There Goes My Life || Larry [...

By fine-by-me

168K 14.6K 2.4K

Larry AU fanfiction; mpreg; top!Louis Louis siedzi po uszy w gównie. Nie jest zauroczony Ha... More

TGML
TGML - Prolog
TGML - 01
TGML - 02
TGML - 03
TGML - 04
TGML - 05
TGML - 06
TGML - 07
TGML - 08
TGML - 09
TGML - 10
TGML - 11
TGML - 12
TGML - 13
TGML - 14
TGML - 15
TGML - 16
TGML - 17
TGML - 18
TGML - 19
TGML - 20
TGML - 21
TGML - 22
TGML - 23
TGML - 24
TGML - 25
TGML - 26
TGML - 27
TGML - 28
TGML - 29
TGML - 30
TGML - 31
TGML - 32
TGML - 34
TGML - Epilog

TGML - 33

3.5K 285 46
By fine-by-me

    – Denerwujesz się?

    Dłoń Louisa przesuwa się z kierownicy zaparkowanego samochodu na udo Harry'ego, które zaczyna masować powolnymi ruchami. Brunet przegryza dolną wargę i spogląda na dłoń Tomlinsona, układając na niej swoją własną i splatając ich palce.

    – Trochę – przyznaje Harry cicho, wciąż przyglądając się ich dłoniom. – Nie chcę, żeby moi rodzice powiedzieli ci coś niemiłego. Nie dbam o to, co powiedzą o mnie, ale ty to co innego. A co jeśli z naszego powodu odrzucą Josha?

    – Rozumiem twój niepokój. – Louis kiwa głową. Naprawdę chce, żeby Harry przestał czuć, że jego odczucia się sprawdzą. – Ale Gemma tam będzie i wiem jak podekscytowany jesteś zobaczeniem się z nią, więc może skup się właśnie na tym.

    – Masz rację – zgadza się brunet, jednakże nie brzmi na zbyt przekonanego. – Kocham cię, Lou, dziękuję.

    – Ja też cię kocham, Haz – odrzeka Louis słodko, ściskając udo Harry'ego przed odpięciem pasów. Brunet bierze głęboki oddech i także odpina pasy, wychodząc z auta i przesuwając się do tylnych drzwi, by wyciągnąć Josha z samochodu.

    – Haz, cały drżysz, chcesz, żebym to ja go wziął? – pyta Louis ze zmarszczonym ze zmartwienia czołem. Brunet kiwa głową i podaje chłopca Louisowi, oblizując wargi. Bruzda pomiędzy brwiami Tomlinsona powiększa się. – Wszystko będzie dobrze, Harry.

    Harry jedynie kiwa głową. Louis pochyla się i delikatnie łączy ich wargi, na co zielonooki od razu się rozluźnia.

    – Kocham cię – szepcze Harry i Louis uśmiecha się do niego, ponieważ nawet mimo tego, że chwilę wcześniej powiedzieli sobie kocham cię, każdy kolejny raz odczuwa tak samo jak ten pierwszy.

    – Też cię kocham – odpowiada. Harry bierze głęboki oddech i chwyta jego dłoń, prowadząc go w stronę wejścia do domu. Z wahaniem dzwoni dzwonkiem i niemal natychmiastowo drzwi stają przed nimi otworem.

    – O mój Boże, Harry! – krzyczy z zaskoczeniem Gemma, od razu mocno go przytulając. Harry śmieje się i oddaje uścisk, kiedy Louis wchodzi do środka i zamyka za sobą drzwi.

    – Tak bardzo wyrosłeś – mówi czule dziewczyna, odsuwając się od niego i szczypiąc w policzek. – Co się u ciebie działo? Wszystko w porządku?

    – W jak najlepszym. – Harry chichocze i zanim może coś powiedzieć, spojrzenie jego siostry ląduje na Louisie.

    – To ten chłopak, o którym nie możesz przestać nawijać, kiedy rozmawiamy przez telefon? – pyta z uśmiechem, na co Harry wywraca oczami.

    – Cicho siedź – prycha, zanim jego wargi wykrzywiają się w uśmiechu. – Tak, to Louis. A to… – powoli bierze Josha z jego ramion, układając go sobie na biodrze – twój bratanek.

