Idealny Mąż dla Mojej córki.

By topcio

21.1K 614 13

Ciężkie jest życie jak się jest prezydentem. John Forster idealnie się jak to wygląda. Jego rodzina rządzi kr... More

2.Spotkanie
3. Problem
4. Wyjazd.
5. Paryż.
6. Zaręczyny, ale czy na pewno ?
7. Jezioro
8. Dramat
9.Bankiet
10. Zazdrośnik
11. Kreta
12. Kłótnia, wyznanie,miłość
13. Tomas Evans.
14. Afrykarium
15. Planowanie
16. Wyjazd
17. Święta
18. Przygotowania do ślubu.
19. Marzec
20. Chrzest.
21. Ostatni tydzień
22. Ostatnia szansa
23. Życie w białym domu
24. Kevin i Kate
25. Bułgaria
26. Amy Evans
27. Dwudzieste urodziny
28. I sierpnia
29. Praca
30. Spełnienie marzeń
Koniec części I
Cześć druga
2.1 Pogrzeb
2.2 Paryż
2.3 Osiemnastka
Informacja.
2.4 Kobieta
2.5 Wigilijna klapa.
2.6 Wyjazd
2.7 Radość
2.8 Charlotte
Koniec
Ogłoszenie
Informacja

1. Urodziny.

2.4K 51 6
By topcio

- Sto lat sto lat...... A kto Ariana.- Do mojego pokoju weszli rodzice i dziadkowie z prezentami i tortem
- O jejku dziękuję wam. Czekoladowy?
- Taki jak lubisz.
- Proszę kochana tu masz taki drobny prezent od babci i dziadka.
- Dziękuję bardzo.
- A tu od nas. Dobra ubierz się i chodź na dół na tort.
- Za 10 minut jestem.

Ale fajnie mieć urodziny. Jestem jedynakiem więc jest super. Zobaczmy co tutaj dostałam. Od dziadków mam 5000 zł fajnie a od rodziców też 5000 zł.

Dobra muszę się ubierać. Założę bordową spódniczke dopasowana i białą bluzkę na ramiączkach. Moje ciemne włosy zostawiam rozpuszczone. Oczywiście delikatny makijaż i idziemy na dół.

Wieczorem też mam imprezę urodzinową ale a klubie z przyjaciółmi. W końcu nie codziennie ma się 19 urodziny.

- O siadaj. Proszę twój kawałek
- Dziękuję. Mmm bardzo dobry.
- Cieszę się że Ci smakuje.

Tort czekoladowy to poezja w ustach. Uwielbiam czekoladę.
- Kochanie przepraszamy Cię bardzo ale my musimy uciekać.
Pożegnałam się z dziadkami. Cieszę się że przyszli.
- Ariana musimy porozmawiać
- O czym tato?
- Wiesz że z rok przejmujesz moją rolę.
- No wiem. Nie da się o tym zapomnieć.
- No tak ale masz rok czasu aby wyjść za mąż.
- Co? Czemu mi nie mowiliście wcześniej?
- Mówiliśmy ale ty mówiłaś że masz jeszcze czas.
- O matko. Dobra spróbuje
- Ariana uważaj na siebie.

No nie. Mam rok czasu aby się ożenić. Tylko problem w tym że nią mam z kim. Ja lubię życie towarzyskie. Miałam już wielu chłopaków ale nigdy to nie było nic poważnego.

Muszę się zmienić. Muszę muszę muszę.
- Część Ariana.
- Cześć Franceska. A co ty tak wcześnie?
- Idzemy do fryzjera i na makijaż. No chodź.

- Wiesz mam mały problem. Mam rok czasu aby wyjść za mąż.
- co? Rok? Czemu?
- Inaczej nie zostanę prezydentem. Czytałam nawet facet może być sam ale kobieta nie.
- To musimy ci znaleźć męża. A może mój brat Jack? Ma 21 lat. Przystojny i lubi Cię
- spoko możemy spróbować.

17.00
Jesteśmy już ładnie uczesane i umalowane. Wszystko pięknie. Jestem teraz w domu i wkładam swoją kreację. Mam sukienkę bez ramiączek z dekoltem w kształcie serca. Góra jest zdobiona kryształkami a dół jest rozkloszowany do kolan. Sukienka jest jasno szara do tego mam srebrne dodatki. Biżuteria i szpilki.

- Pa córcia baw się dobrze.
- Dzięki pa.

Franceska już czeka w limuzynie.
- O matko Arina pięknie wyglądasz. cudo. Dobra chodź jedziemy.
- A gdzie dokładnie jedziemy?
- Hotel Gracja na dachu. spoko wszystko jest idealne.
- Pomyślałaś o wszystkim.

