There Goes My Life || Larry [...

By fine-by-me

168K 14.6K 2.4K

Larry AU fanfiction; mpreg; top!Louis Louis siedzi po uszy w gównie. Nie jest zauroczony Ha... More

TGML
TGML - Prolog
TGML - 01
TGML - 02
TGML - 03
TGML - 04
TGML - 05
TGML - 06
TGML - 07
TGML - 08
TGML - 09
TGML - 10
TGML - 11
TGML - 12
TGML - 13
TGML - 14
TGML - 15
TGML - 16
TGML - 17
TGML - 18
TGML - 19
TGML - 20
TGML - 21
TGML - 22
TGML - 23
TGML - 24
TGML - 25
TGML - 26
TGML - 27
TGML - 28
TGML - 30
TGML - 31
TGML - 32
TGML - 33
TGML - 34
TGML - Epilog

TGML - 29

4.1K 359 17
By fine-by-me

    Harry jest taki… spokojny.

    Dziwaczne spokojny. Louis przygotowywał się na masę lękliwości i ostrożności po tym, jak przywieźli Joshuę do domu, ale jak do tej pory Harry zachowywał się dobrze. Z wielkim spokojem podchodził do zadawania pytań Louisowi czy Jay, kiedy nie był pewny, jak coś zrobić.

    I kiedy szatyn patrzy na Joshuę, który śpi w swoim łóżeczku po stronie Harry'ego, jego serce pęcznieje. Czuje, jakby mógł do końca świata stać tak i przyglądać się chłopcu, co zdecydowanie by robił, gdyby jutro nie musiał wziąć udziału w uroczystości zakończenia nauki w liceum. To do bani, ponieważ wedle oceny lekarza, Harry nie jest w kondycji do wychodzenia z domu i ruszania się o własnych siłach przez kilka godzin, a nawet gdyby był, brunet nie chce opuszczać boku Josha. Louis jest pewien, że zielonooki nabył jakiś lęk separacyjny, ponieważ robi się naprawdę niespokojny, kiedy Louis wychodzi gdzieś bez niego, a teraz zaczął robić się również nerwowy wtedy, gdy nie było przy nim Joshuy.

    Świadectwo Harry'ego zostało dostarczone mailem i Jay obcałowała jego całą twarz, mówiąc mu, jak dumna z niego jest. Louis wiedział, że kędzierzawy był lekko przybity przez to, że nie mógł iść na zakończenie roku, jednakże zapewnił go, że o wiele bardziej woli zostać w domu z małym.

    I to kolejna rzecz – Harry po raz pierwszy zostanie sam z Joshem. Cała rodzina Louisa wybiera się na ceremonię, kiedy Harry będzie oglądał uroczystość przez livestream. Louis nie jest tym zaniepokojony, po prostu nie chce, by Harry zaczął się tak czuć.

    – Planujesz się w końcu położyć? – Szatyn słyszy, jak Harry mamrocze z łóżka. Louis unosi wzrok i widzi Harry'ego, z twarzą wciśniętą w poduszkę i małym uśmiechem na ustach. Louis uśmiecha się i odchodzi od łóżeczka Joshuy, wyskakując pod kołdrę i przyciągając do siebie zielonookiego. Harry chichocze śpiąco, kiedy szatyn składa długi pocałunek na jego karku.

    – Myślisz, że poradzisz sobie z nim jutro sam? – pyta miękko niebieskooki, uśmiechając się, gdy Harry obraca się, więc znajdują się teraz twarzą w twarz. Owija ramiona wokół chłopaka, kiedy ten na powrót zamyka oczy.

    – Tak mi się wydaje – mamrocze Harry, wtulając się w pierś Louisa z zadowolonym westchnięciem. – M-muszę jakoś pokonać strach przed byciem z nim samemu, prawda? Ponieważ kiedy wyjedziesz do szkoły, a Jay wróci do pracy, będę się nim opiekował, więc powinienem się do tego przygotować.

    Louis oczekiwał, że brunet będzie bardziej spanikowany. Jest prawdopodobnie za mocno zmęczony, by mieć siłę na denerwowanie się tą sprawą.

    – To prawda – zgadza się cicho szatyn, zamykając oczy i cmokając czoło chłopaka. – Jestem z ciebie dumny, H, naprawdę dobrze sobie z nim radzisz. Jesteś prawdziwą mamą.