    – O mój Boże, jest cudowny! – mówi z zachwytem Gemma, uśmiechając się do chłopca i łaskocząc go pod brodą. Przenosi spojrzenie na Louisa i dodaje: – Jest do ciebie bardzo podobny, mój drogi.

    – Tak uważasz? – pyta szatyn z zadowolonym uśmiechem, kiedy Harry mruczy w zgodzie. Gemma w pełni obraca się do Tomlinsona i przytakuje, uśmiechając się i wyciągając dłoń w jego kierunku.

    – Miło cię w końcu poznać. – Louis bierze jej dłoń i lekko nią potrząsa. – Tak wiele słyszałam o tym jak niesamowity, słodki i uroczy jesteś, że teraz mam naprawdę wysokie oczekiwania.

    – Przepraszam, jeśli cię zawiodłem – mówi ze śmiechem Louis, spoglądając na Harry'ego, którego policzki pokrywa róż. Kątem oka zauważa Anne wchodzącą do pomieszczenia, lecz nie patrzy na nią, gdyż przez chwilę czuje się przytłoczony.

    Gemma i Louis są cicho, wspólnie obserwując z dokładnością Harry'ego. Uścisk bruneta wokół Joshuy delikatnie się wzmacnia, co jest widoczne gołym okiem. Nie wpadają sobie w ramiona, tak jak było to z Harrym i Gemmą, zamiast tego Harry jest pierwszym, który rzuca matce wymuszony uśmiech, i bierze głęboki oddech.

    – Cześć, mamo – wita się cichym głosem, obserwując, jak oczy Anne przesuwają się na Josha i już tam pozostają.

    – Witaj, Harry – odpowiada Anne, na chwilę patrząc na Louisa. – Macie ochotę na herbatę, chłopcy?

    – Oh tak, pewnie – odpowiada Harry ze zmarszczonymi brwiami. Jego mama wydaje się być inna, nawet jak na nią. Brunet podąża za nią do kuchni, na co Louis patrzy na Gemmę i rzuca jej niż ręczny uśmiech, zanim idzie za swoim chłopakiem.

    W kuchni znajduje się już ubrany w fartuszek kuchenny ojczym Harry'ego, a przynajmniej Louis zakłada, że to on. Mężczyzna obraca się i uśmiecha przyjaźnie do ich dwójki, nie wyglądając nawet w połowie tak strasznie i wrogo jak Louis sobie wyobrażał. Ma przyjazną twarz i nie wygląda, jakby był w stanie zbić Louisa na kwaśne jabłko, więc to już coś.

    – Oh, witam – mówi ojczym Harry'ego, uśmiechając się do nich przed tym, jak jego spojrzenie ląduje na Joshu. – A co to za przystojniak?

    – To Joshua – odpowiada zielonooki z uśmiechem, poprawiając chłopca w swoich ramionach. – Joshua William.

    – Miałam właśnie przygotować herbatę dla Harry'ego i jego kolegi, Robin – wtrąca się Anne, lecz nie rusza się nawet o centymetr z miejsca, w którym stoi.

    – Tak właściwie Louis jest moim chłopakiem – prostuje Harry, nawet mimo tego, że jest pewny, iż Anne dobrze o tym wie. – No właśnie. Robin, to mój chłopak Louis.

    – Miło mi cię poznać. – Robin wystawia dłoń do Louisa, by się z nim przywitać. – Przykro mi, że nie miałem szansy poznać cię wcześniej.

    – Także miło mi pana poznać – odrzeka Tomlinson z miłym uśmiechem. Ma przeczucie, że wyrzucenie Harry'ego z domu było w głównej mierze pomysłem Anne, a nie Robina.

    – Obiad niedługo będzie gotowy, więc może wstrzymajmy się na razie z tą herbatą – sugeruje mężczyzna, zmniejszając ogień pod garnkami. – Może przeniesiemy się do jadalni?

    – Brzmi dobrze – mówi Harry z małym uśmiechem. – Dzięki, Robin.

    – Więc Louis, wybierasz się dalej do szkoły? – pyta Robin, kiedy przy stole zapada niezręcznia cisza, z  Anne ledwo wymuszającą z siebie parę słów. Louis odchrząkuje i odkłada widelec.

