The Teacher Thing

By Choi_KaYa

63.6K 7.7K 1.5K

Baekhyun zaczyna naukę w nowej szkole. Jednego nauczyciela zdążył już poznać. Pairingi: Baekyeol, Sekai, Kais... More

1. Nowy start
2. Letnie Wspomnienia
3. Pocieszenie
4. Kim Chulsoo
5. Kim on jest?
6. Spotkajmy się po szkole
7. Dwie cholerne łyżeczki
8. Zachód słońca
9. Co myślisz?
10. Bądź ze mną
11. Jesteśmy parą
12. Obietnica
13. Mam trzy dni
14. Kolejny gorący nauczyciel
15. Korki
16. Powrót o piątej
17. Specjalne miejsce
18. Chińczyk na pocieszenie
19. Nie jestem gejem
20. Reguły
21. Right in front of me
22. Kurz
23. Do domu
24. Nie wiem
25. 95/100
26. Musisz go bardzo mocno kochać
27. Specjalny rozdział: Xiuchenowe wspomnienia
29. Po lekcjach
30. Rudy
31. Ma na imię Chanyeol
32. Dyskrecja
33. Jasna cera czy opalenizna?
34. Dopóki Chen nie powie prawdy
ZABIJCIE MNIE, ALE TO NIE ROZDZIAŁ (*)
TO WCIĄŻ NIE ROZDZIAŁ LOL
35. W co ja się wpakowałem
👀

28. Xiuchenów ciąg dalszy

1.4K 171 67
By Choi_KaYa

Nie wiem co mnie podkusiło, żeby wymyślać nazwy rozdziałów XD
Uwaga: Brzydkie słownictwo pod rozdziałem.

To były zdecydowanie najgorsze wakacje Chena w całym jego życiu. Najpierw akcja z Xiuminem, a potem problemy jego ojca z pracą. Z tego też powodu jego rodzina nie planowała żadnego wyjazdu. Jongdae całymi dniami siedział w pokoju i czytał książki. Czasami też wyglądał przez okno i patrzył na dom byłego przyjaciela. Ani razu nie zobaczył przy tym znajomych Minseoka. Już nigdy więcej ich nie zobaczył.

-Jongdae. - W pokoju chłopaka pojawiła się matka. Usiadła obok syna i uśmiechnęła się słabo. Chen od razu zrozumiał, że szykuje się trudna rozmowa. Wziął głęboki oddech, gdy zaczęła mówić. 

-Już od jakiegoś czasu było gorzej, ale nie chcieliśmy cię tym obciążać - zaczęła spokojnym tonem. - Twój tata stracił pracę i teraz najgorsze przed nami. Jednak ty o tym nie myśl za bardzo. Po prostu staraj się być oszczędny. - Chłopak pokiwał głową. - No i jeszcze jedna, najważniejsza sprawa. Musimy się przeprowadzić. Nie wiemy jak sytuacja będzie wyglądać za jakiś czas, ale nie zapowiada się na poprawę. Nie możemy więc pozwolić sobie na taki dom. Nasze nowe mieszkanie nie będzie też aż tak daleko stąd, ale zmienisz szkołę. Zaoszczędzimy tak na dojazdach.

Tłumaczyła  i przepraszała, że wszystko się tak potoczyło, ale Chen nie potrzebował tego. Wiedział, że to nie jest wina ani jej, ani taty. Był wyrozumiały, tak jak go nauczyli. Przeprowadzka i zmiana szkoły nie przerażały go za bardzo. Nawet trochę się cieszył, bo to oznaczało, że nie będzie widywał Xiumina. 

-Mam nadzieję, że to nie z powodu naszych kłopotów finansowych jesteś taki przygnębiony. - Troskliwie pogłaskała go po głowie.

-Nieee... - mruknął. Czuł potrzebę wygadania się komuś i mama była do tego idealną osobą. Chciał jednak niektóre fakty pominąć. - Chyba już nie przyjaźnie się z Xiuminem - wyznał i spuścił głowę.

