Rozdział 18. Żyjemy tutaj tylko po to, by być szczęśliwymi

142 28 13
                                    

// Polecam włączyć sobie tę piosenkę w audio, myślę, że wprowadza dobry nastrój//

Wciąż patrzyłem w jej oczy, ale nie potrafiłem już odpowiedzieć. Wiedziałem, że Katherine to był błąd. Było mi cholernie przykro, że zrobiłem to wszystko Martinie, mogłem słuchać samego siebie, a nie "złotych rad" innych.

- Ja też przepraszam. Tak bardzo mi ciebie brakowało, tak bardzo mnie to zmieniło. Potrzebowałem kogoś, kto mógł mi pomóc... - Próbowałem się tłumaczyć.

- Nie osądzam cię. Wiem, że było ci trudno, naprawdę nie chciałam powodować u ciebie takich zmian. Prawie spadłeś na dno, chciałeś zakończyć karierę... Jeśli nie mogłam pomóc, to jestem wdzięczna, że ta dziewczyna ci pomogła.

- Jesteś ideałem - pocałowałem ją w czoło. - Jeszcze raz przepraszam za wszystko. Zostańmy już na zawsze razem.

- Wybaczam. I chętnie spędzę z tobą resztę mojego życia - uśmiechnęła się.

*****

- Minęły już dwa miesiące bez ciebie. Nawet nie wiesz, jak mocno mi ciebie brakuje. Marzę o tym, żebyś uścisnął mnie za rękę, otworzył oczy i obiecał, że wszystko będzie dobrze - mówiła szeptem.
- Tak bardzo chcę, żebyś wiedział, że tego dnia byłam w kancelarii... Nie wszystkie związki są udane - na jej policzku pojawiła się łza. Kiedy miała zamiar powiedzieć więcej, drzwi zostały otworzone, a w progu stanęła moja mama. Zacisnęła usta i podeszła do mojego łóżka.

- Powinnaś coś zjeść, dziewczyno. Wyglądasz, jakbyś miała zasłabnąć - powiedziała z troską i chwyciła ją za ramię, a Kat lekko pokręciła głową.

- Czuję się dobrze - zapewniła, choć nieskutecznie. - Zostawię panią - uprzedziła, po czym wstała z krzesła i podeszła do drzwi.

- Dziękuję za wszystko - zdążyła jeszcze, zanim brunetka opuściła pomieszczenie.

- Mamo - próbowałem mówić przez gardło, które zaciskało się na widok tej zrozpaczonej kobiety. - Błagam, nie płacz.

- Dlaczego wciąż się nie budzisz? - Jej struny głosowe zadrżały tak mocno, że wydała z siebie jakiegoś rodzaju ryk.
- Jest tutaj tyle osób, które cię kochają i nie potrafią bez ciebie żyć. Ja, tata, Theo, Maud, ta dziewczyna, która siedzi przy tobie po kilka godzin dziennie. Wszyscy cię potrzebujemy. Kochanie, błagam, daj mi jakikolwiek znak, że mnie słyszysz i wszystko wróci do normy - mówiła ze łzami, które spadały na podłogę i odbijały się z lekkim dźwiękiem.

Chciałem uścisnąć jej dłoń, tak mocno się starałem, ale nie czułem jej dłoni. Tak jakbym próbował chwycić powietrze. I próbowałem do czasu, kiedy poczułem potrzebę zaśnięcia. Zamknąłem oczy, a po otworzeniu ich znów wróciłem do tego dziwnego świata.

*****

- Cały dzień jesteś taki przygnębiony, niczego nie mówisz. Martwię się - dotknęła mojego policzka i spojrzała mi w oczy.

Gdyby ktoś popatrzył na to wszystko z boku, na pewno by stwierdził, że nasza relacja jest jak wycięta z bajki.

- Te wszystkie sny tak na mnie działają - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

- Wiem, co może poprawić twój stan, kochanie. Napiszmy razem piosenkę! Wiem, że brakowało ci mojego głosu, a ja chcę sprawić, żebyś w końcu był szczęśliwy - zaproponowała z lekkim uśmiechem, a ja pomyślałem, że to naprawdę dobry pomysł.

