22

2.1K 93 1
                                    

Wszedłem cicho po schodach i zapukałem do pierwszych lepszych drzwi, gdyż nie wiem gdzie Eva ma aktualnie swój pokój. Te okazały się dobre, bo usłyszałem:

- Proszę - usłyszałem jej cichy głos i pogratulowałem sobie w duchu.

- Hej - wychyliłem się zza drewnianej podłogi i wszedłem do pokoju. Zobaczyłem ją leżącą plecami do drzwi czyli aktualnie do mnie.

- Co tam Zayn? Potrzebujesz czegoś? - powiedziała jeszcze ciszej.

Czy ona ma zachrypnięty głos? Zdecydowanie tak.

- Eva... Możemy pogadać?

- O czym?

- O Louisie? - zapytałem niepewnie.

- Nie wiem czy warto się produkować.

- Dlaczego? - podszedłem i przysiadłem na łóżku.

- Bo... Bo... Bo już nic nie ma.

- Co? Jak to? Co się stało w tym Paryżu? - a co tam, prosto z mostu. Nie odpowiedziała. - Eva, spójrz na mnie - złapałem ją za łydkę i lekko pociągnąłem.

- Co to da?

- Normanie porozmawiamy?

- Ok, przekonałeś mnie - odwróciła się, ale w tym półmroku nie widziałem dobrze jej twarzy bo lampka świeciła na jej plecy.

Zapaliłem drugą lampkę, tą bliżej mnie. Trochę mnie poraziło, ale nie o tym teraz. Spojrzałem na nią i... Cholera, nawet Perrie, na najgorszą rzecz jaką kiedykolwiek powiedziałem, czy to w złości czy nie, nie zareagowała tak jak ona.

Opuchnięte policzki, mokre od łez i brudne od rozmazanego tuszu. A w oczach kolejne łzy gotowe do wypłynięcia. Nie czekając na nic, przytuliłem ją jakoś, przyciągając do siebie.

- Powiedz mi - poprosiłem cicho, gdy zaczęła głośniej płakać w moje ramię.

-Zerwaliśmy...

- Zerwaliście?! - no Tommo, niech ja tylko do ciebie tam przyjdę... - Jak to?

- Po prostu Zen. Powiedział, że musi mnie zostawić, że musimy zerwać... Bo musi mieć inną - zapłakała głośniej po ostatnich słowach.

- Paul... - jedno słowo, a prawie je wyplułem, mówiąc je.

- Nie wiem. Nie obchodzi mnie to. Jutro wrócę do swojego domu, a potem nie wiem... Może wrócę do Polski...

- Co? Nie powalam ci - zabroniłem. Uśniechnęła się lekko.

- Wiesz, nie żeby coś, ale twoje zdanie niewiele zdziała. A poza tym, jeszcze się zastanawiam.

- Chcesz nas tu zostawić? Marlenę? Louisa?

- Zrozumiecie... - otarła policzki i zmięła chusteczkę. - Kiedy te urodziny Perrie?

- Za tydzień.

- Dobrze. Zostanę tydzień a potem... Potem nie wiem.

- Masz tu pracę - próbowałem czego mogę.

- Wiem. Muszę tam w końcu iść, bo przez Louisa mnie wyrzucą.

- Nie mów tak. Nie możesz wyjechać...

- Dlaczego?- popatrzyła mi w oczy.

- Louis cię kocha.

- To odpowiedź na moje pytanie?

- Tak.

- Coś marna.

- Eva - powiedziałem błagalnie.

No Control✅Where stories live. Discover now