Tylko dla Ciebie, księżniczko

By TheoParissh

791K 9.9K 1.2K

W TRAKCIE POPRAWY- MOGĄ SIĘ ZDĄŻYĆ DZIURY MIĘDZY ROZDZIAŁAMI To piękna i wzruszająca powieść, której głównymi... More

Rozdział 1
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22

Rozdział 2

17.9K 914 144
By TheoParissh

Oglądałam film, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo, więc byłam lekko zaskoczona. Może to sąsiadka po cukier albo listonosz. Otwieram drzwi wejściowe.

Za nimi stoi jakiś młody chłopak, o czarnych włosach, ubrany w niebieską koszulkę. Zaraz... co ktoś robi w środku zimy w podkoszulku?!

- Tak? - spytałam. On spojrzał na mnie i przygryzł nerwowo wargę. - Coś się stało? Kim jesteś?

Przybysz uniósł palce wskazujące obu dłoni. 

- Musisz mi obiecać coś. - powiedział. Zszokowana patrzyłam na chłopaka przed moim domem. Potarł dłonie, mimo iż w tym ubiorze, nie wyglądał, aby było mu zimno.

- Co proszę? Czego chcesz?

- Jesteś Dalia? - zapytał z nadzieją w oczach. Zaplotłam ręce na piersiach. Nie miałam ochoty stać tutaj i tłumaczyć jak się nazywam.

- Tak, a kto chce wiedzieć?

- Ja. - Prychnęłam. Chłopak był chyba mało inteligentny, skoro tak rozmawiał z ludźmi.

- Ja, czyli kto?

- Ja, czyli Monte. - odpowiedział, unosząc kącik ust. Zaczął przenosić się z miejsca na miejsce, chodząc w kółko po małej werandzie.

- Dobra Monte, to czego u mnie szukasz? Śpieszy mi się do serialu, dowiedzieć się, czy Tessa przeliże się z Markusem. - warknęłam na niego, starając mu dać do myślenia, że nie zamierzam mieć z nim nic do czynienia, ale najwyraźniej nie zrobiło to na nim wrażenia.

- No dobra, już dobra. Musisz iść ze mną do samochodu.

- Że co takiego?! - krzyknęłam, już zaczęłam jak najszybciej zamykać drzwi, ale przytrzymał je ręką, tak, że nie mogłam nic zrobić. Siłą próbowałam zamknąć drzwi.

- Proszę, nie reaguj tak. Już i tak jestem spóźniony, a jak nie przyjadę jak najszybciej, to przyszły Alpha mi urwie jaja i powiesi na płocie, którego swoją drogą nie posiada, tak między nami. Błagam.

- Skąd mogę wiedzieć, że mnie nie zgwałcisz, a potem nie zabijesz i nie zakopiesz pod drzewem w parku? - wysunęłam brodę buntowniczo i uniosłam brwi do góry. Chciałam odwrócić jego uwagę, by móc w końcu zamknąć drzwi.

- Masz moje słowo.

- A coś więcej? - dopytywałam. I tak z nim nie pojadę. Z samochodu na parkingu za nim wyszła śliczna blondynka i zawołała do nas.

- Możesz się pośpieszyć?! My już chcemy go poznać!

- Kogo poznać? - przeniosłam wzrok z dziewczyny na chłopaka. Przetarł twarz. Był zmęczony, to było widać, ale mimo wszystko, dalej usilnie blokował mi drzwi.

- Wszystko ci wytłumaczę. Obiecuję. Tylko jedźmy już, proszę.

- Nie jadę. Kropka.

- Ehhh... Kurde, musisz mi zaufać. Inaczej Kilian mnie zabiję. Albo pojedziesz dobrowolnie, albo będę musiał to zrobić siłą, a wierz mi, nie chce tego robić. - pokiwałam przestraszona głową i zamknęłam drzwi szybko.

- Boże! Nie rób mi tego! - krzyczał chłopak, uderzając o drzwi pięściami. - Nic ci się nie stanie! Będziesz bezpieczna! A ja muszę to zrobić! Naprawdę! Nie mogę ci powiedzieć, ale musisz mi uwierzyć!

Kurde co ja mam zrobić?! A co jeśli to jakiś gang!?

