Próbowałam unikać jego wrednego uśmiechu i błysku w oczach, jak również nie chciałam tracić dobrego humoru, który zapewne za moment ulotni się tak samo jak uśmiech z mojej twarzy. Dylan to człowiek, który w jednym momencie potrafi zniszczyć tobie dzień.
-Dlaczego nie bawisz się z innymi?
-Bawiłam, dopóki ty nie namówiłeś ich na lepszą zabawę –powiedziałam, a on wzruszył ramionami.
-Preferuje dużo lepsze zabawy –spojrzałam się na niego i nagle zrobiło mi się niedobrze, na samą myśl o tym, co właśnie mógł tym sugerować.
-Jesteś niemożliwy i obleśny.
-Każda mi to mówi. – byłam w szoku, z jakim przekonaniem wypowiedział te słowa. Widziałam jak jeden kącik jego ust właśnie uniósł się do góry, a ja przewróciłam oczami wypijając resztki zawartości mojej szklanki.
Spostrzegłam Crystal stojącą w kącie na korytarzu, rozmawiała z jakimś facetem, który wyglądał na dużo starszego od niej i samego O'Briena. Przyglądałam im się uważanie, Reed to oczywiście zauważyła i uśmiechnęła się do mnie, w jej oczach widziałam jednak wołanie o pomoc. Wstałam i podeszłam do niej nie zwracając uwagi na Dylana, który mamrotał coś pod nosem i przeglądał telefon.
-Cześć Crystal, zaraz się zbieramy – złapałam ją za prawą dłoń. Chłopak był tak blisko niej i sama poczułam się niekomfortowo, kiedy poczułam jego wzrok na sobie. Miał krótkie ciemne włosy, zielone oczy, jego dłonie były ogromne i szorstkie, paznokcie niezbadane, a jego twarz była miejscami czerwona i pomarszczona.
-A ty, kim jesteś? –Zapytał zachrypniętym i pijanym głosem. Nie odpowiedziałam, pociągnęłam Crystal za rękę i usiadłyśmy w salonie, gdzie bawiła cała nasza grupka. Również Max i Holland postanowili w końcu dołączyć do nas. Stali wtuleni w siebie, ich policzki były czerwone, Roden wyglądała całkiem normalnie, natomiast włosy Carvera nie były już tak schludnie ułożone jak na początku.
-Chodźmy tańczyć! –Krzyknęła Reed, na jej rozkaz wszyscy wstaliśmy i chwilę później skakaliśmy na środku salonu. Tańczyliśmy i śpiewaliśmy jakby była to nasza ostatnia wspólna impreza. Przetańczyłam dwie piosenki z Codym, jedną z Charlim, trzy z Crystal i Holland. Moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Poszłam do łazienki na pierwszym piętrze, ponieważ na dole była już zajęta przez dwie dziewczyny nachylające się nad ubikacją. „Dzika impreza" –pomyślałam.
Siedzieliśmy w kuchni, a Dylan spędzał czas razem z nami. Chłopaki śmiali się i opowiadali o różnych wygłupach w szatni; robieniu zdjęć pod prysznicem, ściąganiu majtek na boisku przed tłumem kibiców, czy głupie zakłady, przez które musieli potem biegać nago.
-Gdzie idziecie? –Zapytałam, gdy Holland i Crystal wstały ze stołków.
-Idziemy do toalety. Idziesz z nami?
-Zostanę tu –puściły nam wszystkim uroczy uśmiech i zniknęły za filarem. Chłopacy od razu zaczęli gadać „dwie dziewczyny w jednej łazience". Ich głupie podteksty seksualne mnie bawiły.
-Holland, gdzie Crystal? –Zapytał zmartwiony Posey, gdy jedna z dziewczyn do nas wróciła.
-Jest na górze, źle się czuła.
Posiedziałam z nimi jeszcze chwilę, potem postanowiłam iść sprawdzić, jak czuję się przyjaciółka.
-POMOCY! –Pobiegłam do pokoju, z którego usłyszałam wołanie o pomoc. To była Crystal! Obrzydliwy facet, który przedtem miał zamiar się do niej dobrać napastował ją seksualnie na łóżku. Próbowałam jakoś zareagować; biłam go pięściami i krzyczałam żeby zeszedł z niej i ją zostawił. W jednym momencie odepchnął mnie tak, że sama wylądowałam na podłodze, uderzając w kant szafki. Z mojej głowy lekko sączyła się krew, a ja prawdopodobnie mogłam dostać jakiegoś wstrząsu. Kręciło mi się w głowie, ale wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia wołając o pomoc. Crystal walczyła z nim, a ja zaczęłam płakać. Byłam w takich momentach bezsilna, jak każda kobieta.
-Co ci się stało?! –Dotknął mnie znajmy głos.
-Dylan? –Uśmiechnęłam się, kiedy go zobaczyłam, w duchu dziękowałam mu za to. –To nie istotne, pomóż mi! Crystal ma kło... -nie dokończyłam zdania, a O'Brien już znalazł się w pokoju gościnnym, w którym leżała Reed i powalił faceta na ziemie. Obkładał mu twarz, a jego kostki zrobiły się aż sine. Pobiegłam do przyjaciółki i mocno ją przytuliłam. Była cała roztrzęsiona, płakała a ja razem z nią.
_______________
-Aubrey? Aubrey!
-Uh, co się stało? –Zmrużyłam oczy, światło, które padało na moją twarz wypalało mi oczy.
-Gdzie ja jestem?
-Jesteś w szpitalu –usłyszałam głos taty. Siedział po mojej prawej stronie trzymając mnie za rękę. –Mówiłam, żebyś nie budziła mnie w nocy. –Powiedział, a ja zaśmiałam się. Nagle przed oczami przeleciał mi cały obraz dzisiejszej nocy.
