdoliłbym sobie kanapkę z pasztetem i dżemem, więc oczywiście mój stan był dość dziwny. Zamordowanie blondyna nie stanowiło w tym momencie dla mnie zbyt dużego problemu.

- Wyjdź Draco, jesteś gruboskórnym facetem, który ma przeciwko sobie dwie rozwścieczone damy.

- Już cię nie ma, grubasie. Znikamy, szybciutko! - zawołałem irytującym głosikiem, wskazując chłopakowi wyjście. Ten trochę pomruczał, rzucając mi zranione spojrzenie i w końcu wygramolił się z wanny, żeby następnie zniknąć z łazienki.

Nagle doszedłem do wniosku, że mam ochotę sobie popłakać. Nie wiem dlaczego, czułem się bardzo smutny i to było okropne. Przecież przed chwilą świetnie się bawiłem z Malfoy'em! Czy okresik to czas kiedy chcesz umrzeć, ale tego nie zrobisz bo bardziej zależy ci na zjedzeniu ciężarówki czekolady?

- Nie martw się, eee... Alex, to nic strasznego...

No jasne!

Granger wytłumaczyła mi co i jak, a ja przez cały wykład na temat podpasek i tamponów trzymałem twarz w ręczniku, bo zapewne byłem czerwoniutki jak trybuny Gryffindoru. Nic strasznego, tak? To jakiś koszmar! Jak ja będę miał walczyć z czarnoksiężnikami? Już to sobie wyobrażam.

" - Crucio! Nott daj mi chwilę, chyba przeciekam.

- Jasne, może chcesz jakieś tabletki rozkurczające? Cukiereczka?"

No cóż, jednak myślę, że możemy w tym żenującym fakcie znaleźć jakieś plusy. Jestem przekonany, że podczas tego nieprzyjemnego czasu będę bardziej bezwzględny, w końcu Wilson dostawała niezłej szajby... Nott, aż ci współczuję chłopaku.

###
Przepraszam za incydent z oKrESem ale po prostu musiałam to wcisnąć

Продолжить чтение

Вам также понравится

61.3K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
5K 578 32
"Nie jestem już dzieckiem do cholery zrozum to wreszcie jestem prawie pełnoletni i mam prawo umawiać się z kim chce, to jest moje życie więc się odpi...
57.4K 4.2K 77
yup, to kolejny instagram ode mnie • shipy: drarry, theobian (theo x OC), jastoria (astoria x OC), pansmione, pavender, Oliver x Cedric, linny, Daphn...
51.5K 1.9K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...