Scarlett:
Półtora roku później
1 Grudnia 2016
Zagryzając usta, sięgam dłonią w stronę błyszczącej barierki schodów. Nerwowo stawiam pierwszy krok na schodach wyłożonych czerwonym dywanem. Próbując jak najszybciej przełamać nerwy, które pojawiły się w mojej głowie, bez żadnego sensownego powodu, schodzę powoli po stopniach, aby wreszcie znaleźć się na sali głównej dzisiejszej imprezy. Z oddali potrafię dostrzec już bawiących się gości, którzy śmieją się do rozpuku, opowiadając towarzyszom różne historie.
Dostrzegam także moją mamę, która w pięknej pudrowej sukience promienieje w towarzystwie mojego ojca. To ich święto. Nieczęsto obchodzi się dwudziestą piątą rocznicę ślubu, widzę po nich, że są tym faktem bardzo zaskoczeni, ale szczęśliwi. To sprawia, iż na moich ustach nieustannie widnieje uśmiech.
Uśmiech powoduje również fakt, że jest tutaj ze mną Harry Styles. Mój instruktor, mój ukochany. Chłopak pochłonięty jest rozmową z moim kuzynem Declanem, który jest młodszy od Harry'ego o rok. To sprawia, iż pewnie mają wiele wspólnych tematów, zważając na to, że rok różnicy to niewiele. Harry wygląda dzisiaj cudownie męsko w czarnym garniturze, wodzę wzrokiem po jego ciele, a kiedy moje spojrzenie spoczywa na jego twarzy, uśmiecham się. Nie potrafię przyzwyczaić się do faktu, iż Harry ściął włosy. Na jego głowie dawno już nie ma charakterystycznych loków, co oczywiście nie oznacza, że wygląda gorzej. Dalej jest tak bardzo przystojny, iż powoduje zainteresowanie u moich szesnastoletnich kuzynek, które stojąc przy kominku, szepczą sobie na ucho, chichocząc i na przemian spoglądając na Stylesa.
Nie mogę uwierzyć jak wszyscy pozmieniali się w ciągu ostatniego roku. Kiedy przesuwam spojrzeniem na dużą choinkę, która już stoi gotowa by zadebiutować na tegorocznych świętach Bożego Narodzenia, zauważam tam Malika, który teraz ma krótsze włosy, ale też gęstszy zarost. Jego twarz zmężniała i spoważniała. Chłopak nachyla się do smukłej blondynki, a ta chichocze, po czym wpija się w jego usta i oboje lądują w namiętnym pocałunku. Grace Walker jest naprawdę cudowną dziewczyną, kochającą i dbającą o chłopaka, co zdążyłam zauważyć w przeciągu pół roku, kiedy są parą. Cieszę się, że Zaynowi udało znaleźć się kogoś, kogo szukał od dawna. Najwyraźniej nadszedł czas, kiedy wszyscy i wszystko znaleźli swoje odpowiednie miejsce, by być szczęśliwym.
– Mam nadzieję, że Harry cię nie zanudza – mówię do Declana, chichocząc, kiedy podchodzę do dwójki tak zawziętej w rozmowie.
– Wypraszam sobie – Harry mierzy mnie wzrokiem, lecz na jego ustach widnieje uśmiech.
– No coś ty Scarlett, z nikim nie rozmawiało mi się tu tak dobrze – Declan śmieje się, kiedy ja siadam na krześle obok ukochanego. Na stole widnieje już mnóstwo potraw, sałatek, słodyczy. Wszystko przyozdobione zostało pięknym obrusem, który przypominając śnieg, otula wszystkie miseczki i talerze na stole.
– Długo byłaś w toalecie, wszystko w porządku? – Harry nachyla się do mojego ucha, przez co po karku spływają mi ciarki. W odpowiedzi tylko potakuję głową, biorąc w dłoń winogrono. – Dobrze, że już wróciłaś, bo ominąłby cię punkt kulminacyjny dzisiejszego wieczoru – chłopak mruga do mnie oczkiem, po czym wysuwając się spod stołu wstaje z krzesła. Harry poprawia garnitur i uśmiecha się do mnie łobuzersko.
– Gdzie idziesz? – pytam przegryzając winogrono.
– Zobaczysz za chwilę – marszczę brwi i nawet nie zdążam odpowiedzieć, kiedy ten szybko znika w tłumie ludzi bawiących się na parkiecie do jednych z piosenek, które zarzuca dziś cały wieczór DJ. Decydując, iż poszukam chłopaka, nerwowo wstaję od stołu i przeciskam się między gośćmi, uprzejmie ich przepraszając.
