Don't Let Me Down | Theo Raek...

Door mrsxsarcasm

227K 11.3K 1.8K

"[...]-Jesteś o to zła? -Nie.-Przeczesałam włosy ręką.- Ale co jest we mnie takiego wyjątkowego, Theo? -Lubi... Meer

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
luv
26.
27.
28.
29.
30.
31.
koniec
comeback!
nominacja
1. Zacznijmy od nowa
3. Tak, jestem wściekła.
4. Ludzie się nie zmieniają
5. Dzień dobroci dla kłamców
Justin&Connor&Ashley
6. No i na co ci to było?
7. Chyba wracamy do normy
8. Czuję, że tracę kontrolę
Nominacja
9. Jeszcze chwila i sięgnę dna
nominacja numer dwa
10. Znaczenie koloru czerwonego
11. Szybko się zaczęło i równie szybko się kończy
nominejszyn 3
12. Zgaduje, że wygrałam
13. Dzień gier
14. Początek katastrofy
15. Huragan Ashley
16. Chcę być z tobą już zawsze
17. Co będzie dalej?
nominacja ktoraś tam
nie wiem co to niby nominacja
18. Co się dzieje na rodzinnych imprezkach
Q&A
znów się spotykamy nominacjo
nominacja x2
Epilog
JEZUSMARIACHRYSTEPANIE

2. Początki są trudne

2.8K 151 11
Door mrsxsarcasm

Przechodzę przez sypialnię którą przydzielił mi Stiles na ten czas, gdy będę tu mieszkać. Jak się okazuje znalezienie mieszkania blisko uczelni nie jest tak proste jak się wydawało i może trochę zająć. Pokój jest mniej więcej rozmiarów mojej starej sypialni i z jednej strony są drzwi prowadzące do salonu a z drugiej do łazienki, która łączy się również z drugą sypialnią.
Słyszę jakąś dyskusję mającą miejsce w salonie jednak w momencie gdy przekracza próg pokoju cała piątka, Stiles, Theo, Connor, Justin i Simon milkną. Patrzą w moim kierunku, wszyscy poza Theo.
Muszę przyznać, że w momencie gdy go zobaczyłam po raz pierwszy od tak długiego czasu coś poczułam. Nie potrafię tego jednak określić. Niby go nienawidzę, niby nadal coś do niego czuje… dlaczego to musi być tak cholernie trudne…
-Powiem wam, że jesteście mistrzami intrygi- odzywam się- Wcale się nie domyślam, że rozmawialiście o mnie- dokańczam i siadam na stołku w kuchni.
Zauważam, że Theo bardzo by chciał coś odpowiedzieć, zapewne coś w rodzaju “nie zawsze wszystko musi dotyczyć ciebie, księżniczko”. Tyle, że w tym wypadku odejmując to ostatnie. Domyślam się, że nie odzywa się ze względu na Stilesa. Tak bardzo chce wiedzieć co jest grane.
-Rozmawialiśmy właśnie- podjął Stiles- żeby zabrać cię do takiej świetnej kawiarni za rogiem. Co ty na to?
Wyczuwam w tym podstęp, jednak jest to idealna okazja żeby porozmawiać z bratem.
-Świetnie- zgadzam się. Wstaję i ruszam do drzwi. Tam zdejmuje z wieszaka jeansową kurtkę po czym sięgam do walizki żeby wyjąć stamtąd torebkę i kilka drobiazgów, które wrzucam do środka. Widzę że Stiles nie ruszył się z miejsca więc pośpieszam go. Odwraca się jeszcze na moment i szepcze coś do Theo i dopiero po chwili zmierza w moim kierunku. Skaczę wzrokiem po wszystkich obecnych, którzy zdają się unikać patrzenia w moim kierunku. Nie podoba mi się to.

