FEAR →psycho romans

By goldenbarbs

152K 7.5K 1K

Strach - jedna z podstawowych cech pierwotnych (nie tylko ludzka) mających swe źródło w instynkc... More

UWAGA - ZANIM ZACZNIESZ CZYTAĆ
|01| - wersja początkowa
|02| - wersja początkowa
|03| - wersja początkowa
|04| - wersja początkowa
|05| - wersja początkowa
|06| - wersja początkowa
|07| - wersja początkowa
|08| - wersja początkowa
|09| - wersja początkowa
|010| - wersja początkowa
|011| - wersja początkowa
|012| - wersja początkowa
|013| - wersja początkowa
|014| - wersja początkowa
|015| - wersja początkowa
|016| - wersja początkowa
|017| - wersja początkowa
|018| - wersja początkowa
|020| - wersja początkowa
|021| - wersja początkowa
|022| - wersja początkowa
|023| - wersja początkowa
|024| - wersja początkowa
|025| - wersja początkowa
|026| - wersja początkowa
|027| - wersja początkowa
|028| - wersja początkowa
PREMIERA MOJEJ KSIĄŻKI - 365 DNI. ZOBACZYMY SIĘ ZNÓW.
|029| - wersja początkowa
|030| - wersja początkowa
|031| - wersja początkowa
|032|- wersja początkowa
|033| - wersja początkowa
|034| - wersja początkowa
Epilog - wersja początkowa
NOWA WERSJA
prolog
rozdział 1
rozdział 2.
rozdział 3.
rozdział 4.
rozdział 5.
rozdział 6.
rozdział 7
rozdział 8.
rozdział 9.
rozdział 10.
rozdział 11.
rozdział 12.
rozdział 13
Rozdział 14
rozdział 15
rozdział 16
rozdział 17
rozdział 18
Rozdział 19
rozdział 20

|019| - wersja początkowa

2.2K 140 30
By goldenbarbs


Louis opierał się o samochód, pijąc piwo i rozmawiając z Niallem. Przyjaciel opowiadał mu o możliwości kolejnej akcji, więc ten zaczął analizować sprawę. W zasadzie mogliby coś zrobić, ale dopiero po walce. Chciał się do niej dobrze przygotować i pokonać Malika. Przecież obiecał to sobie. W sobotę zabierał Maybelly z miasta, żeby odpocząć i móc skupić się tylko na niej. Wtedy będzie mógł nad nią popracować. Chciał, aby zaczęła widzieć w nim odpowiedzi na każde pytanie, a to co on powie, było dla niej święte. Zakładał, że nie zejdzie mu z tym długo. Maybelly była podatna na jego sugestie. Już stawiała się rodzinie, by móc się z nim spotkać. Wymykała się w nocy do niego. Wszystko szło w jak najlepszym kierunku. Teraz była gdzieś z Aly, chodziły nad jeziorem, rozmawiając. Nie wnikał, miały prawo do plotek. Wiedział, że Moore nie powie czegoś, czego później będzie żałować. Louis lubił mieć wszystko pod kontrolą i trzymać rękę na pulsie.

– Mamy towarzystwo – powiedział Niall, wpatrzony w coś za plecami Louisa. W coś lub w kogoś.

Brunet odwrócił się w tamtą stronę i zobaczył Malika. Zacisnął dłonie w pięści. Nie powinno go tu być. To teren Louisa. Dopóki nie wygra, nie ma prawa tutaj być. Jak na razie w ogóle się tym nie przyjmował. Bardzo dobrze bawił się w towarzystwie półnagich lasek i swojej świty. Louis wywrócił oczami i odstawił piwo na maskę samochodu.

– Louis! – usłyszał krzyk Alyssy.

Blondynka biegła w jego stronę, przepychając się przez nastolatków. Była blada jak ściana i przerażona. Zaczął iść w jej stronę, a ludzie sami schodzili mu z drogi. Spotkał się z Alyssą w połowie drogi. Nic nie powiedziała zaczęła go prowadzić w stronę jeziora.

– Jakaś laska rzuciła się na May i wepchnęła ją do wody, po czym teraz się szarpią. Nikt nie chce jej pomóc, zrób coś – powiedziała spanikowana.

Louis zacisnął dłonie w pięści. Szedł coraz szybciej, wyprzedził blondynkę. Z daleka mógł zobaczyć jak jakaś dziewczyna szarpie jego May. Jego oczy z niebieskiego zmieniły kolor na granatowe, prawie, że czarne. Rzucił portfel i telefon na ziemię i wskoczył do chłodnej wody. Znał rudowłosą dziwkę. Kiedyś z nią spał, a ona zrobiła sobie nadzieję na związek. A teraz, kurwa, podtapiała Maybelly!

