There Goes My Life || Larry [...

By fine-by-me

168K 14.6K 2.4K

Larry AU fanfiction; mpreg; top!Louis Louis siedzi po uszy w gównie. Nie jest zauroczony Ha... More

TGML
TGML - Prolog
TGML - 01
TGML - 02
TGML - 03
TGML - 04
TGML - 05
TGML - 06
TGML - 07
TGML - 08
TGML - 09
TGML - 10
TGML - 11
TGML - 12
TGML - 13
TGML - 14
TGML - 15
TGML - 16
TGML - 17
TGML - 18
TGML - 19
TGML - 20
TGML - 22
TGML - 23
TGML - 24
TGML - 25
TGML - 26
TGML - 27
TGML - 28
TGML - 29
TGML - 30
TGML - 31
TGML - 32
TGML - 33
TGML - 34
TGML - Epilog

TGML - 21

4.3K 392 55
By fine-by-me

    – Jesteś pewny, że nie masz nic przeciwko pozostania z Lottie? –  pyta Louis cicho, przejeżdżając dłonią przez włosy Harry'ego. Brunet uśmiecha się i kiwa głową, pochylając się i cmokając chłopaka w usta.

    – Jeśli dziecko choć raz kopnie w niewłaściwy sposób, od razu do ciebie zadzwonię – zapewnia Harry. – Jedź porozmawiać z Eleanor. Poradzimy sobie sami przez kilka godzin.

    Louis nie potrafi powstrzymać uśmiechu.

    – Okej, okej, już jadę. Kocham cię.

    Harry szczerzy się szeroko.

    – Też cię kocham. – Staje na palcach i składa pocałunek na czubku nosa niebieskookiego. – Teraz w drogę.

    Więc Louis całuje Harry'ego ostatni raz, zanim idzie do auta i przygotowuje się do podróży do Doncaster. Jego mama zasugerowała, że powinien częściej składać wizyty Eleanor, gdyż mogłoby mu to pomóc całkowicie dojść do siebie. To trudne, jego ręce drżą przez całą podróż, ale jakoś udaje mu się bez problemu dojechać na miejsce.

    Dociera do znajomego nagrobka, z zagryzionymi wargami i dłońmi założonymi na piersi.

    – Um, cześć – skrzeczy, lekko odchylając głowę do tyłu i biorąc głęboki oddech przed kontynuowaniem. – Myślę, że będę odwiedzał cię od teraz trochę częściej. Ale, um, czy mogę… czy mogę opowiadać ci o Harrym? Czytałem o tym, że zapoznanie… wcześniejszego partnera z teraźniejszym jest dobre przy, em, zamknięciu pewnych kwestii? Więc chciałbym powiedzieć ci co nieco o Harrym.

    Louis niepewnie siada przed nagrobkiem, oddychając drżąco.

    – Jest malutki – wybąkuje, śmiejąc się z samego siebie, gdy spogląda w swoje kolana. – To znaczy, teraz taki nie jest, tak mi się wydaje, bo dobiega do siódmego miesiąca, ale jego wzrost, dłonie i dosłowne wszystko, z wyjątkiem jego brzucha i serca, jest małe. Jakoś w tamtym tygodniu jego brzuch naprawdę sporo urósł, i kiedy raz spróbował wstać, niemal się wywrócił, ponieważ nie mógł utrzymać równowagi. – Louis chichocze i unosi wzrok na różowe piwonie stojące na płycie nagrobnej przed nim. – Chcę cały czas być przy nim. Nie minęła nawet godzina, odkąd pocałowałem go na pożegnanie, i już cholernie za nim tęsknię.

    Szatyn opiera policzek na dłoni.

    – Cały czas rozmawia z dzieckiem – kontynuuje. – Będziemy mieli synka i nazywa go małym kochaniem, nie przestając do niego mówić. Czasami kiedy jestem razem z nim, ale czasem robi to także wtedy, gdy myśli, że nie mogę go usłyszeć. Też chciałbym móc cały czas rozmawiać z dzieckiem, ponieważ pragnę, by między nami także wytworzyła się więź, ale czuję się głupio. Harry nie powinien, ponieważ ten maluch jest dosłownie jego częścią, lecz ja czuję się niezręcznie robiąc to przed Harrym? – Louis wykrzywia usta i ponownie spuszcza wzrok na kolana. – Mam nadzieję, że czuje się w porządku z Lottie. Kiedy robił się coraz bardziej…  ciężarny, zaczął nasilać się u niego lęk separacyjny, gdy nie ma mnie w pobliżu. Nie masz pojęcia ile razy nauczyciele przyłapywali mnie na pisaniu z nim podczas zajęć, ponieważ potrzebował, bym z nim porozmawiał.