-Co się stało? Pokłóciliście się? - dopytywała. Chen rozejrzał się po pokoju, mając w głowie momenty, gdy spędzali w nim razem czas. Tak bardzo chciał do tego wrócić.
-Nie do końca. On po prostu znalazł sobie nowych przyjaciół -westchnął i dał się przytulić. Nie potrafił powstrzymać płaczu. 
-Nie martw się kochanie. Jestem przekonana, że w nowej szkole znajdziesz sobie nowych znajomych, a Xiumin będzie tego żałował. - Głaskała go uspokajająco po plecach. 

Nagle do pokoju wszedł ojciec chłopaka, uśmiechnął się smutno na widok, który zastał. W ręce trzymał telefon.

-Kochanie, to do ciebie - powiedział do żony i podał jej komórkę, szepcząc przy okazji jakieś nazwisko, które Chenowi nic nie mówiło. Kobieta szybko wyszła z pokoju. 
-Jongdae... - westchnął mężczyzna. - Wiesz, że jest trudno. Twoja mama to silna kobieta, ale w miarę możliwości nie obciążaj jej jeszcze swoimi problemami. - Młody niepewnie skinął głową. Ojciec poszedł w ślady żony i opuścił pomieszczenie. 
Tego dnia Chen obiecał sobie, że nie będzie nikomu mówił o swoich problemach. Nie chciał być dla nikogo ciężarem. 

***
(16, 17)

W życiu Chena wiele się zmieniło. On bardzo się zmienił. W końcu minęły trzy lata. Sytuacja finansowa uległa zdecydowanej poprawie, a dzięki nowej szkole pogodził się z myślą o stracie przyjaciela. Złamane serce odeszło w zapomnienie. W końcu to był tylko głupi, dziecięcy incydent. Poza tym poznał Sehuna i Jongina, którzy zajęli miejsce w jego sercu jako przyjaciele. 

Był raczej lubiany. Starał się nie robić sobie wrogów, chociaż czasem jego złośliwość, która nie wiadomo skąd się w nim wzięła, brała górę i mówił kilka słów za dużo. Jednak wszyscy już się przyzwyczaili do jego energicznej natury. Potrafił ją dobrze wykorzystywać - nauczył się używać swojego uroku osobistego do załatwiania różnych spraw i odkrył swój talent organizacyjny. Lubił się angażować w różne imprezy szkolne, dzięki temu nie miał czasu na zajmowanie się głupotami, a nie cierpiał marnować czasu. Jednak w końcu przyszedł czas na rozpoczęcie nowego etapu edukacji.

Miał nadzieję, że idąc do nowej szkoły, niewiele się zmieni.
Trochę mu było smutno, że nikogo w nowej szkole nie będzie znał. Kai i Sehun byli młodsi, co oznaczało, że dopiero za rok będą mogli razem spędzać przerwy. 

Pierwsze tygodnie w liceum nie były niczym specjalnym. Dużo nauki, sprawdzania poziomu uczniów i w wypadku Chena - mnóstwo spraw organizacyjnych, bo zgłaszał się do wszystkich możliwych akcji. Resztki wolnego czasu spędzał z młodszymi przyjaciółmi.

O obecności Xiumina w szkole dowiedział się dopiero na apelu, który miał miejsce przed przerwą zimową. Dyrektor ogłosił, że jeden z drugoklasistów wygrał jakiś tam konkurs matematyczny. Chena to wcale nie obchodziło, bo on z matmą nigdy się nie przyjaźnił. Dopiero kiedy usłyszał, że tym uczniem jest niejaki Kim Minseok, otworzył usta ze zdziwienia. Miał nadzieję, że to tylko zbieżność nazwisk i prawie w to uwierzył, bo chłopak, który dostawał gratulacje od dyrektora, nie przypominał drobnego Xiumina, jakiego Jongdae zapamiętał. Wciąż nie był wyższy od Chena, ale na pewno lepiej zbudowany. Na pierwszy rzut oka było widać, że siłownia nie jest mu obca. Jego włosy nie były już takie króciutkie jak ostatnio. Nie miał też okularów. Jednak po dokładnym przyjrzeniu się, Kim nie miał wątpliwości. To był on, tylko dużo dojrzalszy i przystojniejszy.

