No Control✅

By EvaTommo19

174K 7.4K 816

#4 miejsce w LOUISTOMLINSON - 20.03.2020 More

Prolog
1
2
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
Informacja!!
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
Ważne!!!!!!!!
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
INFORMACYJA, NIE OMIJAĆ!!!
48
Rozdział 49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
INFORMACYJA, NIE OMIJAĆ!!
75
76
77
78
Epilog
INFORMACYJA?!
Informacyja!!
INFORMACYJA!!
Małe info
Małe info

3

3.7K 143 56
By EvaTommo19


**Oczami Marleny **

- Harry Styles?! - powiedziałam lekko rozemocjonowana.

Chłopak wpadł w przerażenie w tym samym momencie, kiedy Eva postanowiła sobie zemdleć, a ja najzwyczajniej w świecie stoję i patrzę na moje bóstwo...

- Dam ci co chcesz: autograf, zdjęcie, płytę, każdą naszą biografię czy cokolwiek innego, tylko proszę cię, nie krzycz -powiedział na jednym wydechu i złożył ręce jak do modlitwy. A ja patrzę na niego jak na idiotę.

- Nie chcę od ciebie żadnej z tych rzeczy... I nie mam zamiaru krzyczeć... Tylko...

- Tylko co?

- Pomóż mi z Evą - zdenerwowałam się. Dobra, muszę się uspokoić... Żeby nie zacząć po prostu a niego krzyczeć.

- Aaaa... Ok. Gdzie mieszkacie? - wziął ją na ręce jak pannę młodą i zanim mu odpowiedziałam, wzięłam nasze zakupy:

- Mieszkamy tu obok.

- Nie widziałem was tu wcześniej - zaczął.

- Tak, bo dopiero przyjechałyśmy tydzień temu.

- No to wszystko jasne.

Otworzyłam mu drzwi do domu i poprowadziłam go do salonu. Położył ostrożnie dziewczynę na kanapie i odsunął się kawałek do tyłu. Podeszłam do niej i dałam jej w twarz. Nie za mocno, ma się rozumieć. Ocknęła się.

- Co się stało? - zapytała.

- Zemdlałaś - odpowiedział jej Harry.

Rozejrzała się po pokoju, by po chwili go zobaczyć. Na jej twarz od razu wpłynęły rumieńce.

- Mar, powiedz mi, że nie zemdlałam przy nim - powiedziała niewyraźnie, zakrywając twarz rękoma.

- Muszę cię zmartwić kochanie, ale tak właśnie zrobiłaś.

- O Boże.

- A tam - powiedziałam.

Przecież to chłopak, no dobra, nie tylko, bo jest mega przystojny i się w nim kocham, ale ciii...

- Ekhem, ja tu jestem - odwróciłam się do niego z wielkim uśmiechem na te słowa.

- Wiemy.

- Ale muszę iść, bo miałem zrobić zakupy... - rozłożył ręce.

- No to... Odprowadzę cię do drzwi -wstałam szybko. Podeszliśmy do drzwi i nastała cisza. - Dzięki za pomoc.

- Nie ma za co - uraczył mnie tym swoim pięknym uśmiechem.

- Wiesz co ci powiem?- odważyłam się zapytać.

- Tak?

- Myślałam, że mi nie pomożesz, że odejdziesz i że... Jesteś dupkiem, jak każdy facet...

- A teraz? Teraz też tak uważasz?

- Zdecydowanie nie.

- Co za komplement - uśmiechnął się.

- Tak - ja też się uśmiechnęłam.

- Myślałem, że się rzucisz na mnie, tam na chodniku i nie puścisz - zdawało się, że wstyd mu za swoje myśli.

- Jakoś udało mi się opanować. Od zawsze chciałam cię poznać, dotknąć... - czy ja to powiedziałam głośno?

- Stoję tu przed tobą i masz okazję mnie dotknąć - zaśmiał się i rozłożył ręce. - Zapraszam.