    – Uh, tak, na Manchester University. – Szatyn kiwa głową z grzecznym uśmiechem. Harry uśmiecha się z dumą, kiedy karmi Joshuę pure ziemniaczanym ze swojego talerza.

    – Wiesz już, co chcesz robić? – pyta Gemma, zauważając ciszę ze strony swojej mamy.

    – Myślę, że chciałbym być nauczycielem – odpowiada nieśmiało szatyn. To pierwszy raz, kiedy powiedział to głośno komuś prócz Harry'ego. – Ale chciałbym pracować z młodszymi dziećmi.

    – Manchester ma naprawdę dobry program dla nauczycieli – zauważa Robin z uśmiechem.

    – A ty idziesz do szkoły, Harry? – odzywa się Anne akurat wtedy, gdy Louis ma odpowiedzieć Robinowi. Zielonooki patrzy na swoją mamę, zanim kręci głową i przenosi spojrzenie z powrotem na Josha.

    – Może w przyszłym roku. – Harry wzrusza ramionami, dalej karmiąc synka. – Na razie chcę być przy Joshu.

    – Więc wciąż mieszkacie u matki twojego chłopaka? – pyta Anne. Harry unosi wzrok i rzuca jej twarde spojrzenie, wkurzony tym, że nawet nie wypowiada imienia Louisa.

    – Tak, mama Lou była na tyle dobra, że pozwoliła nam u niej mieszkać. – Harry kiwa głową, przyciągając Josha do klatki piersiowej, kiedy chłopczyk zaczyna marudzić.

    – Wiesz, Joshua jest po prostu piękny – wtrąca Gemma, wyczuwając napiętą atmosferę. Harry uśmiecha się do niej, bezsłownie dziękując jej za to, co zrobiła, zanim kiwa głową.

    – Tak, jest bardzo podobny do Louisa – mówi, na co szatyn uśmiecha się. – Nawet zaraz po urodzeniu tak było.

    – Zdecydowanie było to widać na zdjęciach, które mi wysłałeś – rzuca Robin. Louis unosi brwi. Nie wiedział, że Harry wysyłał jakieś zdjęcia Josha swojemu ojczymowi, a wyraz twarzy Anne ukazuje, że ona także nie miała o tym pojęcia.

    – To ubranko, które ma na sobie, jest super słodkie – mruczy Gemma z zachwytem i oczy Harry'ego przesuwają się na malutki sweter z dekoltem w serek, spod której wystaje kołnierzyk koszuli, w którą ubrany jest maluch. – Gdzie go kupiliście?

    – Oh, mama Louisa i jego ojczym to dla nas kupili – mówi brunet z uśmiechem. – Nie wiem dokładnie gdzie.

    – Um, Harry. – Anne odchrząka głośno. – Mogłabym porozmawiać z tobą na osobności?

    – Uh, okej – mówi chłopak, marszcząc brwi i przekazując Josha Louisowi. Wstaje z krzesła i wychodzi za Anne z pokoju, zatrzymując się, gdy maluch zaczyna płakać.

    – Zajmę się nim, skarbie – zapewnia Louis. – Nic się nie dzieje.

    Harry wzdycha i kiwa głową, obracając się i wychodząc z pomieszczenia. Louis unosi wzrok i zauważa, że zarówno Gemma jak i Robin się mu przyglądają.

    – Kiedy któreś z nas wychodzi z pokoju robi się marudny – tłumaczy szatyn, bujając Josha na kolanie.

    – Aww. – Gemma wydyma dolną wargę. – Biedactwo.

    – Dajecie sobie świetnie radę. – Robin obserwuje, jak Louis wstaje z Joshem. Szatyn spogląda na mężczyźę i uśmiecha się do niego. – Muszę przyznać, że byłem trochę zaniepokojony tym, jak Harry sobie z tym poradzi. Naprawdę nie podobał mi się ten cały pomysł z przeprowadzką, kiedy Anne mi o tym powiedziała.