Na początku ogarnął go strach, ale później odetchnął. W końcu to nic nie znaczyło.

Pewnie też się zmienił.

Apel dobiegł końca, a on razem z resztą grupy organizacyjnej zabrał się za sprzątanie. 

-Nic się nie zmieniłeś ChenChen. - Usłyszał za sobą i znieruchomiał. Długo walczył ze sobą, zanim się odwrócił. Gdy stanął z nim twarzą w twarz, wszystkie wspomnienia wróciły, ale nie z taką mocą, jak odczuwał to na początku. Uderzenie w policzek nie było takie mocne, serce nie bolało aż tak bardzo, strach przy jego znajomych wydawał się być znikomy, a ich wspólne zabawy pozostały miłym akcentem z dzieciństwa. Xiumin, który przed nim stał już nie był zbuntowanym dzieciakiem, tylko pogodnym siedemnastolatkiem. Chen zdobył się na uśmiech. 
-Ty za to całkowicie, Xiu - przyznał zgodnie z prawdą. - Gratulacje. - Wskazał na dyplom, który starszy trzymał w ręce. 
-Dzięki, to nic takiego. - Skinął lekko głową. Nie było śladu po jego chińskim akcencie. - Cholera, nikt oprócz mamy mnie już tak nie nazywa, jakie to dziwne. - Zaśmiał się. 
-Jak to nic takiego? - Wywrócił oczami.- Przecież matematyka to czarna magia, którą pojąć mogą tylko wybrańcy - powiedział, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie, powodując wybuch śmiechu Minseoka. 

-Naprawdę nic się nie zmieniłeś! - Położył dłoń na ramieniu młodszego. - Miło cię znów zobaczyć. Muszę już lecieć - stwierdził spoglądając na duży zegar na ścianie -  ale Jeśli będziesz potrzebował pomocy z matmy, to będę na drugim piętrze. Znajdziesz mnie. Do zobaczenia. - Pożegnał się i odszedł w kierunku znanym tylko sobie. 

Do końca dnia Chen nie mógł przestać myśleć o tym jak bardzo lubi oczy starszego. 

***
-Hej, Xiumin! - Jongdae zaczepił starszego, który szedł szkolnym korytarzem w samotności. Ten spojrzał na niego pytająco. - Mam problem z jednym działem, a ta jędza zapowiedziała sprawdzian. - Uśmiechnął się słodko, na co Minseok odpowiedział tym samym.
-Przyjdź do mnie dzisiaj - odparł - Wiesz gdzie mieszkam. 
***
-Ahhhh, a więc o to chodzi. Nie mogłeś tak od razu? - Jongdae z radością zabrał się za kolejne zadanie. Był dumny z tego, że w końcu zrozumiał kolejną rzecz. Xiumin był naprawdę dobrym nauczycielem. Reszta nauki poszła szybciej niż się spodziewali. 

-Brakowało mi ciebie - przyznał starszy, gdy Chen zaczął zbierać zeszyty. - Tęsknie za naszą przyjaźnią, nawet jeśli była to tylko dziecięca znajomość. - Uśmiechnął się melancholijnie. - Często zastanawiałem się co u ciebie. Nie przypuszczałem, że znajdziemy się w tej samej szkole. -Ja też nie - odparł krótko. Nie był pewien czy chce kontynuować tę rozmowę, ale ostatecznie postanowił, że da Xiuminowi szansę. W końcu byli kiedyś dobrymi przyjaciółmi, a jego serce biło tylko trochę mocniej, gdy znajdował się blisko.  - Właściwie to ja też tęskniłem - skłamał. - Myślę, że musimy nadrobić stracony czas.

-Zostaniesz na noc? - zaproponował. - Pożyczę ci moje ubrania. -Chen po chwili wahania się zgodził.