Po paru minutach dojechaliśmy ma miejsce. Bywałam już w tym hotelu ale na bankietach bardziej firmowych. Budynek jest duży ma 30 pięter. Nigdy nie byłam na dachu. Fajnie mieć taką przyjaciółkę która ci urządzi przyjęcie.

- Kochana tu jest pięknie. dziękuję.
- Tylko mi tu nie rycz.

Widać że wszytko jest dopracowane. Dominuje kolor szary mój ulubiony w różnych odcieniach. Jest dużo osób ale wszystkie znane twarze. Jest tu dużo stołów i pełno jedzenia. Alkohol każdego rodzaju. Jest też kapela która gra utwory disco polo. Duży ten dach naprawdę. W rogach stoi ochrona.
- Ariana chodź przedstawiam ci mojego brata Jack.
- Część miło mi i wszystkiego najlepszego.
- Dziękuję.
- To ja was zostawiam samych.
- Fajna masz siostrę.
- Dzięki. Chodź napijesz się czegoś?
- Spoko poczekam tu.

Hmm no tak jest. Jack jest przystojny i dobrze zbudowany. Ma piękne brązowe oczy i niesamowitą fryzurę. Ma blond włosy zaczesane na bok. Ale z charakteru no nie mogę jeszcze tego stwierdzić ale mam nadzieję że ma fajny. Móglby być moim mężem.

- Proszę.
- Dzięki.
- Słyszałem że za rok ty będziesz prezydentem.
- No widzę że wieści szybko się roznoszą.
- No wiesz taki ktoś jak ty jest teraz w centrum uwagi i media się tona bardzo interesują.
- Wiem ale da się do tego przyzwyczaić.
- Masz ostatni rok wolności. Masz już plan na niego?
- Tak muszę sobie znaleźć męża.
- Haha to mnie zaskoczyłaś!
- No co? Inaczej nie będę prezydentem.
- No wiesz ty możesz mieć każdego. Jesteś ładna, młoda, słodka.
- Kpisz sobie ze mnie?
- Nie taka jesteś. To widać.
- Nie znasz mnie jeszcze.
- Ale chce poznać.- przybliżył się do mnie niebezpiecznie blisko. Cmoknoł mnie w usta.- I jak? Mogę się poznać bliżej?
- Zabaczymy. Narazie chodź zatańczymy.

John
Myślę o mojej córce. Muszę jej znaleźć męża. Musi być wykształcony, mądry, Przystojny, kulturalny i musi ja kochać. O już wiem. William Krys idealny kandydat. Kończy właśnie medycynę wszystko co powinien mieć ma.

- Kochanie już wiem
- Co wiesz?
- Znalazłem męża dla naszej córki. Syn naszych znajomych. No idealny kandydat.
- Ten William?
- Tak. Jutro pogadam z jego rodzicami albo nie która godzina?
- Po pierwsze jest 23.00 jak chcesz to zadzwoń jutro a po drugie on z Arianą się nie lubią.
- Kto się czubi ten się lubię. Nie znajdziemy jej lepszego kandydata.

Dzwonię do jego taty. To mój przyjaciel od liceum.
- Halo
- Halo cześć Mark jak tam życie?
- Część John a dobrze. A po co dzwonisz?
- Chodzi o Twojego syna. Wiesz moja córka ma rok czasu aby się ożenić.
- A wiem o co chodzi. Chcesz wydać soja córkę za mojego Williama?
- Tak. To najlepsza partia dla niej.
- John porozmawiam z nim a Ariana wie?
- Jeszcze nie. Ale myślę że nie będzie miała nic przeciwko.
- Dobra. Jutro ci zadzwonię. Pa.
- No narazie.

- Według mnie powinniśmy naszej córce decydować samej z kim się ożeni.
- Caroline przesadzasz. William jest dla niej najlepsza partia. Nie znajdzie innej.
- Ale wiesz o tym że oni się nie lubią.
- Już ci mówiłem co o tym myślę.
- Ja wiem że ona się nie zgodzi.
- Nie ma wyboru.
- Ma i to duży. Wiesz ile jest facetów w stanach? Ariana może mieć każdego.
- Nie każdy jest odpowiedni. Dobra. Pogadamy z nią jutro. Niech się bawi póki może.
- John żebyś nie pożałował.
- Spokojnie. Wiem co robię.

Moja żona nie rozumie tego. Fakt nas nikt nie zmuszał do małżeństwa. Sami się w sobie zakochaliśmy ale teraz to inna sytuacja. Ja mogłem rządzić będąc singlem a kobieta musi mieć faceta. Trochę to dziwne ale nasz przodek tak postanowił i tak ma być.