    – Nie miał wielkiego wyboru  – zwraca uwagę Louis, śmiejąc się, kiedy Josh unosi dłoń, by zacisnąć swoją małą piąstkę na jego włosach. – Ale myślę, że naprawdę sobie u nas radzi. Moja mama go kocha, tak samo jak moje siostry.

    – Byłym bardziej niż szczęśliwy, jeśli razem z Harrym odwiedzalibyście nas od czasu do czasu. – Robin wzrusza ramionami. – I jestem pewien, że Anne czuje to samo.

    Louis marszczy brwi.

    – Czekaj, co? – pyta zbity z tropu. – A-ale to ona wyrzuciła go z domu?

    Teraz to Gemma i Robin wyglądają na zdezorientowanych.

    – Ale mama powiedziała mi, że to Harry chciał się wyprowadzić – mówi dziewczyna, patrząc na swojego ojczyma.

    – Kiedy Harry nam o tym powiedział, nie zdradził, na jakich zasadach ma się to odbyć – przypomina sobie Robin. – Ale późnej Anne powiedziała mi, że Harry sam do niej przyszedł i poinformował, że chce wyprowadzić się z domu.

    Louis marszczy brwi. Harry przyszedł do niego we łzach, całkowicie przerażony, ponieważ jego mama wyrzuciła go z domu. Nie sądzi, że Harry mógłby kłamać w tej kwestii. Chyba że to Anne wszystkich okłamała.

    Akurat kiedy szatyn ma odpowiedzieć, Harry pojawia się w pomieszczeniu.

    – Wychodzimy – informuje napiętym głosem.

    – Co? – Louis pyta, kiedy Harry bierze torbę z rzeczami Josha. – Hazza, woah, zwolnij trochę.

    – Harry, lekko przesadzasz – odzywa się Anne, krzyżując ramiona, gdy brunet obraca się i rzuca jej twarde spojrzenie.

    – Nigdy więcej nie podważaj mnie ani mojej rodziny – sapie Harry, na co Louis podnosi się i rzuca Gemmie raczej zdezorientowane spojrzenie. Harry obraca się i przytula siostrę. – Odwiedź nas zanim wrócisz do Stanów, dobrze?

    – Tak – mówi Gemma ze zmartwionym wyrazem twarzy. – Jasna sprawa, dzieciaku.

    Harry przesuwa się do Robina, stając na palcach i również go przytulając.

    – Dziękuję za obiad, Robin.

    – To nic takiego, synu – zapewnia mężczyzna, kiedy Harry łapie Louisa za dłoń i ciągnie go w stronę drzwi.

    – Miło było wad poznać! – woła szatyn, zamykając za sobą drzwi. Harry w dalszym ciągu trzyma go mocno za rękę, kiedy Tomlinson poprawia Joshuę w swoich ramionach. – Woah, woah, woah, Hazza kochanie, co z tobą? Co się stało?

    Harry jedynie prycha, puszczając dłoń swojego chłopaka, by wsiąść do samochodu, zatrzaskując z hukiem drzwi pojazdu. Louis zagryza wargę ze zmartwieniem, gdy otwiera tylne drzwi i usadza Josha w foteliku.

    Kiedy niebieskooki siada za kierownicą widzi, że Harry wpatruje się uparcie przed siebie, z ramionami skrzyżowanymi na piersi. Louis marszczy brwi i łapie go za dłoń, ani na sekundę jej nie puszczając, gdy brunet przenosi spojrzenie na swoje kolana.

    – Przykro mi, jeśli twoja mama cię czymś zasmuciła, kochanie – mówi cicho, ściskając rękę chłopaka. – I nie musisz o tym mówić, jeśli nie masz na to ochoty.

    – Dziękuję, Lou – szepcze Harry.


    – Więc został wyrzucony z domu czy nie?

    – Nie wiem – przyznaje Louis, wytykając język do Erniego, kiedy na niego spogląda. – Myślę, że Anne okłamała Robina i Gemmę. Obydwoje sądzili, że Harry poszedł porozmawiać z Anne i powiedział jej, że chce się wyprowadzić, co nie ma żadnego sensu, bo dlaczego w takim razie nie powiedział nic Robinowi? Czy nie zadzwonił do Gemmy, żeby jej to przekazać? – Ernie raczkuje do Louisa i pociąga za nogawkę jego spodni, więc szatyn pochyla się i bierze go na kolana. – On tak strasznie boi się, że stanie się taki jak jego mama.

