Ubrałam się i spojrzałam w lustro. Moje oczy nadal były czerwone od płaczu.
Przeszłam przez salon , ale był pusty. Na moje szczęście.
Założyłam moje ukochane glany i wyszłam na dwór.
Niebo było pochmurne, prawdopodobnie będzie padać.
Mimo że większość osób zostałaby w domu , lub szybko do niego wróciła , ja uwielbiam taką pogodę.
Skręciłam w jedną z uliczek.
Nałożyłam kaptur na głowę i szłam. Przed siebie , jak najdalej stąd.
Chciałabym się zgubić , tak żebym sama nie wiedziała gdzie jestem.
Tylko , że to było niemożliwe.
Zawsze miałam dobrą orientację w terenie. Zapamiętywałam wszystko , co mogłoby służyć jako drogowskaz.
Czułam na sobie spojrzenia innych osób.
W sumie ich rozumiem.
Dziewczyna cała ubrana na czarno , z kapturem na spuszczonej głowie.
Kąciki ust samowolnie podniosły mi się do góry , gdy widziałam , że ludzie dostrzegają mnie jak kogoś innego , jak na samobójcę.
Kiedyś byłam regularnie szykanowana za to , że nie wyglądam tak samo jak inni. Welcome to Poland!
Naprawdę miałam z tym wielkie problemy.
To , że nie masz się do kogo zwrócić , jest okropnym uczuciem.
Tak wyglądały moje lata dzieciństwa.
Dopóki nie pojawił się Dawid.
W gimnazjum zawsze trzymaliśmy się razem. Nie przeszkadzało nam to , że inni się z nas śmiali i mówili , że jesteśmy parą.
Odruchowo zaczęłam biec. Zawsze gdy byłam zdenerwowana to robiłam.
Nie chciałam pamiętać to tym , co się wydarzyło.
Nawet gdy moje mięśnie odmawiały posłuszeństwa , ja nadal biegłam. Zadawałam sobie ból fizyczny , żeby zapomnieć o psychicznym.
W pewnym momencie swojego życia , sięgnęłam po wszystko , co było ostre , co mogłoby zadać mi jakikolwiek ból.
Teraz jak czasami spoglądam na swój nadgarstek , żałuję. Nie tylko tego że to robiłam , ale też , że nie byłam wystarczająco dobrą osobą.
Gdybym się nie użalała tylko nad sobą , gdybym zwróciła uwagę , że osoby wokół mnie też cierpią ...
To też spowodowało pogłębienie mojej depresji.
Ale czy naprawdę potrzebujemy wsparcia innych , by z tego wyjść ?
Nie , a ja jestem na to ŻYWYM przykładem.
Zaczęłam tańczyć. A właściwie jeszcze bardziej przykładać się do treningów.
To mi sprawiało radość. A samo to , że będąc w zespole , mogłam pozwolić innym na rozwijanie swoich skrzydeł ...
Tak było ... Dopóki - jak się niedawno dowiedziałam , przez mamę - zawaliłam występ , przez co drużyna nie dostała się do finału bardzo ważnego konkurs.
To mnie męczyły wyrzuty sumienia , że nie byłam wystarczająco dobra , że zawiodłam grupę.
Weszłam na teren prawdopodobnie jakiejś starej hali koncertowej.
Ściany budynku były pokryte szarą , odpryskującą już farbą. Lata opustoszenia czynią wiele.
Do środka weszłam przez jedno z nielicznych okien. Ktoś wybił je już jakiś czas temu , bo szkła nie było wcale tak dużo.
W środku panował półmrok. Słupy światła wpadały do środka , tworząc przeplataną mozaikę.
Czułam , jak kamienie czy porozbijane butelki po piwie , chrzęszczą pod moimi butami.
Parkiet zajmował prawie całą powierzchnię pomieszczenia. Dookoła niego były trybuny.
Widać było , że miejsce zostało opuszczone dawno temu.
W przeciwległym kącie hali widziałam materace i stare , zniszczone i brudne koce. Nie musiałam się zastanawiać do kogo należy to miejsce.
Weszłam na scenę.
Może się to wydawać śmieszne , ale światło padało akurat na mnie.