William będzie idealny. Caroline ma rację że nie bardzo za sobą przepadają ale liczę że się polubią. Nie wiem czy on jest chociaż trochę w jej typie. Nie wiem co kobiety mają w głowach. Może moja żona ma rację? Sam już Nie wiem co myśleć. Jedno jest pewne musi mieć męża.

Leżę teraz w łóżku z żoną i oglądamy jej serial a mianowicie Wspaniałe stulecie.
- Caroline czy ja jestem złym ojcem?
- John jesteś wspaniały w tej roli ale nie możesz mieszać twojej pracy aż tak bardzo w nasza córkę.
- Wiem ale...
- Nie ma żadnych ale. Ariana wie co robi i znajdzie sobie męża a tego Williama możemy zostawić a awarie.
- Ale obiecałem już Markowi że się spotkamy.
- Spotkać możecie. Nikt nie powiedział że się w sobie nie zakochają. Ale pamiętaj daj jej decydować o jej życiu.
- Dobra ale ostateczna decyzja czy się ożeni i z kim zależy ode mnie.
- John ale ty uparty ale niech będzie.

Ariana
Tańczyłam trochę z Jackiem.
- Ariana podobasz mi się.
- Jack znamy się dopiero od dziś i to od paru godzin a ty takie rzeczy mówisz.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
- Nie dla mnie to nie logiczne. No takie rzeczy kończą się kłotniami i rozwodem.
- Widzę że będzie z Tobą ciężko.
- A chcesz próbować?
- Wiesz łatwo nie odpuszczę.
- Przepraszam że przeszkadzam ale czy mogę zatańczyć z solenizantka? - podszedł do mnie dawny kolega Logan.
- Oczywiście.- Jack cmoknal mnie w policzek i podszedł.
- To twój chłopak?
- Nie Logan w sumie to nie wiem. A jak u Ciebie ? Dawno się nie widzieliśmy.
- A dobrze. Mam dziewczynę a właściwie narzeczona.
- O to gratulacje.
- Dziękuję a jak u Ciebie?
- A też dobrze. Lata uciekają za szybko.
- Ariana masz jakiś problem?
- Logan przepraszam ale muszę iść do łazienki. Przepraszam zaraz wracam.

- Ariana zapraszam na tort.- podbiegła do mnie Franceska. Wzięła mnie za rękę i pociągnęła na środek.

Goście stanęli w dużym kole na środku ze mną. Po chwili gdy każdy trzymał szampana wyjechali z tortem. Był ogromny no w końcu musiał zadowolić ponad 200 osób. Tort był szaro biały oraz piętrowy.

I teraz nie zręczny moment. Wszyscy zaczęli śpiewać sto lat a ja nigdy nie wiem jak się zachować w takiej sytuacji. Z rozmyśleń wyrwał mnie dotyk na ramieniu. To był Jack
- Rozluźnij się.
Nie pomogło. Ale po chwili się to skończyło. Jako solenizantka jak i pierwsza zaczęłam kroić tort. Wzięłam sobie duży kawałek a potem zaczęła kroić obsługa.

Zostałam otoczona przez znajomych. Zaczęły się pogawędki o mnie, wspominanie dawnych czasów i takie tam. Większość moich znajomych ma już drugie połówki a nie którzy są już po ślubie. No w końcu rozległość wieku na imprezie jest różna. Najstarsza osoba ma 25 lat. Ale młodsi są już po ślubach.

Mówili mi że to wspaniale ale oni mogli poczekać ale sami o tym decydowali i nie mieli roku. A ja jestem w innej sytuacji. Mogę się nawet założyć że mój tata już mi zaczął szukać męża. Nie wiem jak ale zaczął.

- Zamierzasz tak tu stać? - podeszła moja druga najlepsza przyjaciółka Tamara.
- Nie myślę.
- To nie myśl tyle. Masz dzisiaj urodziny i masz się bawić. Chodź Ariana proszę
- Tamara ale ja od dzisiaj mam tylko 365 dni. To mało.
- Zamierzasz teraz nad sobą się uzalać? A gdzie Ariana która kochała się bawić ?
- Tamtej mnie już nie ma.
- Nie rób ze mnie głupiej i chodź. Masz drinka i baw się.

Po paru drinkach oraz innych trunkach rozluźniłam się. Zaczęłam si bawić jak dawniej. Tanczylismy już na boso. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa no od 19.00 jestem na szpilkach a jest 4.00 nad ranem ale nikt nie chce kończyć imprezy. Wszyscy bawią się wspaniale i ja zresztą też.
- Mogę z Tobą porozmawiać na osobności ?
- Pewnie Jack. Przepraszam na chwilę.- odeszłam z nim na bok gdzie było spokojniej i ciszej.