Nigdzie nie widzę Harry'ego, o wiele łatwiej byłoby go wypatrzeć, gdyby na jego głowie wciąż znajdowały się ciemne loki. Jego teraźniejsze, proste włosy trochę mi to utrudniają, zważając na to, iż większość mężczyzn ma teraz takie fryzury.
– Scarlett, kochana! – słyszę kobiecy głos gdzieś za sobą. Odwracając się, zauważam iż to ciotka Molly, której rude włosy dawno już wypłowiały.
– Ciocia Molly – mówię, uśmiechając się. Z drugiej strony denerwuję się, iż przeszkodziła mi w poszukiwaniu chłopaka.
– Mama mówiła, że się zmieniłaś, ale nie wiedziałam, że aż tak – Molly łapie moje policzka i pociąga za nie. Próbuję nie wywrócić oczami, wiedząc, że prawdopodobnie zmazała mi pół makijażu, nad którym siedziałam dziś prawie godzinę. – Słyszałam, że zostałaś wiceprezes galerii sztuki, cała rodzina musi być z ciebie dumna – potakuję tylko głową, dalej wypatrując w tłumie Stylesa. Niestety bez skutku.
– Przepraszam ciociu, ale muszę znaleźć Harry'ego – Molly uśmiecha się uprzejmie, lecz kontynuuje.
– Planujecie ślub, dzieci? W takim wieku, to powinniście się już ustatkować – wywracam oczami.
– Ciociu, wszystko w swoim czasie. Teraz przepraszam, naprawdę się spieszę – nie zdążam nawet odejść od ciotki, a w całej sali gasną światła, przez co od razu irytuję się w przerażeniu, iż śnieżyca pozbawiła nas prądu. Po chwili jednak światła w kolorze niebieskim oświetlają delikatnie salę, a większość z nich pada na scenę, na której stoi jakaś postać. W momencie z głośników zaczyna wydostawać się muzyka, spokojna i powolna.
It goes and it's golden like sands of time
I hope and I hope you'll still be fine
I know that it's bright, look through the light and see, it's meant to be
I know that it's bright, look through the light and see, it's meant to be
Momentalnie wybucham zadowolonym chichotem, przykładając dłoń do ust. Rozpoznaję ten piękny głos. Światła w końcu oświetlają postać na scenie, a jest nią Harry, który bez problemu znalazł mnie w tłumie i patrząc na mnie, nie przestaje śpiewać. Udobruchana zaczynam się bujać do rytmu wolnej piosenki, niektóre pary zaczynają wspólny taniec, w tym moi rodzice, którzy szczerzą się do mnie unosząc kciuki w górę.
Every single jigsaw piece
Seems to be you complete
The choices we make change the path that we take
But I know
That somewhere out there there's a path that we chose
There's a life that we share, there's a love and it grows
Jego anielski głos otula moje ramiona, zamykam oczy i wciąż kołysząc się do piosenki, wyobrażam sobie to wszystko co kiedykolwiek się nam przydarzyło i zaczynam też wyobrażać sobie, co może nas jeszcze spotkać. Zaskoczona jestem, iż chłopak zdecydował się zaśpiewać piosenkę specjalnie dla moich rodziców. To z jego strony bardzo... zaskakujące, zważając na fakt, iż chłopak jest zanadto skromny, co do swojego talentu.
It goes and it's golden like sands of time
I hope and I hope you'll still be fine
I know that it's bright
Look through the light and see, it's meant to be
The choices we make change the path that we take
But I know
That somewhere out there there's a path that we chose
There's a life that we share, there's a love and it grows
Otwieram oczy, kiedy słyszę dziwne oklaski i okrzyki gości. Cofam się zaskoczona do tyłu, kiedy widzę chłopaka stojącego przede mną, uśmiechającego się szczerze. Harry przerywa śpiew, lecz muzyka dalej leci w tle zachowując piękną atmosferę. Uśmiecham się do niego kręcąc głową. Mam zamiar go przytulić i podziękować za to co zrobił, lecz wtedy chłopak zaczyna mówić do mikrofonu.
– Chciałem złożyć specjalne życzenia państwu Kray, którzy obchodzą dzisiaj swoje święto, wszyscy jesteśmy tutaj po to, by podziękować im za to, że wprowadzają szczęście i dają niezaprzeczalny przykład dla innych małżeństw. Pomimo tego, że nie znam ich długo w porównaniu do wszystkich tu zebranych – chłopak wskazuje dłonią na tłum gości zebranych dookoła. – Jestem im wdzięczny, przynajmniej za to, że podarowali mi piękny dar, którym jest piękna kobieta stojąca przede mną – Harry spogląda na mnie, a ja pesząc się, ukazuję zęby w uśmiechu. Czuję, że moje policzka robią się czerwone. Kątem oka zauważam, iż mama ociera łzy wzruszenia. – Chciałbym ten specjalny moment na sekundę wykorzystać do własnych celów. Oczywiście wcześniej poprosiłem o pozwolenie rodziców Scarlett – chłopak przełyka ślinę, jakby się denerwował. Rodzice potakują głową w tym samym momencie i wtedy Harry spogląda na mnie. Serce zaczyna mi walić ze zdenerwowania w strachu o to, co Harry kombinuje.
