POV Margaret
Obudziłam się razem z Brie na podłodze, przykryte kocem. Było około 8, więc wstałam się przygotować i to samo kazałam zrobić Brie. Dzisiaj o 13 przyjedzie Charlie i to jeszcze na noc, bo jego siostra i mama pojechały do jakiejś ciotki czy coś. Mama już o wszystkim wie, ale pewnie niedawno ulotniła się do pracy. Wzięłam bieliznę, ubrania na dziś i ruszyłam do łazienki. Wzięłam płyn o zapachu malin i weszłam pod prysznic. Po tym zrobiłam lekki makijaż, związałam włosy w wysokiego kucyka i zbiegłam na dół. W kuchni była moja siostra, która robiła śniadanie.
- Eloo - wskoczyłam na krzesło.
- Czeeść - odpowiedziała i postawiła przede mną nasze śniadanko.
- Co to? - zapytałam patrząc na wytwór mojej siostry. Jogurt grecki z jagodami,między ciastkami owsianymi.Wygląda dobrze.
- Nie wiem jak to się nazywa, ale często jadłam to w Danii
- Okeej - uśmiechnęłam się i wzięłam jedno "ciastko"- Smacznego
- Wzajemnie - odpowiedziała.
- Mmm.. jakie to dobre. Masz talent
- Dzięki, a teraz jemy
Po śniadaniu porozmawiałyśmy trochę, aż zeszło do 11. Mamy dwie godziny. Jako że chciałyśmy iść na miasto Brie poszła po rzeczy do siebie, a ja do siebie. Spakowałam do małego plecaka to co zwykle i szmacianą torbę na słodycze. Tak, będziemy się obżerać. Z resztą Charles też ma przywieść słodkie. Na dole ubrałam buty i wyszłyśmy z domu wcześniej go zakluczając . Ogólnie byłyśmy ubrane w to samo. Czarne sportowe buty z Nike, tuniki z napisami (które były białe z różowymi napisami, bo nie wspomniałam) i jeansowe, różowe kurtki. Na początku poszłyśmy do Starbucks'a. Ja wybrałam karmelowe frappuccino, a Brie czekoladowe. Z kawami (?) poszłyśmy na spacer. Zatrzymałyśmy się na placu zabaw, usiadłyśmy na ławce i zaczęłyśmy rozmowę.
- Ej, bo mówiłaś, że dzisiaj przyjeżdża twój przyjaciel - zaczęła Brie.
- No tak, a co? - uśmiechnęłam się
- Fajny jest?
- Tak, na pewno się dogadacie
Ponieważ zbliżała się 13 postanowiłyśmy wracać do domu. Na wejściu zdjęłam kurtkę i pobiegłam się przebrać w coś innego, nie przepadam w chodzeniu za sukienkami w domu. Ubrałam biały, obcisły cropp - top, kabaretki i ogrodniczki. Gotowa zeszłam na dół. Brie słuchała muzyki w salonie, a ja czekałam na Charlesa.
Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi od razu zerwałam się z krzesła. Po drodze zajrzałam do salonu, ale Brie ani było się ruszyć. Pobiegłam do drzwi, otworzyłam je i zostałam zamknięta w niedźwiedzim uścisku.
- Tęskniłem - odezwał się Charlie.
- Widzieliśmy się dwa dni temu
- No i co, ale ja tęskniłem - wydął wargę - Gdzie twoja siostra?
- W salonie, zaraz ją zawołam. Ale najpierw cię ostrzegam
- Czemu?
- Wiesz jest twoją fanką, pewnie nie puści cię przez najbliższe 10 minut.
- Jestem gotowy na wszystko - zaśmiał się - O! A tu mam słodkie - podniósł dużą torbę z podłogi.
- Daj słodkie, ona jeszcze je skrzywdzi - zabrałam słodycze i zaniosłam je do kuchni. Po chwili wróciłam do Charlesa który zdjął już czapkę i kurtkę.
- Gotowy? - zapytałam.
- Na wszystko
Jestem pewna, że Brie na niego skoczy, więc zaplanowałam, że usiądę na schodach.
- Brie, mój przyjaciel chcę cię poznać - wrzasnęłam.
- Idę - odkrzyknęła i po chwili była obok mnie. Gdy zobaczyła Charlie'go, który się uśmiecha, stanęła jak słup. Po chwili do niego podbiegła i przytuliła. Miała łzy w oczach, widziałam. Z resztą ja miałam tak samo jak byłam na koncercie Justin'a. Tylko, że ja go nie przytulałam.
- O boże, Gi, skąd on się tu wziął?- zapytała.