    – Nie wydaje mi się, by tak się stało – mówi rzeczowo Jay i Louis mruczy w zgodzie. – Mój osąd może nie być w pełni obiektywny, ponieważ naprawdę kocham tego chłopaka, ale Harry naprawdę ma dobre serce. – Jay waha się, zanim dodaje: – Bardzo przypomina mi Eleanor.

    Louis przełyka ciężko ślinę.

    – Mi także.

    Jay daje Doris łyżeczkę zielonego musu dla dzieci.

    – A bałam się, że nie wrócisz do siebie przez długi, długi czas po tym, jak ona… – Kobieta wzdycha. – Ale cieszę się, że wszechświat postanowił was połączyć. On cię uszczęśliwia.

    Louis nie może powstrzymać małego uśmiechu.

    – Tak. To prawda.

    – I wykonujecie kawał dobrej roboty przy Joshu.

    Uśmiech Louisa powiększa się, kiedy stawia Erniego na podłodze.

    – Dzięki, mamo. – Z daleka dobiega do niego płacz Joshuy, na co szatyn wzdycha lekko. – Obowiązki wzywają.

    Odwraca się i kieruje w stronę schodów. Zaczyna po nich wchodzić i to wtedy uświadamia sobie, że Josh przestał płakać. Dociera do drzwi pokoju i widzi Harry'ego z uśmiechem na ustach, który delikatnie głaszcze brzuszek malucha, którego oczy powoli się zamykają.

    – Przyszedłem, bo usłyszałem jego płacz – mówi Louis, na co Harry unosi na niego wzrok i chichocze.

    – Miałem iść do łazienki, bo myślałem, że smacznie śpi – tłumaczy brunet, podchodząc do łóżeczka i uśmiechając się do chłopca, który patrzy na niego dużymi, niebieskimi oczyma. – Ale zaczął płakać.

    – Ah. – Louis kiwa głową i przybliża się, stając po drugiej stronie chłopca, którego spojrzenie skupia się teraz na jego osobie. Ich kolory oczu są niemal identyczne i Harry był naprawdę podekscytowany, kiedy doktor powiedział, że jeśli do tej pory oczy Josha nie zmieniły barwy, najprawdopodobniej pozostaną błękitne. – Myślę, że to trochę nie w porządku, że nie miziasz mojego brzuszka, kiedy kładę się spać, czyż nie?

    – Pogadamy o tym wtedy, gdy zaczniesz witać mnie z rana milonem buziaków w policzki – odgryza się Harry z zadowolonym uśmieszkiem. Louis naprawdę tak robi i za każdym razem Josh chichocze głośno. Szatyn odpowiada Harry'emu diabolicznym uśmiechem, przez co zielonooki patrzy na niego z terrorem w oczach. – Żartowałem, nawet się nie waż.

    Louis nie słucha go (kiedy w ogóle to robi?). Harry piszczy głośno, kiedy Tomlinson gania go wokół łóżeczka i rzuca na łóżko, przygniatając do niego i nieprzerwanie cmokając go po całej twarzy. Harry chichocze jak szalony, desperacko próbując zrzucić z siebie szatyna, nawet jeśli obaj wiedzą, że to on jest tym silniejszym.

    – Louis, Louis, przestań, proszę! – wysapuje Harry z zarumienionymi policzkami. Louis przestaje, zawisając nad nim z zadowolonym uśmiechem, kiedy brunet wciąż się śmieje, kręcąc przy tym głową. – Jesteś definicją dupka, wiesz o tym?

    – Nie przeklinaj przy dziecku! – burzy się Louis, wciąż siedząc na Harrym, który wywraca oczami i śmieje się głośno. Jest taki piękny, myśli Louis, kiedy Harry odgarnia loki z twarzy. I mówi: – Kocham cię. – Ponieważ to idealny moment.

