4

3.4K 121 39
                                    

Szybko ogarnęłam się i położyłam do łóżka i oczywiście zaczęłam wspominać dzisiejszy wieczór.

Było naprawdę fajnie. Myślałam, że Louis nie będzie chciał z nami siedzieć, ale o dziwo, świetnie się dogadywaliśmy. Bo w sumie Mar była zajęta Harry'm a on ją.
Chłopak opowiedział mi i swojej rodzinie, siostrach, o mamie, która planuje ślub w czerwcu.

Ah... Mieć takiego chłopaka, to skarb. Nawet Harry nie dorasta mu do pięt.
Z uśmiechem na twarzy zasnęłam.

**Oczami Louisa**

Eva.
Tak ma na imię dziewczyna, o której teraz myślę i przez nią nie śpię.
Jest śliczną brunetką. Ma zielone oczy, co chyba nie zdarza się często. Słodki uśmiech powalił mnie na kolana i aż dziw, że nie
ległem na panele jak długi, gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy.
Ale nie tylko to mnie w niej urzekło. Urzekło mnie to, że wiedząc kim jestem, nie pokazała żadnych emocji, znaczy nie piszczała czy tym podobne. Spokojna, uśmiechnięta, ciekawiło ją mnóstwo rzeczy i dzielnie słuchała tego, co mówię. Już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z nią. To znaczy z nimi. Marlenę też polubiłem. Widzę, że spodobała się Hazzie i przez to chyba muszę z nim pogadać, żeby jej nie skrzywdził, jak każdej poprzedniej.

A wracając do tematu...
Rozmawialiśmy dużo. Powiedziałem jej trochę o sobie, ona o sobie też, ale nie powiedziała mi wszystkiego, skrywa jakąś tajemnicę. No ale czego miałem się spodziewać? Że za pierwszym razem opowie mi całe swoje życie? Nie.

Czas szybko zleciał...
Nawet nie wiem kiedy zasnąłem, śniąc o niej.

**Oczami Harry'ego **

Wow, co to był za wieczór!
Nie wiem czy to był przypadek czy nie, ale dziękuję Tobie tam u góry, że wtedy wpadłem na Evę. Gdyby nie to, nie poznałbym Marleny.

Czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia? Absolutnie tak.
Wcześniej jakoś mnie to nie dotyczyło, ale teraz to chyba się zakochałem. Marlena jest taka... Inna. Radosna, szczęśliwa. Ona cieszy się życiem, jakby nic ją nie obchodziło, ale widzę w jej oczach, że przeszła trochę w życiu.
Martwi mnie jedna jedyna rzecz.
Czy ona też coś do mnie poczuje? Kurczę, nie chcę się angażować w coś o co tylko ja będę walczył.
Sprawię, że mnie pokocha.
A tak z innej beczki, to Lou też tam ładnie zagadywał Evę, nie powiem. A już myślałem, że nic z tego, bo przecież był załamany przez tą idiotkę El. A teraz taki w ogóle szczęśliwy... Całkiem inny chłopak. Czyżby coś...? Zobaczymy.

**Następnego dnia **

Zszedłem na dół i zobaczyłem gotowe śniadanie. Nie wiem czemu, ale wyobraziłem sobie, że to Marlena mi je zrobiła.
Aleś ty głupi Harry.

- O cześć Harry. Jak się spało?-powitał mnie z uśmiechem Lou. A nie mówiłem, że jest szczęśliwy?

- Cześć Lou. W ogóle.

- Jak to? - zdziwiony postawił na stole dwie gorące herbaty. Usiadłem i powiedziałem:

- Tak to. Całą noc myślałem o Marlenie.

- Tej samej co tu była z tą Evą? - zapytał uśmiechnięty.

- Tak Louis, tej samej.

- A w jaki sposób o niej myślisz?

- A po co ci to wiedzieć? - teraz to ja zapytałem.

- No odpowiedz.

- Myślę o niej w każdy sposób. Co robi, jak się czuje. Nawet poprosiłem ją o numer. Dziś wyobraziłem sobie, że to ona zrobiła to śniadanie.

- No stary...

- Tylko nie tym tonem - powiedziałem szybko. Nie lubię, jak zaczyna zdanie od " no stary... "

- O co ci chodzi? Ja chciałem ci tylko powiedzieć, że coś mi tu śmierdzi na kilometr zauroczeniem Harry.