Jest ciepło więc usiadłam przy stoliku na zewnątrz, w ogródku kawiarni. Stiles poszedł zamówić dla nas kawę i coś słodkiego. Gdy wraca i zajmuje miejsce naprzeciwko mnie od razu przechodzę do sedna.
-Nie rozumiem jednej rzeczy- zaczynam.- Jak to się stało, że ty i Theo się przyjaźnicie?
-A jak to się stało, że ty przyjaźnisz się z Hayden?
-No wiesz zamówiłam ją sobie przez internet- odpowiadam sarkastycznie- przecież, że to kwestia przypadku ale co innego poznać kogoś a przejść z nienawiści do przyjaźni.
-Przepraszam bardzo, ale to ty przez długi czas próbowałaś mnie przekonać, że niby się zmienił i uporczywie chciałaś żebyśmy się dogadali- tłumaczy się.
-Nie wiem czy zauważyłeś ale sytucja pomiędzy mną a  n i m  nieco się zmieniła.
-Chryste Emily, zerwaliście, no zdarza się- wzdycha jakby niezadowolony faktem, że rozmawiamy na ten temat.
Kelnerka przychodzi i stawia na stoliku dwie kawy, donuta z polewą i ciasto czekoladowe.
-Myślałem, że jesteś już na tyle dorosła, że przez te parę miesięcy po zerwaniu się ogarniesz- mówi i przysuwa do siebie talerzyk z ciastem.- Widzę to w twoich oczach, nienawidzisz go i obawiam się, że może wyjść z tego jakiś dramat.
-Dwa razy powtórzyłeś ‘zerwanie’ i coś mi się wydaje, że nie znasz faktycznej wersji wydarzeń- krzyżuje ręce na piersi i opieram się na krześle.
-Co masz na myśli? -pyta Stiles z  wyraźną konsternacją.
-Theo ze mną nie zerwał- odpowiadam cicho jednak zdecydowanie.
-No dobrze ty zerwałaś z nim, nie ma większej różnicy- wzrusza ramionami i mam wrażenie, że nawet nie próbuje poznać mojego punktu widzenia. Stwierdzam, że Theo najprawdopodobniej zrobił mojemu bratu pranie mózgu w swoim małym laboratorium zła.
-Właśnie chodzi o to- mówię i mimowolnie zaczynam gestykulować-że nie było zerwania, nic. Stiles czy ty mnie w ogóle słuchasz?- pstrykam mu palcami przed twarzą. Gwałtownie wyrywa się z zamyślenia.
-W takim razie ja juz nie rozumiem o co chodzi.
-Bo mnie nie słuchasz, zupełnie nie starasz się zrozumieć mnie w tej sytuacji i jakby z góry bierzesz j e g o stronę- wściekam się. Jeszcze bardziej dobija mnie fakt, że moje słowa nie wywierają na nim żadnego wrażenia, do tego patrzy na mnie z taką obojętnością. Mam ochotę się rozpłakać. Gwałtownie wstaje, zgarniam swoje rzeczy i ruszam ku wyjściu.
-Jasne, obraź się- krzyczy za mną, jest to jedyna reakcja z jego strony.

Idę przed siebie i nawet do końca nie wiem gdzie jestem. Ku własnemu zaskoczeniu trafiam po budynek z mieszkaniem brata. Nie ma mowy żebym tam poszła. Jestem tak rozkojarzona, że wpadam na kogoś, kto właśnie wyszedł z klatki. Osoba chwyta mnie za przedramię chyba z zamiarem powstrzymania mnie od upadku czy utraty równowagi. Spoglądam w górę i widzę, że to Justin. Czuję ulgę.
-Nie miałaś być teraz ze Stilesem- pyta?
-A no miałam- odpowiadam.
-To dlaczego nie jesteś?
-No bo... -waham się, w zasadzie nie wiem jak mam to dobrze określić- nie możemy się dogadać w pewnej kwestii.
-Zakładam, że chodzi o Theo.
-Damn straight.
Przez chwilę milczymy, Justin spogląda w górę jakby chcąc zobaczyć okno mieszkania, z którego wyszedł chwilę temu.
-Chcesz się ze mną przejść? -proponuje.
-A gdzie idziesz?
-Najpierw muszę wejść na moment na uczelnie, a potem mogę cię oprowadzić po okolicy.
-Jasne, czemu nie- rzucam. Chłopak rusza przed siebie a ja za nim.

Idziemy placem głównym uczelni i Justin wskazuje mi kolejne budynki mówiąc co się w nich znajduje.
-A tamten budynek to wydział chemii- mówi- zapewne tam będziesz miała zajęcia. A tutaj- wskazuje kolejny budynek- jest biblioteka. Jesteś rozkojarzona- zauważa po chwili. Albo raczej zauważył wcześniej ale dopiero teraz o tym mówi.
-Może trochę- odpowiadam niepewnie.- Ta sytuacja jest po prostu… przytłaczająca, nie wiem co mam z tym zrobić.
-Moim zdaniem powinnaś poczekać aż te początkowe emocje opadną. Nie przejmuj się, jakoś to się ułoży- pociesza mnie.
-Szczerze mówiąc wcale mnie to nie pocieszyło.
-To zapewne nie pocieszy cię również aspekt czysto psychologiczny tej sytuacji.
-Czyli?-dopytuje.
-Wysoce prawdopodobne, że ty i Theo...-na chwilę milknie jakby nie będąc pewny czy powinien o tym mówić.- Do czegoś między wami dojdzie, że tak to ujmę.
Zdecydowanie mnie to nie pociesza.
-To jest bardzo mało prawdopodobne- zaprzeczam próbując nawet nie myśleć jak i dlaczego mogłoby jednak dojść do takiej sytuacji.
Dochodzimy do drzwi budynku i po chwili znajdujemy się już w holu. Wiszą tu ogromne tablicę korkowe.
-Tam wiszą wyniki rekrutacji- wskazuje na błękitne kartki po mojej prawej.
Zupełnie zapomniałam, że to dziś. Przystajemy i Justin jakby czeka aż tam podejdę. Spoglądam na niego niepewnie na co ten posyła mi niewinny, dodający otuchy uśmiech. Robię kilka kroków przed siebie, unoszę dłoń i przesuwa palcem po kartce z nazwiskami. Znajduję swoje i wypuszczam wstrzymywane powietrze z ust.
-Dostałam się- odwracam się do Justina. Ten znów się do mnie uśmiecha po czym kieruje się w głąb budynku.
Wchodzi do jednego z gabinetów zostawiając mnie na korytarzu, nie zajmuje mu to jednak długo i po chwili wychodzi. Oznajmia, że wszystko załatwił i możemy ruszać na naszą wycieczkę.

