Następnego dnia spotkaliśmy się wszyscy na śniadaniu w hotelowej restauracji. Cody między czasie wypił z trzy małe butelki wody. Tak samo jak reszta miał niesamowitego kaca i usprawiedliwiony ból głowy.
W końcu do śniadania dołączył się Dylan, który miał większy problem by wstać z łóżka. Usiadł obok mnie i schował głowę w dłoniach. Złapałam za jego talerz i poszłam nałożyć mu, co nieco ze szwedzkiego stołu. Nalałam mu wody do szklanki i podałam tabletkę aspiryny, po którą wręcz biegłam dobrą godzinę temu.
-Lepiej się czujesz? –Zapytałam Dylana, a chłopak kiwnął głową.
-Dobra to, co dzisiaj robimy?! –Na słowa Holland wszyscy jęknęli a ja zaśmiałam się pod nosem. Nikt nie miał ochoty wychodzić z hotelu, ale przecież to Nowy Jork! Postanowiliśmy zostawić chłopaków w pokojach a ja Roden i Reed chciałyśmy wybrać się na zakupy.
Po śniadaniu wróciłyśmy do swoich pokoi. Cody wskoczył do łóżka i złapał za pilot od telewizora.
-Kupić ci coś do jedzenia, noszenia, cokolwiek? –Zapytałam, kiedy właśnie zakładałam buty na nogi.
-Możesz kupić mi coś gejowskiego –zaśmiał się.
-Spoko pedale! –Założyłam kurtkę, złapałam za torebkę i telefon, wyszłam zostawiając Codiego samego. Wiedziałam, że sam tam długo nie posiedzi, bo już zauważyłam jak Liam powoli skrada się do naszego pokoju.
-Siema piękna! –Odwróciłam się i zauważyłam idącego w moją stronę Dylana. Miał na sobie czarne rurki, białą koszulkę i długą musztardową parkę. Zmierzyłam go i zaśmiałam się sama do siebie pozostawiając go zmieszanego. Wsiedliśmy do windy i wdusiliśmy równo przycisk 0.
-Nieźle! –Dylan spojrzał się obmierzając mnie od góry do dołu. Szybko wyciągnął telefon i zanim znaleźliśmy się na dole zrobiliśmy sobie mnóstwo zdjęć w lustrze. –Wyglądamy jak rodzeństwo!
-Mam nadzieje, że tak nie jest! –Dylan zrobił grymas na twarz i pokazał mi język. Wyszliśmy z windy a na dole już czekała na nas Holland, Max, Crystal i Daniel.
-Super! Potrójna randka!
-Chyba sobie żartujesz! –Prychnęłam i pokazałam Crystal środkowy palec. Ona zrobiła to samo i podeszła do mnie zawieszając mi się na szyi.
Znaleźliśmy się na piątej alei. Najbardziej luksusowej dzielnicy Nowego Yorku, na Manhattanie.
-Aubrey, patrz! –Holland wskazała palcem wielki napis Victoria's Secret. Podekscytowane poszliśmy w jego kierunku ciągnąc za sobą Maxa i Dylana. Crystal z Danielem zniknęli gdzieś w H&M i postanowili pobyć trochę sami.
Stanęłyśmy przed wielkimi, szklanymi drzwiami. Carver pociągnął za nie i prawie zaczęłyśmy skakać z podniecenia, kiedy znalazłyśmy się w środku. Sklep był podzielony na dwa piętra; te z bielizną i to z ciuchami. Roden złapała swojego chłopaka za rękę i zniknęli gdzieś w stanikach.
-Więc? Co chcesz kupić? –Zapytał się mnie Dylan, kiedy wchodziliśmy schodami na górę.
-Mam nadzieję, że przynajmniej „coś" –powiedziałam.
-Nie masz kasy?
-Wręcz przeciwnie. Po prostu boję się, że nic szczególnego nie wpadnie mi w oko i będę płakać, bo zapewne Holland wykupi cały sklep. –Dylan uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
Prawie zabrakło mi powietrza, kiedy stanęłam przed wielką szafą ze sweterkami i bluzami z dużym napisem „PINK". Od razu złapałam w ręce wszystko co mi się spodobało i pobiegłam do szatni. Przymierzyłam pierwszy biały sweterek z różowym napisem PINK na rękawie, jednak nie zdecydowałam się na niego.
Wybrałam dwie bluzki; jedna czarna z białym napisem VS i białą bluzkę z długim rękawkiem „PINK". Zeszłam na dół by przymierzyć bieliznę, która po prostu była idealna.
-Wow! Pasuje idealnie!
