World of chances

Oleh firestarterxxo

5.1K 869 369

Zamknij oczy i wyobraź sobie: jesteś piłkarzem u progu kariery. Masz już wszystko, o czym mógłby marzyć każdy... Lebih Banyak

Prolog
Rozdział 1. Już naprawdę nigdy jej nie zobaczę
Rozdział 2. Chcę cię prosić, byś została moją żoną
Rozdział 3. Nie wyobrażam sobie zespołu bez ciebie
Rozdział 4. Pozwólcie mi to do cholery przeżyć w swój sposób!
Rozdział 5. Nieprzyjmowanie pomocy nie czyni z ciebie bohatera
Rozdział 6. Czy naprawdę zależy ci na autografie beznadziejnego piłkarza?
Rozdział 7. W koszulce NAJLEPSZEGO piłkarza
Rozdział 8. Tak, jakby los tego chciał
Rozdział 9. Martiny już nie ma, Antoine
Rozdział 10. @KatheLemaireee przepraszam
Rozdział 11. To piękne z twojej strony
Rozdział 12. Twarzą w twarz
Rozdział 13. Od dawna nikt nie traktował mnie tak, jak ty
Rozdział 14. Uporządkować ten cały bałagan w swoim sercu
Rozdział 15. Uwierz, zmieniłaś wszystko
Rozdział 16. To świat wyborów, albo w nim zostajesz, albo dokonujesz zmian
Rozdział 17. Po prostu się boję
Rozdział 18. Żyjemy tutaj tylko po to, by być szczęśliwymi
Rozdział 19. Nigdy nie chciałem cię zranić
Rozdział 20. Dlaczego nie ma tutaj Katherine?
Rozdział 21. Cześć Loreanie, tu Antoine
Rozdział 23. Jestem przy tobie
Epilog: Twój na zawsze, Antoine
Nominacja❗
Nominacja część II

Rozdział 22. Moje marzenia i światła reflektorów nie znaczą nic bez ciebie

143 27 2
Oleh firestarterxxo

*Piosenka naprawdę pasuje do rozdziału, więc jeśli macie możliwość, to bez wahania ją włączcie. Enjoy :) *

- Panie Griezmann... - Zaczął lekarz prowadzący.

- Proszę zwracać się do mnie po imieniu - przerwałem mu.

- Dobrze, więc Antoine, jestem pewny, że możesz wrócić do domu. Nie zalecałbym rychłego powrotu do sportu. Daj sobie czas, w końcu te sześć miesięcy nie wpłynęły pozytywnie na twoją sprawność. Wynajmij rehabilitanta, jeśli się postarasz, już za dwa, trzy miesiące będziesz w stanie wejść na murawę. Większość zaleceń znasz, dlatego już cię tutaj nie trzymam - podał mi wypis z lekkim uśmiechem i westchnął. - Jesteś niesamowitym przypadkiem, spędziłeś pół roku w śpiączce, twój stan nie był najlepszy. Obudziłeś się i jesteś w pełni sprawny. Pacjenci naszego szpitala budzili się w dużo gorszych stanach. Czy masz jakieś wspomnienia z czasu śpiączki?

- Cóż, słyszałem wiele słów, jakie do mnie kierowano. Ale nie wszystkie. Czułem się tak, jakbym żył w innej rzeczywistości, a czas tam mijał szybciej.

- To naprawdę dziwny przypadek... To zdecydowanie niespotykane...

*****

- Gdzie teraz zamieszkasz? - Zapytał Paul. Był u mnie w dniu wypisu, więc obiecał, że podwiezie mnie do domu moich rodziców.

- Szczerze mówiąc, sam nie wiem. Chcę wrócić do Madrytu, ale nie będzie to takie proste, jeśli nie skontaktuję się z Katherine. Nie wiem, jak potoczy się moje życie, jeśli nie będzie jej przy mnie - westchnąłem i wsiadłem do jego srebrnego BMW.