- Błagam Cię! To spotkanie charytatywne, ale nikt nie przyjechał, a wartość tego inaczej zmarnuje się. To kilka milionów dolarów.

Nie słuchałam go, próbowałam jak najszybciej zamknąć wszystkie możliwe zamki w drzwiach, a ręce mi się tak trzasły, jakby miały padaczkę.

Gdy udało mi się to, odsunęłam się od drzwi i pobiegłam do pokoju. Nie spróbuje wejść prawda? Żaden człowiek by nie przebił drzwi. Wstałam równie gwałtownie, co usiadłam i przebiegłam się po wszystkich pokojach, zamykając szczelnie okna. Może sobie pojedzie.

Faktycznie, niedługo później odjechał samochód z Montim w środku. Przy wyjeździe spojrzał mi w oczy. Chyba rozmawiał z kimś przez telefon. Schowałam się za firankę, udając, że wcale tego nie widzę. Gdy miałam pewność, że już nie wróci, wróciłam do salonu oglądać serial. 

*POV Kilian*

Po uzyskaniu informacji, co do domu buntowniczej dziewczyny, przemieniłem się i nie czekając, udaliśmy się biegiem do Dalii. Już niedługo ją przytulimy...

~ Miło, że uwzględniasz mnie w swoich planach. - Zachichotał wilk. Normalnie to bym go zbeształ, za odzywanie się i za irytowanie, ale teraz nie mam ochoty go zabić. Pomógł mi ją znaleźć. A dokładniej jej zapach.

~ Matko, nudzą mnie twoje gadaniny... Zamknij się już... - Stęknął mój wieczny towarzysz.

~ No widzisz, co ja ciągle przy tobie przeżywam.

Biegliśmy, a jej zapach stawał się coraz wyraźniejszy.

~ No dobra, dobra. Szukaj! No szukaj pańci! - Zawołałem jak do psa. On natomiast warknął.

~ Jestem wilkiem! Nie goldenem retrieverem!

~ No dawaj propozycje geniuszu! - On i jego umysł zwierzyny.

~ To teraz słuchaj. Wbiegniemy do miasta przy niej albo trochę za nią, żeby jej nie wystraszyć. - powiedziała wilcza natura.

~ No i jak sobie to wyobrażasz? Albo jako wilk, co narobi całej watasze problemów, albo jako nagi ja. Serio?! Nic lepszego nie wymyśliłeś?! - Jaki on jest nieogarnięty... ehhh..

Musieliśmy się zatrzymać przy brzegu miasta, przy ostatnich drzewach i krzakach.

~ Mam plan! - Rozentuzjazmowany wilk, to podejrzany wilk. ~ Słuchaj zrobimy tak. Podwiniemy ogon do siebie, damy oklapnięte uszy, zamkniemy paszczę i będziemy udawać psa.

~ Boże, coś ty znowu wymyślił?

~ A co masz inny pomysł? Chcesz ją stracić?

~ Nie...

~ No to chodź.

I jak mieliśmy w naszych dziwnych planach, udawaliśmy psa domowego. Pewnie z boku, dla osób, które rozpoznałyby wilkołaka byłoby to mega zabawne. Jednak dla mnie nie bardzo.

Jesteśmy golden retriverem...

~ Powtarzajmy tak, to może nikt się nie zorientuje. - Westchnąłem, ale w tej wersji wydało się z pyska warknięcie.

~ Co ty robisz?! Chcesz nasz plan spalić w panewce?!

~ Siedź cicho i daj człowiekowi pracować.

~ Chyba zwierzęciu...

~ Sza...

Jesteśmy golden retriverem...

Jesteśmy golden retriverem...

Jesteśmy golden...

~ EJ! To nawet działa!

~ To jeszcze zaszczekaj dla wiarygodności... - Wykpiłem go.

Jesteśmy golden retriverem...

Jesteśmy psem...

Nie jakimś tam zapchlonym wilczkiem z lasu...

~ Ty się nie zapędzaj! Nie mam pcheł!

Dreptaliśmy wesoło po chodniku, starając się wywalać język i merdać ogonem. Byliśmy blisko jakiejś kobiety z dzieckiem w wózku. Maluch zaczął wychylać się i klaskać w dłonie, pokazując swój jeden ząbek.