Przechadzamy się deptakiem w Venice Beach. Wszędzie jest tak kolorowo, ludzie jeżdżą na deskorolkach i rowerach, siedzą w restauracjach i śmieją się. To wszystko tak mi się podoba, że bardziej podskakuje niż idę. Z prawej strony mijamy stragany, sklepiki, kawiarnie, bary tętniące życiem. Z lewej strony rozciąga się plaża. Ciągnę Justina za rękę i prę naprzód. Pragnę zobaczyć jak najwięcej, do tego kawałek przed nami wypatrzyłam gościa sprzedającego watę cukrową i chcę tam dotrzeć jak najszybciej.
Nagle chłopak delikatnie ciągnie moją dłoń. Odwracam się i widzę, że zatrzymał się przy jednym ze straganów i coś ogląda. Podchodzę i staję z nim ramię w ramię. Justin ściąga z wystawki złoto-czarne okulary przeciwsłoneczne z lekko różowymi szkiełkami i zakłada mi je na nos. Spoglądam w przyczepione do stojaka lusterko.
-Pasują ci- odzywa się chłopak.
-Masz rację- stwierdzam- są bardzo w moim stylu. Przypadkiem trafiłeś w mój gust czy to sprawka twojego psychologicznego abrakadabra?
-Psychologicznego abrakadabra?-śmieje sie.
Rusza w głąb sklepiku a ja za nim.
-No wiesz, niektórzy potrafią psychologicznie odczytywać ludzi, jacy są, co lubią…- tłumaczę.
-Domyśliłem się o co ci chodzi- odzywa się gdy znów staję przed półką i przegląda jakieś drobiazgi.- I może faktycznie posiadam takie umiejętności…- snuje.
Wymijam go żeby podejść do stojaka z bransoletkami i szukam czegoś z myślą o Hayden. Znajduję miętową, zrobioną z koralików ze złotą zawieszką w kształcie listka, jest idealna. Spoglądam na Justina, który jak widać również znalazł to czego szukał. Pokazuje mi breloczek z czerwonym autkiem.
-Zgubiłem taki Connorowi i obiecałem, że mu odkupie- tłumaczy.-Rzadko tutaj bywamy- dodaje. Zgaduję, że ma na myśli siebie i pozostałych chłopaków.
-Dlaczego?
Zastanawia się chwilę po czym wzrusza ramionami w odpowiedzi. Kierujemy się do małego stolika w głębi lokalu, zakładam, że to jest swego rodzaju ‘kasa’. Podczas gdy w swojej jakże przeogromnej torebce szukam portfela Justin zdąża zapłacić za moje okulary i bransoletkę. Gdy wychodzimy chce mu zwrócić pieniądze ale on uparcie nie chce ich przyjąć. Ostatecznie dochodzimy do kompromisu, kupię mu coś do jedzenia i będziemy kwita.
Chwilę później zatrzymujemy się przy foodtrucku, oboje zamawiamy frytki, tyle, że ja zakręcone, a Justin zwykłe.
Idziemy usiąść na jedną z ławeczek na granicy plaży żeby zjeść w spokoju.
Zrobiło się już w miarę późno i słońce zaczęło zachodzić tworząc pomarańczowo-różową poświatę nad linią wody. Nie pamiętam kiedy ostatni raz oglądałam zachód słońca nad morzem.
-Powinniśmy już wracać- Justin spogląda na zegarek.- Stiles pewnie się o ciebie martwi. Moje psychologiczne abrakadabra mówi mi, że raczej nie informowałaś go gdzie jesteś- śmieje się.
-Racja. W porządku, możemy wracać- zgadzam się- tylko jeszcze chce załatwić jedną rzecz.
Wstaję i przechodzę przez oparcie ławki. Justin uważnie patrzy co robię po czym decyduje się ruszyć za mną. Podchodzę do jednego ze sklepików i mówię chłopakowi, żeby poczekał na zewnątrz. Obawiam się, że mógłby próbować odwieść mnie od mojego pomysłu. Kilka minut później z ogromnym uśmiechem na ustach wyjeżdżam ze sklepu na niedużej błękitnej deskorolce.
-Umiesz na tym jeździć, prawda?
-No tak- uśmiecham się.
-Wracamy?
Kiwam głową w odpowiedzi, zadowolona z siebie i swojego zakupu. Justin zaczyna iść, czekam chwilę po czym odpycham się i zrównuje tempo jazdy z jego chodem.