-Gdzie jest Crystal? Co z nią? –Usiadłam na łóżku. Niesamowicie kręciło mi się w głowie, ale nie to było teraz ważne. Martwiłam się o swoją przyjaciółkę bardziej niż o swoje zdrowie.
-Kochanie, jest już bezpieczna w domu. Siedziała tutaj z tobą zanim ja się zjawiłem. Jej rodzice przyjechali i pojechali na policję już dawno temu. Uratowałaś jej życie.
-To nie ja to zrobiłam. –Mruknęłam i położyłam głowę na poduszce. –Kto mnie przywiózł do szpitala?
-Ja –odwróciłam głowę w lewą stronę i spojrzałam na rozmazaną postać stojącą w drzwiach. Ponownie usiadłam, zmrużyłam oczy by wyostrzyć wzrok.
-Dylan? – On mnie tu przywiózł? W takim razie uratował dzisiaj dwa życia.
-Zostawię was na chwilę. –Charlie uśmiechnął się do mnie całując mój policzek i wyszedł z sali. O'Brien podszedł do mojego łóżka zajmując miejsce taty. Odłożył swój telefon na szafkę stojącą przy szpitalnym łóżku i zaczął przyglądać mi się uważnie. W jego oczach nie dostrzegałam już złości z jaką zawsze spoglądał w moją stronę, zaś smutek i zmartwienie.
-Co mi się stało i jak ja się tu znalazłam? Co z Crystal?
-Z nią wszystko w porządku. Jej rodzice pojechali na policje, ja też musiałem się spowiadać i ty też będziesz musiała wszystko opowiedzieć. –Kiwnęłam głową i głęboko odetchnęłam z ulgą.
-Ten facet trafi do więzienia
-Tak –chłopak uśmiechnął się. Jego dłoń była zabandażowana wokół kostek.
-Musiałeś mocno mu przywalić. –wskazałam ręką na jego dłonie.
-Należało mu się. Jak ty się czujesz?
-Uh, jakbym wypiła z litr –zaśmiał się, a ja pokręciłam głową. –Dlaczego tu zostałeś?
-Przywiozłem cię tutaj, krwawiłaś. Musiał cię nieźle pchnąć, wiesz, że straciłaś przytomność?
-Teraz to wiem...
Drugiego dnia poczułam się nieco lepiej i mogłam dostać wypis ze szpitala. Okazało się, że dostałam lekkiego wstrząsu mózgu, na szczęście nie był groźny. Przyjechaliśmy z tatą do domu. W drzwiach powitał nas zmartwiony Cody i Holland. Charlie kazał im zostać i poczekać na mnie, ponieważ nie każdego mogli wpuścić na oddział. Ledwo zdążyłam usiąść a już zostałam zasypana wszystkimi możliwymi opowieściami i pytaniami z obu stron.
-Cholera, proszę, ciszej –powiedziałam. Przeszkadzał mi najmniejszy hałas, najmniejszy szmer. –Jak z Crystal? –Zanim mogłam odpowiedzieć im na wszystko, sama musiałam się czegoś dowiedzieć.
-Jedzie tutaj z Dylanem.
-Co? –zapytałam zdziwiona. -Z Dylanem? Po co?
-No w końcu to on cię przywiózł do szpitala –odezwała się Holland. Tak wiem o tym, ale czy rzeczywiście jest to konieczne? Nie sądzę, aby jego obecność poprawiła mi mój aktualny stan zdrowia.
Rozległ się dzwonek do drzwi i od razu ujrzałam Crystal. Rzuciła mi się na szyję i ze szczęścia obie zaczęłyśmy płakać.
-Jak się czujesz?
-Dobrze, już dużo lepiej. –powiedziała. -Dziękuje, gdyby nie ty i gdyby nie Dylan...
-Właśnie, gdzie on jest? –Crystal wytłumaczyła mi, że musiał zająć się swoim młodszym rodzeństwem. To całkiem miłe z jego strony, że podwiózł ją do mojego domu.
W czwórkę siedzieliśmy w salonie zajadając się ciastkami, chrupkami i pizzą, którą zamówił dla nas tata. Około dwudziestej wszyscy zmyli się do domu, ja zaś do swojego pokoju. Wykąpałam się i wskoczyłam pod kołdrę. Charlie przyniósł mi jedzenie i napoje do pokoju, martwił się o mnie niemiłosiernie, a ja powtarzałam cały czas, że nic mi nie jest i że czuję się dobrze.
Włączyłam laptopa i sprawdziłam swoją skrzynkę odbiorczą, oraz WhatsApp'a. Została utworzona konferencja pod nazwą, „crazy fucker", znaleźli się w niej wszystkie osoby, z którymi poprzedniej nocy bawiliśmy się na imprezie; bliźniaki, Posey, Danny i inni.
Wszystkie wiadomości dotyczyły całego zdarzenia jak i również życzyli mi i Crystal powrotu do zdrowia. Odpisałam im, żeby się nie martwili i że czuję się już całkiem dobrze.
"Nowa wiadomość od Dylan O'Brien" –odczytałam wiadomość od Dylana.
Dylan; Jak się czujesz? ;)
Aubrey; Całkiem nieźle. Dzięki, że skopałeś mu tyłek.
Aubrey; Gdyby nie ty, kto wie, co by się nam stało...
Dylan; Spoko, to drobiazg;)
Uśmiechnęłam się sama do siebie, ponieważ całkiem miło było przeczytać wiadomość od Dylana w której nie było nic wrednego.
Aubrey; Dobranoc;) –była ostatnią wiadomością, jaką do niego wysłałam. Zanim zamknęłam okienko dostałam od niego szybką odpowiedź.
Dylan; Branoc Aubrey :);)