~ Matko, ale dzieci są fajne... Chcę takiego... - Wyszeptałem do siebie.

Matka dzieciątka odwróciła się w naszą stronę zainteresowana, na co patrzy jej syn albo córka. Jej oczy rozszerzyły się niebezpiecznie.

~ Szczeknij miło! No już!

On mnie posłuchał i zaszczekał.

Młoda osoba ścisnęła dłonie na uchwycie wózka i popędziła do przodu.

Nabrałem powietrza i ze spokojem go wypuściłem.

Jest dobrze.

Na razie nie jest źle...

Zbiegliśmy z głównej drogi.

Zatrzymaliśmy się, dopiero kiedy poczuliśmy jej przyjemną woń. Tego nie trzeba było szukać. Ten zapach był wszędzie. Byliśmy przy ostatnim domu. Zaraz przy skraju lasu.

Weszliśmy między krzaki i usiedliśmy.

~ To co teraz?

~ Nie mam pojęcia, ale możesz oddać mi panowanie.

~ Ale... Proszę... Nie... - zaczął skomleć wilk. ~Nie rób mi tego, proszę...

Wiedziałem, że jest to dla niego katorga, jednak tak musi być. Trzymanie dzikiego zwierzęcia pod taką postacią jest niebezpieczne, poza tym chciałem odzyskać czucie.

~ Słuchaj, zrobimy tak. Wycofasz się, a ja za jakiś czas mógłbym pozwolić na to, byś się wybiegał. - powiedziałem powoli. Prawda jest taka, że nie chcę teraz mieć tu płaczącego wilka. A wbrew pozorom jest to istota, która została bestialsko zamknięta z człowiekiem w jednym ciele.

~ Ale obiecujesz?

~ Tak, wręcz przysięgam... Tym razem ci zaufałem i nie zawiodłem się na tobie. Myślę, że dałoby się to załatwić.

~ Dobrze... - Sapnął przeciągle. Poczułem, jak zaczynały dochodzić do mnie nowe rzeczy. Ziemia, na której siedzieliśmy, lekki wiatr między sierścią, jej piękny zapach, który był teraz tak silny, że myślałem, że zaraz się zadurzę w nim. Tak, że się nie obudzę, przez następne setki lat. Nie, żeby było to możliwe.

Odetchnąłem głęboko, czując, jak moje płuca zapełniają się powietrzem.

Tym razem to ja mam pomysł.

Niedaleko jest wilcze składowisko. Jest to takie miejsce, gdzie nasza Wataha ma taki mały bunkier z chowanymi ubraniami i żywnością. Jest to głównie przydatne w zagrożeniu wojennym, ponieważ ciało zmiennokształtnego zostaje zmutowane nawet po śmierci i nie możemy ryzykować, żeby wpadło w ręce jakichś naukowców.

Przebiegłem dystans do bunkru i otworzyłem odpowiednie schowane zapadnie, a następnie wyciągnąłem spodnie. Nie było czasu na nic innego. Wróciłem nadal w wilczej postaci pod wyznaczony przez Montiego dom. Przemieniłem się wraz z odgłosem pękających kości i mięśni. Teraz stałem na swoich stopach.

Ubrany wszedłem na schody Dali i zapukałem do drzwi. Usłyszałem, jak ktoś zbiega na dół. Otworzyła mi ona. W pidżamie w pingwinki, z mokrymi włosami, bez makijażu. Taka była najpiękniejsza. Spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się, na ten widok uśmiech sam wchodził na twarz.

- Cześć. - powiedziałem, szczerząc się jak głupi.

- Co ty tu robisz?

Zaśmiałem się. Jej twarz i dekolt pokrył następny rumieniec. Matko, ale to jest słodkie. Będę ją tak zawstydzał do końca jej życia. Jeszcze nic nie powiedziałem, a ta już czerwona. Odsunęła się od drzwi, robiąc mi miejsce. Trzy kroki i znalazłem się w jej domu, który był przesiąknięty tak jej zapachem, że dostałem zawrotów głowy.

Rozprostowałem ramiona, delikatnie przeciągając się. Popatrzyłem na ścianę, oglądając wiszące tam zdjęcia i wyjrzałem za róg, próbując zobaczyć więcej.

- Ładnie tu masz. - Zacisnęła dłonie w pięści.

