Rozdział 19. Nigdy nie chciałem cię zranić

143 30 6
                                    

- Minęły cztery miesiące, od kiedy się tutaj znalazłeś. Już sobie nie radzę, Anto - zapłakała. Było mi przykro, te wszystkie łzy sprowadzały mnie w pewnym sensie na ziemię. Mogłem być szczęśliwy przy osobie, która potrafiła mi dać mnóstwo miłości, ale nie potrafiłem, bo sam odebrałem komuś szczęście.

Widziałem, jak Katherine traciła iskierki w oczach, jak mama z dnia na dzień była coraz chudsza, jak wiecznie uniesione kąciki Maud opadały coraz bardziej, Theo był coraz bardziej zmęczony, zresztą jak tata. Nie chciałem powodować u nich takiego smutku.

- Wiesz, co mi mówią? Żebym przestała płakać, przestała tęsknić. Zachowała cię w sercu i ruszyła do przodu, pomimo tego cholernego bólu. A wiesz, co ja im odpowiadam? Żeby się leczyli. Bo wiem, że kiedyś otworzysz oczy, w których zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Wierzę w to, że jeszcze obdarzysz mnie swoim uśmiechem, skierujesz w moją stronę jakiś głupi żart, z którego będę się śmiać jak idiotka, podasz mi dłoń, kiedy nie będę mogła wstać, będziesz robił wszystkie małe, wielkie rzeczy. Albo przynajmniej powiesz do mnie cokolwiek chcesz. Możesz mnie wyśmiać albo pocieszyć, po prostu potrzebuję jakiegoś znaku od ciebie, że słyszysz moje słowa i wiesz, jak bardzo mi ciebie brakuje.

Zacząłem ściskać dłoń, którą ona lekko głaskała. Tak mocno się starałem, żeby dać jej cokolwiek od siebie.

- Dzisiaj mamy trochę czasu dla siebie, więc opowiem ci pewną historię. Obydwoje jesteśmy dorośli, swoje w życiu przeszliśmy, obydwoje wchodziliśmy w różne związki, dopóki nie poczuliśmy, że ta druga osoba zmieniła diametralnie nasze życie. Martina była ideałem, z taką osobą łatwo budować swoją przyszłość. Ale wiesz, że nie wszyscy są idealni?
Nie mówię, że oczekuję faktycznie takiego ideału, by wszyscy uważali tak, jak ja. Ale oczekuję kogoś, kto będzie ideałem dla mnie. Będzie mnie kochał i dobrze traktował.
I myślałam, że już znalazłam tę osobę. Leo wydawał się być ideałem. Wydawał się.
Uzależnił mnie od samego siebie, wyszłam za niego i zamieszkałam razem z nim. I wtedy jakby cały czar prysł, na jego koszulach czułam zapach damskich perfum, zmagałam się z jego niespecjalnym kryciem telefonów od kochanek, nie mogłam z nim o tym porozmawiać, bo sprawiał, że czułam się nic nie warta. Poniżał mnie, obrażał, odbierał poczucie własnej wartości. Trwałam w ten sposób przez prawie rok. I coś mi podpowiedziało, że jestem młoda, nie powinnam marnować swojego życia. Spakowałam walizki i zamieszkałam z przyjaciółką. W międzyczasie złożyłam pozew o rozwód.
I na tych mistrzostwach... Wszystko było takie magiczne. Mogłam robić to, co chciałam, nie dawałam mu żadnych znaków, wykorzystywałam to, że już nie mógł mnie ograniczyć. A Ty... Jakbyś spadł mi z nieba. Samymi wiadomościami pokazałeś mi, że nie jestem popychadłem i każdy człowiek ma coś ważnego do zrobienia na tym świecie.
Przywróciłeś moją wiarę w samą siebie, kocham cię - wygłosiła, a ja jakimś sposobem poczułem jej dłoń na swojej. Ścisnąłem ją i ujrzałem zaskoczenie na jej twarzy, zalanej łzami.