**Oczami Harry'ego **

Dziewczyna bez wahania weszła w moje ramiona, mieszcząc się idealnie. Zamknąłem oczy i rozkoszowałem się tą chwilą. Ta dziewczyna jest inna, czuję to. Już tam, na tym nieszczęsnym chodniku to wiedziałem, gdy nie zaczęła piszczeć i wyrywać mi włosów z głowy. A gdy powiedziała, że chce ode mnie tylko pomocy, zdziwiłem się, bo gdzie sięgnąć pamięcią, nie było czegoś takiego, że dziewczyna prosi o pomoc znając moją osobę.

- Dziękuję - wyszeptała i chciała wyjść.

- Czekaj, jeszcze - powiedziałem i zacieśniłem uścisk. Zaśmiała się i znowu wtuliła. Już ją lubię. - Daj mi swój numer -wyszeptałem do jej ucha.

- Po co ci? - zdziwiła się.

- Żebym mógł się kontaktować z tobą o każdej porze - ale powiedziałem, powinszować tylko.

- Um, no dobra.

Wyciągnąłem mojego smartfona i podałem jej. Wpisała cyfry a ja patrzyłem na nią. Jest śliczna. Długie blond włosy opadające na twarz, delikatne rysy, zgrabny nosek.

- Już - oddała mi telefon a ja spojrzałem w jej oczy. Są błękitne jak morze. Cudowne.

- Dzięki - uśmiechnąłem się. - Może wpadniesz do nas z Evą, co? - nie spuszczałem z niej wzroku.

- Jasne, kiedy?

- Może jutro? - zaproponowałem.

- Okej, przyjdziemy.

- No to - złapałem za klamkę i wyszedłem przez próg. Odwróciłem się jeszcze i powiedziałem: - do zobaczenia.

- Pa.

Wyszedłem. Wchodząc do domu, z mojej twarzy nie schodził uśmiech.

- Coś ty taki wesoły? - zapytał Louis. - Kupiłeś to, o co cię prosiłem dwie godziny temu?

O kurwa, miało być trzy kilo ziemniaków i jakaś zupa w proszku i trzy cebule...

- No?

- Yyy... Nie...

- To coś ty robił i gdzie był przez tyle czasu?! - no i się zdenerwował.

-No... Wynikł mały, drobny wypadek i...

- Jaki mały, drobny wypadek? - apytał podejrzliwie.

- Dowiesz się jutro, a ja teraz skoczę szybciutko samochodem do sklepu i za dziesięć minut jestem spowrotem.

- Dziesięć minut Styles - zagroził mi.
Dobra, dobra, ale sam się jutro przekona, że warto było.

**Oczami Evy**

- Aaaaaa! - usłyszałam krzyk Marleny z korytarza. Nie czekając na nic, rzuciłam się w te pędy do źródła alarmu. A tam co?

Marlena ledwo stoi oparta o drzwi, za którymi za pewne przed chwilą zniknął Harry. Ona to ma szczęscie.

- Czemu tak piszczysz?

- Bo go przytuliłam - zobaczyłam łzy, które zaczęły skapywać po jej policzkach i wsiąkały w koszulkę, tworząc czarne plamy po tuszu.

- Kogo? - zapytałam tak dla pewności.

- Hazzę. Pozwolił mi się przytulić.

- To było twoje marzenie?

- Uhm - przytaknęła tylko.

- Chodź do mnie i nie maż się - wyciągnęłam ramiona w jej stronę a ona szybko znalazła się w nich. Położyła się na kanapie, a ja przykryłam ją kocem i poszłam odetchnąć na balkon.

W momencie rozkoszowania się chwilą relaksu poczułam, że ktoś mi się przygląda. Rozejrzałam się po okolicy i mój wzrok padł na balkon naprzeciw mnie - dom Harry'ego i Louis'a. A tym kimś był właśnie Louis Tomlinson. Teraz jestem pewna.

**Następnego dnia **

- I w co ja mam się ubrać? - po raz kolejny słyszę to pytanie i za kolejnym coś jej zrobię.