- Co tu robisz, o tej godzinie?! - Krzyknęła, podnosząc na mnie swój piękny wzrok. Faktycznie jest dość późna godzin. - I jak ty w ogóle ty mnie tu znalazłeś?! Dlaczego jesteś boso?

- No ja tu aktualnie stoję, o tej godzinie, bo tak wyszło. - Podrapałem się po karku. No tak, to oczywiste, że nie jest to wygodna sytuacja. Jak mam jej to wytłumaczyć? "Cześć jestem zmiennokształtny, właśnie się przemieniłem, a ty jesteś moją przeznaczoną, spędzimy resztę życia razem?" Wziąłem dwa wdechy i wydechy.

Podniosłem dłoń i położyłem na jej ramieniu.

- Możesz wytłumaczyć, skąd się tu wziąłeś, a następnie wyjść z mojego domu? - Ona nadal uparcie nie patrzyła na mnie. Ująłem jej twarz w moje duże ręce i uniosłem, by to uczyniła. W jej oczach było coś niesamowitego. Jakieś uczucie, którego nie potrafiłem nazwać, zmieszane z pożądaniem. Dalia westchnęła, a ja nie potrafiłem się już powstrzymać. Pocałowałem ją żarliwie.

- Woo... Poczekaj... Nie możesz tak wpadać do czyjegoś domu i zaczynać kogoś całować. Nawet nie wiem jak masz na imię. Już nie mówią o tej dziewczynie z lodowiska. Nie jestem taka. - Powiedziała dziewczyna odsuwając się niepewnie. 

- Kilian.

Dziewczyna spojrzała na mnie, nie rozumiejąc co mówię.

- Mam na imię Kilian. A tamta dziewczyna jest mi bliska jedynie pod względem więzów krwi. - odpowiedziałem. Jej oczy rozbłysły, jakby to było właśnie to, co chciała usłyszeć.

- Pójdziesz gdzieś ze mną? -Zapytałem. Chciałem ją jak najszybciej poznać. 

- Teraz?

- Tak teraz. Do klubu, do kina, gdzie tylko chcesz.

- Wybacz, ale nie dzisiaj. - Powiedziała niepewnie zerkając do wnętrza domu. - Powinieneś już iść. Rodzice nie będą zadowoleni, jak Cię zobaczą.

- Kiedy mają wrócić?

- Za jakąś godzinę, dwie.

- Chcesz, żebym wyszedł, czy mogę zostać i lepiej Cię poznać? - Zaproponowałem chcąc spędzić z nią chociaż chwilę dłużej. Dziewczyna namyśliła się przez chwilę, po czym wskazała bym wszedł dalej, gdy ona zamknęła za nami drzwi.

- Dobrze. Napijesz się czegoś?

Faktycznie, zgodziłem się zostać na herbatę, chciałem tylko z nią porozmawiać. 

Do swojego domu wróciłem późno wieczorem. Byłem bardzo zadowolony, pełen energii, także wtedy, gdy po cichu, próbując się nie śmiać i nie obudzić surowych rodziców Dalii, wymykałem się z jej domu.

W jej domu wymieniliśmy się numerami, więc zakończyłem dzień, nadal z nią rozmawiając. Zasnąłem z uśmiechem na ustach, ciągle mając przed oczami jej piękny uśmiech.



Continue Reading

You'll Also Like

1.4M 62.8K 61
Siedemnastoletnia Kate ukrywa swoje wilcze wcielenie. Czy można uciec przeznaczeniu? A może znajdzie się ktoś, kto przebije się przez jej uczuciową...
44.8K 1.1K 48
Witam. Zaczynam nową powieść, nie jest ona długa, ale pełna wrażeń. Mogą wystąpić sceny 18+. Jeśli lubisz czytać o wilkołakach to dobrze trafiłeś. P...
376K 17.4K 43
Ona - Dziewczyna o wielkich marzeniach, chęci pomocy i pełna dobroci serca. Spokojna, ale czy to znaczy bezbronna? On - Wybuchowy Alfa stada, które p...
217K 12.3K 22
Alfa i omega. Od dawien dawna związane więzią partnerstwa, uczucia i wzajemnej troski. Jednak Alex pamięta alfy jako bezuczuciowe potwory. Taki był...