-Dylan! Zachowujesz się jak świnia! –Okryłam swoje ciało kurtką a chłopak przewrócił oczami. –Proszę cię daj mi się przebrać.
-Powinnaś go kupić.
-Ale nie kupie. Proszę idź! –Dylan zmarszczył brwi i zasłonił zasłonę. Przebrałam się i odłożyłam bieliznę na miejsce. Następnie podeszłam do kasy żeby zapłacić.
Zauważyłam machającą do mnie Holland. Podeszłam do niej i pomogłam wybrać jej strój, który chciała ubrać na rocznicę. Zdecydowałyśmy, że w czerwonym będzie jej najlepiej, to jej kolor i pasuję do jej bladej karnacji.
-Będziesz wyglądać jak półnaga księżniczka. –Holland spojrzała się na mnie i zasłoniła zasłonę. Poszłam w stronę wyjścia. Zaraz za mną wyszedł Dylan z różową torebką VS.
-Kupiłeś sobie bieliznę? –Zażartowałam.
-To dla mamy –przewrócił oczami. Czekaliśmy chwilę za Holland i Maxem , poszliśmy do następnego sklepu. Kupiłam Codiemu białą bluzkę z czerwonym napisem „Supreme". Nie mogłam znaleźć nic super gejowskiego, niestety.
Wróciliśmy do hotelu. W pokoju zastałam Liama Codiego i Charliego grających razem w Fife.
-Co dzisiaj robicie? –Zapytałam chłopaków, ale nawet nie reagowali na moje słowa. Położyłam się na łóżku i dodałam kilka nowych zdjęć na Instagrama.
-Aubrey! Ktoś puka do drzwi! –Przewróciłam oczami i poszłam otworzyć drzwi.
-Co ty tu robisz Dylan? –Zdziwiłam się na jego widok.
-Chcesz może iść dzisiaj na kolację? –Moje oczy rozszerzyły się. Miałam wrażenie, że ktoś go podmienił.
-Dobra. –Uśmiechnęłam się. –Mam ubrać się w coś ... no wiesz, normalnego? –Dylan przewrócił oczami i złapał mnie za rękę prowadząc mnie do swojego apartamentu. Weszliśmy do sypialni a ja stanęłam przy łóżku wpatrując się w czarną paczkę przede mną.
-Co to jest?
-Prezent. Otwórz. –Zmarszczyłam brwi i wzięłam prezent do rąk siadając na brzegu łóżka.
-Boże! Dylan ja...
-Proszę –powiedział a ja wstałam by móc się do niego przytulić.Pachniał tak dobrze.
-Możesz ją dzisiaj założyć.
-Pewnie –uśmiechnęłam się, a jego kąciki ust natychmiast się uniosły.
Wyszłam z apartamentu Dylana i pobiegłam do pokoju Crystal. Siedziała tam razem z Holland. Pokazałam im czarną, koronkową sukienkę z lekkim wycięciem na nodze. Wyglądała przepięknie. Dziewczyny podskoczyły ze szczęścia i zapiszczały.
-Co się dzieje? –Do pokoju wszedł zdezorientowany Daniel.
-Aubrey i Dylan idą na randkę –Reed pobiegła do Shermana i rzuciła się na szyję.
-To nie randka, tylko przyjacielska kolacja.
-Czyli randka –powtórzyła Holland a ja przewróciłam oczami. –Mogę cię uczesać i pomalować? PROSZĘ!
-Chciałam pożyczyć buty –spuściłam wzrok na swoje stopy by uniknąć przerażającego uśmiechu na twarzy Roden. Wyciągnęła z torby czarne szpilki i czarną kopertówkę.
Byłam umówiona z Dylanem na 20. Wróciłyśmy do mojego pokoju i zaczęłyśmy się szykować. Ja poszłam się wykąpać a dziewczyny wygoniły chłopaków z pokoju. Został tylko Cody, oczywiście.
-Suko! Tylko nogi dobrze ogól. –pokazałam mu środkowy palec i zniknęłam za drzwiami. Po piętnastu minutach siedziałam na krześle przez lustrem a Holland kręciła mi włosy.
-Mam nadzieje, że nie zabiera się na randkę do Macdonald's.
-Cody możesz się uspokoić?
-Nie widzę tu twojego taty, więc nie! Teraz ja rządze w tym pomieszczeniu! –Wszystkie się zaśmiałyśmy.
-Nigdy tak długo się nie stroiłam –zażartowałam, kiedy Roden dokańczała swój makijaż.
-Wyglądasz bajecznie!