    – Miewałem lęk separacyjny, kiedy wyjeżdżałaś na kilka dni na zawody taneczne, pamiętasz? – Louis przegryza dolną wargę. – Kilka razy musiałaś wracać, ponieważ było mi bez ciebie naprawdę ciężko. Przepraszam za to, tak przy okazji, po prostu naprawdę tęskniłem za sposobem, w jaki przygotowywałaś dla mnie tosty z serem – żartuje, z napuchniętym sercem i szerokim uśmiechem.


    – Nigdy nie widziałam, żeby ktoś aż tak bardzo potrzebował kręconych frytek – dokucza Lottie, chichocząc, kiedy Harry patrzy na nią spod byka. – Dobra, teraz pozwól mi zrobić ci zdjęcie z tymi śpioszkami, żebym mogła pokazać je Louisowi.

    – Dobra – burczy Harry, lecz uśmiecha się delikatnie, gdy sięga do jednej z toreb i wyciąga ubranko, którego kupno wymogła na nim Lottie, argumentując to tym, że Louis naprawdę by to docenił.



    Harry przykłada śpioszki do swojego brzuszka, wskazując na nie palcem i układając usta w kształcie litery “O”. Spędza zdecydowanie za dużo czasu z Louisem – chłopak zawsze robi taką minę na zdjęciach.

    Lottie uśmiecha się, gdy robi zdjęcie, wysyłając je do Louisa przed odłożeniem telefonu i uśmiechnięciem się do Harry'ego.

    – Więc jak mają się sprawy z tobą i Lou?

    – Świetnie – mówi brunet z uśmiechem, nawet nie zauważając, że Lottie podkradła mu kilka frytek. – Jest cudowny. Nie ma za wielu chłopaków takich jak on.

    – Jest w porządku, tak myślę – mruczy dziewczyna i Harry chichocze, gdy odzywa się jej telefon. Młodsza bierze go do ręki i uśmiecha się, wystawiając komórkę w stronę zielonookiego, by mógł przeczytać to, co jest napisane na ekranie.

dzięki za nowy wygaszacz ekranu :) czy z h i dzieckiem wszystko okej? powiedz mu, że go kocham x

    Harry czuje, jak jego usta układają się w uśmiech. Jego policzki płoną, gdy mówi cichym głosem:

    – Z dzieckiem wszystko dobrze. Ja też go kocham.

    – Ohyda – wzdycha Lottie, lecz uśmiecha się, gdy odpisuje Louisowi.


    – Tak bardzo za tobą tęskniłem, skarbie – mamrocze Louis, kiedy chwyta Harry'ego w swoje ramiona, uważając przy tym na jego brzuch. Harry uśmiecha się ciepło, opierając się na szatnie z zadowolonym westchnieniem. – Jeśli chcesz możemy iść poleżeć.

    – Obiecałem Lottie, że pożyczę jej jakieś ubrania – wzdycha brunet. – Powinienem zrobić porządek w szafie. Dotrzymasz mi towarzystwa?

    – Oczywiście. – Louis uśmiecha się, pomagając mniejszemu wejść po schodach. Trzyma dłoń w dole jego pleców, gdyż problemy chłopaka z utrzymaniem balansu sprawiają, że czuje się trochę niepewnie za każdym razem, gdy ten wchodzi po schodach.

    – Wszystko gra? – Louis składa szybkiego całusa na karku Harry'ego. Zielonooki kiwa głową, łapiąc oddech, kiedy wchodzą do pokoju szatyna.

    – Mam za dużo ubrań – uświadamia sobie młodszy, otwierając drzwiczki szafy i unosząc brwi. Wyciąga crop top, a na jego czole pojawia się zmarszczka. – Twoja mama by mnie zabiła, gdybym dał to Lottie.

    – To nawet nie jest koszulka! – wysapuje Louis. – To, jakby, jedna czwarta koszulki! Nosiłeś to?!

    – Na treningi cheerleaderek. – Harry kiwa głową. – I czasami na imprezy, ale nie za często.

    – Jezu – szepcze Louis, układając brodę na ramieniu chłopaka. – Jak to się stało, że nigdy tego nie widziałem?