    – Ja też cię kocham – odpowiada Harry ze słodkim uśmiechem, kiedy szatyn się z niego zsuwa, tak że teraz leżą obok siebie. Przez krótką chwilę panuje cisza, zanim Harry obraca głowę i na niego patrzy (Louis oczywiście od dawna się mu przygląda). – Przepraszam, że zmusiłem was do szybszego powrotu od moich rodziców.

    Louis krzywi się. Nie wie, czy powinien zapytać o to, co tak bardzo zasmuciło Harry'ego, ale naprawdę chce widzieć.

    – Nie przepraszaj – mówi miękko, błądząc ręką po łóżku, póki nie odnajduje dłoni bruneta. Łączy ich place, na co Harry wzdycha delikatnie.

    – Chciała, żebym wprowadził się do nich – mówi niepewnie i Louis marszczy brwi. – Tylko ja. Bez ciebie i Joshuy. Chciała, żebym was zostawił i wrócił do domu.

    Louis podnosi się, więc teraz siedzi na krawędzi łóżka, podczas gdy Harry dalej leży płasko na materacu.

    – Ona co? – wykrztusza szatyn. Harry z wahaniem siada obok Tomlinsona, zagryzając wargę i patrząc na swoje spowite skarpetami stopy.

    – I zaczęła nawijać o tym, że jak zostawię was teraz, Josh nawet nie będzie mnie pamiętał, więc nie będzie to miało na niego złego wpływu w przyszłości. – Głos Harry'ego zaczyna drżeć. Louis chwyta go za biodra i wciąga na swoje kolana, uśmiechając się, gdy zielonooki łapie za jego dłoń. – I naprawdę mocno mnie to wkurzyło. I może powinienem był zachować się dojrzalej, ale nie mogłem nic na to poradzić. Więc po prostu wstałem i wyszedłem.

    – Oh, Hazza – mówi miękko Louis, nachylając się i składając całusa na policzku chłopaka. Wkurzony wyraz twarzy Harry'ego powoli znika, kiedy patrzy żałośnie na łóżeczko Joshuy.

    – Nienawidzę jej – mamrocze brunet, puszczając dłoń Louisa i głaszcząc go po ramieniu. Louis nic nie mówi, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie wie co. – Nie chcę być taki jak ona, nigdy.

    – Nie jesteś – mówi niebieskooki pewnym głosem. Nie cierpi, kiedy Harry taki jest. Za każdym razem, gdy brunet jest wściekły, jego także wypełnia złość. Harry nie zasługuje, by czuć złość czy smutek. Nie powinien też myśleć, że nie jest dobrą mamą, na miłość boską.

    Harry nic nie mówi.

    – Hej, spójrz na mnie – prosi Louis i Harry to robi. Jego dolna warga uwypukla się lekko w dąsie. – Nie jesteś swoją mamą, słyszysz mnie? Nigdy taki nie będziesz. J-jesteś po prostu Harrym. Moim Harrym. I niesamowitą mamą dla Josha. Przez ostatni rok udowodniłeś, że jesteś o wiele lepszą matką niż twoja. Ona miała na to dziewiętnaście lat i gówno zrobiła.

    Dąs Harry'ego zmienia się w mały uśmiech.

    – Kocham cię – szepcze brunet i Louis pochyla się, łącząc ich wargi. Po chwili odrywają się od siebie i Styles uśmiecha się. – Właśnie tutaj pragnę być. Moja mama zawsze rozpieszczała mnie i Gemmę, chcąc, abyśmy dzięki temu zapomnieli o tym jak nas zaniedbywała, ale nie działało to wtedy i teraz też nie działa. Oddałbym wszystko, byleby tylko móc być z tobą i Joshem.

    Louis myśli, że on także pragnie tylko tego, co ma właśnie przy sobie.

Continue Reading

You'll Also Like

381K 40.2K 67
- Sektor A jest dla takich jak on. - odezwał się brodaty mężczyzna. - Dla tych co zapomnieli, że są ludźmi. - To człowiek. - zauważył młodszy. - M...
15.7K 1.1K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
20.4K 1.1K 10
Historia gdzie Harry jest bardzo kobiecy i potrafi zdobyć każdego faceta, z wyjątkiem skromnego, miejskiego bohatera Louisa Tomlinsona. Autorka : @Lo...
72.9K 2.5K 43
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...