Dopłynął do dziewczyn i odepchnął rudą.

– Co tu się, kurwa, dzieje?! – warknął.

– Szmata! – krzyknęła rudowłosa.

Maybelly ruszała nogami, krztusząc się wodą. Próbowała utrzymać się na powierzchni, ale ze słabym skutkiem.

Louis szybko zareagował, łapiąc dziewczynę w pasie. Oparła głowę o jego ramię, wypluwając wodę z ust.

– To nie ona się puszcza. I jeszcze raz ją tkniesz, a tego pożałujesz, Kylie. Nie biję dziewczyn, ale tym razem zrobię wyjątek, jasne?! Jeśli ktokolwiek zrobi jej krzywdę, wyzwie czy cokolwiek innego, zapłaci za to! Rozumiemy się?! – krzyknął ile sił miał w płucach.

Ludzie przy brzegu dokładnie słyszeli jego słowa i wiedzieli, że nie zamierzają ryzykować. Gniew Louisa był niebezpieczny, a on nigdy się nie powstrzymywał.

Wyciągnął Maybelly na trawę, słysząc pojedyncze brawa. Odwrócił głowę, by ujrzeć Zayna. Uśmiechał się złośliwie.

– Bohaterskie. – stwierdził z uznaniem

– Spierdalaj. – warknął Louis w jego stronę.

Dał Maybelly swoją kurtkę, widząc jak drży. Spojrzała na niego rozkojarzona i przestraszona. Ten widok go bolał. Nie dopilnował jej bezpieczeństwa.

– Znalazłem twój czuły punkt, Louis. – Malik klepnął go w ramię.

– Powiedziałem spierdalaj Malik. Zabije cię na ringu, wiedz o tym. – Zapewnił.

Zayn zaśmiał się i spojrzał na brunetkę, która wbijała w niego wzrok. Posłał jej uśmiech, przygryzając wargę. Pociągnął zębami za kolczyk.

Louis pomógł stanąć Maybelly na nogi i przygarnął ją do siebie. Czuł, że nie może pozwolić, by Malik obudził w niej niepokój. Chciał ją stąd zabrać, jak najdalej. Spojrzał na wroga ostrzegawczo i pchnął swoją dziewczynę do przodu. Przeszli obok ciekawych gapiów, po drodze dołączyli do nich Niall z Alyssą. Żadne się nie odzywało. Po dzisiejszym dniu był zdenerwowany, chociaż poranek nie wydawał się zły. Teraz wszystko poszło się pieprzyć, a kontrola Louisa wisiała na włosku. Wystarczyła jedna osoba, żeby pobudzić w nim chęć mordu. On w takich sytuacjach nie był wszystkiego świadomy, działał impulsywnie, niektórych faktów nie rejestrował. Może dlatego później nie żałował. Nie czuł wyrzutów sumienia, bo nie pamiętał każdej złej rzeczy jakiej dokonał. W głębi serca uważał, że postępuje dobrze i to go usprawiedliwiało przed samym sobą.

Szedł w stronę samochodu, wpatrzony przed siebie. Tak jakby muzyka nie grała, a ludzie zniknęli. Czuł się dziwnie, nieswojo. Miał wrażenie, że wciąż może stracić Maybelly. Ta spojrzała na niego i zwolniła kroku. Podeszła do Louisa.

– Już jest dobrze – powiedziała zduszonym głosem.

Była zachrypnięta od wody, której się na łykała. Louis spojrzał na nią nieobecnym wzrokiem i zmarszczył brwi. Uniósł dłoń, by przejechać palcami po policzku dziewczyny.

Zadrżała pod jego dotykiem. Powinien jej pilnować. May zbliżyła się tak, że jej usta prawie dotykały jego ust.

– Jedźmy na klif – szepnęła, delikatnie całując dolną wargę Louisa.

– Najpierw powinnaś się przebrać. Przeziębisz się. – szepnął. Jego oczy wracały do normalnego koloru, tak samo jak oddech. Uspokajała go, tak jak zawsze.

– Masz rację. – Spojrzała na swoje, przylepione do ciała, ubrania. – Pojedziemy do mnie. Po prostu.