    Oczy Louisa są w dalszym ciągu zamknięte, lecz wie, że Harry uśmiecha się szeroko przy jego piersi, napawając się tymi komplementami. Brunet nie mówi nic, jedynie przybliża się do niebieskookiego, tak że ich ciała są ze sobą przyciśnięte, kiedy Louis wolno przejeżdża dłonią przez jego plecy.

    Ten moment wydaje się być bardzo intymny, lecz Louis nie potrafi stwierdzić, dlaczego taki jest. Ciało Harry'ego jest ciepłe i przez cały czas wytwarza tę matczyną energię, którą szatyn szczerze kocha. Cholera jasna, nie może się już doczekać, aż poślubi tego chłopaka. Nie ma wątpliwości, że kiedyś to zrobi.


    Louis znajduje się w supermarkecie. Nie może sobie przypomnieć po co w nim jest, jednakże kieruje się wzdłuż alejki z nabiałem w Tesco, z koszykiem w dłoni. I jakimś sposobem wpada na wózek innej osoby.

    – Oh, przepraszam – mamrocze, lecz kiedy unosi wzrok, zasysa gwałtownie powietrze. To Harry, który wygląda na naprawdę zmęczonego, z niemowlakiem siedzącym w koszyku w wózku. Louis nie może ujrzeć twarzy malca, ale jakimś cudem wie, że to Joshua.

    – O mój Boże, Harry – mówi cicho. Harry jedynie patrzy się na niego przez kilka sekund, zanim zaczyna się obracać i odchodzi. Szatyn chwyta za jego ramię i przyciąga z powrotem. – Nie, p-poczekaj.

    – Louis – mówi zielonooki twardym głosem. – To ty nas zostawiłeś, czyż nie? To ty od nas odszedłeś. Nie możesz tak po prostu pojawiać się w naszym życiu i odchodzić, kiedykolwiek sobie tego zażyczysz, to tak nie działa.

    – Harry, przepraszam. – Louis praktycznie kwili. Harry spogląda mu prosto w oczy.

    – Po prostu zostaw nas w spokoju – mówi, zanim obraca się i odchodzi, jego ramiona opadają lekko, kiedy Louis obserwuje jego oddalającą się sylwetkę.

    Szatyn odwraca się i idzie w przeciwnym kierunku, co oczywiście kończy się tym, że na kogoś wpada. Unosi spojrzenie i widzi swojego ojca – mężczyznę bez twarzy, mającego na sobie żółty płaszcz, który raz kiedyś zauważył na jednym ze zdjęć, które jego mama trzyma w szufladzie w swojej sypialni.

    – Louis – mówi jego ojciec, jakby wiedział, że szatyn tutaj będzie. – Słyszałem, że porzuciłeś swojego chłopaczka i swojego pierworodnego, eh? – Mężczyzna klepie go po plecach. – Brawo, synu, zawsze wiedziałem, że w głębi serca jesteś Austinem.

    – N-nie, nie. – Louis odsuwa się od swojego ojca. – N-nigdy bym tego nie zrobił, kocham Harry'ego i-i kocham Josha.

    – To nieuniknione, dzieciaku. – Louis czuje, jak jego całe ciało drży, jego dłonie trzęsą się, kiedy obraca się i biegnie przed siebie. Musi odnaleźć Harry'ego. Musi wszystko naprawić.

    – Lou? – Louis obraca się i widzi Eleanor stojącą pośrodku alejki z płatkami i, wow, wygląda przepięknie.

    – El. – Szatyn wzdycha z ulgą. – O mój Boże, El, cześć, ja… s-spieprzyłem, n-nie wiem, co się dzieje.

    – O co chodzi, skarbie? – pyta Eleanor, z dłońmi skrzyżowanymi na piersi, kiedy Louis staje przed nią, drżąc na całym ciele.

    – N-niczego nie rozumiem – skomle chłopak, zaciskając obie ręce na własnych włosach. – P-porzuciłem Harry'ego i Josha, i mój tata o tym wie, a ty powinnaś być martwa, i kompletnie panikuję, El.

    Lecz dziewczyny już przy nim nie ma, zamiast niej stoi przed nim chłopak niesamowicie podobny do Brooklyna Beckhama, mający na sobie togę i biret. Lecz jakimś sposobem Louis wie, że stoi przed nim jego własny syn.