- W takim razie zabierajmy się za to - kąciki moich ust lekko się uniosły. W jej oczach widziałem blask. Szkoda, że nie wiedziałem, czy to była prawda, czy tylko mój umysł stwarzał te wszystkie rzeczy.

Przyniosłem wino i dwa kieliszki, a ona przygotowała kartkę i długopis. To była już taka nasza tradycja. Zawsze nazywała mnie "artystyczną duszą", ale ja nie umiałem jej w sobie odnaleźć.

- "Czuję władzę we własnych rękach, czuję płomień pod moją skórą" - zaczęła.

- Dajesz mi zbyt trudne zadanie. Jak mam ci w tym dorównać? - Zaśmiałem się.
- "Nie wiem czy sobie z tym poradzę, noc bez ciebie znowu się dłużyła."

- Pięknie! - Zachwyciła się.
- "Tak długo się ukrywałam, w snach samą siebie zatapiałam.
To nie był mój czas, potrzebuję nas."

- "Muszę wrócić do dobrych lat."

- Zdecydowanie jesteś geniuszem w pisaniu piosenek - zachichotała.
- "To czego się nauczyłam, należy do mnie.
Słyszę uderzenie, moje ciało przejmuje drżenie.
To moje odrodzenie.
To moje odrodzenie."

- To jest zdecydowanie piękne - pocałowałem ją. Chwilę po tym długopis zręcznie śmigał po papierze, a my z pełną powagą skupialiśmy się na tekście. Martina zwykła mawiać, że chce przekazywać coś ważnego w swoich piosenkach, więc bardzo starałem się utrzymać jej kroku.

"Zaszłam daleko, ale zaczęłam od nowa.
Przeszłam wskroś swej duszy i cofnęłam się.
Bo nie poznawałam siebie, bałam się stracić ciebie.
Jesteś nieodłączną częścią w moim niebie.
To moje odrodzenie.

Zawsze bałam się zbyt mocno, uciekałam przed przeszkodami.
Lecz mam to za sobą.
Dziś świecę równo z gwiazdami.

To czego się nauczyłam, jest już częścią mnie.
Słyszę uderzenie, moje ciało przejmuje drżenie.
To moje odrodzenie.
To moje odrodzenie.

Mogłabym już poddać się, lecz nie chce pozwolić, by wygasło marzenie.

Postawiłam wszystkie karty na przeznaczenie.
To moje odrodzenie.

To czego się nauczyłam, jest już częścią mnie.
Słyszę uderzenie, moje ciało przejmuje drżenie.
To moje odrodzenie.
To moje odrodzenie.

To czego się nauczyłam, jest już częścią mnie.
Już nie chcę uciekać, czas przełamać się,
to moje odrodzenie.

To moje odrodzenie."***

- Idealna - wyszeptałem po tym, jak już wszystko zaśpiewała. Byłem jej wdzięczny za cały ten pomysł, dzięki niej zapomniałem o przykrej prawdzie, a skupiłem się na samych dobrych rzeczach.

- Idealna jak twoje wiadomości do mnie - przygryzła wargę i lekko się uśmiechnęła. - Chociaż nie, twoje wiadomości były piękne. Byłbyś najlepszym tatą pod słońcem - przytuliła mnie.

- Dlaczego nie poruszaliśmy tematu naszego dziecka? - Zapytałem. Wiedziałem, że to było przykre dla nas, ale nie mogłem się powstrzymać.

- Bo żyjemy tutaj tylko po to, by być szczęśliwymi i nie martwić się niczym, co nas spotkało - oddała.

Nic bardziej mylnego. Nie byłem do końca szczęśliwy poprzez smutek, jaki wyrządzałem moim najbliższym...

********************************************

*** - jest to mój własny tekst i byłabym wdzięczna, gdybyście go nie kopiowali :)

World of chancesWhere stories live. Discover now