Kiwnął głową bez słowa, obejmując brunetkę w talii. Szli dalej nie zwracając na nic uwagi. Ludzie szeptali, ale wystarczyło jedno spojrzenie Louisa i milkli. Otworzył auto, czekając, aż Maybelly wsiądzie. Aly i Niall sobie poradzą, o to nie musiał się martwić. Dziwił się jedynie, że Moore pobiegła do niego o pomoc, a nie do Horana. Przecież nienawidziła Louisa. Myśląc nad tym, jechał w stronę domu Maybelly. Dziewczyna zaprosiła go dzisiaj na obiad w poniedziałek, co było zaskoczeniem. Najwidoczniej jej matka zaczęła go akceptować. I dobrze. Na nią tez mógł mieć wpływ. Z ojcem było gorzej, ale jego dziewczyna zaczęła się stawiać. Położył dłoń na udzie May.

Uśmiechnęła się do niego ciepło, a to wystarczyło, by wiedział, że wszystko jest dobrze. Starał się nie myśleć o wcześniejszym zdarzeniu. Kolejny raz obiecał sobie opiekę nad May, nie chciał jej zawieźć. Tylko z jej zdaniem się liczył. Nawet jego brat pozostawał mu obojętny. Ona nawet nie wiedziała jaką władze posiada nad Louisem. Zaparkował samochód pod jej domem.

Maybelly wysiadła i zaczekała na swojego chłopaka. Szli ramię w ramię do drzwi, w których pojawiła się Margaret. Jak zawsze perfekcyjnie wyglądająca w dopasowanych spodniach i jedwabnej koszuli. Spojrzała na córkę przestraszona. Była cała mokra, a przecież nie padało! Od razu wciągnęła ją do środka, a Louis wszedł za nimi.

– Coś ty robiła? – spytała, krzywiąc się, gdy May zostawiała mokre ślady na podłodze.

– Biegłam i poślizgnęłam się na trawie. Co skutkowało tym, że wpadłam do jeziora. –skłamała.

Louis uśmiechnął się w duchu.

– Gratulacje. – Matka pokręciła głową i uśmiechnęła się. – No idź się przebrać, a ty chodź, Louis, zrobimy herbatę.

Uśmiechnął się do swojej dziewczyny. Pocałował ją w skroń i poszedł za jej matką do kuchni. Stanęli przy blacie, gdzie kobieta włączyła wodę i wyjęła trzy szklanki. Jej mąż był w gabinecie, pracując, a April dawno spała.

– Więc, Louis, czym się zajmujesz?

– Wydaje mi się, że pani to doskonale wie. – Spojrzał na nią z jednym z najlepszych uśmiechów. – Pięknie pani wygląda, pani Evans. Nawet pod koniec dnia.

– Dziękuję. – uśmiechnęła się do niego.

– Nie chciałbym być państwa wrogiem, ale mam wrażenie, że nie za bardzo mnie lubicie - przyznał.

– Po prostu martwimy się o Maybelly. Dlatego chcemy cię też poznać.

– Rozumiem, ale zależy mi na Maybelly.

Margaret uśmiechnęła się do niego i kiwnęła głową. Zalała herbatę wrzątkiem, po czym wyjęła cukierniczkę.

– Idź do niej.

– Bardzo chętnie. – uśmiechnął się. Zostawił kobietę samą w kuchni. Poszedł na górę. Zerknął jeszcze do gabinetu jej ojca, który rozmawiał przez telefon.

Był odwrócony tyłem do drzwi i nie mógł dostrzec Louisa. Ten uśmiechnął się pod nosem i skierował do pokoju May.

– Nie, nie, ale w następną sobotę, wpadasz do nas. Stęskniłam się za tobą, Kayle. – Usłyszał zza drzwi sypialni brunetki.

Wziął głęboki wdech. Brunet był gotowy mu coś zrobić. Maybelly będzie tylko jego i z nikim nie będzie się dzielić. Wszedł do środka. Zobaczył dziewczynę, która była odwrócona do niego tyłem.

Przebrała się w dresowe spodnie i koszulkę. Rozmawiała przez telefon, przeglądając zeszyt, leżący na biurku. Roześmiała się.

Objął dziewczynę od tyłu i składał pocałunki na jej karku. Powoli sięgnął do telefonu, który trzymała i wyjął go z jej ręki, po czym rozłączył połączenie.

– Ładnie wyglądasz, ale lepiej ci bez ubrań.

– Louis, rozmawiałam. – Odwróciła się do niego.

– Teraz też rozmawiasz. Tylko, że ze mną. – Wzruszył ramionami, nie widząc w niczym problemu.

– Niekulturalnie jest tak przerywać – Droczyła się z nim. Nie była zła. Wiedziała, że Louis chciał, by skupiła na nim uwagę. To on był najważniejszy.

– Na pewno się nie obrazi. Poza tym jestem twoim gościem czyż nie?

