Przekroczyłam próg domu i stanęłam na korytarzu ściągając buty i zerkając na Billego siedzącego na kanapie w salonie.
-Aubrey! –Krzyknął tata stojąc za moimi plecami. –Chodź pokaże ci coś. –Poszłam za nim i usiadłam między Billym a Charlim.
-Co to jest tato? –Zapytałam, kiedy odwrócił laptopa w moją stronę.
-To nasze nowe mieszkanie. –Powiedział uśmiechając się a ja zmarszczyłam nos wyduszając z siebie uśmiech. –Jest świetne. To apartament. Nie miałabyś daleko na zakupy.
-Tak, rzeczywiście. –Mruknęłam przewijając zdjęcia mieszkania. Owszem. Było cudowne. Łazienka w czarnobiałych kolorach, tak samo jak większość domu z datkiem brązu i zieleni roślin. Marzenie. –Jesteś pewny, że chcesz właśnie TO mieszkanie?
-Oczywiście, że nie. –Powiedział to tak normalnie, a mi zrobiło się przykro. Nie chciałam chodzić smutna przez cały ten okres czasu. A co to będzie po wyjeździe? Uh...
Charlie wszedł na następną zapisaną stronę w przeglądarce. To był domek. Był wręcz przepiękny, a ja coś czułam, że i tak tata wolałby wydać pieniądze na coś takiego. Głównie przeważały kolory brązu, bieli, zieleni i czerni. Czyli tak jak w poprzednim mieszkaniu. W tym, że na tyłach domu znajdował się zabierający dech w piersi ogród z basenem i grillem. Tak. To zdecydowanie dom marzeń mojego taty.
-A więc? –Oddałam mu laptopa i spojrzałam na niego zastanawiając się, co jeszcze powinnam dodać. – Dom jest piękny. –Tata uśmiechnął się do mnie i sięgnął po telefon wpisując w niego jakiś numer. Wstał i wyszedł z salonu idąc w kierunku kuchni a ja zostałam sama z Billym na kanapie.
Tata wrócił z wielkim uśmiechem na twarzy, ale jeszcze nic nie chciał nam powiedzieć. Po kilku minutach znudziłam się siedzeniem z nimi i poszłam do swojego pokoju siadając do biurka i pakując się na jutro do szkoły. Szkoła. Nie chciałam tam się w ogóle pokazywać. Już czułam na sobie wzrok każdego ucznia wpatrującego się we mnie i w Dylana, kiedy swobodnie przechadzamy się po korytarzu. Postanowiłam obejrzeć jednej odcinek nowego sezonu TVD po czym poszłam przygotować jakieś ciuchy na jutro i poszłam się wykąpać. Wskoczyłam do łóżka i zanim poszłam spać weszłam na WhatsApp'a, na którym aktualnie trwała konferencja na naszej grupie.
Codyy; Aubrey?!
Codyy; Widzę, że jesteś dostępna. Odpisz mi kurwa!! –Uśmiechnęłam się do telefonu widząc jak wszyscy kłócą się o to, u kogo mamy zrobić następna imprezę.
Aubrey; Czego pedale ;p
Holland; Wreszcie!
Holland; Impreza u mnie vs Impreza u Dylana
Codyy; Ja chcę Dylana!
Aubrey; Oh, serio? Jeżeli tak bardzo go pragniesz to sobie go weź!;)
Codyy; Szmata...
Crystal; Jestem za Holland
Aubrey; Holland!
Dylan; Mam was dupie... -uśmiechnęłam się, kiedy nagle zobaczyłam zieloną kropkę przy Dylanie. Czekałam aż do mnie napisze i doprawdy nie musiałam długo zwlekać.
Dylan; Co tam kochanie?
Dylan; Przyjechać jutro po ciebie?;*
Aubrey; Jest dobrze. Tak. Bądź o 8.30
Uśmiechnęłam się do siebie i pożegnałam się z Dylanem oraz ze znajomymi na grupie. Szczęśliwa zablokowałam telefon i odłożyłam go na półce. Wtuliłam głowę w poduszkę, zamknęłam oczy i tak szybko jak to zrobiłam odpłynęłam.
Była godzina siódma dziesięć. Leniwie obróciłam się na lewy bok i sięgnęłam po telefon wyłączając w nim budzik. Wystawiłam jedną nogę za łóżko i w końcu po długim zastanowieniu się czy nie lepiej by było zostać w łóżku wstałam i poszłam do łazienki się wyszykować. Dwadzieścia minut później byłam już gotowa. Złapałam za swoją torbę z książkami, telefon i zeszłam na dół do kuchni. Zastałam w niej stojącego i ziewającego przed kuchenką tatę. Wyglądał na zmęczonego, chociaż w sumie nie wiedziałam, czym konkretnym. Nic takiego nie robił oprócz rozmawiania i oglądania telewizora z Billym.
-Hej tato. –Uśmiechnął się, kiedy mnie zobaczył, a ja usiadłam przy stole zajmując swoje stałe miejsce. Charlie podał mi płatki czekoladowe z lekko podgrzanym mlekiem, właśnie tak jak lubię i sok pomarańczowy.