-Wygląda jak zajebista sunia! –Uśmiechnęłam się słuchając ich komplementów. Spojrzałam w lustro i przygładziłam sukienkę. Crystal podeszła do mnie od tyłu i zarzuciła na mnie puchaty szal, żebym nie zmarzła po drodze. Byłam im tak wdzięczna, chociaż i tak nie wiedziałam, po co to wszystko.
-Za minutę ósma! Jak teraz Dylan nie zapuka do tych drzwi przysięgam, że pójdę go zabić! –Holland denerwowała się bardziej ode mnie. Punkt dwudziesta usłyszałam pukanie do drzwi. Cody poszedł otworzyć.
-Hej –Przede mną stanął Dylan. Był ubrany w czarny garnitur i białą koszulę. Jego włosy były lekko postawione na żel. –Wyglądasz pięknie –powiedział pochylając się i całując mnie w policzek. Posłałam Roden zdezorientowane spojrzenie a ona uśmiechnęła się do mnie i kazała ustawić się nam do zdjęcia.
-Możemy? –Dylan otworzył drzwi i pozwolił mi iść pierwszej. Zjechaliśmy windą na dół. Wszyscy przyglądali się nam uważnie i patrzyli jak wychodzimy z hotelu. Dylan zamówił taksówkę i pojechaliśmy do naprawdę szykownej restauracji. Młoda kelnerka zaprowadziła nas do naszego stolika, który znajdował się na dachu wieżowca z niesamowitym widokiem na Nowy Jork.
-Mogę wiedzieć, po co to wszystko?
-Nie lubisz czasami gdzieś sobie wyjść?
-Owszem. Ale nigdy nie przeszłoby mi TO przez myśl.
-Niespodzianka. –Uśmiechnęłam się i odwróciłam wzrok na pełną salę ludzi. Każdy wyglądał tu jak milion dolarów.
-Wybieraliście już szkołę? –Zapytał się mnie Dylan, kiedy właśnie skończyłam jeść.
-Nie. Mam jeszcze rok. Nie wiem czy coś się nie zmieni przez ten czas.
-Co masz na myśli? –Chłopak zmarszczył czoło i oparł łokcie na stół.
-Nie wiem. A co jeśli wyjadę? Co jeśli nie dożyje jutra? –Dylan machnął ręką.
-Chcesz może iść jeszcze na spacer? –Zgodziłam się, a chłopak zadzwonił po taksówkę. Wysiedliśmy na jakiejś ciemnej uliczce. Nie było tu za czysto a ulica nie tętniła życiem, mimo to nie bałam się, bo byłam tu z Dylanem. Szliśmy objęci przez wielki most.
-Tu możemy się zatrzymać. –Uśmiechnął się do mnie, po czym złapał mnie w pasie i obrócił w stronę horyzontu. Patrzyłam się na pięknie oświetlone miasto. Poczułam w brzuchu znajome ciepło.
-Dziękuje Dylan. –Obróciłam się do niego i mocno przytuliłam. Chłopak uśmiechnął się do mnie czule i przejechał swoją dłonią po moich włosach.
-Powinniśmy już iść... –jego twarz nagle spoważniała a mi zrobiło się przykro.
-Zaraz będzie padać. –Powiedział a ja spojrzałam w niebo. Padało coraz mocniej a my schowaliśmy się w wąskiej i ciemnej uliczce, ponieważ tylko tam nie dostawała się żadna kropla deszczu.
-Przeczekamy to. –Chłopak kiwnął głową a ja uśmiechnęłam się do niego by na jego twarzy pojawił się uśmiech. Odwzajemnił to i ujął swoimi dłońmi moją twarz.
-Coś cię gryzie? –Zapytałam się, ponieważ Dylan wydawał się być dość smutny.
O'Brien nie odpowiedział za to pochylił się w moją stronę. Stałam z nim twarzą w twarz. Mogłam poczuć jego nierówny oddech na moich policzkach. Był czymś zdenerwowany. Spojrzałam się w moje oczy po czym jego wzrok wylądował na moich ustach. Uśmiechnęłam się delikatnie i założyłam swoje ręce na jego szyję przybliżając się jeszcze bliżej.
Minęła wieczność zanim nasze usta ponownie się spotkały. Dylan musnął moje usta i złożył na nich delikatny pocałunek. Odsunęłam się od niego i popatrzyłam mu w oczy. Mogłam zobaczyć w nich swoje odbicie. Nigdy nikt tak na mnie nie patrzył. W końcu nasze języki spotkały się ponownie. Ciepło w moim brzuchu przeszyło całe moje ciało, a ja zrozumiałam już, co to za uczucie i dlaczego pojawia się tylko wtedy, kiedy w pobliżu pojawia się Dylan. Byłam w nim ewidentnie i bezwarunkowo zakochana.