- Rozumiem. Loreanie podała ci jej adres, musi pójść jak z płatka. Mogę zadać ci pytanie? - W momencie spoważniał.

- Jasne, pytaj o co chcesz - oddałem w miarę zachęcająco. W końcu byliśmy przyjaciółmi, mógł zapytać mnie o wszystko.

- Czułeś cokolwiek, kiedy byłeś w śpiączce?

- Myślę, że skoro mamy przed sobą tyle kilometrów, to mogę ci wszystko opowiedzieć...

*****

- To brzmi jak sen! - Krzyknął zdziwiony. Gdybym był na jego miejscu w ogóle bym w to nie uwierzył.

- Nieźle sprane - zaśmiałem się sarkastycznie. - Czuję się jak zdrajca - wtrąciłem.

- Dlaczego? - Oczy zawodnika Manchesteru United (kupionego za ponad sto milionów) wytrzeszczyły się na moje słowa.

- Kiedy zobaczyłem Martinę... Byłem szczęśliwy. Bo miałem wrażenie, że nic mnie nie tutaj nie trzymało. I obiecałem jej, że zostanę z nią już na zawsze. Skłamałem i to trochę mnie prześladuje.

- Tak musiało się stać, Anto. Musiałeś się wybudzić, bo znaczysz dużo więcej, niż myślisz. Masz rodzinę, która oddałaby za ciebie wszystko, przyjaciół, którzy zawsze starają się ciebie wesprzeć.
I myślę, że masz też Katherine - wygłosił. To było dziwne, bo ten chłopak nie był zbyt często poważny. Zwykle miał jakieś zabawne zajawki, non stop się śmiał i żartował. A w tym momencie dawał z siebie wszystko, by zapewnić mi oparcie. Byłem mu naprawdę wdzięczny.

- Chciałbym mieć ją już przy sobie. Boję się, że to może być trudne do zrobienia. Znaleźć ją.
Dzięki, stary, twoje słowa bardzo mi pomagają.

*****

- I co teraz? - Zapytał Pogba.

- Zanoszę bagaże do domu, witam się z rodziną i biegnę jej szukać - odpowiedziałem machinalnie.

- Chyba nikt cię nie wpuści teraz do samochodu... - Zauważył.

- Mogę poprosić Theo, Maud albo tatę, oni mi pomogą. A jak nie, to pojadę tam jakimś tramwajem.

- Co ty, pomogę ci. Daj tę walizkę - rozkazał i bez pozwolenia mi ją zabrał. - Ja to wszystko przeniosę, a ty poświęć im chwilę i zbieraj brata. Co trzy głowy to nie dwie - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałem kręcąc głową.

- Antoine, dobrze cię już widzieć w domu - powitała mnie mama. Lekko się uśmiechnąłem i ją uściskałem. Dosłownie dziesięć minut rozmawiałem z członkami mojej najbliższej rodziny, a po upływie tego czasu poprosiłem Theo, żeby z nami jechał. Zgodził się bez wahania, nigdy nie zastanawiał się nad decyzją, kiedy go o coś prosiłem.

- Siema stary - przywitał się z Paulem, po czym ponownie wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy w kierunku, który słabo znałem. Na szczęście nasz kierowca wiedział, w jakiej dzielnicy znajduje się dom, więc byliśmy w stanie bezproblemowo go znaleźć.

Moje serce zabiło szybciej, kiedy dotarliśmy na Route Fleur. A kiedy ujrzałem, że domy mają numery zbliżone do tego, którego szukaliśmy, czułem się jak duch samego siebie.

- Pięćset sześćdziesiąt osiem, Route Fleur. Idź po nią - rozkazał mój brat, a ja z nierównym oddechem wysiadłem z auta. Spróbowałem odetchnąć, ale coś mnie zatykało. W mojej głowie szumiało od natłoku myśli i słów, które miałem zamiar do niej skierować.

"Hej, Katherine, to ja", "Tak bardzo tęskniłem", "Nawet nie wiesz, jak mi ciebie brakowało" - żadne z tych słów nie wydawało się wystarczająco odpowiednią opcją.