- O Boże - rzuciła roztargniona, a po jej policzkach popłynęła kolejna porcja łez. - Maud! - Krzyknęła, po czym wybiegła. Wróciła razem z moją siostrą i roztrzęsiona opowiedziała o całym zdarzeniu.
Podbiegły do mojego łóżka, tak bardzo chciałem zrobić to jeszcze raz, ale poczułem okropne znużenie i zamknąłem oczy.

- Ja nie wiem, jak ty się wysypiasz - zachichotała Martina, a ja wziąłem głęboki oddech.

*****

- Oni tak mocno potrzebują ciebie w swoich życiach, że musisz coś z tym zrobić - rzucił z pewnością w głosie i napił się herbaty w tym pięknym salonie. Thiago miał to dziwne podejście, że wszystko wydawało mu się banalnie proste.

- A co z Martiną? - Wyszeptałem.

- Ona nie odczuje twojego braku, nie będzie za tobą płakać. Jest szczęśliwa nawet bez ciebie, rozumiesz? A ty nie możesz być szczęśliwy, bo musisz dać szczęście komuś innemu!

- Czyli... Kiedy ja tak mocno się zamartwiałem, ona nie była nieszczęśliwa? - Zapytałem.

- Wiesz, że to trwało tylko chwilę? Tutaj czas płynie inaczej, jeszcze szybciej. Uwierz mi, ona nawet nie zdążyła odczuć tego całego smutku. Czuła się tak, jakbyś wyjechał na kilka dni i wrócił do niej.

- Czekaj, to brzmi, jakbyś namawiał mnie do tego, żebym zostawił moją żonę.

- To nie tak, ja udzielam ci rady, żebyś nie czuł się tak cholernie przytłoczony. Wybierz właściwie - poklepał mnie po plecach, a ja usłyszałem szkło spadające na podłogę. Po chwili z kuchni wybiegła zapłakana Martina i skierowała się do sypialni.

- Stary, co ja mam teraz zrobić?

*****

- Tini - wyszeptałem i powoli uchyliłem drzwi. Siedziała na łóżku i trzęsła się z płaczu.
- Przepraszam, słonko - usiadłem obok niej.

- Nie masz za co - zaciągnęła się powietrzem. - Zawsze tak bardzo chciałam mieć z tobą dzieci, które uczyłbyś gry w piłkę nożną. Ja robiłabym wam wtedy jakieś pyszne obiady, a wieczorami tworzylibyśmy razem piosenki. Zawsze o tym marzyłam. Dlatego teraz czuję... Zazdrość? Pustkę? Oddasz moje marzenia w ręce jakiejś obcej kobiety, która kiedyś sama da ci dzieci, będzie dla ciebie gotować i będzie twoją bratnią duszą.

- Też marzyłem o naszej wspólnej przyszłości. Przepraszam, że czujesz się w ten sposób.

- Czuję się tak cholernie samolubna i egoistyczna! - Krzyknęła i gwałtownie wstała, a łzy uderzyły o podłogę. - Wiesz, czego jeszcze chciałam? Chciałam dla ciebie szczęścia. Kiedyś myślałam, że pod każdą postacią. Ale teraz, kiedy ona jest twoim szczęściem? Co mam myśleć? Mam pozwolić ci odejść?

- Zawsze byłaś, jesteś i będziesz nieodłączną częścią mojego serca. Nawet jeśli pozwolisz mi odejść, to i tak będę przy tobie myślami - ja również zacząłem odczuwać coraz większy smutek. Kiedy płakała, moje serce łamało się w pół.

- Tak mocno cię kocham. Ale nie mogę patrzeć tylko na siebie. Twoja rodzina, ta dziewczyna... Oni potrzebują cię mocniej. Thiago we wszystkim miał rację. Ja nie odczuję twojej straty tak mocno - mówiła trochę wbrew swoim uczuciom. - Poświęć mi ten ostatni dzień, a później wracaj do normalnego życia - spojrzała mi głęboko w oczy.

- Nigdy nie chciałem cię zranić. Kocham cię i zawsze będę, obiecuję.

World of chancesWhere stories live. Discover now