-Okej, tylko zadzwonię do domu. No i jeśli twoja mama nie będzie miała nic przeciwko. - Przygryzł wargę, zastanawiając się jaka będzie reakcja ich rodziców. 

-Na pewno nie będzie miała. Widziałeś jak się cieszyła na twój widok? Ona cię uwielbia! - zapewnił, a Chen nie potrafił powstrzymać uśmiechu. Ta kobieta zawsze traktowała go jak swojego drugiego syna. Czasami nawet otrzymywał od niej więcej wsparcia niż od swoich rodziców. 

***
Jongdae i Xiumin szybko zbliżyli się do siebie. Spędzali razem wolny czas, którego Jongdae nie miał tak dużo, ale z powodu przyjaciela zrezygnował z niektórych zajęć. Kai i Sehun czuli się trochę zaniedbani, ale musieli zrozumieć, że Chen jest  już w szkole średniej. Nie wiedzieli dużo o Xiuminie, nie znali nawet jego imienia. Wiedzieli tylko, że to jakiś kolega ze szkoły. Kim nie chciał im o nim dużo mówić. Obiecał sobie, że to zrobi, ale dopiero jak ogarnie swoje uczucia względem starszego.  
No właśnie. 

Miał wrażenie, że znów się w nim zakochuje, ale to nie było dokładnie takie uczucie jak wtedy, gdy miał trzynaście lat. Wtedy najważniejsze dla niego było trzymanie się za rękę na przerwach. Teraz jego ulubionym zajęciem wieczorem, było leżenie w łóżku i rozmyślanie o tym, jak wyglądałoby ich życie, gdyby byli razem. Chciał, aby Xiumin był przy nim w najszczęśliwszych momentach jego życia, oczyma wyobraźni widział jak pociesza go w trudnych chwilach, niemal czuł ciepło jego ramion, gdy w jego głowie ukazywał się obraz ich dwójki podczas wspólnego zasypiania.
Takich scen przybywało każdej nocy i Chen nie potrafił nic na to poradzić. A im więcej tego było, tym bardziej się w sobie zacinał, aby nie dać po sobie nic poznać. 

To zmieniło się pewnej nocy, którą spędzał razem z Minseokiem. Wszystko zaczęło się normalnie, robili to co zwykle. Jednak, gdy nudny film się skończył, starszy zamiast włączyć kolejny, usiadł na parapecie i gestem ręki zaprosił Chena, aby do niego dołączył. Nie obyło się bez śmiechu, gdy próbował się wdrapać. Urośli od ostatniego czasu, gdy tam siedzieli i nie mieli już tyle miejsca. Chwilę posiedzieli w ciszy, aby się uspokoić. Przerwało ją westchnięcie Xiumina. 
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że zadawałem się z tymi ludźmi - wyznał zawstydzony. - Byłem głupi i nie domyśliłem się, że cały czas się ze mnie śmieją. A ja oczywiście myślałem, że mnie lubią - prychnął. - Zawsze ci zazdrościłem, że wszyscy cię lubią, wiesz? Byłeś taki przyjazny i potrafiłeś się z każdym dogadać. Ja taki nie byłem. Jednak oni mnie zauważyli i czułem się taki wyróżniony. - Chen spiął się lekko. Nie chciał o tym rozmawiać. Niby już mu przeszło, ale od trzech lat nie rozmawiał o tym głośno ani razu. Dziwnie się czuł wracając do tego. 

-Byliśmy tylko głupimi dziećmi - odparł ostrożnie. - Każdy ma takie momenty z dzieciństwa, o których chciałby zapomnieć. 

-Nie rób z nas już takich dorosłych - zachichotał. - Wciąż jesteśmy dzieciakami, tylko bardziej wyrośniętymi. 

-W naszym wypadku to średnio wyrośniętymi. - zarechotał Chen, po czym oboje się skrzywili na myśl o ich wzroście. 