- Marlena, ubierz się normalnie. Chcesz go zauroczyć sobą?

- No jasne!

- To załóż coś, w czym będziesz czuła się wygodnie. Rany, czemu to ja mówię ci jak masz się ubierać, kiedy to byłam zaledwie na dwóch randkach? - zapytałam siebie.
- Dzięki.

Poprawiłam ostatnie odstające włosy, by choć trochę wyglądać przyzwoicie gdy idzie się w gości.

- Już Marlena? - zapytałam i wyszłam z łazienki by pójść do jej pokoju.

- Tak, tak... - odwróciła się. - O rany, babo!

- Co? Coś źle leży?

- Nie! Skąd. Wyglądasz zniewalająco.

- Dzięki - uśmiechnęłam się.

- Louis jak cię zobaczy, to zejdzie.

- Lepiej nie, chcę z nim jeszcze pogadać.

-Ok, możemy iść - powiedziała, wzięła torebkę, po czym łapiąc mnie za łokieć, wyszłyśmy z pokoju.

W korytarzu założyłyśmy płaszczyki i zamykając dom, skierowałyśmy się do domu obok.

- Dobra, pukaj - odezwałam się i wepchnęłam ją przed siebie. Zapukała dość mocno, dwa razy. Skąd ona ma tyle siły? Czy ja o czymś nie wiem? Muszę ją o to zapytać, ale nie teraz, bo w drzwiach stanął właśnie Harry.

- Cześć dziewczyny - powitał nas radośnie.

- Cześć Harry - odpowiedziałyśmy razem równo, przez co zaśmiałyśmy się a chłopak razem z nami.

- Wchodźcie, zapraszam - gestem ręki zaprosił nas do środka, odebrał płaszcze jak dżentelmen wieszając je w szafie. - Już dobrze, z tobą Eva?

- Tak, dzięki.

- Louis! Chodź no tutaj, musisz kogoś poznać.

- No co się dzieje? - z kuchni, zapewne, wyłonił się sam Louis Tomlinson. Mnie się nogi ugięły, gdy na mnie spojrzał i na chwilę pozostawił wzrok.

- Lou, to jest Marlena - Harry pokazał na moją przyjaciółkę. Mój ulubieniec przywitał się z nią i jego wzrok znowu spoczął na mnie. - A to Eva- moje imię powiedział głośno i wyraźnie.

- Śliczne imię dla ślicznej dziewczyny -wziął moją dłoń i ucałował ją jak dżentelmen. Jego broda połaskotała mnie lekko. - Louis - po czym uśmiechnął się tak jak lubię gdy się uśmiecha. Słodko i prawdziwie.

- Miło mi.

- Mnie również.

Weszliśmy do salonu i zaczęliśmy gadać o wszystkim: powiedziałyśmy im trochę o sobie, oni nam o zespole, o trasach, o fanach i o wygłupach na scenie.
Czas szybko nam zleciał i jakoś po 23 wyszłyśmy z ich domu roześmiane i z kolejnym zaproszeniem za dwa dni na wieczór.

Continue Reading

You'll Also Like

1.7M 95.8K 50
" - Dobra, chłopaki - powiedział szatyn, wchodząc do ich wspólnego salonu, w którym siedziała pozostała trójka. Ashton rzucił kartkę papieru na stoli...
18.9M 835K 76
"Czułam, że coś jest na rzeczy. Isaac miał jakąś tajemnicę, był taki... niezrozumiały, a ja miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywają. - On po pros...
1.4M 46.4K 95
Wrócił, jednak go nie znali. Jego imię, pochodzenie, przeszłość. Nic nie było o nim wiadome. Więc, dlaczego siał postrach wśród mieszkańców? Vivienne...
18.8M 564K 41
Co, jak dwoje nastolatków o buntowniczym i łamiącym wszelkie prawa zachowaniu - zamieszkają razem? Chciałabym ZAZNACZYĆ, że w tym opowiadaniu znajdu...