– Co ty dzisiaj taki grzeczny? – Uniosła brew zdziwiona.

– A kiedy taki nie jestem? – spytał rozbawiony.

Prychnęła i pokręciła głową. Louis był przeciwieństwem grzeczności. Był nieokrzesany, nadpobudliwy i łatwo wybuchał.

Telefon znów zaczął dzwonić, przerywając ciszę. Maybelly zerknęła na komórkę, którą wciąż trzymał Louis. Zacisnął palce i westchnął głośno. Odrzucił połączenie. Na krótko. Kayle znów próbował, więc tym razem Tomlinson odebrał.

– Posłuchaj, mam słabą cierpliwość – rzucił na wstępie.

Maybelly chciała zabrać mu telefon, ale zmierzył ją chłodnym spojrzeniem. Nie mogła usłyszeć co mówi Kayle. Jednak po minie Louisa wiedziała, że zaczyna go to coraz bardziej wkurzać. Ponownie próbowała zabrać komórkę.

– Daj mi do telefonu Maybelly. – powiedział ostro.

– Maybelly nie ma dla ciebie czasu – odparł znudzony Louis. Pchnął dziewczynę na łóżko. Trzymając telefon przy uchu, oparł się kolanem o materac i pochylił nad brunetką.

Widział jak dziewczyna próbuje powstrzymać uśmiech.

– Daj mi ją do telefonu i dam wam spokój.

– Dobranoc, Kayle. Obejrzyj bajkę. – Louis rozłączył się i wyciszył telefon. Spojrzał w oczy swojej dziewczyny. – Pamiętaj, że to ja jestem najważniejszy. Nie Alyssa, Kayle czy ktoś inny. Ja.

– Zawsze będziesz najważniejszy. – Położyła dłonie na jego karku.

– Pamiętaj – powtórzył. – Musisz liczyć się z moim zdaniem. Nie chcesz chyba, żebym się zdenerwował, prawda? Niepotrzebne nam nerwy i kłótnie. Nie miej przede mną tajemnic, bo w końcu i tak się dowiem.

– Nie będę mieć. Jesteś jedynym, któremu ufam.

– Oni będą oszukiwać, kłamać i ranić. A ja będę przy tobie zawsze. – szepnął, przesuwając palcem po jej policzku.

Cicho mruknęła, przytakując. Obrysował palcem kontury jej ust.

Czuła jego oddech na swojej twarzy, chciała, żeby ją pocałował. Przyciągnęła go jeszcze bliżej, widząc, jak Louis uśmiecha się cwaniacko.

– Herbata nam wystygnie. Idziemy. – Powiedział i wstał.

Podał jej rękę i pociągnął do góry. Westchnęła głośno niezadowolona z obrotu spraw. Przytuliła się do jego boku. Spojrzała w górę na jego twarz. Patrzył na nią z czułością, a ona widziała w oczach Louisa, że należy tylko do niego. Coraz więcej do niego czuła, po prostu nie miała odwagi tego wypowiedzieć. Była zależna od decyzji Louisa i w ogóle jej to nie przeszkadzało. Rozumiała, że on chciał dla niej dobrze.

Zeszli na dół trzymając się za ręce. Dziewczyna pociągnęła chłopaka w stronę kuchni. Weszli do pomieszczenia. Przy stole siedziała cała jej rodzina oprócz jej młodszej siostry. Z daleka można było wyczuć, że ojciec nie kipi do niego sympatią. To jak zjechał go wzrokiem, a później spojrzał na ich splecione dłonie tylko o tym świadczyło. Louis uśmiechnął się pod nosem oto właśnie mu chodziło. Jednak już niedługo zamiast go nienawidzić będzie się go bał.

Continue Reading

You'll Also Like

43.5K 4.5K 16
Poznaj historię córki głównego bohatera z "Wszystko, co skrywa twoje serce" Można powiedzieć, że życie Penelope Porter było idealne. Miała kochającą...
37.8K 4K 27
Michalina w wieku ośmiu lat straciła rodziców i została adoptowana przez wujostwo. Lata, które z nimi spędziła, nie należały do udanych. Ukojenie w t...
113K 3.5K 27
„ Na własne życzenie weszłam w ogień, który sami rozpalili „ Zawsze myślałam, że życie jest piękne. Jako mała dziewczynka nie mogłam na nic narzekać...
12.9K 963 11
Spin-off dylogii układ ARES HERMAN Trzydziestosześcioletni Ares Herman poszedł w ślady ojca, Victora Hermana i założył własną firmę graficzną. Jego ż...