Większość osób zaczęłaby śpiewać , tańczyć , czy chociaż się wygłupiać , a ja ? Podniosłam głowę do góry i patrzyłam się wprost na światło , które raziło mnie w oczy. Wzięłam kilka głębokich wdechów.
Usłyszałam kroki , które rozchodziły się za moimi plecami.
Znieruchomiałam.
Nie wiedziałam co mam robić. Uciekać ?
A co jeśli to jakiś psychopata z nożem , który zacznie mnie gonić , gdy tylko rzucę się do ucieczki ?
Czyjaś ręka dotknęła mojego ramienia. W tym samym czasie po moim ciele przeszedł zimny dreszcz.
- Co tu robisz ? - usłyszałam głos , który prawdopodobnie należał do młodego mężczyzny. Jego ręka zacisnęła się , wbijając pomiędzy kości.
Syknęłam cicho z bólu.
- Jeśli przeszkadzam , mogę już iść ... - szepnęłam , ciągle wpatrując się w przestrzeń przede mną.
- A , okej. - jego głos ucichł , jakby był smutny. - To idź.
Zrobiłam kilka kroków do przodu.
- Miło było poznać ... - wydał ze swoich ust ledwo słyszalny dźwięk.
Odwróciłam się. Gdzieś już widziałam jego twarz.
- Czy my się przypadkiem nie znamy ? - zapytałam , podchodząc do chłopaka. - To ty mnie napadłeś wtedy w parku ! - w końcu załapałam , skąd go znam.
Jego policzki stały się czerwone , a oczy powiększone.
Zaczął drapać się w zakłopotaniu po głowie.
- He he. Przepraszam ? - i nagle jakby sobie przypomniał , co się wtedy stało. Cofną się w cień , że nie byłam już w stanie zobaczyć jego twarzy.
- Ty ... ty... - zaczął uciekać.
- Ej ! Co to ma być ? - ruszyłam za nim. - Przede mną i tak nie uciekniesz !
Dogoniłam do chwilę potem. Złapałam za kołnierz koszulki i podniosłam lekko do góry.
- Nie wiem , co sobie myślałeś posuwając się do takiego czynu , ale nie dałeś rady mu podołać. - odstawiłam chłopaka na ziemię. - A teraz mów wszystko od początku.
***
- A więc to jest twój "dom" ? - siedziałam razem z chłopakiem na krawędzi sceny.
- Na to wygląda. - spuścił głowę.
- Szkoda mi cię. Potrzebujesz czegoś może ? - popatrzyłam na niego.
- Nie , dzięki. Nie chcę być nikomu winny czegokolwiek. - podniósł głowę , a nasze spojrzenia się spotkały. - Mogę zadać ci pytanie ?
- Wal. - przytaknęłam.
- Czy wtedy ... no wiesz ... ten chłopak... Nie wiem jak sprecyzować zdanie ! - zdenerwował się lekko. - Po prostu zapytam. Znasz go ?
- Chodzi o ... - na moją twarz wkradł się uśmiech. - Dasz wiarę , że tak ?
Przez chwilę wpatrywałam się w sufit pomieszczenia , dopóki z zamyślenia wyrwał mnie chłopak.
- Pomaga ci ?
- Hm ? Tak , zawsze mogę na niego liczyć. A przynajmniej tak mi się zdaje. Jestem w Korei dopiero dwa tygodnie.
- Jak zawsze ... - wydał z siebie urywany dźwięk.
- Co masz na myśli ? - spojrzałam na niego.
- Nie ważne. - zmienił temat. - Radził bym ci już się zwijać , bo wkrótce zacznie pojawiać się towarzystwo. - popatrzył z pogardą na całe pomieszczenie.
- Okej. - zeskoczyłam. - Na pewno nic nie potrzebujesz ? - chłopak pokręcił głową. - A może chcesz iść ze mną ?
- Naprawdę , poradzę sobie.
Wyszłam z hali. Gdy przeskakiwałam przez dziurawe okno , skaleczyłam się w rękę.
Lekkie zadrapanie , ale muszę szybko to odkazić. Nie chcę wiedzieć kto przez to okno przechodził.
----------------
[*]
Proszę , nie ! 😭