    – Myślisz, że teraz będzie na mnie pasować? – pycha, lecz jego uśmiech znika, a brwi unoszą się, gdy widzi wyraz twarzy Louisa. – Nope. To się nigdy nie wydarzy.

    – Ale będzie zabawnie – marudzi szatyn. Kędzierzawy wzdycha, patrząc na Louisa, który wydyma dolną wargę.

    – Dobra – prycha Harry. Odwraca się od Louisa i ostrożnie ściga koszulkę, zakładając crop top i śmiejąc się cicho, gdy widzi, że kraniec materiału ledwie dosięga do jego brzuszka. – To naprawdę pomaga mi poczuć się lepiej z samym sobą.

    – Oj tam, obróć się do mnie – odpowiada szatyn. Harry wzdycha i odwraca się w jego stronę, na co Louis od razu się uśmiecha. – To jest świetne.

    – Jesteś wredny – fuka Harry, spoglądając w dół na swój goły brzuch i chowając ręce do kieszeni dresów. Louis jedynie szczerzy się szeroko, wyciągając dłonie do przodu i układając je po obu stronach brzucha chłopaka.

– Jakim cudem to jest tak śmiesznie i gorące jednocześnie? – pyta Louis. Harry wywraca oczami, gdy niebieskooki pochyla się i składa pocałunek na jego szyi. Jest on trochę śmielszy niż zazwyczaj. To dość odważny ruch jak na Louisa i czuje ulgę, gdy Harry skomle cicho.

    – Louis – jęczy cicho kędzierzawy i szatyn czuje, jak dłonie chłopaka wędrują w jego włosy. Louis nie wiedział, że Harry będzie taki wrażliwy na dotyk. Może poczuć kopanie dziecka w miejscu, gdzie znajdują się jego dłonie, i lekko nadgryza skórę na szyi Harry'ego. Oddech młodszego staje się urywany.

    – Nie musimy uprawiać seksu – zapewnia, jedną dłonią masując plecy Harry'ego. – Wiem, że może to być dla ciebie niekomfortowe. Ale możemy spędzić miło czas.

    – Tak – wydysza brunet. – Tak, dobrze.

    – Ale to ma pozostać tu gdzie jest. – Palce Louisa przejeżdżają po krawędzi crop topu i Harry przytakuje bez tchu. – Chcesz się położyć?

    – Tak, proszę – szepcze brunet i Louis kiwa głową, pomagając mu ułożyć się na łóżku. Wtedy zawisa nad chłopakiem i pochyla się, łącząc ich usta. Nie jest to zwyczajowe, krótkie cmoknięcie, w zamian tego Louis pogłębia pocałunek.

    Zielonooki owija ramiona wokół jego szyi, wślizgując język do ust Louisa. Wargi Harry'ego smakują lepiej niż cokolwiek, czego szatyn kiedykolwiek zasmakował.

    Harry odrywa się od niego i szatyn niemal marszczy brwi, lecz wtedy chłopak przesuwa usta w dół, na jego szyję, nachylając się i kąsając skórę tuż nad obojczykiem Lou.

    – Cholera jasna – mamrocze Louis, obniżając głowę i oddychając drżąco. Może poczuć, jak Harry uśmiecha się przy jego skórze, gdy kontynuuje tworzenie małych czerwonych śladów, nie przejmując się tym, jak oczywiste będzie dla wszystkich odgadnięcie tego, w jaki sposób powstały.

    – Wszyscy będą wiedzieć, że jesteś mój – szepcze Harry przy jego skórze i szatyn drży na to. – Kocham cię, Louis.

    – Ja też cię kocham, H – odpowiada Louis równie cicho i niespodziewanie Harry powraca do jego ust, przyciskając do nich swoje wargi z ogromną żarliwością.

Continue Reading

You'll Also Like

15.7K 1.1K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
41.5K 2.7K 13
Opis: Harry nie podejrzewał, że sekret wyjdzie na jaw, niszcząc przy tym jego życie. Ostrzeżenie: Miłość męsko-męska, mpreg, Autorka: Nie mam poj...
157K 10.4K 33
Cztery dni. Harry ma tylko cztery dni na zaplanowanie krętackiego ślubu, sfałszowanie ojcostwa dziecka, wynajęcie odpowiednich osób jako drużbę i rod...
381K 40.2K 67
- Sektor A jest dla takich jak on. - odezwał się brodaty mężczyzna. - Dla tych co zapomnieli, że są ludźmi. - To człowiek. - zauważył młodszy. - M...