- Ja chyba też doszedłem do wniosku w nocy - przyznałem się.

- Tylko, wiesz...

- Tak, wiem. Nie pozwolę jej nikomu ani sobie jej skrzywdzić.

**Oczami Marleny**

Dzisiaj wstałam zadziwiająco wcześnie. Nie wiem dlaczego. Może to przez te wczorajsze emocje. Westchnęłam głęboko, powoli analizując wczorajszy wieczór.

Po chwili rozmyślań usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości na mój telefon. Odblokowałam ekran i pojawiło mi się zdjęcie Harry'ego. Wcisnęłam " wyświetl " i po chwili pokazała mi się treść:

Harry: "Obudziłem cię?"

Odpisałam mu "Nie" i po chwili nadeszła odpowiedź:

Harry: " Wiem, że to może jest trochę dziwne z mojej strony, ale muszę zadać ci to pytanie ".

Ja: " Co to za pytanie? Mam się bać?;) "

Chwilę później nadeszła odpowiedź.

Harry: " Nie ma czego. To raczej ja powinienem bać się twojej reakcji na moje pytanie, które zdecydowanie jest dziwne...
Mimo, że pytałem o to dziś w nocy, to zapytam jeszcze raz. Czy przyjdziecie jutro do nas?"

Przecież powiedziałam mu, że tak.

Ja: " Przyjdziemy, oczywiście. Gdy coś komuś obiecujemy, staramy się dotrzymać obietnicy ;) "

Harry: Uff,kamień z serca :). Louis się ucieszył."

Ja: " A ty? "

Harry: " Co ja? "

Zaczynam w ciebie wątpić, Styles.

Ja: " Ty się nie cieszysz? "

Harry: Oczywiście, że się cieszę. A Louis jest rozanielony;)

Ja: "To on kazał ci się mnie zapytać czy przyjdziemy?"

Harry: Po części tak. Sam chciałem zapytać, ale sama wiesz... A teraz siedzi obok mnie i prawie wchodzi mi w ekran ;)"

Ja: Powiedz mu, że Eva jeszcze śpi. No i szkoda, że ona nie siedzi też obok mnie... Zapytaj go, czy chce jej numer?

Odpowiedź przyszła szybciej niż wszyskie poprzednie.

Harry:" Tak "

A zaraz po niej ta:

Harry:" Debil wyrwał mi telefon jak przeczytał ostatnie zdanie ;) "

Ja:" Miłość nim zawładnęła!"

Nie tylko nim, ale cicho.Napisałam mu numer Evy. Mam nadzieję, że nie będzie na mnie zła...

Harry: Miłość jest wszechobecna. Lou dziękuje.

Już mu nie odpisałam, poszłam do łazienki, by trochę się ogarnąć. Po kilku minutach wyszłam z mojego wcześniejszego miejsca bytu i po założeniu ubrań i złożenia łóżka, zeszłam na dół, by zrobić śniadanie.
Postawiłam wodę na gaz. Z szafki wyjęłam nóż, deskę do krojenia i chleb. Pokroiłam kilka kanapek. Posmarowałam je masłem. Pokroiłam ogórka, pomidora, ser i szynkę, po czym poukładałam je w mniej więcej takiej kolejności na kromkach chleba. Gotowe kanapki ułożyłam na talerzu, a w tym czasie woda się zagotowała. Zalałam saszetki i postawiłam to wszystko na stole po czym zawołałam dość głośno:

- Eva! Śniadanie!

Nie mam pewności, czy mnie usłyszy. Są dwie opcje:
Pierwsza jest taka, że całkiem mnie oleje i nawet nie usłyszy. A druga, że wstanie i przyjdzie zjeść. Zobaczymy.

- Czego tak się drzesz?! - zapytała wchodząc po schodach po kilku minutach.

- Wcale się nie darłam. Po prostu zawołałam cię na śniadanie.

Zaspana dziewczyna usiadła przy stole. Osłodziła herbatę i powiedziała:

- Dzięki.

- Nie ma za co.

Zjadłyśmy to śniadanie i zgodnie stwierdziłyśmy, że pójdziemy na małe zakupy.

No Control✅Where stories live. Discover now