-Nie ważne. - Machnął ręką. - Kiedy już się zorientowałem o co w tym wszystkich chodzi, to ty się wyprowadziłeś, a ja zostałem sam. Mama powiedziała mi gdzie mieszkasz, ale nie miałem odwagi spojrzeć ci w oczy po tym wszystkim. Chciałem przeprosić cię za to wszystko, ale nie potrafiłem. A potem zaczęła się szkoła. Spędzałem każdą przerwę samotnie. Starałem się stać taki jak ty, ale nie wiedziałem jak. Nie umiałem podejść do przypadkowej osoby i zacząć z nią rozmawiać, załatwienie czegokolwiek wciąż kosztuje mnie dużo stresu. W końcu dałem sobie z tym spokój, skupiłem się na nauce i zacząłem ćwiczyć. Jednak, gdy zobaczyłem cię w szkole, uznałem, że to moja szansa. No i nie żałuję. 

-Cieszę się, że znów wszystko wraca do normy - wyjąkał. To wyznanie było dla niego na tyle niespodziewane, że nie miał pojęcia jak zareagować. 
-Okej - odetchnął. - To teraz twoja kolej - skrzyżował ręce za głową i spojrzał przez szybę w niebo. Chen mógł przysiąc, że widział w jego oczach gwiazdy.
-Moja kolej na co? - spytał niepewnie. 

-Ja ci się zwierzyłem, więc teraz twoja kolej. - wzruszył ramionami, jakby to była normalne. - No dawaj - zachęcił. 

-To jest przyjaźń czy transakcja? Nie znam się na relacjach międzyludzkich, ale wydawało mi się, że powinniśmy mówić o tym co nam leży na sercu, gdy czujemy taką potrzebę, a nie gdy wypada. - Xiumina jednak to nie przekonało.

-Daj spokój, na pewno jest coś co chcesz mi powiedzieć. - Jongdae zaczął się zastanawiać, czy faktycznie jest coś o czym starszy by nie wiedział i nie dotyczyłoby to wiadomych zdarzeń przeszłości, ani nie daj Boże tego co obecnie działo się w jego głowie. - Nie mogę uwierzyć, że mnie wtedy pocałowałeś! - wyrzucił z siebie w taki sposób, jakby dusił to w sobie od dawna. - Nie mam pojęcia co tobą kierowało. 
-Ja też nie - zbył go. - Wiesz dlaczego się wyprowadziliśmy? -szybko zaczął mówić. Xiu pokiwał przecząco głową, a Chen zaczął opowiadać o sytuacji w swoim domu. Dzięki temu nie wrócili już do tematu pocałunku. 
Jednak to i tak nie pozwoliło młodszemu zasnąć, fundując mu noc pełną głębokich przemyśleń.

O siódmej rano, gdy Minseok jeszcze spał, Chen wymknął się do domu, pozostawiając na biurku chłopaka karteczkę. 

,,Przepraszam, że tak bez pożegnania.

Nie wiem co mną kierowało, gdy wtedy cię pocałowałem, ale nie miałbym oporów, aby zrobić to jeszcze raz" 

***
Następnego dnia w szkole, Chen uznał, że ukrywanie się przed Xiuminem jest naprawdę trudną sztuką, zwłaszcza, że chłopak nieustannie był w pobliżu. Najwyraźniej go szukał.

-Mam cię! - krzyknął, gdy złapał przerażonego Chena za nadgarstek. - Mamie było smutno, że nie zostałeś nawet na śniadanie. Chciałaby, abyś przyszedł dzisiaj na obiad. - Brzmiał całkiem naturalnie i przyjaźnie. Jongdae odetchnął. Być może nie zobaczył wiadomości albo po prostu nie chciał niszczyć ich przyjaźni. W nic bardziej pozytywnego nie wierzył. - A o tym - pomachał mu przed twarzą właśnie TĄ karteczką - porozmawiamy po jedzeniu. - Uśmiechnął się tajemniczo, a Chen nijak nie potrafił tego rozszyfrować. 