-Powiesz mi gdzie wczoraj dzwoniłeś? –Tata spojrzał się na mnie i zmarszczył czoło. Nie chcąc odpowiedzieć mi na moje pytanie zajął się czymś zupełnie innym i nie usiadł ze mną do stołu byśmy razem zjedli śniadanie.
-A czy to takie ważne?
-Uh. Tak tato! Możesz mi powiedzieć, o co chodzi? –Odsunęłam od siebie pustą miskę i przeniosłam swój wzrok na ojca.
-Dzwoniłem wczoraj w sprawie tego domu. –Moje obawy się potwierdziły, a ja właśnie wstrzymałam oddech. –Nie chciałem ci wczoraj mówić przy Billym. Ma problemy z pieniędzmi i głupio mi było. Rozumiesz? –Kiwnęłam głową i wypiłam sok do końca.
Zerwałam się, kiedy usłyszałam dźwięk klaksonu. Podeszłam do okna i uśmiechnęłam się na widok stojącego na naszym podjeździe samochód Dylana. Ubrałam buty i kurtkę i wyszłam z domu bez żadnego słowa. O'Brien czekał już na mnie oparty o samochód z okularami przciwsłonecznymi na nosie. Wyglądał tak dobrze. Miał na sobie czarne rurki i czerwoną bluzę z białym napisem GAP.
-Hej kochanie! –Przytuliłam się do niego a on objął swoją dłonią moją twarz i przyciągnął ją do pocałunku.
-Dzień Dobry! –Uśmiechnęłam się w jego usta a on zrobił to samo. Odsunęłam się od niego a on otworzył mi drzwi bym mogła już wsiąść do samochodu. Widziałam przez okno jak Charlie przygląda nam się uważnie.
O'Brien zaparkował w swoim stałym miejscu, przy głównym wejściu przy szkole. Wysiadł i zanim ja mogłam to zrobić chłopak był już po mojej stronie otwierając mi drzwi i łapiąc mnie za rękę. Uśmiechnęłam się, bo czasami Dylan był takim dżentelmenem.
-Zobacz jak się patrzą. –Zaśmiał się O'Brien, kiedy objęci przechadzaliśmy się po korytarzu idąc w stronę naszej klasy.
-Tego się właśnie obawiałam. –Chłopak prychnął i przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Byliśmy przed salą i zanim do niej weszliśmy Dylan złożył pocałunek na moich ustach przejeżdżając swoją dłonią po moim policzku.
-Wyglądacie tak uroczo! Ty i Dylan! –Zaczepiła mnie Crystal, kiedy staliśmy przy mojej szafce.
-Tak! Można już wami rzygać!
-Dziękuje Cody! Na ciebie zawsze można liczyć. –Chłopak przewrócił oczami. Oparł się o szafki i kontynuował rozmowę z Reed na temat mojego nowego, nieoficjalnego związku. Nie słuchałam ich. Skupiłam się na książce od języka francuskiego.
Reszta lekcji zleciała mi niesamowicie szybko. Siedziałam właśnie z Roden na trybunach i czekaliśmy aż w końcu trening chłopaków dobiegnie końca. Dawali radę. Mimo, że żaden nie ruszył się na boisko podczas przerwy,
Trening dobiegł końca a ja i Dylan pojechaliśmy do mojego domu. Taty nie było w domu. Na szczęście. Nie chciałam by czasami palnął jakiś tekst związany z naszą wyprowadzką do Anglii. Nadal nie wiem jak będę miała się wyspowiadać z tego przez Dylanem. Naprawdę nie wiem i przeraża mnie to. Nie chcę go stracić a chyba właśnie tak to się skończy. Nienawiść, smutek i wyrzutu sumienia będą nami miotać do końca życia. Na pewno.
Leżeliśmy w tuleni w siebie w moim pokoju i oglądaliśmy powtórki Dr.House'a.
-Dylan...
-Co jest? –Odsunęłam się od niego i oparłam głowę na łokciu a on powtórzył mój ruch.
-Mogę zadać ci pytanie? –Chłopak kiwnął głową i kazał mi konturować. Wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy przełykając ślinę. Dylan wiedział, że się czymś denerwuję, bo ręce zaczęły mi trząść.
-Jak byś zareagował gdybym nagle musiała wyjechać? –Powiedziałam to najbardziej naturalnie jak tylko mogłam.
-Co to za zjebane pytanie? –Dylan zmarszczył brwi a ja poczułam jak moje serce właśnie przestało pompować krew.
-Nie, tak pytam.
-Obejrzałaś zdecydowanie za dużo filmów. –Prychnął a ja tylko zgodziłam się z nim i wtuliłam się w jego tors.
Teraz miałam już pewność, że to będzie trudniejsze niż myślałam. Trudniejsze niż cokolwiek innego przyjdzie mi zrobić. Muszę powiedzieć Codiemu i Crystal że wyjeżdżam. Muszę ich poprosić żeby nikomu nic nie powiedzieli.
________________________
Cieszę się że tyle osób czyta moje fanfiction! Nie spodziewałam się tego że tylu osobom się ono spodoba.
Gdybym mogła was prosić to proszę o skomentowanie czasami któregoś z rozdziałów. To daje mi dalszą motywacje do pracy.
Dziękuje jeszcze raz! Xx💗