- Ariana kocham Cię. Proszę nie odrzucaj mnie.- Patrzył na mnie tymi swoimi brązowymi oczami. Świeciły tak pięknie. Jego rysy twarzy są idealne a włosy niczego sobie.- Ariana powiesz coś?

Nie potrafię mu nic odpowiedzieć. Nie wiem czy coś do niego czuje naprawdę nie umiem tego powiedzieć.
- Jack ja nie wiem czy coś czuje.
- Skarbie jesteśmy dorośli. Prosze- nie zdążyłam odpowiedzieć a mnie pocałował. To było takie zachłanne i namiętne. Ręce wziął na moje biodra i przybliżył do siebie. Moje dłonie oplotly jego kark. Chyba coś poczułam. Ten pocałunek coś zmienił. Było w nim coś magicznego.

- Dobrze Jack. Dajmy sobie szansę.
- Oczywiście. Dziękuję. - Przytulił mnie po ten wróciliśmy do gości.

Nie wiem czy dobrze robię ale co mam do stracenia? Lubię go jako przyjaciela. Nie widzę go na miejscu mojego męża ale może się coś zmieni.

Impreza trwała do 8.00 nad ranem. Franceska z bratem odwieźli mnie do domu a potem sami pojechali. Rodzice na szczęście nie zadawali żadnych pytań. Jestem pijana i zmęczona. Pierwsze co to się spać.

17.00
Wyspałam się jak nigdy pomijając fakt że mam strasznego kaca. Idę na do wziąść sobie wody.
- Część córcia jak się spało jak impreza?
- Dzięki mamo super było.- napiłam się wody z mojego ulubionego kubka- A mamy cis na kaca?
- Ariana nieładnie się tak upijac- powiedział tata wchodząc do kuchni.- Jak już weźmiesz te leki to przyjdź do mojego gabinetu muszę z Tobą porozmawiać.
- Dobrze.- Nie wiem o czym dokładnie chce rozmawiać ale domyślam się.

- A córeczko poznałaś kogoś?
- Nie uwierzysz. To znaczy nie wiem czy cos z tego wyjdzie ale zobaczymy.
- Mogę chociaż znać jego imię?
- Jack.

Powiedziałam mamie wychodząc z kuchni. Idę na rozmowę z tata. Nie wiem czy mówić mu o Jacku ale zobaczę.
- Jestem tato
- Super siadaj- powiedział pokazując krzesło na przeciwko niego po drugiej stronie biurka.- Musimy poważnie porozmawiać o twoim zamąż  pójściu.- No mogłam się tego spodziewać.
- Tato ale po co teraz ?
- Znalazłem ci meza- Co on właśnie powiedział? Nie było mnie jedna noc. Nie sądziłam że tak szybko zacznie działać.
- Kogo niby?
- Williama Krysa
- Ta ciote?- myślałam że zemdleje. Ja tego człowieka nienawidzę. On mi działa na nerwy.
- Wyrażaj się. On będzie najlepszy.

Nie wytrzymalam i wyszłam głodna trzaskajac drzwiami. William Krys to największa chodząca ciota jaką znam. On nawet na mecz pójdzie w garniturze do tego jest chudy i nie umięśniony. Co mój tata sobie myślał? Jakbym musiała już wybierać pomiędzy Williamem a Jackiem to wybór jest prosty jak dla mnie.

- Ariana - przyszedł tata do mojego pokoju.- Jutro przychodzą do nas Państwo Krys.
- Tato ale..
- Jutro o 18. Kolorowych snów.

Fajnie że ktoś zapytał mnie o zdanie ale dobra trudno. Spotkamy się ale nic z tego nie wyjdzie.

   Od Autorki.
Oto i jest pierwszy rozdział idealnego męża. Mam nadzieję że się podoba?

Komentujcie, głosujcie i polecacie znajomym.
Topcio

Continue Reading

You'll Also Like

3.7K 375 49
Część druga Ira, młody mężczyzna bez wspomnień, nazwiska, rodziny i domu, musi opuścić klinikę i zacząć żyć na własną rękę. Starając się dowiedzieć...
28.4K 2.2K 95
Będę tu pisał głównie o mojej dysforii, problemach, sytuacjach z życia i przemyśleniach. Uznajmy, że będzie to coś na kształt mojego dziennika. Z gór...
335K 18.5K 68
ON nie wierzył w miłość... ONA kochała go od zawsze. Zander Kane to diabeł skrywający się pod maską gentelmana w drogim, dobrze skrojonym garniturze...
7.6K 333 35
Hailie ma cztery latka i mieszkała w patologicznej rodzinie. Ciocia czyli siostra jej mamy ją biła i się znęcała. 26 letni Vincent Monet jej brat o k...