***
Atmosfera w domu starszego była bardzo przyjazna, ale Chen i tak nie mógł się w pełni rozluźnić. Co chwilę nerwowo chichotał. 
-Naprawdę nie wiesz jak się cieszę, że znów się przyjaźnicie - powtórzyła mama chłopaka po raz setny tego dnia. Podała talerze z kurczakiem zrobionym według chińskiego przepisu, w który Jongdae nigdy nie wnikał, ale uwielbiał to danie. Wiedział, że zrobiła je specjalnie z myślą o nim. Próbował zmusić się do zjedzenia. Miał wrażenie, że nie jest w trakcie niczego przełknąć. 

-Wciąż to robisz - zauważył ojciec chłopaka, wskazując na talerz chłopaka, który sam nawet nie zwrócił uwagi, że zdążył pokroić wszystko w małe kawałeczki. Przytaknął. -I wciąż nie nauczyłeś się jeść - zaśmiał się, na co Chen odpowiedział słabym uśmiechem. Jako jedyny nie używał pałeczek do jedzenia, jeśli nie było takiej konieczności. Nie dlatego, że nie potrafił, ale po prostu nie lubił. Rodzina Xiumina zawsze z tego żartowała.

- Tak miło zjeść razem obiad - westchnęła kobieta patrząc rozczulona na Jongdae. 

- W końcu możesz spędzić czas z teściami. - Ton Xiumina był żartobliwy, ale jego zmrużone w  wyzywający sposób oczy już niekoniecznie. Wszyscy spojrzeli pytająco w jego stronę. - Chen, ty o tym powiesz, czy ja mam to zrobić? - uniósł dłoń, aby poprawić włosy. Niby nic nieznaczący gest, ale Jongdae dostrzegł wymiętą karteczkę ukrytą między palcami. 

-Ahhh - zażenowany podrapał się po karku. - Głupio się przejęzyczyłem, a Xiu mi to wypomina. - wyjaśnił szybko. Na jego szczęście rodzice nie wnikali, uznając, że to tylko ich głupie żarty. Minseok chciał się odezwać, ale kiedy młodszy spojrzał na niego błagalnie, uśmiechnął się złośliwie i nie odezwał do końca posiłku. Dopiero, gdy znaleźli się w pokoju, przyparł go do ściany.

-Było gorąco, co? - zaśmiał się wrednie. - Myślałem, że wtedy z tym pocałunkiem to był żart albo nie wiem, byłeś zagubionym gówniarzem.
-P-przepraszam - pisnął. 

-Ależ za co? To nie twoja wina, że takie są twoje uczucia. - Ciało młodszego przeszły ciarki, gdy Xiu pogłaskał go po policzku. - I nie twoja wina, że nie szanuję ludzi takich jak ty. 

-J-j-ja... - właściwie to nie miał pojęcia co powiedzieć, ale pragnął, aby starszy skończył już ze swoim monologiem, który jak się później okazało, dopiero się rozpoczął. 
-Wiesz co jest twoją winą? Otóż twoją winą jest to, że sam się zdradziłeś. Mi to nawet przez myśl nie przyszło. Mój przyjaciel jest pedałem. To obrzydliwe - skrzywił  się. - Gdybyś mi to powiedział wprost pewnie wszystko inaczej by się potoczyło. Teraz jednak mam cię w garści. Co twoi rodzice, by powiedzieli na to, że ich jedyny synuś nie znajdzie sobie pięknej żony, że mogą pożegnać się z myślą o wnukach? A w szkole? Jakby zareagowała twoja ukochana klasa dowiadując się, że ich słodki przewodniczący ma gdzieś dekolt babki o angielskiego, za to woli tyłek biologa. Będziesz teraz tańczył jak ci zagram. No i pamiętaj, brzydzę się tobą ChenChen. 
***
Następne miesiące wyglądały tak samo. Xiumin zaczepiał go na korytarzu, nie szczędząc sobie przy tym uwag z podtekstami dotyczącymi homoseksualizmu. 
Chen czasami przychodził do Minseoka, aby stworzyć pozory wciąż istniejącej przyjaźni. Został do tego zmuszone, ale przy okazji nie chciał zawieść mamy chłopaka. Za każdym razem skakała z radości, gdy go widziała.  
Potem wziął na siebie stertę obowiązków, aby starszy nie miał kiedy go dopaść. 