Nigdy nie podejrzewałabym jednak tego, co zaczyna się dziać...
Gwałtownie zakrywam twarz dłońmi odwracając się plecami do Harry'ego z kompletnego zaskoczenia. Łzy momentalnie napływają do moich oczu, kompletnie psując mój makijaż.
Harry klęknął.
Przyklęknął, a z kieszeni wyciągnął małe, czerwone pudełeczko. Kręcę głową w niedowierzaniu, kiedy odwracam się z powrotem w jego kierunku. Serce bije mi niemożliwie, czy dobrze myślę jakie są teraz jego zamiary? Czy to naprawdę ten piękny moment, który wyobrażają sobie wszystkie dziewczynki od urodzenia? Przyklękam przy nim, nie potrafiąc opanować łez, a zarazem uśmiechu ze szczęścia.
– Scarlett – głos Harry'ego drży. Odważam się wtedy spojrzeć mu prosto w oczy. Czekanie na te słowa zajmuje wieczność. – Scarlett kochanie, czy zechciałabyś zostać moją żoną? – powiedział to. Powiedział to tak spokojnie, jakby był stuprocentowo pewny czego chce. Zaciskam dłonie na policzkach chłopaka, wybuchając szczęśliwym chichotem. Chłopak ociera moje łzy, które spływają po mojej twarzy. Nie ociągając się całuję chłopaka mocno. Czuję łzy spływające po naszych ustach. Kiedy odciągam się od niego, wypowiadam jedno krótkie lecz w tym momencie najważniejsze słowo.
– Tak.
Wypowiadam to słowo tak naturalnie i tak spokojnie, ponieważ przekonana jestem, że będzie to najlepsza decyzja mojego życia.
Decyzja, by Harry został moim mężem, a ja jego żoną.
W oddali słychać ciotkę Molly, która klaszcząc w dłonie się śmieje.
– A przed chwilą mi powiedziała, że jeszcze na to czas – tłum gości wybucha gromkim śmiechem, co równa się z tym, iż ja z Harry'm równie dołączamy do rechotu zebranej tu rodziny.
Harry zakłada piękny pierścionek na palec u mojej dłoni, która niemożliwie się trzęsie. Ten błyszczy w jasnym świetle, które rozbłysło na sali. Jest piękny, różowe złoto obrączki otula jasny, a malutki diamencik na jego szczycie. Oboje podnosimy się do pionu, po czym wtulamy mocno w swoje ramiona, ku aplauzie gości. W ramionach chłopaka jest mi tak dobrze i beztrosko, a teraz wiem, że będę mogła doświadczać tego do końca mojego życia. Na zawsze.
Scarlett Styles, proszę państwa.
Tuląc się tak do chłopaka, otwieram oczy i wzrok momentalnie pada na Zayna, który w towarzystwie Grace wpatruje się w nas beznamiętnie, a wręcz w zaskoczeniu. Jego spojrzenie jest niemal złowrogie, przez co zaczynam się obawiać o to, czy cieszy się moim szczęściem.
W jego spojrzeniu coś mi nie pasuje, coś... co najmniej jakby jego uczucia do mnie nigdy nie zniknęły.
Co jeśli...
Co jeśli, będzie tą osobą, która przy słynnej prośbie księdza „Jeśli ktoś jest przeciw temu małżeństwu, niech wystąpi teraz", będzie tym, który wystąpi na środek kościoła?
I to z przytupem?
__________
Piosenka którą śpiewał Harry to Zayn - Golden :)
Na zdjęciu macie naszych bohaterów po minionym roku.
Dziękuję wam pięknie za to, że byliście ze mną przy tym całym procesie tworzenia Instruktora, tylko i wyłącznie dzięki wam planuję drugą część, ponieważ wraz z wami zakochałam się w tej historii i mam ochotę ją przedłużyć.
KOCHAM WAS <3
MOŻECIE DODAĆ DRUGĄ CZĘŚĆ DO BIBLIOTEKI, JEST JUŻ NA MOIM PROFILU, PREMIERA WKRÓTCE!