Wchodzimy po schodach i w momencie gdy pokonuje ostatni stopień kładę deskorolkę na ziemi i jadę na niej póki nie docieram do mieszkania z numerem 48. Czekam aż Justin dojdzie do mnie, potrzebuje psychicznego wsparcia podczas wejścia do środka. Gdy jest już zaledwie kilka kroków ode mnie naciskam klamkę i otwieram drzwi po czym wjeżdżam do środka. Jeżdżę przez chwilę po mieszkaniu i zatrzymuje się dopiero w kuchni, gdzie siedzą Stiles i Theo.
-Cześć- rzucam.
-Wszystko w porządku?- pyta Stiles. Nie do końca łapie co ma na myśli.
-Tak- odpowiadam niepewnie.
-Gdzie się nauczyłaś jeździć na desce?
-Ja ją nauczyłem- odzywa się Theo i spogląda na mnie. Autentycznie na mnie patrzy. No nie wierzę. Nawet się trochę uśmiecha, co się stało?!
-Po raz pierwszy tego dnia, przyznajesz się do czegoś związanego ze mną- zauważam- jestem zaskoczona- dodaję i znów zaczynam jeździć po mieszkaniu.

Justin nie zostaje długo, wychodzi przed dziewiątą. Czekam na odpowiedni moment i gdy Theo wychodzi z pokoju siadam obok brata żeby dokończyć rozmowę z rana.
-Chcę tylko żebyś wiedział-zaczynam cicho- że Theo oficjalnie nie zakończył związku ze mną, tylko zerwał ze mną kontakt, nie wiem co tobie powiedział…
-Powiedział mi, że zerwaliście.
Milczy przez chwilę. Odwraca się żeby się upewnić że nadal jesteśmy sami.
-Przepraszam- mówi w końcu- że tak się wcześniej zachowałem, powinienem był cię wysłuchać.
-Nic się nie stało- zapewniam go.
-Jest jeszcze taka jedna rzecz…
-Theo ma dziewczynę- odgaduje co Stiles chce mi powiedzieć- Justin się wygadał.
-A to konfident…-mruczy żartobliwie.
Theo wraca do pokoju. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że zajęłam jego miejsce, ups.
I tak miałam w zamiarze iść spać. Wstaję i zbieram wszystko co przypadkiem, bądź nie zostawiłam wokół. Zatrzymuję się żeby upewnić się że to już wszystko. Dopiero teraz zauważam jeszcze jedne drzwi po przeciwnej stronie pokoju.
-Co tam jest?-pytam wskazując na drzwi.
-Pokój naszego byłego współlokatora- słyszę odpowiedź.
-Dlaczego nikt tam teraz nie mieszka?
-Bo pokój jest zamknięty.
-To dlaczego go nie otwórzcie?-głośno myślę.
-Jak masz ochotę, możesz spróbować, ale jedyną opcją jest chyba wyważenie drzwi- tłumaczy Stiles- gość bardzo nie chciał żeby ktoś tam wszedł.
-Aha.
Obracam się w stronę mojej tymczasowej sypialni.
-Dobranoc-rzucam. Wchodzę do pokoju, przebieram się w piżamę i od razu jadę się do łóżka. Ten dzień mnie wykończył. Zasypiam niemal natychmiast.

Ga verder met lezen

Dit interesseert je vast

4.9K 488 9
Dla Danieli Boże Narodzenie było czymś więcej niż tylko pakowaniem setki prezentów, strojeniem domu kolorowymi lampkami i jemiołą, przygotowywaniem t...
60K 2.9K 43
Co by było gdyby... Pewnego dnia napisał do ciebie siatkarz?
88.4K 3K 48
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
4K 191 3
❝ - Zakochałem się w tobie już w lipcu, gdy miałaś piasek we włosach i tą różową sukienkę w białe kropki. Śpiewałaś na głos piosenki ABBY, a ja nie m...