Nikt nic nie podejrzewał, a Chen nic nikomu nie mówił. W końcu obiecał sobie, że nie będzie dla nikogo ciężarem.

_____________________________________________________
Okej, może nie wypada tak przy ludziach, także przepraszam, ale : JA PIERDOLE, KURWA. TO MNIE ZABIŁO.
Myślałam, że się prędzej zesram niż to napiszę. 
I nie zrozumcie mnie źle, ja bardzo chciałam to zrobić i samo pisanie sprawiało mi przyjemność, jak zawsze <3 

Wiem, że się spóźniłam, ale jestem tak wymęczona, że mam to gdzieś XD

Tak jak nie mogłam się za to zabrać, to dawno tak nie miałam. 

Tekstu kursywą, nie musicie czytać (Żadnego innego w sumie też nie...). To tylko moje marudzenie.

Piszę to od rana, ale przez pierwsze kilka godzin wypociłam całe dwadzieścia słów. Potem siedziałam ze trzy kolejne i planowałam dalsze rozdziały z rozpisywaniem poszczególnych wątków.(Coś wspominałam, że będzie w sumie jakieś czterdzieści rozdziałów? Kłamałam. Mam nadzieję, ze lubicie tasiemce, bo pięćdziesiąt to minimum. Fakt, rozdziały nie są długie, ale ta liczba mnie przeraża XDD) Potem nagle w jednej chwili wpadło mi do głowy milion pomysłów na ff, które musiałam zacząć analizować tysiąc razy. (Jak ktoś się interesuje mbti to jestem totalnym INTP) A potem po prostu siedziałam i ,,śpiewałam" gapiąc się w lustro, nie wiedząc co ze sobą zrobić. W końcu jednak usiadłam do tego, a tu nagle przyjechała siostra xD I jak się za to zabrałam to było już po dwudziestej, a jeszcze co chwila ktoś mnie wkurwiał, bo np. nie zamknął drzwi (Nie umiem się skupić przy otwartych, a sama nim doczołgam się do nich, to minie pół dnia) albo pozwalał Tuńczykowi wleźć mi pokoju, a ten mały szatan ciągle gryzie mnie w stopę. Nawet jak teraz piszę, to to robi. No czyli jednym słowem desperacja XD A tak czekałam na moment, kiedy będę pisała historię XiuChenów. Chciałam w miarę sensownie opisać ich relację, aby wszystko było jasne. Choć wciąż pewnie nie jest >:) Tak bardzo chciałam napisać tyle rzeczy naraz w tym rozdziale, że nie wiedziałam od czego zacząć XD

No i przez cały dzień denerwowałam się, że powinnam pisać i chciałam to zrobić, ale nie mogłam no XD Nie wiem czy to zjawisko ma jakąś nazwę, ale jeśli się z tym spotkaliście to koniecznie dajcie mi znać.

Ufff, wyrzuciłam to z siebie! Dziękuję za uwagę XD

 Miałam to podzielić, ale chcę już lecieć od jutra z fabułą :) 
Jeśli ktoś liczył na Skinny, to musi wybaczyć. Nie chcę obiecywać, że dodam jutro dwa rozdziały, bo nie wiem czy mi się uda. (Co jest z moim tempem pisania nie tak?) 

Ja jestem już wycieńczona xD Idę spać~ 
Dobranoc,
xoxo





Continue Reading

You'll Also Like

41.4K 2.2K 62
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
144K 3.9K 172
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
46.8K 3.4K 146
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?
15.8K 772 121
Co gdyby się okazało, że niektórzy z Inazumy mieszkaliby razem w Akademiku? Mnóstwo gejozy, przekleństwa, shipy czyli coś, co lubię najbardziej=) Pos...