    – Dzisiaj skończyłem szkołę, do cholery, a ciebie tam nawet nie było – wypluwa Joshua. – Powinieneś być moim tatą. Wiesz, jak ciężko było oglądać jak mama zmagała się ze wszystkimi w pojedynkę, ponieważ ciebie przy nas nie było? Nigdy nie wybaczę ci tego, co mu zrobiłeś.

    – J-Josh, poczekaj. – Louis sięga dłonią, by ułożyć ją na ramieniu chłopaka, lecz ten od razu odsuwa się od jego dotyku i odchodzi.


    Louis budzi się cały zdyszany, siada prosto i rozgląda się po pokoju. Jest zalany potem, a jego dłonie drżą, kiedy spogląda w dół, widząc, że Harry śpi spokojnie tuż obok niego. Przesuwa spójrzenie na łóżeczko Joshuy, wzdychając z ulgą. Obaj wciąż tutaj są.

    Louis nie może temu pomóc i zaczyna płakać. Nie chce, aby tak wyglądała jego przyszłość, nie chce wpaść na Harry'ego w supermarkecie, gdzie brunet będzie udawać, że się nie znają. Nie chce usłyszeć od Josha tych słów, które sam chciałby powiedzieć swojemu ojcu. Nie chce, aby jego najgorsze obawy okazały się prawdą.

    Czuje, jak Harry porusza się, kiedy łka głośno, nie będąc w stanie powstrzymać swojego szlochania. Kędzierzawy wzdycha cicho, zanim otwiera oczy, przez kilka sekund wyglądając na zdezorientowanego.

    – Louis? – pyta, zanim to w ogóle do niego dociera. Louis placze. Zielonooki siada i układa dłoń na jego plecach. – Lou, ej, co się dzieje? Dlaczego płaczesz, kochanie?

    Szatyn otwiera usta, jakby miał zamiar odpowiedzieć, lecz nie potrafi. Wypuszcza kolejny szloch i Harry przysuwa się do niego ze zmartwieniem. Wplata palce we włosy chłopaka, delikatnie masując jego czaszkę i czując, jak Louis opiera się o niego.

    – Jest okej, kochanie – mówi brunet kojącym tonem głosu, kiedy niebieskooki owija ramiona wokół jego drobnego ciała. – Jest okej, skarbie, pamiętaj o oddychaniu, proszę.

    – H-Harry, ja… – kwili Louis, łapiąc drżącymi dłońmi za koszulkę kręconowłosego. – N-nigdy cię nie opuszczę, rozumiesz? Nigdy.

    – Wiem to, skarbie – mruczy Harry, kiedy pociera plecy starszego. – Śniło ci się coś złego?

    Louis kiwa głową.

    – Porzuciłem ciebie i Josha, wtedy wpadliśmy na siebie w Tesco, a ty nie chciałeś ze mną rozmawiać, a potem Josh kończył szkołę i-i powiedział mi te wszystkie cholerne rzeczy, które chciałem powiedzieć mojemu ojcu i… – Louis pociąga nosem. – I to wszystko było takie prawdziwe, i obiecuję, że nigdy czegoś takiego nie zrobię, dobrze?

    – Louis, jesteś niesamowitym tatą – zapewnia Harry miękko. – Nie jesteś twoim ojcem, okej? Jesteś dobrym rodzicem i mam nadzieję, że w przyszłości Josh będzie taki sam, jak ty.

    – Kocham cię – mówi szatyn zdławionym głosem. – Kocham cię i dziękuję.

    – Ja też cię kocham. – Harry składa pocałunek na czole Louisa.

Continue Reading

You'll Also Like

152K 8.2K 19
Desmont Styles spodziewał się syna. Jego potomek musiał być przygotowany na bycie również jego zastępcą. Obawiał się jednak tego iż jego syn nie pora...
138K 7.9K 47
Thomas to młoda męska omega prowadząca trudne życie. Chłopak został wyrzucony z domu kiedy skończył 15 lat od tamtej pory czyli od około dwóch lat mi...
18.2K 1K 41
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
15.9K 1.2K 84
Przypadkowe spotkanie Zayn'a i Liam'a spowodowało, że tych dwoje połączyła romantyczna, pełna wzlotów i upadków historia o miłości niczym z Pretty W...