-Mój przyjaciel przyjechał - wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się - Sprowadziłam go tu dla ciebie -dodałam.
- Dziękuje - pisnęła i przytuliłam mnie - S-skąd go znasz?
- Na kik'u go poznałam - wzruszyłam ramionami przypominając sobie nasze rozmowy.
- Wow, taki ktoś na kik'u? - zwróciła się do niego.
- Tak to jest jak ci się nudzi - mruknął z uśmiechem - A poznałem taką cudowną osobę
- Ooo, jesteś kochany - przytuliłam go.
- No to co robimy? - zapytał Charles.
- Nie wiem, możemy wyjść na miasto, aczkolwiek możemy być w internecie - odpowiedziałam.
- Trudno - wzruszył ramionami.
- To idziemy! - pisnęłam Brie.
Do plecaka włożyłam z powrotem telefon i ubrałam buty. Zakluczyłam do i wybiegłam przed bramę, gdzie oni już na mnie czekali. Ruszyliśmy powoli do centrum, aby iść coś zjeść. Od czasu do czasu jakieś dziewczyny. Takie 14, 15 lat - patrzyły na nas dziwnym wzrokiem. W końcu, kiedy Brie zgłosiła się na ochotniczkę, by pójść kupić nam lody, jedna z nich do nas podeszła.
- Cześć, Charlie mogę autograf - zapytała. Wow, jaki fejm.
- Jasne - uśmiechnął się. Nie wyglądała na jakąś psycho - fankę. Charles zrobił z nią jeszcze zdjęcie i usiadł na ławce obok mnie. Zapomniałam wspomnieć, że jesteśmy w parku.
- To pa! - uśmiechnęła się do mnie i mojego przyjaciela. Nie spodziewałam się. Po jakimś czasie wróciła moja siostra z lodami. Dla mnie porzeczkowy, mój ulubiony, zdecydowanie. Z lodami ruszyliśmy dalej. Gdy tak chodziliśmy, do Charlie'go podchodziły jeszcze fanki, a my czekałyśmy i rozmawiałyśmy. Kiedy odwróciłam się w stronę Charlesa, go tam nie było. Raczej one go nie porwały, więc gdzie mógł być. Obróciłam się wokół siebie i zauważyłam zgubę. Szedł z rękoma założonymi za plecami, z głupim uśmiechem na ustach.
- Gdzieś ty był? - zapytałam.
- Martwiłyśmy się - dodała moja siostra, która po chwili była obok mnie.
- Byłem po coś - wzruszył ramionami.
- A po co? - zapytałam równo z Brie. Widać, że jesteśmy siostrami.
- Po to - wyciągnął zza pleców dwie białe róże - Proszę - uśmiechnął się i dał jedną mi, a drugą Brie.
- O boże, dziękuje - przytuliłam go - Za co to?
- A, tak - uśmiechnął się i po chwili przytuliła go moja siostra,która też mu dziękowała.
- O chryste, to było moje marzenie. Żeby tak dostać kwiaty od idola. Nie spodziewałam się, że mój idol jest przyjacielem mojej siostry - zaśmiała się.
- No ja też - zawtórowałam jej.
Po niedługim czasie byliśmy już w domu. Z ciągnęłam buty i wbiegłam do kuchni, gdzie byli już Charlie i Brie. Ciągle tylko Brie, muszę wymyślić jej ksywkę.
- No więc, siostro musimy wymyślić ci przezwisko, skrót od imienia, cokolwiek - zaczęłam.
- Dobry pomysł - przytaknął mi Charles.
- No, ale Brie to moje przezwisko - skrzywiła się.
- To jakie jest twoje pełne - zapytałam. Pewnie mnie wkręca... albo mówi prawdę.
- Brianna - wzruszyła ramionami. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wpisałam w Google tekst "pełne imię od Brie". Wskoczyło zdjęcie jakiejś kobiety - chyba aktorki - i pisało pod nim Brie - dokładnie Brianna[...]. Czyli to prawda.
- Em.. okej, ale oprócz Brie, bo to się robi monotonne, okej? - zapytałam.
- Spoko - uśmiechnęła się.
- To.. Rianna. Tak od imienia i jest ciekawe, może być? - zapytałam.
- Pewnie - podniosła kciuki w górę.
No hejcia! Dostajecie taki rozdział na weekend i powiem wam że to najdłuższy rozdział, jak na razie, w tej książce. Dziękuje za wyświetlenia! W mediach DJ Khaled, Justin Bieber, Quavo, Lil Wayne, Chance the Rapper - I'm the one ♥ (publikuje to 3 raz, ma działać!)
Cornelia_xx