Wykonałem kilka kroków i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Żadnego odzewu. Zrobiłem to jeszcze raz, i jeszcze raz. Po dziesięciu kliknięciach straciłem rachubę. Dzwoniłem i dzwoniłem. Nikt nie otwierał.

Wszechświat się na mnie uwziął, to było męczące. Dlaczego nie mogło jej być w tym domu?

Zacisnąłem usta w wąską linię, by nie dać po sobie poznać, że jest mi cholernie przykro i jestem zawiedziony. Po tym wróciłem do BMW, w którym panowała głucha cisza.

- To miało być łatwiejsze - niezręczne milczenie przerwał Pogba. - Co teraz zrobimy?

- Wróćmy do swoich żyć - nie wierzyłem w to, co mówiłem. Serce rwało się do tego, by przeszukać cały świat, byleby tylko dać jej znać, że żyję, ale rozum studził zapał. Szeptał, że to już nie ma sensu.

- Co ty mówisz, Anto?! - Wrzasnął Theo, a ja po raz pierwszy widziałem go tak rozjuszonego.

- Objedziemy wszystkie uliczki Macon, żeby ją znaleźć. Zrobimy wszystko, co możemy, a kiedy już nie będzie żadnych wyjść z tej sytuacji, wtedy się poddamy - próbował przemówić mi do rozsądku.

- Dobra, to może zabrzmieć głupio, ale może jest w McDonaldzie? - Przygryzłem dolną wargę. - Tam poszliśmy, kiedy po raz drugi ją zobaczyłem - dodałem dla sprostowania. Z perspektywy czasu wydało mi się to idiotyczne.

- W którym? - Zapytał.

- W tym obok boiska, na którym grałem, kiedy byłem w EC Mâcon... Właściwie to blisko tego miejsca na siebie wpadliśmy! Może jest właśnie tam? - Przypomniałem sobie.

- Jedziemy - rzucił entuzjastycznie Paul, a ja westchnąłem. W głębi serca czułem, że to mógł być strzał w dziesiątkę. W końcu opowiadałem jej, gdzie grałem, kiedy byłem młodszy. Mogła siedzieć na trybunach, a ja miałem szansę ją znaleźć.

Kiedy już znaleźliśmy się w punkcie docelowym, omiotłem wzrokiem boisko i trybuny. Nie było żadnej żywej duszy. Dokładnie rozglądałem się po uliczce, na której znalazłem pamiętnego Pikachu i wpadłem na dziewczynę. Tam kręciło się kilka osób, ale nie było jej wśród nich. W akcie desperacji wszedłem nawet do tego McDonald'a. Z żalem przyznałem, że też jej tam nie było. Miałem ochotę usiąść przy ścianie i walić w nią głową tak długo, by wybić pamięć o tej dziewczynie.

Ale nie mogłem, bo zbyt mocno mi jej brakowało, było mi przykro z myślą, że ona przechodzi przez to wszystko sama.

"Cześć, Katherine. Chcę ci tylko powiedzieć, że moje marzenia i światła reflektorów nie znaczą nic bez ciebie..."

Lanjutkan Membaca

Kamu Akan Menyukai Ini

90.6M 2.9M 134
He was so close, his breath hit my lips. His eyes darted from my eyes to my lips. I stared intently, awaiting his next move. His lips fell near my ea...
206K 4.3K 47
"You brush past me in the hallway And you don't think I can see ya, do ya? I've been watchin' you for ages And I spend my time tryin' not to feel it"...
464K 31.5K 47
♮Idol au ♮"I don't think I can do it." "Of course you can, I believe in you. Don't worry, okay? I'll be right here backstage fo...
1.1M 37.6K 63
𝐒𝐓𝐀𝐑𝐆𝐈𝐑𝐋 ──── ❝i just wanna see you shine, 'cause i know you are a stargirl!❞ 𝐈𝐍 𝐖𝐇𝐈𝐂𝐇 jude bellingham finally manages to shoot...